Gorące Dysputy

Ruchome obrazy - film - "Kanon filmów obowiązkowych(?!)"

Osada 'Pazur Behemota' > Gorące Dysputy > Ruchome obrazy - film > Kanon filmów obowiązkowych(?!)
Wędrowiec: zaloguj, wyszukiwarka
Kordan

Kordan

3.05.2010
Post ID: 55166

Pomysł dość niedorzeczny, ale czy na pewno? Ile czasu jeszcze minie zanim lektury obowiązkowe zostaną wyparte przez filmy obowiązkowe w polskiej oświacie? Jak myślicie, dojdzie do tego kiedykolwiek, a jeżeli już, to jakie to powinny być filmy?

Zapraszam do dyskusji.

Volkolak

Volkolak

3.05.2010
Post ID: 55169

Nie powinien to być jakikolwiek film, bo film nigdy nie zastąpi książki.

Pekuuz

Pekuuz

3.05.2010
Post ID: 55171

Oficjalnie nie dojdzie chyba nigdy, bo jest to niezgodne z przedmiotem nauczania. "_JĘZYK_ polski", musi to być SŁOWO. Zadaniem tego przedmiotu jest rozwinięcie zdolności lingwistycznych, w filmach wszystkie opisy są wyparte przez obraz, cała werbalna treść zredukowana do dialogów.

Natomiast nieoficjalnie, to stało się to już dawno :). Nie dysponuję profesjonalnymi statystykami, co najwyżej pamiętam, że widziałem wyniki jakiejś ankiety, w której >50% Polaków przyznało się, że w ciągu minionego roku nie przeczytało ani jednej książki :). Zresztą wystarczy sobie pochodzić po naszej-klasie czy czymś i poczytać co tam ludzie wypisują. "Domyśleć"[jako domyślić], "wziąść", "pokarze"[w sensie: "da coś do oglądania", "orginalny", "nr.", "uspakajać" i już masz pewne wyobrażenie o ilości przeczytanych książek :). Przypuszczam, że jestem jedynym abiturientem w mojej klasie z liceum, który przeczytał prawie wszystkie lektury (z wyjątkiem "Wesela" i "Nad Niemnem"). Reszta albo pojechała po streszczeniach, albo oglądała filmy :).

Kordan

Kordan

3.05.2010
Post ID: 55172

Zapomniałem dodać, o ewentualnym dodaniu "obowiązkowych filmów" jako czegoś co też uczniowie mają znać, bez wykluczenia książek :)

Pekuuz

Pekuuz

3.05.2010
Post ID: 55176

Kordan

Zapomniałem dodać, o ewentualnym dodaniu "obowiązkowych filmów" jako czegoś co też uczniowie mają znać, bez wykluczenia książek :)

To na jedno wychodzi, bo między filmem a książką nie ma zazwyczaj dużej rozbieżności w treści. Chyba, że trzeba się na pamięć uczyć nazwisk aktorów, na przykład pamiętać, że Olbrychski grał Gerwazego w "Panu Tadeuszu". Bardzo ciężko komuś udowodnić, że czytał książkę, ale nie oglądał filmu - lub odwrotnie; po paru latach i tak nie pamięta się detali, tylko ogólny zarys. Na przykład gdyby się mnie ktoś zapytał jak miał na imię pies Rzeckiego, to nie pamiętałbym.

Chyba, że jest taka para, w której film ma inny wydźwięk niż lektura, ale nie mogę znaleźć przykładu, więc przypuszczam, że taki duet nie istnieje.

Tarnoob

Tarnoob

3.05.2010
Post ID: 55178

Oficjalnie nie dojdzie chyba nigdy, bo jest to niezgodne z przedmiotem nauczania. „_JĘZYK_ polski”, musi to być SŁOWO. Zadaniem tego przedmiotu jest rozwinięcie zdolności lingwistycznych, w filmach wszystkie opisy są wyparte przez obraz, cała werbalna treść zredukowana do dialogów.

