Gorące Dysputy

Słowo pisane - literatura - "Książki naszego dzieciństwa"

Osada 'Pazur Behemota' > Gorące Dysputy > Słowo pisane - literatura > Książki naszego dzieciństwa
Wędrowiec: zaloguj, wyszukiwarka
Moandor

Strażnik słów Moandor

7.01.2007
Post ID: 7091

Kubusia również zdarzyło mi się czytać za lat dziecinnych. Ale już bardzo mało to pamiętam. Za to przypominam sobie, że duże wrażenie zrobiły na mnie Przygody Tomka Sawyera. Czytałem tę książkę w podstawówce, może w 3 klasie. Będę musiał w jakiej wolnej chwili usiąśc i wrócić do niej.

Była jeszcze jedna książka, nawet zapomniałem autora. Zwała się bodajże Uczniowie Spartakusa i opowiadała o powstaniu gladiatorów.

Bartezzik

Bartezzik

14.01.2007
Post ID: 7231

Kiedy byłem mały, to czytałem tylko i wyłącznie książki związane z zwierzętami. Najbardziej lubłem wszelkiego rodzaju bajki. Nie stroniłem też od książek, w których głównym bohaterem był Pan Kleks :)

Moandor

Strażnik słów Moandor

9.03.2007
Post ID: 9967

C.S. Lewis, autor Opowieści z Narni, w jednym ze swoich esejów napisał:

Prawie jestem skłonny uznać to za zasadę, że opowieść dla dzieci, która podoba się wyłącznie dzieciom jest złą opowieścią dla dzieci. Tak samo jak walc, który jesteście w stanie lubić tylko, gdy tańczycie jest złym walcem.

Niektóre książki dla dzieci zawierają o wiele bogatszy przekaz niźli się mogło wydawać. Dlatego lubię czasem powrócić do książek z dzieciństwa, przeczytać jeszcze raz. Opowieści dla dzieci (te dobre) są czasem dużo mądrzejsze niż książki przeznaczone dla dojrzalszych czytelników.

Zdarza wam się czasem sięgać po książki z dzieciństwa lub te dla dzieci pisane?

Infero

Infero

9.03.2007
Post ID: 9973

"Chcecie bajki? Oto bajka:..."
Odnośnie zaglądania ponownie do książek z dzieciństwa, mi czasem zdarza się sięgać do Brzechwy. Szczególnie lubię poczytać „Pchłę Szachrajkę” – zawsze strasznie się śmieję z rurek z kremem, słonia Jombo i panny Kiki.

Grenadier

Kanclerz Grenadier

11.03.2007
Post ID: 9978

Ostatnio przeleciałem Tytusy ;) Ehhh, łezka w oku. Teraz chyba zabiorę się za Kajko i Kokosza...

Moandor

Strażnik słów Moandor

16.03.2007
Post ID: 10036

Były kiedyś takie czasy na tym świecie
Kiedy bajki przebywały między nami
Za górami, za lasami dobrze wiecie
Można nawet było spotkać się z czarami.

Dobra wróżka przynosiła ukojenie
Dla kopciuszka i dziewczynki z zapałkami
A czarodziej spełniał każde twe marzenie
W starej książce ze ślicznymi obrazkami.

Lecz wszystko to wrzucono dawno do lamusa
Pozamieniano zło i dobro kostiumami

Ostatnio czytałem w archiwum Tygodnika Powszechnego tekst Stanisława Lema, w którym opowiadał o książkach swojego dzieciństwa. Byłem ciekaw na ile zmieniła się literatura dla dzieci w ciągu tych paru dziesięcioleci od czasu młodości pisarza. Okazuje się, że się nieco zmieniła, jednak nie diametralnie. Za czasów Lema również popularne były np. książki Karola Maya. Niektóre książki wprawdzie zostały zapomniane, lecz wiele jeszcze cieszy się powodzeniem.

Zastanawiam się, co czytają dzisiejsze dzieci. Czy to samo, co ja dawniej, czy może coś zupełnie innego. Czy dzieciakom podobają się jeszcze książki Makuszyńskiego, Pagaczewskiego, Bahdaja? Albo Astrid Lingren albo Frances Hodgson Burnett? Ponownie przeczytałem kilka dni temu Małego lorda i w dalszym ciągu mi się podoba, mimo, że jest bardzo prosto napisana. Wracam czasami do książek dla dzieci, bo właśnie w nich znaleźć można wszystko co piękne, a przy tym (te dobre z nich) można czytać w każdym wieku.

