Oberża pod Rozbrykanym Ogrem

Baśniowe Gawędy - "Gildia Alchemików"

Osada 'Pazur Behemota' > Baśniowe Gawędy > Gildia Alchemików
Wędrowiec: zaloguj, wyszukiwarka
Nebirios

Nebirios

20.11.2009
Post ID: 50525

JG także dobył broni.
- Spróbuj - warknął.Neb schował broń.
- Policzymy się później.

Emm, a kiedy ja właściwie dobyłem tej broni? To jakby nie ma sensu... - JG

Ups, źle przeczytałem. Przepraszam

Def

Def

20.11.2009
Post ID: 50526

W dali coś huknęło, jakby wybuch. Nagle z wody wynurzyło się kilka ogromnych paszczy, otoczonych oczyma. W tedy rozległ się smród, jakiego świat nie czuł.
- To te Morbole! Zasłońcie usta i nie wdychajcie tego, a sobie pójdą - objaśnił całkiem spokojnie Neb. Nagle Selina czując okropny odór zemdlała.
- Neb, jak one zjedzą Seline... - zaczął Magh.
- No dobra! - rzekł zrezygnowany Neb. I już chciał te otwarte i wygłodniałe 'szamba' zdzielić, jednak te zrobiły przerażoną minę, i skamieniały... W okolicy zapanowała cisza... Nie było słychać nic...
- Wracając do Defa - zaczął janioł
- Trzeba szybko coś wymyślić, widzieliście, to czego jego alter jest zdolne... - oznajmił ponuro Magh...
- Przecież we własnym umyśle umrzeć nie można! - oburzył się Volk
- On może... Nie jest opętany, ani wolny... On ma po prostu dwie dusze... - ciągnął dalej janioł...
- Co?!? - zapytał Neb zbity z tropu. W tedy Magh postanowił wszystko objaśnić.
- W krainie, skąd pochodzi Def urodziło się kiedyś dziecko bez duszy. Dusza owego dziecka dostała się co prawda, ale nie w żywym ciele. Mieszkańcy Od tamtego czasu obwiniali za wszystkie katastrofy i niepowodzenia właśnie tego ducha. Ducha zewsząd był wyganiany i został potępiony. Ta dusza została na tyle zniszczona, że dziś wygląda tak jak to co widzieliście na tamtej górze. W końcu Pewna osoba o imieniu Celia zaczęła głosić poglądy, że duch ten jest bogiem. Wtedy została przez niego opętana, a podczas opętania dwie dusze walczą ze sobą o władzę nad ciałem. Celia oczywiście nie miała szans, więc wkrótce umarła. Miała jednak syna, który odziedziczył skazę i tak powstał ten zły ród. Pewnego dnia inna rodzina została powołana do wiecznego zwalczania tego zła... Def wywodzi się z obydwu rodów, dlatego musi zwalczyć sam siebie. To dobro, które my znamy, jest na tyle silne, aby uwięzić demona w samym sobie, i nim zawładnąć, ta zła strona próbuje przejąć kontrole na Defem, jednak tak czy siak daje mu wieczne życie na tym świecie. Def będzie żył tak długo, do puki ma siłę na walkę z samym sobą. Jeżeli demon nad nim zawładnie, stracimy nie tylko jego, ale również demon zniszczy Enclos i najprawdopodobniej powstanie tam kraina wygnańców... - opowiedział Magh, i zaczął wpatrywać się na wschodzące słońce.
- A więc to tylko dziecko??? - zdziwił się Neb.
- To AŻ dziecko - objaśnił Magh swym ponurym głosem...