Jeśli chodzi o rozwijanie naprawdę elementarnych zdolności lingwistycznych, to polska oświata jest, eufemizując, beznadziejna. Nie zawaham się użyć tego słowa. Edukacja ortograficzna kończy się około 4. klasy szkoły podstawowej, a nawet tam polega na katowaniu rz i ch. Potem się słyszy z ambony „dzisiej”, w gazetach „50’cio letni”, na reklamówkach „Eco Torba”, na forach „Firefox’a”, w „Wiadomościach” „21-sza ofiara”, a na billboardach „extra cena”. Gdyby na maturze chociaż JEDNO zadanie było poświęcone tak codziennym rzeczom, jak pisownia przedrostków i nazw obcych, a mniej rozwodzenia się nad motywami pielgrzyma i gwarzeniem w „Chłopach”, może zmniejszyłby się nad Wisłą tragicznie wysoki odsetek półanalfabetów. Jestem pod tym względem radykałem. Kto jest ze mną?

Nie popadając jednak w dygresje – filmy Wajdy czy komedie peerelowskie zapewne bliskie są szeroko pojmowanemu kształceniu kulturowemu i sztuce polskiej, toteż pomysłem godnym rozważenia jest stworzenie swoistego kanonu. Sztuka filmowa liczy sobie grubo ponad 100 lat, a jej ignorowanie to też jest forma kulturowego ubóstwa, na pewno mniejsza niż nieprzeczytanie „Potopu”. Nie mówię tutaj, żeby lekturę dzieł noblistów zastępować oglądaniem ekranizacji, bo to by było żałosne uproszczenie i pogwałcenie ich dorobku. Nie miałbym jednak nic przeciwko, ba, cieszyłbym się, gdyby ktoś pokazał bandzie nastoletnich ćwierćmózgów, że istnieje kino ambitniejsze, pozbawione krwi i efektów specjalnych, rodzime.

@Dół: otóż to, z ust mi to wyjąłeś!

Kordan

Kordan

3.05.2010
Post ID: 55179

Pekuuz

To na jedno wychodzi, bo między filmem a książką nie ma zazwyczaj dużej rozbieżności w treści.

Ale ja nie mówię o adaptacjach lektur, jeno o takich, które mają inny przekaz. Na przykład "Pruska szkoła" (tak to się nazywa?) - Pierwszy znany polski film nakręcony jeszcze przed I WŚ. Myślę że warto aby młodzi zapoznali się z jakimiś filmami międzywojennymi, bo są to niewątpliwe skarby polskiej kultury.

Tarnoob Jedwabislav

Jestem pod tym względem radykałem. Kto jest ze mną?

Ja bym był ostrożny w takich deklaracjach. W końcu język też ewoluuje i trzymanie się kurczowe starych zasad prowadzi do zastoju. W końcu nie mówi się już tak jak mówił Jan Długosz. Oczywiście nie mam tutaj zamiaru sankcjonować byków wynikających z nieuwagi, tudzież niedouczenia.

Pekuuz

Pekuuz

3.05.2010
Post ID: 55181

Kordan

Ale ja nie mówię o adaptacjach lektur, jeno o takich, które mają inny przekaz. Na przykład "Pruska szkoła" (tak to się nazywa?) - Pierwszy znany polski film nakręcony jeszcze przed I WŚ. Myślę że warto aby młodzi zapoznali się z jakimiś filmami międzywojennymi, bo są to niewątpliwe skarby polskiej kultury.