Takeda

Takeda

1.04.2007
Post ID: 10320

Książki mojego dzieciństwa? Było ich dużo zbyt dużo aby wszystkie zapamiętać, na pewno Karol May (dzięki tacie) do dziś pamiętam w jaki szoku byłem kiedy dowiedzialem się, że pisał je w więzieniu. Przygody Tomka A. Szklarskiego dzięki siostrze, trochę nam gusty się już rozeszły ale do dziś mogę na niej polegać jak ma mi coś wypożyczyć z biblioteki. Baśnie z tysiąca i jednej nocy (niesamowite opowieści Szecherezady), Pięcioksiąg przygód Sokolego Oka, autora nie znam, bo tą pozycję znalazłem w pokoju babci (sprzątanym jakiś czas po jej śmierci) bez okładek i paru pierwszych stron, tak samo Burek, ciekawa pozycja traktująca o losie chłopskiego psa, bardzo psotliwego, z narracją w pierwszej osobie, coś niesamowitego dla dziesięcioletniego chłopca wgłębić się w psi świat zupełnie podobny do naszego, ze swoimi zaletami i wadami, odkryć, że zwierzęta mają swój rozum i swoje problemy. I chyba ostatnia z tych zapamiętanych to Muminki T. Jansson, dodam na koniec jeszcze jedną z czasów szóstej klasy Kapitan Blood R. Sabatini, to była ostatnia książka jaką, mógł bym zaliczyć do książek dzieciństwa, ona wyznacza w moim życiu zamknięcie pewnego okresu, po którym nigdy już nie wracałem do tych pozycji, chociaż niektóre z nich mam na półce, ale może jeszcze kiedyś jak gwiazdy będą przychylne to ...

Tabris

Tabris

29.02.2008
Post ID: 24659
Książki mojego dzieciństwa... było ich tak dużo, że niewiele z tego pamiętam. Pierwszą którą zapamiętałem był ‘Król Lew’ znałem go tak dobrze, że nauczyłem się na pamięć. Inną ważną książką był „Odarpi – syn Egigwy” pierwsza książka, którą nazwałem moją ulubioną. Perypetie chłopca z Grenlandii były fascynujące i tak odległe od naszego kraju. Chociaż trzeba przyznać to w sumie na Grenlandii jest bardziej hmm baiło od naszej ojczyzny.

Gdy już trochę podrosłem to pochłonęły mnie przygody Pana Samochodzika. Były tam po prawdzie strasznie dziwne rzeczy („Nasza ojczyzna potrzebuje dewiz”) ale sama fabuła była ciekawa a akcja bardzo żywa. Pierwszą ksiażką z serii, którą czytałem był „Pan samochodzik i templariusze”. Jedna ze scen wywarła na mnie takie wrażenie, że jeszcze nigdy, ani wcześniej, ani później nie waliło mi tak serce podczas czytania. Ogólnie w dziecięcym czytaniu akcję traktuję się bardzo serio. Jakie wrażenie wywarło na mnie „Ogniem i mieczem”. Ech te czasy już nie wrócą.

Ostatnią ważną książką była dla mnie „Historia Polski dla Piotrka”. Tak mi się spodobała, że pożyczyłem, ją od znajomych (a właściwie poprosiłem o to mamę) i no cóż, nigdy nie oddaliśmy, ale zainteresowanie historią zostało i utrzymuje się niezmiennie od tego czasu (I klasa podstawówki).
Szmaragdowa

Szmaragdowa

29.02.2008
Post ID: 24670
Dziecięciem będąc, takim jeszcze nieczytającym samodzielnie, miałam w zwyczaju wybieranie na chybił trafił z półki jakiejś "dorosłej" książki, otwieranie jej na dowolnej stronie i polecanie mamie przeczytanie mi odpowiedniego fragmentu. Przypuszczam, że często gęsto tekst podlegał cenzurze, ale ja i tak byłam przeszczęśliwa faktem poznania poważnej prozy czy poezji.

Pierwszą książką, którą samodzielnie przeczytałam, była chyba disneyowska "Piękna i Bestia", będąca prezentem na urodziny. Zachwycona pochłonęłam w rekordowym - jak na mój ówczesny wiek - czasie dwóch dni.

