Gorące Dysputy

Słowo pisane - literatura - "[Dan Simmons] - twórczość"

Osada 'Pazur Behemota' > Gorące Dysputy > Słowo pisane - literatura > [Dan Simmons] - twórczość
Wędrowiec: zaloguj, wyszukiwarka
Moandor

Strażnik słów Moandor

30.04.2008
Post ID: 27281

Miesięcy temu parę usłyszałem o Danie Simmonsie w audycji radiowej Tam i z powrotem, w Radiu Kraków. Po raz pierwszy tamtego razu zetknąłem się z powieścią Hyperion, sztandarowym dziełem pisarza. Książka bardzo znana, nagrodzona Hugo Award w roku 1990, klasyka Science-Fiction.
Audycja zachęciła mnie do kupna, jako, że wydawnictwo Mag właśnie wypuszczało na rynek reedycję Hyperiona. Piękne wydania ze znakomitą okładką, w pięknej kolorystyce.

Zacząłem czytać. Fabuła osadzona w przyszłości. Ziemianie skolonizowali wiele planet. Sztuczne Inteligencje wyzwoliły się spod jarzma człowieka. TechnoCentrum uniezależniło się od ludzi w sposób pokojowy, nadal pomagając naszemu gatunkowi w polepszaniu swej egzystencji. Wynalezione przez TechnoCentrum transmitery umożliwiły podróżowanie ludzi pomiędzy planetami oddalonymi od siebie o dziesiątki i setki lat świetlnych w mgnieniu oka. Wielu obywateli Hegemonii pracuje poza rodzimymi planetami.
Podczas lektury Hyperiona poznajemy tę wizje przyszłości. Poznajemy ją oczami pielgrzymów wysłanych na planetę Hyperion w celu odbycia pielgrzymki do Grobowców Czasu i odnalezienia tajemniczego Chyżwara.

Obawiałem się z początku tej oryginalnej konstrukcji opowieści. Narratorem jest kolejno każdy z pielgrzymów (prócz Heta Masteema, który nie zdążył opowiedzieć swej historii). Podróżując kolejnymi środkami lokomocji w kierunku Grobowców opowiadają kolejno historie swojego życia, które związane są ze sobą praktycznie tylko Hyperionem.

Mimo tak niewielkiego powiązania lektura jest wciągająca. Ujęła mnie wizja Simmonsa. Czy jest prawdopodobna to inna bajka, ale z pewnością jest kompletna.
Hyperion porównywany jest często do Diuny. Myślę, że trochę na wyrost, ogólnie nie lubię tego typu marketingowych porównań. Pewne jest natomiast to, że książka Simmonsa jest dobra, warto ją przeczytać.

I sięgnąć po kolejne. Upadek Hyperiona wydany zostanie w czerwcu. Są biblioteki. Dwie książki tworzą tę samą historię. W tym samym świecie, jeno nieco później dzieje się akcja kolejnych dwóch:

Endymion
Triumf Endymiona

Dan Simmons napisał jeszcze inne powieści jak: Ilion, Olimp, Fazy grawitacji.

Zachęcam do dyskusji.

Link do audycji z Radia Kraków. W pierwszej części o Lodzie, w drugiej o Hyperionie.

Moandor

Strażnik słów Moandor

13.05.2008
Post ID: 27895

Przeczytałem Zagładę Hyperiona. Było miło, spędzić kolejne godziny w tym samym świecie, wśród znajomych postaci. Książka ma już inną strukturę. Już nie są to kolejne opowieści pielgrzymów, a jednolita, liniowa akcja. Nadal towarzyszyć będziemy pielgrzymom przy grobowcach czasu, poznamy ich dalsze losy. Poznajemy także struktury władzy Hegemonii, gościmy w budynkach rządowych na TC², będziemy świadkami narad wojennych.

Intruzi atakują sieć. Przechytrzyli dowództwo armii, które początkowo ufne, że szybko odeprze atak, nagle zaczyna być zafrasowane, zaniepokojone, a później, gdy na horyzoncie pojawia się widmo potencjalnej klęski, przerażone. Poznamy lepiej strukturę i motywację działań TechnoCentrum. Jak się okaże, owa symbioza gatunku ludzkiego i maszyn nie jest tak różowa, jak to wyglądało w tomie pierwszym.

Poznamy zagadkę Chyżwara.

Zupełnie inna struktura powieści w porównaniu z poprzedniczką, jednak nie gorsza. Myślę, że jeśli komuś Hyperion przypadł do gustu, nie daruje sobie przeczytania Zagłady Hyperiona. A może i kolejnych dwóch książek z tego cyklu, ale już luźniej związanych ze sobą.

Moandor

Strażnik słów Moandor

22.05.2008
Post ID: 28272

Hyperion...

