Oberża pod Rozbrykanym Ogrem

Baśniowe Gawędy - "Przyb(ó)dówka Gildii Magów"

Osada 'Pazur Behemota' > Baśniowe Gawędy > Przyb(ó)dówka Gildii Magów
Wędrowiec: zaloguj, wyszukiwarka
Fergard

Fergard

7.08.2009
Post ID: 46738

Widząc, że jego jakże ważny tyłek jest zagrożony, Fergard postanowił spokojnie, po dżentelmeńsku oraz ze stylem rozstrzygnąć tą sprawę. Złapał Hira, złapał Laya i trzasnął ich głowami o siebie. Obaj niedoszli napełniacze basenów legli na ziemi nieprzytomni.
- Czy ktoś pomoże mi ich wynieść? - Zapytał, patrząc nerwowo na ustępujący deszcz.

Hiro

Hiro

7.08.2009
Post ID: 46746

Druid leżał twarzą do ziemi, spod oka obserwując mającego nadzieje wyrzucić niedoszłych napełniaczy basenów (czyli Hira i Laysa) Jaszczurzego Golema. O dziwo, Druid przy uderzeniu z Laysem wcale nie zemdlał, lecz - udawał...

Kiedy pół-demon najwyraźniej zabierał się do wyrzucenia Laysa, Hiro nagle wstał i trysnął zaklęciem potężny strumień wody w JG. Pół-demona odrzuciło aż na drugi koniec Przyb(ó)dówki. Teraz druid postanowił "ożywić" Laysa. Potrząsnął go parę razy - nic to nie dało. Postanowił więc wybudzić go nieco inaczej...

- quantio modica undae! - wyszeptał.

Na twarz Laysandera spadła "niewielka" ilość wody. Lays gwałtownie potrząsnął głową i wstał z posadzki. Widząc Jaszczurzego Golema daremnie usiłującego poradzić sobie z "atakującą" go falą wody, z szelmowskim uśmiechem zapytał Hira:

- To co? kontynuujemy?

- Tak jest! - Hiro wyprostował się służbiście.

Wkrótce kaskady wody znów zaczęły spadać z nieba...

Dirhavana

Dirhavana

7.08.2009
Post ID: 46751

- Wiem, że to zabawne, no ale już koniec. Chcę przypomnieć, że zatapiacie nie tylko Fergarda, ale i Oberże. Dziwo, że jeszcze tu jesteście, trzeba to naprawić. - Oczy Hav zrobiły się świetliście niebieskie, wyciągnęła rękę przed siebie, a Lays i Hiro zaczęli się unosić zdezorientowani w powietrzu. Klasnęła z hukiem w dłonie, a niedoszli napełniacze basenów zderzyli się głowami z równie wielką siłą. Nie interesowało ją czy zemdleli, czy nie, wywaliła ich jakieś 200 metrów za teren oberży. Za nimi pofrunął papierowy samolocik z napisem "wróćcie jak wam przejdzie. Hav"
- Nie uważasz, Ferg, że odrobinę przesadziłam? - spytała uśmiechając się jak dziecko po dostaniu wymarzonej zabawki. To dopiero miała ubaw.