Maghdar

Maghdar

20.11.2009
Post ID: 50527

- W pewnym stopniu jesteśmy podobni- ciągnął Magh. Ja posiadam po części duszę Urgasha i Elratha. Nie przejmuje to nademną kontroli, a wręcz przeciwnie - wzmacnia mnie. Dlatego nigdy nie będę mógł mieć alter ego. Tak jak Neb - pół demon - pół nekromanta, ta sama historia. Zapieczętowanie w mojej duszy tejże kuli, utwierdza tylko w fakcie, że NIE MOGĘ posiadać ciemnej strony - wskazał znacząco na złote oko ze zwężoną źrenicą na kapturze. Więc... rozpoczynamy nasz plan?

Nebirios

Nebirios

20.11.2009
Post ID: 50529

- Więc do dzieła - wykrzyknął Neb. Nagle usłyszeli głos i potem zobaczyli Defa z prawie czarnymi oczami. - Spokojnie, to iluzja - mruknął Demon.
- Neb, zdołasz zrobić więcej eliksirów tutaj? - spytał Volk.
- Hm... Tak ale będę potrzebował jeszcze krew zdrowego. Ktoś na ochotnika? - spytał Neb.
- Więc ja - powiedział Volk. - Mimo iż jestem wampirem mam krew. Nekromanta wbił nóż w dłoń Wampira. Po chwili rzucił zaklęcie uzdrawiające.
- Jestem gotów - powiedział. Wziął składniki i zaczął mieszać. - Gotowe! Selina zaczęła piszczeć z bólu i zmieniać się.
- Szybko! - ryknął Demon. Sylfka uciekła.
- Cholera! - krzyknął Anioł.
- Na jakieś 8 dni będzie nią władało alterego - szepnął zdenerwowany Neb.
- I co teraz zrobimy? - spytał Magh.

Def

Def

21.11.2009
Post ID: 50548

Nagle iluzja Defa przemówiła:
- Im więcej myślicie, tym mniej wiecie... - powiedział Defowym głosem...
- Def? - zdziwił się Neb.
- Tak i nie - rzekła posępnie zjawa
- zróbcie cokolwiek, albo stracicie więcej niż myślicie... - powiedziała zjawa...
- ty jesteś iluzją Defa! złudzeniem! - krzyknął Neb z obawą...
- Nie Nebiriosie, to ty masz złudzenia, jestem Twoim omamem - objaśniła ponuro zjawa
- A co mi niby jest
?
- Tobie nic - rzekła zjawa, i wskazała na Volka
- Co z nim?
- On mnie widzi...
- To co? Wszyscy cię widzimy!
- Ty mnie widzisz, bo widzą mnie demony... Ale on ma omamy... - powiedziała zjawa... Neb pomachał Volkowi przed nosem, ale ten stał, jak wryty...
- Co z nim jest???
- zaraz dostanie napadu drgawek, dlatego mnie widzi...
- Pomóż mu! Jesteś Defem! Uratowałeś Selinę, zrób coś! - krzyknął przerażony Neb. Zjawa jednak nie odpowiedziała i zniknęła. Chwilę później Volk padł na ziemię wierzgając się.

Ilness: Wielokropek, wielokropek i jeszcze raz wielokropek.
Sul: Jeden znak zapytania, a nie trzy. Wielka litera po wykrzykniku.

Nebirios

Nebirios

22.11.2009
Post ID: 50566

- Jesteś złą częścią Defa? - warknął Neb do zjawy unoszącej się nad wodą.
- I tak i nie - ponownie odpowiedziała zjawa.
- Czyli? - spytał.
- Dowiesz się w swoim czasie - odpowiedziała zjawa. - A, swą przyszłość poznasz w męczarniach. Zjawa Defa zamieniła się w bestie. Świat zaś wrócił do rzeczywistości, zaś bestia zaczęła maszerować w ich stronę.
- Cholera! - ryknął Anioł.
- Musimy się teleportować! - wykrzyknął Wampir.
- Teraz przyjaciele! Złapmy się za ręce - powiedział Demon. Bagna zaczęły się trząść a woda wylewać. Po chwili cała trójka złapała się i wymówiła zaklęcie. Cała drużyna była w bezpiecznym miejscu.
- Mało brakowało - mruknął Nekromanta.