Tytuł ma tu co najmniej podwójne znaczenie. Jakbyście w słowniku, czy choćby w Wikipedii poszukali wyjaśniania znaczenia tego słowa uzyskacie wiele ciekawych odpowiedzi. Od Hyperiona jako najwyższe drzewo świata, poprzez pojazd kosmiczny, grupę death metalową, no i oczywiście powieść Dana Simmonsa.
Wikipedia nie podaje jednak tego najważniejszego, od którego książka w dużej mierze przybrała taki a nie inny kształt.

W książce Hyperion nazwano na pamiątkę księżyca Saturna. Jeśli jednak przypomnimy sobie nazwę stolicy Hyperiona, a także późniejsze dzieje opisane w Upadku Hyperiona poznamy, wydaje mi się, prawdziwe znaczenie tytułu książki. Stolica Hyperiona zwie się Keats

Tutaj spoczywa ten, którego imię zapisano na wodzie. - to epitafium, które John Keats, XIX wieczny poeta polecił wyryć na swoim grobie. W Hyperionie znajdziemy mnóstwo odwołań do życia i twórczości Keatsa. TechnoCentrum stworzyło na przykład cybryda Keatsa, sztuczną inteligencję w ciele człowieka, który jest jednym z bohaterów opowieści Brawne Lamii, detektywa.
Tak jak Mroczna Wieża była inspirowana poematem Browninga, tak u Simmonsa mamy inspirację twórczością Johna Keatsa. Bo właściwie, moim zdaniem, to od jego poematu wziął się taki a nie inny tytuł książki.
Poemat zwie się Hyperion oczywiście. :)

Powiem wam, że po lekturze książki zainteresowałem się nieco Keatsem, który wcześniej był mi kompletnie nie znany. Spróbuje ów tytułowy poemat przeczytać, przynajmniej fragmentarycznie.

A poniżej wrzucę fragment, który znalazłem na jednej stronie internetowej. A nuż kogoś zachęci. :)

Nie wiem dlaczego właściwie sięgnąłem dawno temu na Koszykach po Hyperiona. Ani to tanie nie było, ani specjalnie nie kojarzyłem autora. Ale wziąłem. A następnego dnia (bo tyle zajęło mi przebicie się z siłą pancernych zagonów Guderiana przez dwa tomy) byłem jego oddanym fanem. Hyperion jest dla mnie przejawem boskiego geniuszu, literackim mistrzostwem świata i w moim prywatnym rankingu znajduje się w tych rejonach, gdzie nie ma już podziału na miejsce pierwsze, drugie czy dziesiąte. Zasiada tam sobie obok Mistrza i Małgorzaty, Władcy Pierścieni, Diuny, Paragrafu 22 czy Homo Faber (nie, te tytuły nie wyczerpują Olimpu mych książek - wymieniłem pierwsze z brzegu. Taki disklajmer coby uniknąć pretensji, że zabrakło książki A czy B). Z uwagi na tak wysoką pozycję, Hyperion wylądował nieszczęśliwie w grupie książek, o których nie potrafię pisać. Po prostu uważam je za genialne bez potrzeby (a co gorsza bez umiejętności niezbędnych do zrobienia tego) tłumaczenia na czym ich geniusz polega. Co nie znaczy, że tym razem nie spróbuję kulawo wyłuszczyć dlaczego Hyperiona uwielbiam.

Chyżwar, Władca Bólu objawił się ponownie na planecie Hyperion. Na spotkanie z nim rusza siedmiu Pielgrzymów. Każdy z nich ma prawo przedstawić mu swą prośbę. Legendy głoszą, że prośba jednego z nich zostanie spełniona. Pozostałych czeka śmierć. Na spotkanie ze swoim przeznaczeniem rusza Żołnierz, Poeta, Detektyw, Mnich, Kapłan, Konsul i Uczony. Ponieważ stolicę planety dzieli od Grobowców Czasu (tam mają stanąć przed Chyżwarem) kilka dni drogi, Pielgrzymi postanawiają, że na kolejnych postojach każdy opowie swoją historię. I to właściwie wszystko: opowieści Pielgrzymów przeplatane tym, co ich spotyka w drodze do Grobowców.

Skąd więc siła i moc książki? Otóż płynie ona właśnie z tych opowieści. Mądrzy krytycy, którzy przeczytali więcej ode mnie, znaleźli nawiązania do Opowieści Kanterberyjskich Chaucera. Pewnie mają rację. Nie, nie jestem dumny ze swojej ignorancji. Ja po prostu zachwyciłem się historiami Pielgrzymów bez żadnych nawiązań. Na dodatek jest to wrażenie tak ulotne, że ciężko mi wytłumaczyć skąd ten zachwyt płynie. Bo oklepane kawałki o świetnym stylu Simmonsa, jakkolwiek są prawdziwe, nie oddają w pełni moich uczuć. To się po prostu wymyka mojej analizie - czuję to ale nie potrafię ubrać tego w słowa. Być może chodzi o to, że każda opowieść jest pisana innym stylem, no bo ciężko oczekiwać żeby identycznie prawił żołnierz i poeta, a na dodatek wszystkie te style są dla czytelnika przekonujące. Ech, coś bełkoczę. Od tamtej pory Hyperiona przeczytałem ponad 20 razy i nie ustaję w wysiłkach coby pojąć jak opowiedzieć o tym, skąd dokładnie bierze się siła książki.

