Oberża pod Rozbrykanym Ogrem

Baśniowe Gawędy - "Arena Magów "

Osada 'Pazur Behemota' > Baśniowe Gawędy > Arena Magów
Wędrowiec: zaloguj, wyszukiwarka
Nebirios

Nebirios

24.04.2011
Post ID: 61889

- Dokładnie jestem za remisem, bo dalej będziemy używać destruktywnych zaklęć - odrzekł Neb, czekając na werdykt Agona.

Naadir

Naadir

24.04.2011
Post ID: 61890

Naadir uśmiechnął się. - No i znów muszę działać. Naadir walnął Irhaka z pięści w brzuch, z rogów w głowę i kostur wypadł mu z ręki. Następnie rzucił go Nebiriosowi, który uczół wielką moc.- Już Ci mówiłem. Arcydemon jest otporny na ogień. Szególnie błogosławiony -powiedział do leżącego Irhaka.

Irhak

As Gier Irhak

24.04.2011
Post ID: 61892

- NIEEEEE! - ryknął Irhak i wyciągnął rękę, a kostur powrócił do niego. - Nie zapominaj, że znam sztuczki różne - rzekł i zrobił coś czego nikt nie zrozumiał oprócz Irhaka i Agona, którzy widzieli więcej niż inni. Po chwili kostur rosypał sie w drobny pył.

Agon

Agon

24.04.2011
Post ID: 61894

Agon był wściekły. - Szabla! - Mały chochlik przyniósł Agonowi szybko broń. - Ależ te ziemniaki się trudno kroi, wszystkie moje noże są beznadziejne do tego. Dopiero szabla pozwala na skrojenie pysznych plasterków. - Pokroił ziemniaki i podgrzał w ogniu areny. Gniew ustąpił, gdy poczuł pyszny smak chipsów ziemniaczanych. - Tak, teraz Laysander będzie miał nietęgą minę, jak zobaczy, że traci swój monopol na chipsy. Ale zaraz, co to jest? Czemu wszystko się pali. Ech ale z tego Irhaka jest mały psotnik.
Z tego co widzę Kanako i Krzysiowich dzielnie walczą, Pikodragon trochę utyka, Nebirios i Naadir mają się dobrze, a Irhak leży na ziemi, wygląda, że zemdlał.
No więc ogłaszam, że zwyciężyli Naadir, Nebirios i Krzysiowich! - Gdy Agon to powiedział ogień płonący na arenie zgasł. - Wezwać magomedyka! Mamy tu nieprzytomnego! - Irhak jednak leżał bez oznak życia, magomedycy byli bezradni. Coś było nie tak.

Irhak

As Gier Irhak

25.04.2011
Post ID: 61902

Irhak umierał, osuwał się w nicość, co wiedzieli wszyscy magomedycy, ale byli oni bezradni. Umierał nie od ran w walce, ale od czegoś co go zżerało od środka, pochłaniało jego siły życiowe. Nikt i nic nie mógł na to poradzić. Wszyscy bezradnie patrzyli na to co się dzieje. Irhak nagle się poruszył i podniósł na rekach.
- Za wszystko trzeba płacić - szepnął i upadł ponownie. Teraz już nikt nie miał wątpliwości. Irhak jest bliski śmierci. Bliżej niż ktokolwiek mógł przypuszczać.

Po długim czasie oczekiwania i wielu modlitw o jego przetrwanie, jak i nie, w końcu dzieje się coś ciekawego. Ciało Irhaka przeobraża się w światło, które rozpływa się w powietrzu.