Ilness: Zdecyduj się czy 'bestia' to imię własne czy nie i popraw wtedy wielkie litery. Ponadto upewnij się czy przecinki są na swoich miejscach. Przed 'a' powinien się takowy znaleźć. Pozdrawiam.

Volkolak

Volkolak

22.11.2009
Post ID: 50567

Gdy się ocknęli, zauważyli że znów są na wschodnich bagnach. Krwiopijca nadal nie doszedł do siebie, po ataku Demonicznego Defa.

- Krwi...potrzebuję krwi... - wyszeptał Volk w stronę towarzyszy.
- O nie! Najpierw Sylfka, teraz Wampir. - przeraził się Magh i podbiegł do omdlałego przyjaciela. - Szybko! Podnieśmy go! - krzyknął do Nebiriosa.
- Jest cały zimny. - stwierdził Demon.
- Ehh...Neb. On jest całe życ...tzn. on był zawsze zimny. - odparł Anioł i pokręcił głową. - Czy wam z Sheog wszystko wydaje się gorące? - zapytał.
- Przykro mi, ale muszę cię rozczarować, hehe. - zaśmiał się Nekromanta.
- A gdzie jest potwór? - zastanawiał się Magh, rozglądając na boki.
- Nie wiem i wcale nie będę za nim tęsknić. - doszedł do wniosku Neb. - Musimy mu jakoś podać moją miksturę! Połóżmy go na tym stosie liści! - rozkazał.

Po chwili Demon wziął w swe pazury dużą kolbę z czerwono - żółtą cieczą. Gdy próbował wlać ją do gardła nieprzytomnego Volka, stwierdził że nie może otworzyć mu paszczy.

- Może ja spróbuję! - zaproponował Magh. - Aaaaaaaaa! Ma kły ostre jak elfickie miecze! - wrzasnął, kalecząc się.
- Hmm...mam pomysł! - oznajmił Nekromanta i wyjął ze swego ekwipunku fiolkę z ludzką krwią w środku.

Ilness: Zwróć uwagę na umiejscowienie przecinków. Ponadto z wypowiedzi przypisanej Nebiriosowi nie wynika czy miksturę muszą podać potworowi, czy Tobie.

Nebirios

Nebirios

25.11.2009
Post ID: 50642

Wampir zaczął oddychać.
- Żyje! - krzyknął Anioł do Nebiriosa.
- Magh? Gdzie jesteśmy? - spytał cicho Volk.
- Na bagnach Krwiopijco - powiedział Demon.
- Zatem gdzie ta szkaradna bestia? - zapytał Wampir.
- Musieliśmy się teleportować - odpowiedział Maghdar. Po chwili zauważyli, że ktoś siedzi w krzakach, siedziało tam coś podobnego do Seliny. Kiedy spojrzeli jeszcze raz niczego już nie było.

Volkolak

Volkolak

26.11.2009
Post ID: 50670

- Demon Seliny już nas wytropił. - stwierdził Volk.
- Na szczęście ja i ty Wampirze, przeciwstawiliśmy się mocy zła. - odparł Magh. - Został jeszcze tylko Neb. - wywnioskował.
- Wobec mnie wróg jest bezsilny, bo nie może zawładnąć tym czym sam jest - Demonem - przekonywał Nekromanta. - Poza tym, mam broń przeciwko niemu. - dodał.
- Nie możemy zachowywać się jak tchórze! Musimy wracać i stawić czoła zagrożeniu! - denerwował się Volk.
- A co z Sylfką? - zapytał Anioł.
- Myślę, że oba potwory nie pozwolą na użycie eliksiru Neba. Zapewne widmo Seliny pojawi się w Osadzie. - tłumaczył krwiopijca.
- Czas z tym skończyć! Wojownicy! Dobądźcie waszych mieczy i przenosimy się do Osady! - rozkazał Demon.
- A czy będziesz miał odpowiednią ilość czasu, aby przygotować miksturę na Korozję Duszy? - martwił się Magh.
- Nie wiem, ale musimy zaryzykować. - usłyszał w odpowiedzi.
- Wiecie co macie robić przyjaciele? - zapytał niepewnie Wampir.
- Oczywiście! - odpowiedzieli równocześnie i złapali się za ręce.
- Ehh...jak ja to lubię. - westchnął Anioł.