Potem zaczaiłem się na ciąg dalszy, czyli Upadek Hyperiona (nasi przetłumaczyli to jako Zagładę Hyperiona i tylko oni sami wiedzą skąd im się ta zagłada wzięła). Zaczajenie moje spowodowało nerwowe tiki u pracowników księgarni na rogu Puławskiej i Spacerowej, w której średnio co trzy, cztery dni zadawałem rytualne pytanie: czy jest już nowy Simmons. Po kilku tygodniach obywało się bez słów - widząc mnie w drzwiach, kasjerka, zupełnie niepytana, odpowiadała przecząco. Wystawcież sobie moją konfuzję gdy po jakichś 2 miesiącach usłyszałem: mamy. Rączo niczym dzianet pognałem między półki, i międląc między zębami 'maj preszesss', uiściłem należność. Następnego dnia, około 6 nad ranem, było po zawodach. No ale teraz mogłem sobie strzelać powtórkę z dwóch części, przez co radocha trwała nawet i trzy dni (jak się powstrzymywałem).

Tekst pochodzi ze strony: http://radkowiecki.is.evil.pl/28-04-05.html

Polecam także tekst Jędrzeja Burszty pt. Opowieść w opowieści ze stron Esensji.

Inne recenzje:

http://ksiazki.polter.pl/Hyperion-Dan-Simmons-c16126
http://www.dami.pl/~kamil78/hyperion
http://katedra.nast.pl/artykul/3015/Simmons-Dan-Hyperion/
http://katedra.nast.pl/artykul/755/Simmons-Dan-Hyperion/

anglojęzyczne:

http://www.errantdreams.com/reviews/2006/06/07/hyperion-dan-simmons/
http://www.errantdreams.com/reviews/2006/06/07/the-fall-of-hyperion-dan-simmons/
http://www.eyrie.org/~eagle/reviews/books/0-553-28368-5.html
http://www.eyrie.org/~eagle/reviews/books/0-553-28820-2.html
http://www.concatenation.org/frev/hyperdsg.html

Gdyby wydawnictwo Mag nie zdecydowało się wznowić Hyperiona zapewne nigdy bym tej książki nie poznał. Stare wydania są albo niedostępne, albo drogie. A nie wydałbym 70-80 zł za książkę, której autora nie znam.
Złożyło się, że słuchałem audycji fantastycznej w Radiu Kraków i tam wspomniano o Hyperionie. Zainteresowało mnie to. A że to było już po premierze książki, po kilku dniach wracałem do domu z książką w rękach.

No i cóż, zachwyciła mnie ta książka. :) W powyższych tekstach nieco się o niej możecie dowiedzieć, ale to trzeba przeczytać, by naprawdę poznać jej czar. Sam też napisałem kiedyś krótką recenzję Hyperiona, ale że nie ma jeszcze odpowiedniej lokacji dla recenzji, nie umieszczam. Może wkrótce już.

Moandor

Strażnik słów Moandor

29.05.2008
Post ID: 28734

Każda z sześciu historii opowiedziana w Hyperionie zasługuje na uwagę, ale chyba najbardziej czytelnikom podoba się opowieść uczonego. Na pewno jest najbardziej wzruszająca.

Córka Sola Weitrauba była z wykształcenia archeologiem. Podczas wyprawy badawczej na Hyperionie przydarzył jej się groźny wypadek. Podczas eksploracji jednego z Grobowców Czasu Rachela dostała się pod działanie bardzo silnych prądów czasowych. Koledzy odnaleźli ją nieprzytomną. W szpitalu okazało, że nie ma większych obrażeń ciała, lekarze natomiast, mimo całej swojej wiedzy nie byli w stanie wytłumaczyć przyczyny i skutków przypadłości, na którą Rachela zapadła.
Na skutek oddziaływania prądów czasowych czas dla Racheli odwrócił swój bieg. Od tej chwili z każdym dniem stawała się o dzień młodsza. Jej pamięć również ubożała o ten dzień.
Dla Sola i jego żony to było ciężkie przeżycie. Dzień po dniu tracili swoje dziecko. Powoli, lecz nieuchronnie.
Rachela stawała się coraz młodsza i młodsza, a jedyne co Sol mógł zrobić to patrzeć na to z rozpaczą, bo żadne jego działania nie przynosiły rezultatu.
Ostatnią nadzieją pozostał Chyżwar.

Na stronie Wydawnictwa Mag jest już zapowiedź i widok okładki Upadku Hyperiona: Upadek Hyperiona

Okładka równie klimatyczna jak pierwszej części.