Najlepsze książkowe wspomnienia wiążą się z okresem jesienno zimowym, gdy ze względu na pogodę trzeba bylo siedzieć w domu. Wyskakiwałyśmy wtedy z mamą szybko do cukierni po napoleonki i, opatulone w koce, siadałyśmy przy kaloryferze z baśniami rosyjskimi, czy wierszami z tomu "Był sobie król...".

Parę lat później nawróciły ciągoty do karmienia się "dorosłą" literaturą. Celem dodania sobie powagi paradowałam więc dumna i blada z "W pustyni i w puszczy" i "Panem Tadeuszem". Co ciekawe, naprawdę musiałam mieć sporo samozaparcia, bo obie przeczytałam, a byłam wówczas pewnie w pierwszej klasie podstawówki.

Miałam też ulubione pozycje, do których co jakiś czas musiałam powracać: Muminki, "Zaczarowane baletki" Noel Streatfeild (ale nie ta baśń o dziewczynce tańczącej do upadłego w bucikach do tańca, ale o trzech adoptowanych w niesamowitych okolicznościach dziewczynkach, rozpoczynających karierę tancerek), "Dar rzeki Fly" Marii Kruger (zbiór podań i legend z całego świata). Co najmniej kilka razy w roku zwykłam również czytać "Dzieci z Bullerbyn" i "Fałdkę czasu" Madeleine L'Engle (która była chyba pierwszą książką science-fiction/fantasy, jaką przeczytałam; kilka lat póżniej dotarłam także do jej kontynuacji).

Wakacje często spędzałam u babci, wertując również tamtejsze książki. Do moich ulubionych należała "Czym mogą zarazić nas zwierzęta?", pełna ilustracji opryszczonych świnek i dzieci oraz wykazów objawów chorób odzwierzęcych, autentycznych opisów zachorowań na wściekliznę i tym podobnych działających na wyobraźnie "gore details". Byłam tą pozycją zafascynowana.

Dużo było książek, które już zawsze będą mi się kojarzyć z moim dzieciństwem, do dziś darzę je sentymentem i do nich powracam...
Haart

Haart

2.03.2008
Post ID: 24786
Ja pamiętam jak czytałem "Pana Samochodzika i Wyspę Złoczyńców" :) Książka była świetna. Chociaż z resztą tak dawno to nie było bo 14 lat mam dopiero :P
Leryn

Leryn

15.06.2008
Post ID: 29856

Taaak... Do tej pory pamiętam, że jako jedną z pierwszych książek, którą przeczytałam, był "Pinokio" Carla Collodiego. ;)
Inne... Lubiłam "Zaczarowane baletki" (Noel Streatfeild) oraz inne książki w tym stylu.
O, pamiętam jedną! Uwielbiałam wtedy "Pierścienia i różę" autorstwa Thackeraya. ^^

Gdy jeszcze nie umiałam czytać, rodzice czytywali mi klasyki dla dzieci: Bajki braci Grimm, Frances Hodgson Burnett, baśnie... Dużo tego było. ^^

A dalej, jak byłam już starsza? To już zaciekawiło mnie coś innego. Bajki poleciały w kąt, a numerem 1 stał się "Harry Potter" Rowling. I tak, aż do lat piętnastu.

Do tych książek z dzieciństwa wracam rzadko, tylko wtedy, kiedy muszę coś kuzynce poczytać ;/

Szmaragdowa

Szmaragdowa

15.06.2008
Post ID: 29874

Leryn

Lubiłam "Zaczarowane baletki" (niestety, autora nie pamiętam...)

Zobacz mój post dwie pozycje wyżej - napisałam tam o książce pod tym tytułem, może właśnie o tę chodzi.

Tullusion

Opiekun Osady Tullusion

18.06.2008
Post ID: 30043

Książki z dzieciństwa... Pamiętam powieści Niziurskiego, które chłonąłem niemal jak odfiltrowane powietrze z inhalatora. Przygody Żaby, wszystkie części Eskulapa, "Sposób na Alcybiadesa" (notabene, adaptacja filmowa kręcona była w moim liceum... ;) ), Marka Piegusa, Bąbla i Syfona czy "Siódme wtajemniczenie" (z kultową Wielką Kołomyją Elementarną) pamiętam do dzisiaj. Pisane niezbyt trudnym, ale niesamowicie barwnym i plastycznym językiem, potrafiły wciągnąć i przytrzymać w napięciu aż do finału.