Aha.
W takim razie musiałby powstać jakiś nowy przedmiot, bo filmy są składową kultury, a do tej zalicza się też plastyka i muzyka. Nie można by tego podczepić pod język polski, na historii też raczej nie ma na to czasu. Ogólnie, to tę plastykę i muzykę bym zmodernizował - już od podstawówki, zamiast śpiewać i rysować jakieś portrety (co i mnie niestety przypadło w udziale :) ) lekcje winny zaznajamiać z dziełami wybitnych polskich malarzy (Kossak, Chełmoński) i utworami wybitnych polskich kompozytorów (Chopin). Są to tak samo wartościowe elementy kultury, jak osiągnięcia polskiej kinematografii.
Nie wiem, jakie by to filmy miały być. Trochę ich w życiu obejrzałem, ale nie wiem, które z nich są ważne, a które nie :).
"Matka Joanna od aniołów", "Popiół i diament", "Janosik", "Podróż za jeden uśmiech", "Czterej pancerni i pies", "Eroica", "Rękopis znaleziony w Saragossie", "Rejs", "Rozmowy kontrolowane", "Miś", "Znachor"...

Zresztą pierwszy film powstał chyba w 1896. roku, więc jest to dość nowa sfera owej kultury.

Ponadto: i tak ich nikt by nie oglądał. Trzeba sobie powiedzieć wprost, że większość ludzi szlaja się po dyskotekach w wolnym czasie (którego i tak ma mało, bo w domu czekają pewnie często obowiązki). Na lekcjach wystarczy, że trafi się dwóch niezbyt zainteresowanych - oni zaczną sobie gadać, i nikt nic nie zrozumie z filmu.

A na własną rękę, to każdy może robić to, co mu się żywnie podoba :).

Infero

Infero

20.05.2010
Post ID: 55501

Oj narzekacie i narzekacie... Że oświata beznadziejna, że niczego was nie nauczyli/ nauczą. Jak stare pierniki :p
Ja tylko chciałabym zauważyć, że:
1. w podstawówce pisało się pierwsze recenzje filmów
2. w liceum też pamiętam pisaliśmy recenzje filmów (i sztuk teatralnych) na których byliśmy z klasą
3. jak ja zdawałam maturę, jednym z tematów na maturze był temat związany z recenzją ostatnio oglądanego filmu. Było też pytanie o najbardziej znanych polskich reżyserów i ich filmy.
Wiem, że teraz forma matury ustnej z języka polskiego zmieniła się, ale ta forma tym bardziej powinna sprzyjać wybieraniu tematów związanych z filmem.
Nie uważam, żeby przedmiot-film wprowadzono do szkoły (gimnazjum), ale z tego, co się orientuję recenzja filmu (czy sztuki teatralnej) powinna gościć na języku polskim w szkole gimnazjalnej i średniej.

Nebirios

Nebirios

21.05.2010
Post ID: 55505

Film zamiast książki? Tak, ale tylko wtedy kiedy była by to jakaś lektura typu "Ania z Zielonego Wzgórza" itp, a nie ciekawe lektury. Uważam, że wtedy byłoby lepiej. Ew. Jeśli wyszedł by jakiś super film dla dzieci to mógłby być obowiązkowy. A i chciałby dodać, że u mnie w klasie się to jakby zaczyna, mamy obowiązkowo obejrzeć "Alicje w Krainie Czarów". Pozdrawiam.

Hiro

Hiro

24.05.2010
Post ID: 55586

Nie, według mnie wyparcie lektur szkolnych przez filmy nie nastąpi. Film nie może zastąpić książki, nie da się w nim wyrazić wielu rzeczy, które wyrażane są przez książki, takie jak myśli, odczucia występujących osób i wiele innych. W filmie to wszystko zastępują rozmowy osób, cała reszta to obraz i oprawa audio.

Co do wypowiedzi Nebiriosa, nie zgadzam się z Tobą. U mnie w szkole także do lektury oglądamy film, ale jest on w formie dodatkowego źródła pomocy w pracy nad lekturą, np. streszczania. I nie chodzi o to, że lektura jest nudna czy ciekawa, chodzi o rozwijanie naszych umiejętności związanych z językiem polskim.