Ilness

Oberżysta Ilness

17.08.2009
Post ID: 47015

-Hiro, co to znaczy 'fotografować'? W naszym kraju takie pojęcie jest chyba nieznane... A przynajmniej ja nie mam pojęcia co ono znaczy. Może wyjaśnisz mi to w kilku słowach, w końcu jestem prostym Oberżystą? - zapytał wychylając się zza lady. Był nieco zdezorientowany, gdyż nie nawykł do nowoczesnego słownictwa. Wolał słuchać ciekawych opowieści o magach, które niegdyś przy tym stoliku się toczyły. Nalał dwa jOjOwe Mocne, przetarł kufle i przysiadł się obok Dirhavany. Był szczerze zasmucony, że dawno nie słyszał nic interesującego.
-Może przytoczycie jakąś historię ze swojego życia? Jesteście doświadczonymi magami, myślę, że macie o czymś opowiadać. Ja także interesowałem się kiedyś magią bojową, ale całkowicie zaniechałem treningów. Dlatego właśnie brak mi magicznych nowinek. - tłumaczył zgromadzonym wokół. Postanowił poszukać czegoś w pamięci... Tak, chyba coś pamiętał.
-Wiecie, za starych czasów kiedy dowodziłem własnym oddziałem w Armii Imperatora zdarzało się, że magia ratowała mi życie. Najczęściej były to czary rzucane przez uzdrowicieli, jednak czasem udało mi się użyć magii. Jeśli dobrze pamiętam podczas mojej ostatniej misji także. Wraz z moim oddziałem penetrowaliśmy pobliską puszczę mając na celu przegonienie z niej gryfów - zagrażały mieszkańcom Imperium. - sprostował.
-Słyszałam tę historię, ale gdzie w niej miejsce dla magii? Ilnessie, przecież jesteś łucznikiem. - spytała Dirhavana.
-Już tłumaczę droga Dir. Poszukiwaliśmy gniazda gryfów przez wiele dni, byliśmy zmęczeni i zrezygnowani jednak zawsze wierni rozkazowi Imperatora. Kontynuowaliśmy poszukiwania aż w końcu odnaleźliśmy nasz cel. Planowaliśmy zasadzkę, która całkowicie nam się nie udała - te sprytne stworzenia nas przechytrzyły. Byliśmy pewni, że w puszczy ich ruchomość będzie ograniczona. Niestety, na nogach poruszają się równie szybko, jak w powietrzu.
-No ale gdzie ta magia? - wtrącił zniecierpliwiony Hiro.
-Hm, prawdopodobnie przeżyłem tylko dzięki zaklęciu odrzucenia, które uratowało mnie od spadającej na mnie gałęzi. Nie wiem w jaki sposób dotarłem do zamku, prawdopodobnie poruszałem się w gorączce kierując się przyzwyczajeniem. Jestem jednak pewien, że gdyby nie godziny treningów poświęcone na naukę tego banalnego zaklęcia - Ilness wiedział, że jest okropnym magiem - mogłoby się nie skończyć na upodobnieniu mnie do elfa. - wskazał na swoje ucho mrugając okiem.

David Gryphoeart

David Gryphoeart

26.02.2010
Post ID: 53357

Do gildi przychodzi nowy i ściągając kaptur wita tu przebywających:
- Witam moi mili znajomi mieszkańcy. Nigdy tu jeszcze nie bylem, więc nie poeksperymentuje, ale popatrzę jak doświadczeni wykonują eksperymenty. Może się czegoś nauczę.
I tak usiadł na uboczu. Podziwiał piękno magii, przecież w dzieciństwie jej nie widział, ponieważ to barbarzyńca.

Hiro

Hiro

27.02.2010
Post ID: 53394

- Taak... magia... Jeśli chodzi o mnie, w moim krótkim życiu nie miałem jeszcze sytuacji, w której magia uratowała mi życie. Za to pewnie się dziwicie, jak zdołałem oswoić dzikie smoki? Co prawda ich intelekt jest bardzo rozwinięty, niemal dorównują ludziom pod tym względem, ale jakaś cząstka dzikiego zwierza drzemie w każdym z nich. No i może Was, osadnicy, zastanawiać, jak zdołałem zebrać wielkie stado z opuszczonych, słabych i nawiasem, agresywnych smoków, skazanych na wyginięcie, bez żadnego nawet draśnięcia czy wypadku?
- Czy to ma coś wspólnego z magią? Słyszałem przecież, że żadne zaklęcie nie działa na smoki - powiedział zdziwiony David.
- Kto tu mówi o magii? - powiedział Hiro - kiedyś słyszałem, że zwierzęta można poskramiać wzrokiem, jeśli tylko umiesz w nim wyrazić to, że nie masz złych zamiarów. Spróbowałem tego samego wobec smoków, i o dziwo - udało się.
- Hmmm... telepatia?
- Nie wiem, co to jest, ale ja nazwę to... szczerością wzroku. Brzmi głupio, w każdym razie zadziałało.

Erick

Erick

27.02.2010
Post ID: 53399

Nagle odezwała się zakapturzona postać, która bezszelestnie zmaterializowała się obok obecnych.
- Rozmawiacie o magii. Hmmm... może i ja też coś od siebie dodam. Dziwnie jest zapytać maga czy magia uratowała mu kiedyś życie. Oczywiście, że tak, jeżeli jest to osoba lubiąca przygody i wyzwania oraz borykająca się z niebezpieczeństwem. W końcu to mag najlepiej robi - manipuluje żywiołami, umysłami, śmiercią, a tego typu umiejętności są niejednokrotnie przydatne.
Co do smoków. Hmmm... z tego co wiem to smoki nie są zbyt przyjaźnie nastawione do innych istot, więc nie wiem, czy "szczere spojrzenie" wystarczy by je poskromić. Tak myślę, choć nie jestem jakimś specjalnym znawcą smoków. Niemniej, warto rozwijać tego typu umiejętności.
Erick spojrzał na Hiro i oddalił się w innym kierunku.

Oprawca

Oprawca

30.08.2010
Post ID: 58078

Nagle do Oberży wszedł nieznajomy, który nie nosi imienia. Zwą go Oprawcą. Znany jest z daru oswajania Wiwern.