Sawyer

Sawyer

25.04.2011
Post ID: 61909

Sawyer wszedł do areny. Podszedł do Ericka rozpoczynając dialog:
- Witaj Ericku!
- Witaj Sawyer, masz tu oto formularz który potrzeba wypełnić by móc toczyć pojedynki na tej arenie, domyślam się że po to przyszedłeś?
- Tak, o to mi właściwie chodziło - po czym cyborg wyjął swoje mechaniczne z szczerego srebra pióro.
- Na kartce było napisane "Twoje Imię i Nazwisko, wiek, płeć, data urodzenia, broń i szkoła magii?" - powiedziałem do siebie po czym wpisałem "Sawyer "Dobry" (jest to przydomek i nazwisko zarazem), 3 eony na karku, upgradowany "męski", 150 eon nicości, moje pieści (mogą zamienić się w pięści wypełnione sprężonym powietrzem, ogniem czy też elektrycznością, oraz zwiększyć swoją objętość... po prostu długo by wymieniać), magia Iluzji, Umysłu, Ognia.
- Ruszaj na środek areny Sawyerze, przyjdź po mnie gdy znajdziesz sobie przeciwnika.

Trith

Trith

25.04.2011
Post ID: 61917

Trith niepewnie wszedł do budynku areny. Zastanawiał się, czy to na pewno dobry pomysł. Sam nie zna swojej mocy i nie ma pojęcia, czy swojego przeciwnika nawet nie draśnie, czy może po niekontrolowanym porywie będą musieli owego przeciwnika zeskrobywać z podłogi. Niestety jedynym sposobem na przekonanie się jest bezpośrednia walka.

Wziął głęboki oddech, podszedł do osoby odpowiedzialnej za przybytek i zaczął dukać - Pan Erick... Tak?... Bo ja chciałem... Uu-uczestniczyć w... - Jąkania rusałki przerwało czyjeś czyjeś parsknięcie za plecami. Trith zdał sobie sprawę z tego, jak idiotycznie ta cała sytuacja musiała wyglądać. Na arenę magów przychodzi jakaś mała rusałka, która nawet nie wie, czy chce walczyć. Młodzieniec zaśmiał się sam z siebie, po czym znowu zwrócił się do Ericka - A w sumie, po co się będę zbędnie produkował? Daj pan ten papierek! - Jak sobie zażyczył, tak otrzymał. Wyciągnął z kieszeni... Bagnet. Najwidoczniej sama kieszeń była w jakiś sposób zaczarowana, żeby zmieścić coś takiego. Chłopak spojrzał na broń i powiedział rzekł z uśmiechem na twarzy - O, to mi się przyda. - po czym odłożył bagnet na ziemię, znowu sięgając do kieszeni. Tym razem znalazł pióro wieczne, którego szukał. Jego ulubiona Repela, doskonała do pisania zwojów magicznych, niezwykle skuteczna przy walce z szalonymi urzędnikami, zaklęcia którymi jest obłożona pozwalają niemal na pisanie losów przyszłości. Jednak nie użyje jej w dzisiejszej walce, nie chce jej przypadkiem porysować.

Trith zabrał się za wypełnianie dokumentu, głośno całość komentując:
Imię: Trith - To chyba nie wymaga komentarza -
Nazwisko: Towerguard - Chyba... Tak dawno nie używałem, iż prawie zapomniałem, że je mam. -
Wiek: 16 lat - Już nie potrzebuję zgody rodziców na uczestnictwo, racja? -
Płeć: Mężczyzna - Może i jestem rusałką, ale do kobiety aż tak podobny nie jestem. -
Skąd: Nowy Ścisk - stolica Krainy Wariatów. Świetne miasto! Każdy powinien choć raz kiedyś odwiedzić. -
Broń: Bagnet - Zabytkowy, tudzież staroć. -
Pierwsza szkoła magii: Iluzja - No a jak inaczej! -
Druga szkoła magii: Umysł - I już mamy podstawy magii Ładu. -
Trzecia szkoła magii: --- - Eh, nie mam pomysłu... Dobra, z trzeciej szkoły rezygnuję! Zabawnie będzie walczyć samymi złudzeniami i demoralizacją! -

Chłopak podał kartkę Erickowi, który przejrzał ją, by sprawdzić czy wszystko jest dobrze wypełnione. Spytał rusałkę podnosząc wzrok - Ty na serio rezygnujesz z trzeciej szkoły? - Trith twierdząco pokiwał głową. Erick kontynuował - Skoro tak chcesz... Idź na arenę, Sawyer już tam czeka. Ustalcie czy chcecie walczyć teraz, czy zaczekać i urządzić pojedynek grupowy. - Po czym odwrócił się, by dopełnić jakieś formalności i papierkową robotę.