W tym samym momencie Volk użył swych magicznych umiejętności i drużyna znów powróciła do Osady. Wylądowali wprost przed budynkiem Gildii, gdzie wejścia do niej pilnowało złe oblicze Defa i Seliny. Gdy wędrowcy podnieśli się i otrzepali z kawałków ziemi, potwory ruszyły w ich kierunku. Ostrza Wampira i Anioła zalśniły w blasku Słońca.

- Ja i Magh zajmiemy się nimi, a ty Neb spróbuj dostać się do pracowni i przygotuj eliksir. - krzyknął krwiopijca.

Zdezorientowany Demon rzucił się pod nogi jednego z potworów i omijając wroga udał się do siedziby Gildii.

Nebirios

Nebirios

26.11.2009
Post ID: 50672

- Załatwię to! - krzyknął do Volka. Po chwili Demon zaczął się topić, z Neba został szlam.
- Nebiriosie! - ryknął Magh. Szlam zaczął pełznąć do Gildii. Selina i Def nie zauważyli go. Volk usłyszał głos w głowie. Jestem w Gildii
- Neb, ty żyjesz? - spytał zaskoczony wampir.
- Ależ oczywiście - powiedział telepatycznie Nebirios. - Mam już prawie skończony eliksir. - Muszę tylko mieć dokładny opis jak oni wyglądają, jakie zmiany zaszły?

Def

Def

27.11.2009
Post ID: 50690

- Kashi bu! Kasshi bu! Tak! Zginiecie! - posłyszeli paranoiczny głos z krzaków i po chili trzasnęło. Znaleźli się w malutkim pokoiku.
- Gdzie jesteśmy? - spytał Neb. Magh podszedł do okna, i odsłonił zasłony, za oknem fruwały deformujące się gwiazdy w ciemnej przestrzeni. Z przerażeniem zasłonił zasłony.
- Jesteśmy we wspomnieniach Defa - mruknął przerażony Magh.
- Otóż to, otóż to... - rzekł głos z cienia...
- Coś za jeden? - spytał podejrzliwie Volk.
- Zwą mnie Def - Odpowiedział Def wychodząc z cienia.
- Uważaj cie, to może być kolejna zjawa! - ostrzegł resztę Neb
- Nie Neb, to ja - rzekł drugi Def, który dopiero co wyszedł z cienia
- Co wy tu robicie? - spytał niepewnie Magh.
- 'My'? Chyba raczej ja - powiedział Def1
- Jego tu nie ma? - spytał Volk zupełnie zbity z tropu, wskazując na Defa2. Defy zaczęły ze sobą rozmawiać, i po chwili wyjaśnili:
- Domniemani 'my' to jedno. 'My' jesteśmy Defem, razem i osobno... - objaśnili.
- Co się stało? Dlaczego nie jesteś jednością? - spytał Magh z obawą.
- Straciłem ciało... Teraz ja jestem więźniem siebie samego. - objaśnił ponuro Def3 wychodząc z cienia.
- Przywołałem was tu, bo potrzebuję waszej pomocy... - rzekł Def.
- Pomożemy! Cały czas się staraliśmy - powiedział gotowy do boju Neb. Def5, który nie wiadomo kiedy się pojawił otworzył drzwi. Błysnęło jasny światło, i ujrzeli wielką salę taneczną. Wszędzie tańczyły zwidy...
- Gdzie Defy? - Zapytał Wampir.
- Czekają na nas tam, gdzie ten stwór, patrz! Tam jest Def! Tańczy z kimś?- oznajmił Magh wskazując na wizerunek Defa, który rzeczywiście z kimś tańczył, lecz twarzy tej osoby widać nie było. Neb podbiegł do Defa...
- Def! Gdzie my mamy iść? - zapytał, jednak ten nie odpowiedział, jakby nie usłyszał pytania.
- Neb to wspomnienie. Ono Ci nie odpowie, ono Cię nie widzi. Chodźmy przed siebie, mamy okazję dowiedzieć się czegoś więcej o Defie - rzekł Wampir, i ruszyli w drogę...