Moandor

Strażnik słów Moandor

2.06.2008
Post ID: 28904

//Na początku było Słowo. Potem pojawił się pieprzony edytor tekstu. Potem procesor myślowy. A potem nastąpił koniec literatury. Tak to właśnie wygląda.//

Pierwsze zdania z książki, które przeczytałem otwierając ją po raz pierwszy na chybił trafił. Opowieść Martina Silenusa, poety również warta jest uwagi, choćby ze względu na problemy, które porusza. A mówi między innymi o losie pisarza w przyszłości, o kondycji czytelnictwa. Nie tylko oczywiście, ale te fragmenty mocniej zapisały się w mej pamięci.

- Martin, Martin... - westchnęła ponownie. - Od czasów Gutenberga odsetek ludzi wykorzystujących umiejętność czytania stale maleje. W dwudziestym wieku tylko niespełna dwa procent populacji tak zwanych demokracji przemysłowych czytało choć jedną książkę rocznie, a to było przecież jeszcze przed pojawieniem się datasfer, implantów i sztucznych środowisk informatycznych przyjaznych użytkownikowi. Na początku hegiry dziewięćdziesiąt osiem procent obywateli Hegemonii nie miało powodu, żeby czytać cokolwiek, więc nawet nie zadawali sobie trudu, żeby się tego nauczyć. Teraz jest jeszcze gorzej. Sieć zamieszkuje ponad sto miliardów istot ludzkich, z czego zaledwie niespełna jeden procent zamawia od czasu do czasu jakieś drukowane materiały, a jeszcze mniej czyta książki.

Tyrena Wingreen-Feif, wydawca Martina Silenusa nie pozostawia złudzeń co do kondycji czytelnictwa. Parę miesięcy później, gdy poeta pojawił się ze swoimi kolejnymi tekstami mamy następną ciekawą rozmowę.

- Wypuściliśmy tylko sześćdziesiąt tysięcy egzemplarzy, więc straty nie są zbyt wielkie.
- Mówiłaś, że planujecie siedemdziesiąt milionów - przypomniałem jej.
- Tak, ale zmieniliśmy zdanie po zasięgnięciu opinii naszej SI.
Odniosłem wrażenie, że fotel zapada się pode mną.
- Nawet Sztuczna Inteligencja uznała Pieśni za szmirę?
- Sztuczna Inteligencja uznała Pieśni za arcydzieło - odparła Tyrena. - Dzięki temu wiedzieliśmy już na pewno, że to będzie całkowita klapa.

Martin wpadł przez wydanie swojego arcydzieła w długi i miał do wyboru albo wyrzec się swego majątku w celu uregulowania wierzytelności z wydawnictwem, albo zabrać się za pisanie kolejnej książki pisanej na zamówienie wydawnictwa.

Moja kolejna książka ukazała się pięć miesięcy standardowych później. Umierająca Ziemia II zaczynała się tam, gdzie skończyła się Umierająca Ziemia, tyle tylko że tym razem była to zwyczajna proza, długość zdań zaś i układ rozdziałów zostały dostosowane do wyników bioneurologicznych testów przeprowadzonych na wybranej losowo grupie sześciuset trzydziestu ośmiu przeciętnych czytelników. Książka była na tyle cienka, żeby nie odstraszyć potencjalnego nabywcy, okładkę natomiast zdobił animowany hologram, na którym jakiś wysoki, muskularny osobnik - prawdopodobnie Amalfi Schwartz, choć w rzeczywistości mój przyjaciel był niski, blady i nosił szkła korekcyjne - zdziera suknię z broniącej się rozpaczliwie, jasnowłosej piękności, ona zaś odwraca się do czytelnika i wzywa pomocy omdlewającym głosem Leedy Swann, jednej z największych gwiazd pornograficznych holofilmów.
Umierająca Ziemia II rozeszła się w nakładzie dziewiętnastu milionów egzemplarzy.

Cykl powieściowy rozrósł się i z każdym tomem sprzedawał się coraz lepiej. Martin jednak nie czuł się z tego powodu wcale szczęśliwy. Po pięciu latach pisania tandetnych opowieści poczuł się znużony. Stwierdził, ze opuściła go muza.

Po przeczytaniu Opowieści Poety nieco zadumałem się nad tymi zagadnieniami z pytaniem w głowie: Jak to wszystko wygląda obecnie? Czy także największą szansę na powodzenie wydawnicze mają takie właśnie książki?
Szczególnie rozważania te można podpasować do fantastyki, choć nie wiem jak tu jest, bo w zasadzie zawsze unikałem tych wielotomowych serii.

Denadareth

Denadareth

6.06.2008
Post ID: 29038

Ja dotąd przeczytałem tylko pierwszy tom "Hyperiona" i nie ukrywam, że zaciekawiło mnie na tyle, że po zakończeniu Sesji na pewno poszukam kolejnego. Sugestywnie przedstawiony świat, Drzewostatki Templariuszy, SI wygląda z początku na SF, ale niektóre elementy jak np. Chyżwar, Grobowce Czasu są zbliżone klimatem bardziej do literatury fantasy.