Trith schował długopis do kieszeni, podniósł swój bagnet z ziemi i ruszył w wyznaczonym kierunku.

Kanako

Kanako

25.04.2011
Post ID: 61918

-Przez waleczność mojego przyjaciela nie miałem nawet szansy na ruch... To wszystko działo się tak szybko- pomasował dłonią opuszczoną głowę. -Więc z chęcią zawalczę w kolejnej walce. A może jeżeli się zgodzicie to zawalczę w walce grupowej - zwrócił się do rusałki. -Ogień, demonologia i energia. Zrezygnuje z wiatru - uśmiechnął się. Kanako usiadł i naciągnął kaptur na oczy. - Jak się zdecydujecie to mnie obudźcie

Sawyer

Sawyer

25.04.2011
Post ID: 61920

Sawyer wszedł na arenę z naładowanymi elektrycznością pięściami po czym zobaczył małą rzeź na środku areny, oburzy faktem wszedł na trybuny do czasu aż znajdzie sobie przeciwnika, widział jak zdezorientowani magomedycy nie wiedzą co robić i widział jak jakieś stworzenia w tym demony coś tam robią na środku areny, był zamyślony swoją pierwszą od lat walką. Chciał kogoś nieźle stłuc a może i zabić... Wstał i rzucił kawałkiem muru areny w towarzystwo. Po czym jego czerwono oko aż zaparowało ze wściekłości. Był gotów!

Agon

Agon

25.04.2011
Post ID: 61922

Agon wskoczył na środek areny i zaczął tańczyć. A przynajmniej wyglądało to na taniec bo tak naprawdę chciał zwrócić na siebie uwagę przybyłych.
- Ja będę rządził wszystkimi! Yyy chciałem powiedzieć, że będę sędziował bo Erick jest zbyt zajęty by zawracać sobie wami głowę. A więc Rah... nie nie Rah chciałem powiedzieć Sawyer, czerwony kap... znaczy Kanako i Trith będą walczyć w krwiożerczym pojedynku każdy na każdego ok? Zgadzacie się? Jak się nie zgadzacie to mówić. Wszystko można zmienić. Hmm w regulaminie nic nie pisze o zabijaniu, ani o ograniczeniach dotyczących siły zaklęć czy broni z wyjątkiem tego, że może to być tylko jedna broń lekka. Ciekawe jakby ktoś wniósł jakiś potężny artefakt... no ale nie moja to sprawa, ja tylko wydaję werdykt, rozpoczynam walki i przyjmuję łapów... No dobra nieważne.
To zaczynamy? Czy jesteście gotowi na magiczną rzeź?

Pikodragon

Pikodragon

25.04.2011
Post ID: 61923

Co? Zaczynamy? - krzyknął krasnolud, jednocześnie rzucając młotem wyciągniętym zza peleryny w stronę Sawyera, który oberwał w oko, co spowodowało zawieszenie systemu na parę sekund. Nie pomyślał pan Agon może, że jeszcze ktoś chciałby walczyć? Byłoby miło, gdyby pan pozwolił jeszcze mi wejść do walki - powiedział Deorald ocierając swój Teulion, bo tak się nazywał jego dziwna broń.
-Nebirios, Naadir i Irhak odegrali głównę rolę, więc chciałbym jeszcze raz walczyć - powiedział krasnolud po czym chwycił swój młot i go schował. Szkół magii używam tych samych co wcześniej.