Dialogi zaczynamy wielką literą - Sul

Volkolak

Volkolak

27.11.2009
Post ID: 50700

Na końcu sali znaleźli duże drewniane drzwi.

- Może nie powinniśmy ich otwierać... - wyraził swe wątpliwości Neb.
- Przecież ci mówiłem, że to co widzimy to iluzja, choćby za tymi drzwiami znajdowało się legowisko Czarnego Smoka. - uspokajał go Wampir.
- No tak...rzeczywiście. - zawstydził się Demon.

Volk powoli uchylił drzwi i wszedł do środka, a tam zauważył, że znajduje się w górach obok ogromnej przepaści. Nad nią stały dwie postacie - Def i kobieta bez twarzy.

- Co tam jest? - zapytał zniecierpliwiony Magh i wpadł do środka.
- Aaaaaaaaaaa! - wrzasnął krwiopijca i przekoziołkował się w stronę otchłani.
- Volk! Uważaj! - krzyczał Anioł, widząc przyjaciela staczającego się w dół.

Na twarzach wędrowców pojawiło się zdumienie, gdy po chwili zwątpienia, ujrzeli Wampira wiszącego nad przepaścią. Nie spadł mimo przekroczenia linii brzegu.

- Hehe. A nie mówiłem, że to tylko iluzja? Ja nie latam tylko stoję na normalnej podłodze! - śmiał się Volk. - A ty Magh uważaj na drugi raz, gdy ktoś stoi z drugiej strony drzwi! - dodał.
- A ty z kolei nie stój w progu! - denerwował się Anioł
- Przestańcie się kłócić i spójrzcie! - powiedział Neb i wskazał pazurem.

W tym momencie zobaczyli Defa, który zadał nieznanej kobiecie śmiertelny cios swym sztyletem i zrzucił ją ze skały.

Maghdar

Maghdar

12.12.2009
Post ID: 50971

Kobieta ta pozbawiona była twarzy. Tylko drobne, czerwone usta były widoczne.
Ostatnie chwile. Wszystko działo się tak szybko. Kobieta zdążyła się tylko obejrzeć w stronę bohaterów... Uśmiechnęła się tylko i rozpłynęła w powietrzu, a może raczej w iluzji powietrza.

Stali w milczeniu przyglądając się Defowi, może jego sobowtórowi, może podwładnemu... tyle razy widywali jego iluzję, że nie było pewności czy to on. Ni z gruchy ni z pietruchy, naprzeciw elfa pojawił się...on sam. Spojrzeli na siebie wykonując dokładnie tę samą mimikę. Obaj w tym samym momencie doknęli klingi sztyletu; ów tajemnicze złote oko na kapturze Anioła zaświeciło podejrzanie ciemnym złotem.
-Hmm... to tylko spekulacje, ale wydaje mi się, że jesteś połączony w jakiś sposób z alter ego Defa - rzekł krwiopijca w stronę Magha.
- No co ty nie powiesz... - odparł skrzywiając się lekko z bólu.

Dwa elfy walczyły teraz o posiadanie owego tajemniczego sztyletu. Jeden z nich w drodze konfrontacji dobył go w swe posiadanie i rzucił w kierunku Demona, Anioła i Wampira. Kiedy sztylet miał zranić, wszystko wokół rozpłynęło się. Stali w opuszczonym gabinecie.

