Gorące Dysputy

Tropiciele rzeczywistości - polityka i społeczeństwo - "Ustawa o IPN"

Osada 'Pazur Behemota' > Gorące Dysputy > Tropiciele rzeczywistości - polityka i społeczeństwo > Ustawa o IPN
Wędrowiec: zaloguj, wyszukiwarka
Moandor

Strażnik słów Moandor

16.04.2010
Post ID: 54789

Nurtuje mnie ten problem od pewnego czasu, natomiast od 10 kwietnia, od katastrofy lotniczej, w której zginął prezydent, ale także prezes Instytutu Pamięci Narodowej, prof. Janusz Kurtyka, stał on się jeszcze istotniejszy.

Dlaczego Platforma próbuje zmienić ustawę o IPN, skoro poprzednia istnieje od 10 lat i jak do tej pory nie było powodów do narzekania na jej funkcjonowanie? Jak przeczytałem w prasie:

PO złożyła swój projekt w grudniu 2009 r. Politycy tej partii mówili, że "trzeba naprawić tę źle kierowaną przez prezesa Janusza Kurtykę instytucję", bo IPN "zaczął mówić podobnym językiem jak PiS" i mieć "podobną wizję historii". Zarazem zapewniali, że nie chcą odwoływać Kurtyki przed upływem jego kadencji pod koniec 2010 r. (zmiany miałyby wejść w życie do czerwca 2010 r., aby wybór nowego prezesa odbywał się już na nowych zasadach). PiS ocenia, że chodzi o "upolitycznienie" IPN.

Jeśli prezes Kurtyka aż tak źle zarządzał Instytutem kolegium IPNu prawdopodobnie wcześniej chciałoby go odwołać. Sejm także ma taką możliwość. Tyle, że PO nie posiada w ręku 3/5 głosów, więc starają się zmienić ten zapis na 50%+1. Wygląda to podejrzanie.

Sami przedstawiciele INPu krytycznie odnieśli się do proponowanych zmian. Czy więc sejm i politycy znają się na historii lepiej niż instytucja, która po to została powołana, by historię badać? Jak przeczytałem dalej:

Instytut krytycznie oceniał nowelizację i wskazywał, że po jej przyjęciu będzie skrajne upolityczniony. W jego ocenie, propozycje projektu są niebezpieczne i nierealne. "Prezes IPN będzie zakładnikiem i bieżącej sytuacji politycznej, i swoich aktualnych relacji z Radą IPN" - oceniał wcześniej podczas dyskusji nad zmianami prezes IPN.

Proponowane zmiany wyglądają tak, jakby nie chodziło w nim o sam IPN tylko o prezesa Kurtykę. Prezesa, którego zresztą wybrała również PO swoimi głosami. W tej chwili prezesa Kurtyki już nie ma, zginął w katastrofie pod Smoleńskiem.

A druga moja wątpliwość - zastanawiam się czy Komorowski korzystając ze swoich chwilowych uprawnień podpisze ustawę, którą prezydent Kaczyński z pewnością by zawetował.

Co dalej będzie z Instytutem Pamięci Narodowej?

Tullusion

Opiekun Osady Tullusion

26.04.2010
Post ID: 54968

1. Należy w pierwszej kolejności poznać treść nowelizacji. Ja nie odważyłbym się wyciągać wiążących wniosków bez znajomości tekstu aktu prawnego.

2. Wszystko wskazuje na to, że Marszałek Sejmu pełniący obecnie obowiązki w zastępstwie Prezydenta RP ustawę podpisze. Choćby na złość członkom kolegium IPN-u, którzy zdają się podważać jego konstytucyjną władzę, którą bezsprzecznie i bezwarunkowo sprawuje aż do czasu wyborów.

Moandor

Strażnik słów Moandor

26.04.2010
Post ID: 54975

Tullusion

Wszystko wskazuje na to, że Marszałek Sejmu pełniący obecnie obowiązki w zastępstwie Prezydenta RP ustawę podpisze. Choćby na złość członkom kolegium IPN-u, którzy zdają się podważać jego konstytucyjną władzę, którą bezsprzecznie i bezwarunkowo sprawuje aż do czasu wyborów.