- Cóż to, magowie mówią o swych planach ? Nie przeszkadzajcie sobie w rozmowie, ja usiądę w kącie i będę ostrzył mój stępiony topór i Was słuchał oraz dodawał coś od siebie.

Powiedziawszy to Oprawca usiadł w ciemnym kącie i zaczął ostrzyć swą zaufaną broń.
Lecz nagle coś dodał:

- Chciałbym powiedzieć tylko coś jeszcze. Kiedy podacie dziczyznę ?

Zniecierpliwiony i głodny Oprawca decyduje się na eksperyment. Pragnie on stworzyć Magiczny Kamień, który będzie atakował przeciwników, gdy podejdą zbyt blisko. Niestety eksperyment wymknął się spod kontroli. Jeden z gawędziarzy dostał z kamienia w głowę. Któż miał takiego to pecha ? Zezłoszczony Oprawca uderzył w kamień swym toporem i ponownie go stępił. Wściekły Ork wrzasnął na całą Oberżę, aż inni spojrzeli:
- Cała praca na nic !

Irydus

Irydus

30.08.2010
Post ID: 58088

Czerwonowłosy elf wychylił głowę zza ściany.
- A któż to tak hałasuje? - zapytał i już miał zacząć bluzgać po Hirze, jednak widząc nieznajomą twarz ugryzł się w język.
- Witam nowego magika... - tu zawahał się, widząc topór w ręku Orka. - Przyznam że nieczęsto można spotkać orków parających się magią. Zdaje się, że pierwszy raz do osady zawitałeś, może cię trochę oprowadzić tu i ówdzie. A byłbym zapomniał, nawet się nie przedstawiłem, Irydus jestem.

Oprawca

Oprawca

31.08.2010
Post ID: 58154

- Witaj elfie. Ja poznałem sztukę magii od Matki Ziemi. Modląc się do niej zdobyłem ten zaszczyt, a Ojciec Wiatr pokazał mi jak rzucać zaklęcia. Jestem błogosławionym orkiem. - orzekł wciąż zirytowany ork, z powodu swego toporu.

Irydus

Irydus

1.09.2010
Post ID: 58199

- Matka Ziemia nie błogosławi tak za nic. Z pewnością musiałeś jakoś sobie zasłużyć na ten zaszczyt. - Pociągnął rozmowę elf, chcąc dowiedzieć się czegoś o nowym mieszkańcu.
- Musisz kiedyś na ognisko przybyć i opowiedzieć swoją historię... eech... a co tam tworzysz za magiczne przedmioty - Irydus dopiero teraz zwrócił uwagę na kamień leżący na ziemi.

Irydus

Irydus

18.04.2011
Post ID: 61661

Dawno już nikt nie odwiedzał Przybudówki, po orku który pojawił się w tajemniczy sposób i równie tajemniczo zniknął pozostał tylko nieszczęsny kamień. Irydus przypałętał się tu przypadkiem, bo jak powszechnie wiadomo miał z magią niewiele do czynienia. Lubił to miejsce jednak z sentymentu, bowiem to tutaj odkryto istnienie tajnej organizacji Bractwa Mrocznej ścieżki.

- Hmmmm... Nigdy Erick mi nie powiedział, jak skończyła się ta historia. Będę musiał go kiedyś podręczyć. Eeech, ale tu syf. Ci magowie strasznie zaniedbują swoje lokacje. Może by im trochę posprzątać, a nóż, widelec przyczłapie jakiś i z wdzięczności zaklnie moje nowe groty do strzał. - Irydus mówił jak zwykle do siebie.

Czerwony elf zabrał się za robienie porządków. Powywalał stare gobeliny i latające dywany, opróżnił słoiki z przegniłych magicznych ingrediencji i resztek niespożytych zupek instant, którymi zwykli się faszerować zapracowani magicy. Początkowo chciał poukładać książki i zwoje na półki, ale odszedł od tego pomysłu gdy jedna z nich rozpadła się w drzazgi. Zamiast tego wszystko wpakował do wiekowych kufrów stojących przy wejściu. Część z tego co się nie zmieściło upchnął w szufladach zabytkowego pulpitu. Magiczne instrumentaria bez większych skrupułów wpakował do schowka ukrytego za tylną ścianą kredensu pełnego magicznych artefaktów i innych bibelotów. Natomiast tajemniczy kamień, zwyczajnie wyrzucił przez okno na wszystkozawierającą kupę śmieci.

Cedric

Cedric

21.04.2011
Post ID: 61752

Do przybudówki wszedł wysoki, ubrany w czerwone szaty człowiek. W ręce trzymał kostur zakończony błękitnym kryształem. Przybysz zauważył Irydusa.

