Gorące Dysputy

Słowo pisane - literatura - "[Terry Pratchett] - twórczość"

Osada 'Pazur Behemota' > Gorące Dysputy > Słowo pisane - literatura > [Terry Pratchett] - twórczość
Wędrowiec: zaloguj, wyszukiwarka
Bubeusz

Bubeusz

11.02.2009
Post ID: 40885

Zgadzam się z Tullusion'em - Pratchett to nie są książki stricte rozrywkowe, ale bardziej refleksyjne. Każde słowo tam jest bardzo uważnie przemyślane i ma jakieś drugie dno. Śmiejąc się z jego książek, śmiejemy się tak naprawdę sami z siebie, bo to jest opowieść o rzeczywistym życiu. Osobiście uważam Pratchetta za geniusza, któremu udało się dokonać czegoś niemal niemożliwego. Nie sztuką jest napisać książkę fantasy, ale on napisał fantasy o rzeczywistości. Nie sztuką jest napisać coś śmiesznego, ale on napisał komedię z głębokim, wręcz filozoficznym przesłaniem. A ponadto jego styl pisania powala mnie na kolana - nikt tak zaskakująco plastycznie i dokładnie nie tworzył opisów jak on. Zawsze trafia w sedno, uderzając prostotą i sprawiając, że po paru słowach doskonale orientujesz się w tym, co powinno być Ci przekazane - podczas gdy inni pisarze opisywali rzeczy tradycyjnie, nie oddziałując aż tak na wszystkie zmysły i wyobraźnię. Nie wiem, czy zostanę dobrze zrozumiany - ale chodzi mi o pewne "coś", pewną magię, jaka jest w tych książkach. Nie pomylisz pratchettowskiego stylu z żadnym innym :)

Zaś Jakub Wędrowycz (ja z kolei miałem okazję zapoznać się z nim na trasie Gdańsk - Kraków xD) nie prezentuje sobą żadnych wartości uniwersalnych, poza czarnym humorem, nierzadko propagującym niskie nastroje społeczne typu nietolerancja. Były momenty, które mi się podobały, czasem zaskakiwała spora wiedza praktyczna o świecie, jaką autor tu zawarł, ale twórczość jako całość zdecydowanie mnie nie porwała. Nie pamiętam, by w ogóle kiedykolwiek podniecało mnie rozkwaszanie łbów opatrzone prymitywnymi żarcikami.

Caar Xoffek

Caar Xoffek

12.02.2009
Post ID: 40903

Tullusion

[...]
Niestety, postępujący Alzheimer sprawia, że Terry powoli zapomina, co wcześniej wymyślił - efektem są powtórzenia fabularne ("Piekło pocztowe" versus "Prawda"...). Ale "Kosiarz", "Piramidy", "Zbrojni" czy saga z aktywnym udziałem Esmeraldy Weatherwax i Gythy Ogg to już klasyka dobrego humoru.

Tull (jeśli można się tak do ciebie wyrazić), chciałbym tobie oznajmić, że cała saga Dysku została zakończona ostatnią książką "Piekło pocztowe" i już więcej nie będzie wspaniałego wykreowanego ze wszystkimi szczegółami świata.

PS. Nawiasem mówiąc, moją ulubioną postacią z całej serii jest Haveloc Vetinari. Mimo, iż trzyma się z boku, to zawsze wszystko toczy się jak on zaplanował, od początku do końca. Ale jak ono będzie wykonane, to już słodka tajemnica Lorda Vetinariego.

Sanctum

Sanctum

12.02.2009
Post ID: 40918

Ksiązki Terry'ego Pratchetta czytałem dość dawno temu, było to badaj jeszcze w gimnazjum. Stanowiły one dla mnie znakomitą alternatywę dla prozy J. R. R. Tolkiena. Pratchetta czytało się znakomicie- wciągająca fabuła, przyjemny, niegryzący science-fiction język a nade wszystko świat wykreowany z nie tylko z rozmachem, ale przede wszystkim z pomysłem. Plusem serii "Świat Dysku" jest także fakt, że można czytać kolejne książki bez znajomości wszystkich pozostałych i choć oczywiście jest to pomocne, to na szczęście nie niezbędne.