Nie ukrywam, że w kilku miejscach książka przypominała mi "Perfekcyjną Niedoskonałość" Dukaja. Akcja oczywiście jest zupełnie inna, ale opisy Sztucznej Inteligencji i niektóre prognozy dotyczące świata przyszłości są całkiem zbliżone.

Zaletą "Hyperiona" są naprawdę ciekawe postacie, z których do tego każda skrywa własną historię. Żałuję jedynie, że nie poznaliśmy opowieści Templariusza. Tu prośba - Moandorze, czy mógłbyś (nie zdradzając mi żadnych ważnych rzeczy z kolejnego tomu) powiedzieć mi czy Templariusz ten znów się pojawi?

Pozdrawiam
Denadareth

Moandor

Strażnik słów Moandor

6.06.2008
Post ID: 29042

Den

Tu prośba - Moandorze, czy mógłbyś (nie zdradzając mi żadnych ważnych rzeczy z kolejnego tomu) powiedzieć mi czy Templariusz ten znów się pojawi?

Tak, Het Masteen, kapitan drzewostatku Yggdrasil pojawi się w kontynuacji Hyperiona. Ale jego historii nie usłyszymy. Upadek Hyperiona nie jest już powieścią szkatułkową i ma w miarę linearną narrację.

Mnie również Hyperion w pewien sposób zachwycił. Ciekawe postacie, ciekawy sposób opowieści. Choć żadna z tych historii nie była powiązana ze sobą (poza powiązaniem Hyperionem), to czytanie ich się nie nudziło ani trochę. Nie czułem po zakończeniu jednej opowieści, że czas zrobić przerwę, bo następna będzie o czym innym. Od razu chciałem się za nią zabrać i po kilku stronach wprowadzenia znowu byłem w wirze historii, w rozległym świecie Hegemonii Człowieka.
I nie udało mi się doczekać do wyjścia z drukarni drugiego tomu. Zacząłem w ebooku a dokończyłem na egzemplarzu bibliotecznym. Hyperion tak mi się spodobał, że od razy chciałem przeczytać, co będzie dalej.
Choć Hyperion jest książką, która kończy się można powiedzieć, w momencie gdzie powinna się na dobre zacząć, nie przeszkadzało mi to, a z reguły takich chwytów nie lubię. Jakoś zgrabnie Simmons to napisał, ze nie miałem wrażenia urwania akcji.

Moandor

Strażnik słów Moandor

27.09.2008
Post ID: 34492

Mamy pewność, że wydawnictwo Mag nie zakończy wydawania książek Dana Simmonsa na Hyperionie i jego kontynuacji.

Niedawno ukazała się zapowiedź trzeciej książki z hyperiońskiego cyklu zatytułowanej Endymion. Oto okładka.

Moandor

Strażnik słów Moandor

29.11.2008
Post ID: 37470

Endymion

http://mag.com.pl/zdjecia//i_Endymion.jpg

Czytać jeszcze nie skończyłem, ale kilka słów chciałbym powiedzieć, coby zachęcić lub zniechęcić tych, którzy jeszcze nie sięgnęli i wahają się aby to zrobić.

Powiem, warto. Powieść jest napisana trochę w innym duchu niż pierwsza hyperiońska dylogia, niemniej jednak bardzo przyjemnie się czyta, sympatyczne mija czas przy lekturze, po prostu się nie nudzi. No i to jest ten sam świat, który tak się podobał przy lekturze Hyperiona.
Ten sam, lecz po 300 latach. I diametralnie inaczej zarządzany. Po upadku Hegemonii odrodził się Kościół Katolicki i po latach udało mu się przejąć władzę nad tym, co pozostało z Sieci. Został utworzony Pax, jak to ładnie ujęto na okładce, zbrojne ramię kościoła. Najpotężniejsza organizacja w cywilizowanym świecie.

I właśnie przed Paksem musi uciekać 12-letnia córka Brawne Lamii i Johniego Keatsa, która niegdyś weszła do Grobowców Czasu, by wyjść z nich ponad 270 lat później.
O ile w Hyperionie i Upadku Hyperiona akcja była wielowątkowa tutaj mamy właściwie dwa wątki, a właściwie jeden obserwowany z dwóch różnych punktów widzenia - Raula Endymiona, ochraniającego Eneę oraz ścigającego ich przez pustkę kosmosu ojca kapitana de Soyi.

Co mnie trochę uwiera przy czytaniu, to to, co było w Hyperionie a tu brakuje - bogactwo świata przyszłości. Ujęły mnie w poprzednich częściach opisy kolejnych światów, prawideł jakie rządziły całą Hegemonią, wszystko to było tak niesamowite, a przy tym opisane tak naturalnie, że z powodzeniem można to przyjąć do wiadomości.
Teraz minęło 300 lat, światem rządzi Kościół, Pax pilnuje by tak było nadal, ale my niewiele dowiadujemy się o strukturze władzy, o komunikacji między planetami. Trochę szkoda, bo to mnie w Hyperionie właśnie ciekawiło.