- Witam. Nazywam się Cedric i jestem jednym z magów z Bracady. Czy jesteś może właścicielem tego miejsca? Wygląda na to, że nikt tu od dawna nie zaglądał.

Irydus

Irydus

21.04.2011
Post ID: 61758

Irydus zlustrował krytycznym okiem nieznajomego od stóp aż do głów, to znaczy głowy.

- Eeeeee, ja piernicze, gdzie takie laski sprzedają? W biedronce? - spytał nie zdając sobie sprawy, że myśli na głos. Po chwili jednak chyb się skapnął, że powiedział coś nieodpowiedniego i dodał.

- Znaczy się, Irydus jestem, miło mi witać cie w Przybudówce Gildii Magów, wybacz ale żadnego z gospodarzy obecnie nie ma, a ja tu tylko wiosenne porządki robię, pod nieobecność magików.

Cedric

Cedric

21.04.2011
Post ID: 61759

- Nie jesteś magiem? Powinieneś się jednak tu orientować. Poszukuję zaklęcia tworzącego ściany ognia. Macie może tu zwój z czymś takim? - Spytał przybysz. Widząc zakłopotanie na twarzy Irydusa, uśmiechnął się i odrzekł.

- To zwykły magiczny kostur. Można takie nabyć praktycznie wszędzie ale ten sam stworzyłem, jest dość dobry. Ułatwia manipulowanie magiczną energią.

Irydus

Irydus

22.04.2011
Post ID: 61765

- Nie znam się na zwojach magicznych, ale jeśli jakiegoś szukasz to zapewne znajdziesz go w kufrach. Stoją tutaj koło drzwi. Tylko niczego nie wynoś, bo mi gospodarze głowę obedrą ze skóry. - odpowiedział elf i zabrał się za wynoszenie kolejnych rupieci.

Cedric

Cedric

22.04.2011
Post ID: 61785

- Bez obaw. Nie jestem złodziejem. O znalazłem. Muszę odświeżyć sobie nieco wiadomości na temat tego zaklęcia. Czarnoksiężnicy lubują się w tworzeniu płomieni, a ja muszę znaleźć informację jak kontrolować te ogniste ściany. Dzięki temu można obrócić magię wroga przeciw niemu. - Mag wyciągnął zwój z kufra i zaczął czytać.

Laysander

Laysander

22.04.2011
Post ID: 61786

Cedric zajęty był opróżnianiem starych, zakurzonych kufrów, a Irek wstawianiem nowych okien. (poprzednie wyleciały przy eksperymencie z magia zniszczenia...) gdy ich uszu dobiegł straszliwy huk.
- Aaa! Diabuł przybył, trzeba było nie eksperymentować na trupach! - krzyknął przerażony Baracadzki mag. Zza tumanów kurzu wyszedł jednak nie diabeł, a następny tuman, Lays, toporofobijny mag ognia.
- Wiedziałem, tylko ten imbecyl nie potrafi wejść jak człowiek! Teraz sam sobie sprzątaj! Mam to gdzieś, magowie ognia to furiaci! - darł się Buraczany Elf.
- Oj tam, oj tam, raz, czy sto razy nie udało mi się dobrze teleportować, a ty już wściekły...
Podobno ktoś tu potrzebuje jakiegoś zaklęcia?

Cedric

Cedric

22.04.2011
Post ID: 61788

-Mag ognia? No to w takim razie będziesz wiedział w jaki sposób można zapanować nad tym żywiołem. Znalazłem już zwój z odpowiednim zaklęciem. Jeśli byłbyś tak miły i pokazał mi jak się kontroluje ścianę ognia, to byłbym bardzo wdzięczny. Wyczuwam w twoim umyśle jakiś irracjonalny lęk. Może mógłbym ci pomóc? Mam doświadczenie w tych sprawach. - Odparł Cedric.

Irydus

Irydus

22.04.2011
Post ID: 61805

W między czasie gdy magowie zajmowali się swoimi sprawami wewnątrz gildii, Irydus montował jakiś ogromny witraż, przedstawiający maga bawiącego się kulami ognistymi. Wstawianie szkła szło całkiem sprawnie i elf szybko dokończył śrubować zawiasy. Gdy skończył wszedł do środka i krytycznym wzrokiem oglądnął swoje dzieło. Widocznie uznając, że wszystko jest na miejscy, wrzasnął na całą przybudówkę.

- Tadam! Panowie, oto dzieło jakiegoś skarłowaciałego gremlina zamontowane ręką zwinnego elfa. Nic tylko podziwiać. - Wskazał obydwu magom nowiutkie okno. Magowie jednak nic nie dostrzegli bo gdy zaczęli się obracać w stronę okna cała ściana razem z misternie wykonanym witrażem wyleciała w powietrze.