Tullusion

Opiekun Osady Tullusion

12.02.2009
Post ID: 40921

Caar Xoffek

Tullusion: [...]
Niestety, postępujący Alzheimer sprawia, że Terry powoli zapomina, co wcześniej wymyślił - efektem są powtórzenia fabularne ("Piekło pocztowe" versus "Prawda"...). Ale "Kosiarz", "Piramidy", "Zbrojni" czy saga z aktywnym udziałem Esmeraldy Weatherwax i Gythy Ogg to już klasyka dobrego humoru.

Tull (jeśli można się tak do ciebie wyrazić), chciałbym tobie oznajmić, że cała saga Dysku została zakończona ostatnią książką "Piekło pocztowe" i już więcej nie będzie wspaniałego wykreowanego ze wszystkimi szczegółami świata.

Nigdy nie mów "nigdy", to stara sakralna zasada. A "Raj podatkowy"? A "Unseen Academicals"? Plotki o zakończeniu serii uważam za stanowczo przesadzone.

Caar Xoffek

PS. Nawiasem mówiąc, moją ulubioną postacią z całej serii jest Haveloc Vetinari. Mimo, iż trzyma się z boku, to zawsze wszystko toczy się jak on zaplanował, od początku do końca. Ale jak ono będzie wykonane, to już słodka tajemnica Lorda Vetinariego.

Co nie zmienia faktu, że pan Hong by Vetinariego prawdopodobnie poskromił. Nie wspominając o gościnnym występie patrycjuesza w roli jaszczurki... Ja uwielbiam Rincewinda, zespół magów, ale za kadencji Ridcully'ego i - oczywiście - Śmierć.

Ghulk

Ghulk

12.02.2009
Post ID: 40926

To nie fakt, tylko opinia. A, chodzi o pana Honga od baru rybnego na ulicy Dagona? :P
A moją ulubioną postacią jest kwestor. To ja poproszę jeszcze kufel tych wybornych węgorzy.

Shaggy

Shaggy

13.02.2009
Post ID: 40950

Caar Xoffek

Tull (jeśli można się tak do ciebie wyrazić), chciałbym tobie oznajmić, że cała saga Dysku została zakończona ostatnią książką "Piekło pocztowe" i już więcej nie będzie wspaniałego wykreowanego ze wszystkimi szczegółami świata.

Wcale nie ostatnią. W Polsce nie wydrukowano jeszcze paru książek Prachetta takich jak "Thud!" i "Where is my cow?". Prachett dalej pisze panowie i panie. Pomimo swojej choroby obiecał ,że będzie dalej tworzył nowe książki o Świecie Dysku. ;)
Ja spotkałem się po raz pierwszy z jego twórczością kiedy miałem 11 lat. Siostra czytała mi fragmenty Koloru Magii aż w końcu sam jej podebrałem :P W tej chwili już prawie 2 półki uginają się od jego książek a ponad 30 książek swoją wagę ma :D. Choć przyznam,że ostatnie powieści nie są tak dobre jak kiedyś. Perełkami pozostają ciągle: "Zbrojni","Muzyka Duszy","Ruchome Obrazki","Wyprawa Czarownic","Kosiarz".
A co do postaci: Śmierć, Vimes, Marchewa, Reg Shoe, Detrytus, Vetinari, Nania Ogg, Babcia Weatherwax, Kwestor , Bracia Ridcully ,Bibliotekarz i oczywiście Bagaż :D

Moandor

Strażnik słów Moandor

23.10.2009
Post ID: 49696

Przeczytałem Kolor Magii i mogę się z Wami kilkoma zdaniami podzielić.

Sama opowieść o przygodach Rincewinda jest interesująca. Przyjemna historia pełna niezwykłych zwrotów akcji rozgrywająca się w niezwykłym świecie dysku.