Mam nadzieję, że do końca książki uda się bohaterom odwiedzić Bożą Knieję albo Maui Przymierze, lubiłem te światy, trzymające się z dala od wszechobecnej cywilizacji. Światy, w których mimo postępu można było jeszcze zobaczyć naturę w pełnym rozkwicie. Ciekaw jestem co stało się z Templariuszami i ich drzewostatkami.

No i ciekaw też jestem co się stało z TechnoCentrum. Ponoć nie zostało doszczętnie zniszczone jak można by przypuszczać. Zobaczymy.

EDIT:

Dziś skończyłem ostatnie strony i niedawno odstawiłem tę zieloną książkę na półkę.

Wrażenia jak najbardziej pozytywne, choć, żeby poznać odpowiedzi na wiele zagadek będzie trzeba poczekać i kupić Triumf Endymiona kiedy pojawi się w księgarniach.

Wrażenia mam pozytywne. Jak powiedziałem wyżej różni się ta książka od poprzednich dwóch zdecydowanie. Ale jest sympatyczna w odbiorze. Simmons zdobył Hyperionem moje zaufanie i ja cały ten cykl chce mieć na półkach, więc na pewno kupię sobie kolejną część. U mnie w tym przypadku dylematu nie ma.

Moandor

Strażnik słów Moandor

6.12.2008
Post ID: 37718

Endymion

http://mag.com.pl/zdjecia//i_Endymion.jpg

Po 300 latach od upadku Hegemonii powracamy do wspaniałego świata przyszłości wykreowanego przez Dana Simmonsa. Świata, który się wielce zmienił odkąd opuszczaliśmy go wraz z ostatnimi stronami Upadku Hyperiona. Sieć przestała istnieć. Wraz z wyłączeniem transmiterów pokonane zostało TechnoCentrum, zespół sztucznych inteligencji, który zwrócił się przeciwko ludzkości. Nastąpił koniec rzeczywistości, do jakiej ludzie przyzwyczaili się przez kilka stuleci. Brak transmiterów sprawił, że odległości międzyplanetarne ponownie stały się istotne, a podróżowanie tradycyjnymi statkami kosmicznymi obarczone jest niestety długiem czasowym.
W tym świecie jakoś odnalazł się Kościół Katolicki, który w momencie, gdy wkraczamy w opowieść wraz z odczytaniem pierwszej karty książki jest najpotężniejszą organizacją religijną, ale również militarną w cywilizowanym świecie. Zbrojnym ramieniem Kościoła jest wszechobecny Pax.

Czytając zapowiedź książki byłem ogromnie ciekaw wyglądu świata po upadku Hegemonii. Jak Dan Simmons poradzi sobie z nową rzeczywistością. Nie rozczarowałem się, ale równocześnie czuję pewien mały niedosyt. Endymion ma nieco inną konstrukcję niż poprzednie dwie powieści z cyklu – znakomity Hyperion i niewiele mu ustępujący Upadek Hyperiona. Jest to o wiele bardziej powieść przygodowa aniżeli poprzednie dwie. Tytułowy bohater ma za zadanie bronić małej dziewczynki, córki Brawne Lamii przez ścigającym ją Paxem. Muszą ciągle uciekać, ponieważ po piętach depcze im nieustannie drugi istotny w powieści charakter, ojciec kapitan de Soya. Simmons zastosował równoległą narrację widzianą z dwóch punktów widzenia, co moim zdaniem jest udanym i ciekawym zabiegiem. Towarzyszymy więc bezpośrednio Endymionowi i Enei oraz podróżującemu z nimi androidowi, sympatycznemu A. Bettikowi, z drugiej zaś strony wiemy, co słychać u ich prześladowców.

To czego mi brakowało w Endymionie w stosunku do poprzednich części to opisów świata przyszłości. Hyperion rzucił mnie na kolana swoją wizją, urzekła mnie ona wręcz. Tutaj Dan Simmons skupia się na przygodzie, a świat odsuwa na dalszy plan. Czy to źle, nie wiem, oceńcie sami, mi troszkę tego brakowało.
Dostajemy do ręki ponownie pięknie wydany przez MAGa kawał dobrej literatury fantastycznej. Namawiam gorąco do przeczytania i do sięgnięcia w przyszłości po koleją część hyperiońskiej sagi pt. Triumf Endymiona. MAG wyda ją najprawdopodobniej w marcu przyszłego roku.