Fergard

Fergard

13.12.2009
Post ID: 50975

W gabinecie tym po chwili pojawił się chichoczący Fergard.
- Ups, czyżbym znowu przez pomyłkę uruchomił kamień teleportujący? - Zapytał retorycznie, ocierając łezkę szczęścia. Volk poczerwieniał.
- Gdzieś tam Def walczy ze swoimi demonami, a ty masz do powiedzenia tylko tyle?! - Wydarł się Nebirios.
- Uspokój się, bo ci żyłka pęknie - Odgryzł się półdemon. Ewidentnie był w dobrym nastroju. - I tak nie zrobilibyście nic, by mu pomóc.
- Masz może na to jakieś dowody? - Odparł najspokojniejszy z tercetu Maghdar.
- Autopsję - Odparł głos za ich plecami. Zebrani odwrócili się, by dostrzec wysokiego(Może z 2.20 metra) demona o czarnej, matowej skórze. Istota ta posiadała niezwykle duże, aktualnie "zwinięte" skórzaste skrzydła, giętki ogon strzelający na wszystkie strony, ostre pazury u rąk i nóg(Te ostatnie przypominały nieco szpony Deionycha) oraz niewielkie czerwone ciało obce między oczyma. Nebirios odwrócił się nerwowo w stronę Stratoavisa, ten wciąż siedział na swoim miejscu z założonymi rękoma.
- Panowie Maghdar i Volkolak, przedstawiam wam Daevę - Mojego demona - Oświadczył uroczyście Fergard. - Neb już go zna, więc nie będę mu go przedstawiać.
- Jakim cudem on jest tu w tym samym momencie co ty? - Wykrztusił niegdysiejszy przedstawiciel racji Kha - Beletha.
- Cuda alchemii... - Odpowiedzieli jednocześnie, chichocząc.
- Ale nie martwcie się, nie zrobię wam krzywdy. Przynajmniej nie celowo - Dodał Daeva, rozprostowując potężne skrzydła. Były one tak wielkie, że wypełniały dobrą czwartą część niewielkiego gabinetu.
- Jeszcze Xipanticus. Odizolujemy się w końcu od tego bydlęcia, raz a dobrze - Uzupełnił Fergard, błyskając czerwonymi oczyma...

Volkolak

Volkolak

13.12.2009
Post ID: 50992

Wkurzony wampir spoglądał w dół, gdy do głowy wpadła mu pewna myśl.

- No tak! To oczywiste! - wykrzyknął. - Przecież Daeva może pokonać Demona Defa i Seliny! - stwierdził.
- Nie wiem czy potrafi podołać takiemu zadaniu. - odparł Stratoavis. - Poza tym, nie da się odesłać was z powrotem. - dodał.
- Noto niech twój kompan, pokaże na co go stać! - zaproponował Maghdar.

Po chwili cała Gildia zaczęła drżeć. Krzesła, księgi, kociołki, fiolki i flakony zaczęły podskakiwać w górę. Z zewnątrz dobiegał głośny ryk. Była to zła strona Defa, która właśnie z całych sił waliła w drzwi.

- Chce wejść do środka! - krzyczał Neb, próbując utrzymać drzwi swoimi plecami.
- Chyba Daeva dostał wymarzoną okazję Aniele. - powiedział Volk i pobiegł pomagać przyjacielowi.

Fergard

Fergard

14.12.2009
Post ID: 50996

Półdemon i demon czystej krwi wymienili spojrzenia.
- Panowie, nic z tego - Oznajmił ku ogólnej konsternacji Daeva. - Za bardzo mi zależy na swoim - i jego... - Dodał, wskazując na Fergarda. - Zyciu, by narażać je w walce z jakimś głupim bydlęciem. Powiem, tak jak to kiedyś powiedział Fergard: Pomyśl!
- Wpadniemy później zobaczyć, czy demon miał wystarczająco dużo odwagi, by uszkodzić Gildię - Dodał Stratoavis, chichocząc. Błysnęło... I obu panów nie było.