Łatwo było mówić o czystej logice i o tym jak cały wszechświat podlega tej logice oraz harmonii liczb. Fakty jednak były takie, że Dysk - co każdy widział - płynął w przestrzeni na grzbiecie Wielkiego Żółwia a bogowie mieli w zwyczaju odwiedzać domy ateistów i wybijać im szyby. - Terry Pratchett - Kolor Magii

W tej pierwszej opowieści ze Świata Dysku poznajemy maga Rincewinda. Właściwie niedoszłego adepta tej szlachetnej sztuki, bowiem za pewien incydent Rincewind został wyrzucony z Niewidocznego Uniwersytetu.
Nasz mag jest bardzo tchórzliwy, ma bardzo szybkie nogi i zna tylko jedno jedyne zaklęcie, którego nie może wypowiedzieć. Ot taki typowy pratchettowski bohater. :)

Rincewind spotka na swej drodze turystę z Imperium Agatejskiego, Dwukwiata, którym, na rozkaz patrycjusza Vetinariego będzie musiał się zaopiekować.
Już na samym początku wywołują wielki pożar Ankh-Morpork. A potem już jakoś idzie. :)

Fabuła, jak to zawsze u tego autora, zaskakująca, pełna absurdów Świata Dysku, któe zresztą powszechnie w tych książkach lubimy. Ale prócz tego książka pełna jest językowego piękna, gier słownych i inteligentnych zdań.
Nie podobało mi się czasem u Pilipiuka, że pisze niektóre książki dla jaj, żeby były zabawne (często głupio zabawne) i w zasadzie nic poza tym. U Pratchetta opowieści są, powiedziałbym, mądrze zabawne.
Czytając Olivera Twista podziwiałem Dickensa, że umie napisać coś, co pozornie brzmi zwyczajnie, ot zwykłe stwierdzenie, ale w kontekście jest arcymistrzostwem humoru, ironii. Pratchett ma podobnie, zwykłymi zdaniami potrafi rozbawić czytelnika, pozornie nie wysilając się specjalnie. Świetne ma porównania.

Miecz był czarny tym rodzajem czerni, która jest nie tyle kolorem, co raczej cmentarzem wszystkich kolorów.

Pogładził się po brodzie, co zabrzmiało tak, jakby jeżozwierz torował sobie drogę przez ciernisty gąszcz.

Śmierć siedział w swoim ogrodzie i gładził kosę osełką.

Wczesniej czytałem Dywan Pratchetta i przyzwyczaiłem się do języka autora i pokochałem go wręcz. Świat Dysku pisany jest w podobny sposób stąd myślę, że zaprzyjaźnię sięz autorem na dłużej.
Sam Kolor Magii polecam, choć miejscami były momenty, które chwilowo mogły znudzić, o czym wspomniała Ravena. Ale całokształt oceniłbym na 4,5/5 w sześciostopniowej skali.

Nabu

Nabu

23.10.2009
Post ID: 49701

"Moandor"

Rincewind spotka na swej drodze turystę z Imperium Agatejskiego, Dwukwiata, którym, na rozkaz patrycjusza Vetinariego będzie musiał się zaopiekować.

Prawdę mówiąc, to nie jest prawdziwy Vetinari.
"Patrycjusz oparł swe podbródki na upierścienionej dłoni...", "Patrycjusz przewrócił w swych grubych palcach..."

Trudno wyobrazić sobie, żeby Vetinari mógł mieć kiedykolwiek problem z nadwagą, prawda? :) To zresztą byłby bardzo ciekawy widok, ale chyba zbyt fantastyczny i niewiarygodny.
Problem polega na tym, że w pierwszych utworach o Świecie Dysku nie wszystko jest jeszcze właściwie poukładane. Wraz z kolejnymi częściami pojawiają się nowe pomysły i świat się nieco zmienia, czasami więc można się troszkę pogubić, co, naturalnie, nie jest winą czytelnika.

"Moandor"

Sam Kolor Magii polecam, choć miejscami były momenty, które chwilowo mogły znudzić, o czym wspomniała Ravena. Ale całokształt oceniłbym na 4,5/5 w sześciostopniowej skali.