Dziecięciem będąc, czytywałem również "Szkołę przy cmentarzu", cykl pseudokryminałów z potworami i nastoletnimi uczniami - detektywami w roli głównej. Pamiętam, że były to jedne z pierwszych dzieł z grudkowatymi literami na okładce, które przyjemnie było dotykać opuszkami palców.

Oczywiście całą serię "Muminków" od deski do deski, wielokrotnie. Kochałem te trolle i kocham nadal. ;) Wspominam "O czym szumią wierzby", serię o zwierzątkach, budujących sobie w lesie swój własny mikroświat. Również opowiadanka Jana Grabowskiego o Pucu, Bursztynie czy Mikaduchnie budzą miłe reminiscencje.

Korzystając z zaopatrzenia szkolnej biblioteki zapoznawałem się z Mikołajkiem (ten specyficzny humor... :) ) i wieloma innymi, których tytułów już, niestety, nie pamiętam.

Dinah

Dinah

19.06.2008
Post ID: 30089

Gdy czytałam Wasze posty, wiele tytułów sobie przypomniałam.
Czytanie Przygód Profesora Gąbki czy Tomków, przez mojego tatę przed snem, to jedno z moich pierwszych wspomnień z dzieciństwa :)
Pierwsze książki, które czytałam samodzielnie, to te z serii „Poczytaj mi mamo”.

Zdecydowanie przeważały fantastyczne książki o zwierzętach, które z czasem, sama właściwie nie zauważyłam jak i kiedy, zamieniły się w książki o fantastycznych zwierzętach ;)

Pamiętam więc mojego ulubionego Jamesa Herriota, Rudyarda Kiplinga, Konrada Lorenza.
Książki Jana Grabowskiego („Puc, Bursztyn i goście”, „Opowiadania o zwierzętach” i inne).
Wiem, to strasznie dziwacznie zaczytywać się opowieściami o kałużnicach w lesie, lecz nic nie poradzę. W dzieciństwie wszystkie dzieci przerywały zabawę, by biec do domu na dobranockę, ja wracałam do domu tylko na przyrodnicze filmy :)

Taglar

Taglar

16.10.2009
Post ID: 49521

Moją ulubioną książką byli "Bracia Lwie Serce". Jest bardzo ciekawa. Jest ona także trochę książką fantasy.

Maghdar

Maghdar

17.10.2009
Post ID: 49540

"Dzieci z Bulerbyn". Pierwsza dłuższa książka, przeczytana przeze mnie.

*dłuższa- powyżej 100 stron

Dragonthan

Dragonthan

18.10.2009
Post ID: 49558

Z książek pamiętam jedynie Przygody Tomka Sawyera, z komiksów Tytus, Romek i Atomek oraz Tom & Jerry

Broghild

Broghild

18.10.2009
Post ID: 49564

Maghdar

"Dzieci z Bulerbyn". Pierwsza dłuższa książka, przeczytana przeze mnie.

*dłuższa- powyżej 100 stron

Tak, ja też uwielbiałem tę książkę. Oprócz tego lubiłem także ,,Przygody Tomka Wilmowskiego''.

Maghdar

Maghdar

18.10.2009
Post ID: 49577

No to jeszcze, co rodzice na dobranoc czytywali przy łóżeczku. ;]
Mianowicie "Chatka Puchatka" i różnorodne bajki disnejowskie.

Corwin

Corwin

8.05.2010
Post ID: 55289

Różnego rodzaju bajki czytane przez siostrę kiedy sam jescze czytać nie potrafiłem. Natomiast gdy juz posiadłem sztukę czytania w jakimś tam stopniu i zainteresowało mnie.
Muszę wspomnieć o takich jak "Łysek z pokładu Idy" G.Morcinka, nie ukrywam że po przeczytaniu żal mi się zrobiło koni które pracowały w kopalniach.
"Dzieci z Bullerbyn"A.Lindgren, jak większość chyba.

A z takich trochę mniej znanych.
"Emil i detektywi" E.Kastnera, przygody niemieckiego ucznia o dziwnie brzmiącym nazwisku.
"Salwa na część czarnego bawołu" Nandar Gion, chyba najwieksze wrażenie jakie zrobiła na mnie w latach dzieciństwa.
Oczywiście potem zaczeła sie fascynacja ksiażkami o "dzikim zachodzie"
L.J.Okoń" Płonąca preria", "Tecumseh", "Czerwonoskóry generał".

Jeszcze coś by się tam znalazło ale myślę że te wymienione, były pierwszymi które czytałem i o których warto wspomnieć z mojej strony.