Egzeq

Egzeq

10.12.2008
Post ID: 37856

Witam wszystkich
Cóż, mowa o książce, którą dostałem niedawno na urodziny.
Z początku trochę mnie odepchnęła swym szczątkowym psychodelizmem, był to drobny wstrząs po typowych powieściach Fantasy.
Ale jestem dopiero w połowie książki, rzecz jasna mam zamiar przeczytać wszystkie części tejże sagi.
Świat jest rzeczywiście mistrzowsko wykreowany i jest to swoisty "Wiedźmin" wśród powieści sci-fi. Bowiem ten świat tylko niezwykłością się od naszego różni- przecież dzieją się tam jeszcze gorsze rzeczy. Ale porozmawiam więcej, jak przeczytam.

Moandor

Strażnik słów Moandor

10.12.2008
Post ID: 37858

Egzeq

Witam wszystkich
Cóż, mowa o książce, którą dostałem niedawno na urodziny.
Z początku trochę mnie odepchnęła swym szczątkowym psychodelizmem, był to drobny wstrząs po typowych powieściach Fantasy.
Ale jestem dopiero w połowie książki, rzecz jasna mam zamiar przeczytać wszystkie części tejże sagi.
Świat jest rzeczywiście mistrzowsko wykreowany i jest to swoisty "Wiedźmin" wśród powieści sci-fi. Bowiem ten świat tylko niezwykłością się od naszego różni- przecież dzieją się tam jeszcze gorsze rzeczy. Ale porozmawiam więcej, jak przeczytam.

A, że zapytam, bo nie napisałeś nigdzie dokładnie - którą powieść dostałeś na urodziny? Była mowa o trzech, z których moim zdaniem najlepsza jest pierwsza - Hyperion.

Egzeq

Egzeq

10.12.2008
Post ID: 37868

Hyperion rzecz jasna, dostałem to od znającego się na literaturze kuzyna, który nie wsadziłby mi drugiej części, bez uprzedniego przeczytania przeze mnie pierwszej. Rzecz jasna mam zamiar przeczytać wszystkie cztery, dawno nic mnie tak od komputera nie odrywało.

Moandor

Strażnik słów Moandor

11.12.2008
Post ID: 37879

Egzeq

Hyperion rzecz jasna, dostałem to od znającego się na literaturze kuzyna, który nie wsadziłby mi drugiej części, bez uprzedniego przeczytania przeze mnie pierwszej. Rzecz jasna mam zamiar przeczytać wszystkie cztery, dawno nic mnie tak od komputera nie odrywało.

Warto doczytać do końca, jak i zabrać się za kolejne części. Simmonsowi udało się wykreować świat, który mi się wielce spodobał. Nie wiem czy chciałbym w nim żyć, ale na pewno jest bardzo interesujący.
Poza tym same opowieści pielgrzymów, każda nieco inna, od innej strony ukazująca rzeczywistość, są świetne. Każdy może sobie wybrać co mu się spodoba.

Ja tylko mam jedno zastrzeżenie - przez całą książkę miałem nadzieję, że zdołam poznać imię konsula, ale niestety autor pozostawił go anonimowym.

Egzeq

Egzeq

28.12.2008
Post ID: 38642

"Hyperion" został już przeze mnie przeczytany, doprawdy- świetna książka, mimo iż niegrzecznie urwana tuż przy akcji w dolinie Grobowców Czasu. Świetne opowieści, jak i postacie samych pielgrzymów, najbardziej mnie urzekła opowieść ojca Hoyta, w szczególności Bikurowie, może też życie Martina Silenusa, zwłaszcza fraza "Skończyłem już z Transline i tą papką, którą nazywacie poezją". Najdłuższa opowieść, Detektywa była, jak dla mnie jednocześnie najbardziej dłużącą się i nudną.

Zaś "Upadek Hyperiona", w którym przeczytałem już 1 część jest jeszcze lepszy- losy cybryda Severna świetnie ukazują funkcjonowanie Sieci i sytuacje nad Hyperionem. Mimo, iż niezbyt lubię narrację pierwszoosobową, czyta się równie dobrze, jak pierwszą księgę w sadze.

Natomiast wydarzenia z Grobowców to już mniejsze wrażenie, nieco zbyt przewidywalne, w dodatku teraźniejsza narracja, psuje całokształt. Rzecz jasna, kobieta na wewnętrznej okładce podpowiada po części, co będzie dalej.

Moandor

Strażnik słów Moandor

28.12.2008
Post ID: 38667

Egzeq

"Hyperion" został już przeze mnie przeczytany, doprawdy- świetna książka, mimo iż niegrzecznie urwana tuż przy akcji w dolinie Grobowców Czasu.