Maghdar

Maghdar

14.12.2009
Post ID: 51016

Po zniknięciu owych niespodziewanych gości Volk zaczął przygotowywać się do starcia. Anioł począł zastanawiać się jak Pół-demon mógł sprowadzić ich z powrotem kamieniem teleportacyjnym skoro to wszystko działo się w ich umysłach oraz jak 5-metrowy potwór może dobijać się do drzwi i ich nie wywarzyć... Po zniknięciu Fergarda i jego alter ego pozostał tylko słabo widoczny czerwony obłoczek dymu.

Po przygotowaniu się obmyślili plan działania.
- Ja wraz z tobą wampirze zajmiemy się tymi, jak to określił Daeva, bydlakami. - powiedział Magh.
- A co ze mną? - spytał Nebirios.
- Jak to co? Zajmiesz się odwracaniem uwagi tego pająko-podobnego, ogromnego stwora.
- Czemu to ja mam to robić?! - rzucił Demon, lecz odpowiedzi się nie doczekał.
- Kiedy zniszczymy te pseudo alter ega, zajmiemy się głównym celem w trójkę. Lecz, aby zranić te istoty, musimy posiadać bronie "naładowane" cholernie rzadkim pierwiastkiem. Jak oczywiście zdążyliście się domyślić mam go ze sobą, ale w bardzo małej ilości. Jestem pewien, że wystarczy na 2 pomniejsze, ale czy na naszgo pana A nie jestem pewien.
Wyjął mały woreczek i sypnął dziwnym proszkiem po kolei na każdą klingę. Zaświeciły jasnym światłem. Volk właśnie chciał zadać pytanie, gdy dach zaczął niepokojąco się poruszać nad ich głowami.
- Nie ma czasu! Rozpoczynamy plan! - krzyknął i zrobił unik w bok przed odłamkami.
Alter Ego Defa zacząło natarcie na bohaterów.

Nebirios

Nebirios

14.12.2009
Post ID: 51021

Neb ciachnął mieczem alterego.
- Exodianis Krei! - ryknął Demon. Alterego stanęło w bezruchu, lecz po chwili znowu zaczęło nacierać. W tej samej chwili drzwi zostały wyrwane przez Seline.
- Przyjaciele zajmę ich, a wy uciekajcie! - ryknął Volk.
- Nie! Walczymy razem albo w ogóle! - warknął Nebirios. Kilka chwil potem znowu przenieśli się do pamięci Defa.