O ile pamiętam, moje pierwsze podejście do "Koloru magii" i całego zresztą Świata Dysku nie było zbyt udane. Prawdziwa zabawa zaczęła się dopiero wtedy, gdy na horyzoncie pojawiła się Babcia Weatherwax, zwłaszcza w "Trzech wiedźmach". Genialna postać, świetna książka, a jeśli ktoś zna nieco Szekspira, radości będzie miał dwa razy tyle. :)

Moandor

Strażnik słów Moandor

23.10.2009
Post ID: 49702

Nazwisko władcy Ankh-Morpork rzeczywiście nie było w Kolorze Magii nigdzie wspomniane. Sam miałem wątpliwości. Napisałem w poprzednim poście, że to Vetinari, bo nie znam innego patrycjusza w świecie dysku, naturalne skojarzenie. No i też dlatego, że to tak naprawdę pierwsza moja pełna styczność z tym uniwersum. Wcześniej czytałem jeno we fragmentach Ciekawe czasy.

Nabu

Nabu

23.10.2009
Post ID: 49707

To całkowicie zrozumiałe. Nieścisłości i błędy można zresztą znaleźć nie tylko w pierwszych tomach, ale i tych późniejszych, choć, oczywiście, nie tak znaczne. Słówko tu, słówko tam, i bądź tu mądry, szary czytelniku. :) Dochodzi jeszcze problem z tłumaczeniem - Malinowska-Grupińska swoje, a Cholewa swoje. Wielka szkoda, że nie udało się tego uniknąć.

Vandergahast

Żywiołak Piwa Vandergahast

23.10.2009
Post ID: 49709

Odnośnie tego, że "Piekło Pocztowe" miało być ostatnie, to później wyszedł jeszcze "Świat Finansjery". I jak pogląd o "Piekle" jako kalce "Prawdy" uważam za trudny do obrony, tak "Świat" z "Piekłem" łączy praktycznie wszystko, także osoba głównego bohatera, ale niestety jest to pozycja słabsza i uboższa. Na dodatek pratchettowskie rozumienie systemu bankowego nie tylko do mnie nie przemawia, ale też założenia na których się opiera wydają mi się błędne. Poza tym, jest parę rzeczy które w tej książce pojawiają się zupełnie od czapy. Jak na przekład duża ilość golemów, choć tego nie przybliżę żeby nie dawać spoilera tym co jeszcze nie przeczytali :] W każdym razie tę książkę i Eryka uważam za najsłabsze z dziejących się w świecie dysku powieści. No, może jeszcze "Kapelusz pełen nieba"

Tullusion

Opiekun Osady Tullusion

23.10.2009
Post ID: 49742

"Eryk" był skierowany do młodszych czytelników, był wydany w formie ilustracyjnej, podobnie jak niespecjalnie udany i posiadający jedno z mniej trafnych zakończeń "Ostatni Bohater". Ja czekam na "Unseen Academicals" - zobaczymy, jak Pracz poradzi sobie z tematyką sportową, a konkretniej piłki nożnej.

Nabu

Nabu

24.10.2009
Post ID: 49765

"Tullusion"

"Eryk" był skierowany do młodszych czytelników

A skąd takie info? Tu mnie zadziwiłeś, pierwszy raz o tym słyszę.
Do młodszych czytelników był skierowany cykl o Akwili (Tiffany) - "Kapelusz pełen nieba", "Wolni Ciutludzie", "Zimistrz" - i, choć nie wszyscy fani się z tym zgadzają, "Zadziwiający Maurycy i jego uczone szczury", książki zaliczane do "opowieści ze Świata Dysku". "Eryk" od początku był pomyślany jako wspólny projekt Pratchetta i Kirby'ego, lecz, o ile mi wiadomo, z młodszym czytelnikiem nie miał nic wspólnego. Zresztą same nawiązania (wojna trojańska, Faust i inne) czy też pozostałe rzeczy (np. księgi erotyczne w piwnicach Biblioteki) na to nie wskazują.