Jak na mój gust marszałek nie powinien machać swoim piórem więcej niż jest to rzeczywiście potrzebne. W końcu jest tylko p.o. a nie prezydentem. Prezydent, z pewnością by tej nowelizacji nie podpisał, a i sam Instytut wyraża się krytycznie.
Okaże się pewnie jak zwykle, że politycy lepiej znają się na historii od historyków.

Crazy

Crazy

26.04.2010
Post ID: 54977

Moa: demokratycznie wybrana koalicja rządząca mająca większość w sejmie, a więc reprezentująca większą część obywateli tego kraju, uchwaliła ustawę. Jedynym sensownym powodem, dla jakiego prezydent, albo p.o. prezydenta, mógłby takiej ustawy nie podpisywać, jest jej niezgodność z konstytucją. Nawet jeśli prezydent się z taką ustawą nie zgadza, cóż - jest prezydentem wszystkich Polaków, którzy to Polacy wybrali taki a nie inny skład izby ustawodawczej.

Co do samej ustawy - nie znam jej treści, ale i treść ta mnie kompletnie nie interesuje - i jak podejrzewam nie interesuje też znaczącej wielkości osób - nie interesuje ich, kto był agentem, kto donosił, i jak się na to zapatrują historycy. Myślę, że ludzie są zainteresowani raczej wysokością i ilością podatków oraz tym, czy dalej będziemy iść w kierunku socjalnego państwa czy w końcu przestaniemy dopłacać rolnikom i bezrobotnym, czyli - ludzie interesują się swoją przyszłością, a nie cudzą przeszłością. Historia jest czymś, na co najlepiej patrzy się z perspektywy stu albo i więcej lat. Stąd taki mały odzew na Twojego posta.

Tullusion

Opiekun Osady Tullusion

26.04.2010
Post ID: 54978

Moandor

Tullusion: Wszystko wskazuje na to, że Marszałek Sejmu pełniący obecnie obowiązki w zastępstwie Prezydenta RP ustawę podpisze. Choćby na złość członkom kolegium IPN-u, którzy zdają się podważać jego konstytucyjną władzę, którą bezsprzecznie i bezwarunkowo sprawuje aż do czasu wyborów.

Jak na mój gust marszałek nie powinien machać swoim piórem więcej niż jest to rzeczywiście potrzebne. W końcu jest tylko p.o. a nie prezydentem. Prezydent, z pewnością by tej nowelizacji nie podpisał, a i sam Instytut wyraża się krytycznie.
Okaże się pewnie jak zwykle, że politycy lepiej znają się na historii od historyków.

Marszałek Sejmu na ten moment jest wyposażony we wszystkie prerogatywy i uprawnienia przysługujące Prezydentowi RP. I może wykorzystać każde zagwarantowany mu konstytucyjnie przepis prawny. Prawo do podpisania ustawy jest jednym z nich. Nie zapominaj o tym, że nie ma czegoś takiego jak "osoba na stanowisku" dla ustroju, dla Konstytucji. Urząd został opróżniony, jego plenipotencje spłynęły na nową osobę, która ma wolną wolę w swoich decyzjach i postępowaniu. Prawo nie uznaje niczego takiego jak "wola zmarłego", "poprzednik by chciał" czy też "uszanujmy ostatnie życzenie". Żądania takie są śmieszne i żałosne zarazem, świadczą bowiem o głębokiej nieznajomości zasadniczych podstaw funkcjonowania państwa.

Rzecz jasna argumenty przytoczone przez Gnoma są w pełni słuszne. Dlatego właśnie to Marszałek Sejmu, a po nim Marszałek Senatu, są wymieniani jako zastępcy prezydenta, nie zaś premier czy szef Kancelarii Prezydenta. Mają silniejszą, bo bezpośrednią, legitymację społeczną.