Def

Def

14.12.2009
Post ID: 51023

- Eee... Czemu tu wróciliśmy? - Spytał, jakby zbity z tropu Neb
- Jego alter tu żyje, więc... - wyjaśnił Volk. Nagle w pomieszczeniu w którym byli pojaśniało. Byli w ogromnej katedrze, której sufit był porośnięty żywymi tkankami.
- Czego chhhhcecie? - Odezwał się przerażający głos skądś.
- Przyszliśmy po Defa! - Powiedział Magh
- Def? Nie dostaniecie go... - oznajmił głos. Wtedy ściana na końcu katedry się rozstąpiła, i Gildijczykom ukazało się olbrzymie kamienne koło z trzema statuetkami. Jedna trzymała żółty płomień, druga niebieski, a trzecia czerwony. Po środku koła przybity był nieprzytomny Def...
- Co tu się dzieje?! Kim jesteś?!? - Krzyknął Neb, i wtedy z mięsa na suficie wychyliło się olbrzymie oko, i wysunęło długie macki.
- Jam Duch Plagi... W Defie zostałem zatrzaśnięty. Jednak, że długo na nim pasożytuje, stałem się o niego zależny. Teraz jeśli któreś z nas umrze umrzemy oboje... - rzekł Duch Plagi niezwykle powoli, jakby sprawiało mu to ból.
- Pomożemy Ci! Oddaj nam tylko Defa - zaproponował krwiopijca
- Nie... Bo widzisz, kiedy Def jest słabszy, ja jestem silniejszy... - stwierdził duch.
- Hmmm... Nie wiedziałem, że odchody kuropatwy mowę mają. - posłyszeli głos. Był to Def, który dopiero co się ocknął.
- Aaa. Zasłużyłeś sobie na mnie, po tym co robiłeś w przeszłości. Haha, a teraz i oni wiedzą... Pokazałem im... - przemówił stwór z tryumfem.
Płomienie ze statuetek wniknęły w Defa.
- Chcesz mieć przyjaciół? To przestań mówić. Dopóki czegoś nie powiesz wyglądasz na mądrą istotę. A teraz wybacz, ale mam ciekawsze rzeczy, niż rozmawianie z kawałkiem kału. - rzekł Def gotowy do wymarszu.
- Chhhhcecie iśśść? - spytał gniewnym tonem Duch Plagi. Neb potrząsnął leciutko głową, na znak że chce. Z jakiegoś powodu potwór ten bardzo go przerażał.
- Nic z tego... Ja się nie dam zakneblować... - dokończył stwór zmęczony rozmową, i oko się zamknęło. Wtedy macki zwisające bogato z sufitu zaatakowały. Def wpadł na pewien pomysł...
- Magh, daj mi buraka! - krzyknął Def na Magha robiąc unik przed wściekłą macką. Magh ze zdziwioną miną podał mu buraka, I wziął się do broni. Def cośtam w buraku pomajstrował, i po chwili burak spłonął. Z tyłu pojawiła się Selina, z potarganymi włosami, i maniakalną miną. Krzyknęła coś w dziwnym języku i nagle porwała ją jedna z macek. Wszystkie macki odrętwiały, a Selina spadła zaraz nieprzytomna.
- Łap ją ktoś! - krzyknął Magh. Nikt jednak się nie kwapił. Def wywrócił oczami. Wyczarował czarną płachtę, w którą spokojnie opadła...
- O co chodzi? Co ona radioaktywna jest? - spytał Def zbity z tropu i otworzył portal. Po chwili byli z powrotem w Gildi. Wszystko było jak dawniej...

Parę ogonków o ważnej wartości zostało spożytych. Poprawione - Fergard

Maghdar

Maghdar

15.12.2009
Post ID: 51041

Wszyscy stali jak wryci ze szczękami opuszczonymi do ziemi. Na powitanie Magh podszedł do Elfa i trzasnął go berłem prosto w czubek głowy.
- Ałaa, to bolało! - żachnął Def.
- Przepraszam chciałem mocniej... - rzekł w odpowiedzi Anioł.
- Za co to było?!
- Myśmy się męczyli, oglądali sceny z twojej głowie, które uwierz mi, nie były ocenzurowane i wolałbym ich nigdy nie ujrzeć, a ty po prostu wstajesz jak gdyby nigdy nic i... uwalniasz się? A może ty jesteś po prostu kolejnym złudzeniem?
Dla pewności uderzył go po raz wtóry w nowo powstały guz na elfiej głowie.
- Hmm...trudno w to uwierzyć, ale jesteś czysty. Wiec jednak, że cię obserwujemy.
Po okazaniu dowodów tożsamości wysypał ze swojego Bezdennego Woreczka cynk i machnięciem ręki zamienił w cynę. Wsypał do wielkiego wora
(bo było tego całkiem sporo) z napisem Sn. Podłożył go Przywódcy Gildii pod nogi i odszedł na zasłużony odpoczynek nie spoględając na nieprzytomną SyFkę i pozostałych przyjaciół.