Akcja się urywa, ale powiem Wam, że jakoś nie czułem się z tego powodu zły czy zawiedziony. Hyperion zrobił na mnie tak dobre wrażenie, że przyjąłem to zakończenie jako całkowicie usprawiedliwione. Zresztą Simmons nie zostawił czytelnika tam w Dolinie z niczym. Mamy przecież Upadek Hyperiona, który doprowadza opowieść do końca. :)

Teraz czekam tylko na Triumf Endymiona. :)

Moandor

Strażnik słów Moandor

28.08.2009
Post ID: 47893

Trium Endymiona został już wydany, skończyła się więc moja półtoraroczna przygoda ze światem Dana Simmonsa, światem, który tak mnie ujął, że z niecierpliwością czekałem na wyjście kolejnych książek serii. Najpierw był Hyperion, który wprost zwalił mnie z nóg. Coś wspaniałego, wizja autora jest niesamowita, pełna. Sieć, transmitery, TechnoCentrum, napęd Hawkinga, mnogość zamieszkałych przez ludzi światów i możliwość swobodnej komunikacji. Trzeba przeczytać, bo ciężko jest o tym opowiadać.
Upadek również przeczytałem z przyjemnością, jest dobrym zamknięciem Hyperiona, aczkolwiek poziom jest trochę niższy.

Ale na tym przygoda ze światem Simmonsa się nie kończy. Wyszedł wszak Endymion. Skaczemy około trzysta lat w przyszłość i świat ludzkości uległ diametralnej zmianie. Władzę przejął Kościół Katolicki i Pax, jego zbrojne ramię. Chrześcijanie masowo przyjmują krzyżokształt, który zapewnia zmartwychwstanie po śmierci. Ale nie tak jak w przypadku Bikurów. Konsekwencje ponownych narodzin zostały zlikwidowane. W tym świecie zdominowanym przez Pax pojawia się ktoś, kto porządek ten może zakłócić. Kto i w jaki sposób - Endymion czeka. :)

No i wreszcie doczekałem się - w czerwcu ukazał się Triumf Endymiona, zamknięcie Endymiona i zarazem całego hyperiońskiego cyklu. 923 strony lektury. Musze przyznać, że tu miałem wyższe oczekiwania i leciutko się zawiodłem. Nadal bardzo przyjemnie przebywać w starym znajomym świecie, który tak mnie ujął półtora roku temu, ale fabuła trochę zaczyna kluczyć i jakby wymykać się autorowi spod kontroli. Ale styl nadal jest dobry i czytanie tej książki dalej jest zajęciem przyjemnym.

Wiwernus

Wiwernus

13.11.2016
Post ID: 82756

Jakiś czas temu skończyłem Hyperiona i w wielkim skrócie mogę polecić, szczególnie jeśli ktoś lubi formułę zbioru opowiadań przedstawiających różne historie, ale ze wspólnym mianownikiem. Poza tym świat ma swój klimat, jest spójny, ale pełen różnych i odmiennych elementów - są źli intruzi, tajemniczy i wyjęty niemal z horroru Chyżwar oraz związana z nim religia, sztuczna inteligencja knuje coś na boku, w tle upadek Ziemi, a wszystko spaja planeta Hyperion i pewien Jasio Keats. Pomijając trochę nudzące zwolnienie między każdym z opowiadań, to książka potrafi utrzymać w napięciu.

A teraz lekkie spoilery, choć nie zdradzą zbyt wiele, a mogą tylko zachęcić:

Ranking opowiadań:
6. Żołnierz - nie licząc całkiem przyjemnego opisu zmagań po nagłym wybudzeniu i skrajnych zachowań bohatera podczas swej wojaczki, a potem obiecującej interakcji z Chyżwarem i specjalnych mocy, to ostatecznie pozostaje spory niedosyt. Jak dla mnie najbardziej oderwana od całości część książki, nie kupuję.
5. Konsul - Delfiny, zaakcentowanie długów czasowych, śmierć jednego z kompanów oraz inne spojrzenie na drugą stronę konfliktu były przyjemne w czytaniu, ale pod koniec czytadła spodziewałem się raczej istnej bomby, a była zaledwie petarda na piłkarskim boisku.
4. Pani Detektyw - jej postać to straszny archetyp, ale śledztwo trzyma w napięciu, ma przebłysk w postaci cybernetycznego hackera, sztucznej ziemi i zaakcentowania roli Keatsa.

3. Kapłan - klasyczny konflikt bezpieczeństwa i wolności w swoistym Edenie. W tle wiara, przyjemna narracja "z dziennika", plemię głupkowatych downów, krzyże-symbioty o pewnej słabości, najlepsze przedstawienie Chyżwara oraz najbardziej zaskakujące zakończenie.
2. Poeta - wspaniała postać szukającego inspiracji artysty. Z ponurą wizją rozwiniętych społeczeństw bym się nie zgodził, ale nawiązanie do Pisma Świętego jako jednego z bestsellerów było tak cyniczne i wymowne, że wybaczę wszystko. Poza tym poeta (no i może trochę Uczony oraz Kapłan) faktycznie "żyje" między opowiadaniami.
1. Uczony - powinienem się nie nabierać na takie cliché, ale swoiste połączenie 50 Pierwszych Randek (xD) i Ciekawego Przypadku Benjamina Buttona chwyciło moje zdegenerowane, nieczułe i wiwernie serduszko. Poza tym ten motyw naprawdę nieźle został wyczerpany, dobra robota.