Agon

Agon

25.04.2011
Post ID: 61924

-Tak pan Agon pozwala się jeszcze zgłaszać wszystkim chętnym i rozpocznie masową rzeź, gdy przesypie się piasek w tej klepsydrze. Jak czas się skończy nie przyjmuję zgłoszeń i zaczynamy zabawę. - Postawił zmyślne urządzenie do mierzenia czasu w widocznym miejscu. - Dobra piasek się przesypał. Walczą krasnolud, cyborg, elf-demon i rusałek. Zwycięzca jest tylko jeden. Niech się zacznie survival!

Kanako

Kanako

25.04.2011
Post ID: 61925

Kanako wstał gotowy do walki. Jeszcze przed walką wytworzył ze swojej energii kilkadziesiąt małych świetlików krążących wokół niego. Czerwona energia pozostawiała w powietrzu smugi jakby z krwi. Pół-elf wyszedł na arenę i pewniej chwycił "Zapałkę" . W oczach Kanako błysnęło podekscytowanie.

Kiedy Agon dał sygnał do rozpoczęcia walki ,Kanako przybrał formę demona po czym otworzył portal z którego wystrzeliły potężne kule ognia oraz wprowadził do głowy kilka iskierek magii. Wielkie płomienie wirowały tak że trudno było wyczuć jaki unik wykonać. Trzy pociski uderzyły w Sawyera, który upadł na ziemie z wielkim hukiem. Po kulach ognia pozostały jedynie plamy magmy na żelaznej obudowie cyborga. Czas na rusałkę, pomyślał po czym odbił się demonimi łapami od posadzki areny i wylądował tuż przy małym stworzonkiem. Palący się krótki miecz wbił się w ramię rusałki. Przez zręczny unik Trith udaremnił cios w brzuch. Umięśniona łapa wbiła Tritha w posadzkę ale po tym ciosie kanako uskoczył by dać przeciwnikom szanse.

Po chwili zauważył że do walki włączył się piko. Wystrzeliwszy w niego kilka kul ognia Kanako podbiegł i zamachnął sie ostrzem zatopionym w płomieniach. Kiedy cios nie trafił pół-demon machnął dłonią w górę. Za nogi Pikodragona chwyciły dwie demonie łapy przyzwane z Sheog

Pikodragon

Pikodragon

25.04.2011
Post ID: 61926

Krasnolud musiał się śpieszyć. Od razu użył potężnego czaru, który stworzył kilkaset średniej wielkości skalnych kulek, które krążyły dookoła maga robiąc mu osłonę, a on sam przygotowywał się do użycia trochę potężniejszego czaru.

Agon

Agon

25.04.2011
Post ID: 61927

-Aha zapomniałem krasnoludzie jakiej magii używasz? Bo wiesz są trzy maksymalnie, a jeszcze mi nie powiedziałeś! - Zawołał Agon, był nieco chaotyczny i zapomniał o tym zanim ogłosił walkę, a nie chciało mu się specjalnie przerywać zabawy. - Aha tych samych co wcześniej! Dobra dzięki nie usłyszałem za pierwszym razem!

Kanako

Kanako

25.04.2011
Post ID: 61928

Z ziemi wystrzeliła trzecie ręka która złapała Piko za głowę i przyciągnęła do ziemi. Przez kolejne kilka sekund ,kiedy przeciwnicy Kanako byli lekko oszołomieni, półelf uformował i wystrzelił w kule osłaniające krasnoluda nieregularną kulę z czerwonej energii. Ochrona Piko prysła. - Nie przeszkadzaj sobie i odpowiedz - zaśmiał się Kanako

Trith

Trith

25.04.2011
Post ID: 61931

Trith właśnie wygrzebał się z dziury, którą Kanako wybił nim w podłożu areny. Przynajmniej ten eklektyzm z elfa i demona zajął się kimś innym. To daje rusałce nieco czasu na przygotowanie jakiegoś wymyślnego zaklęcia. Wpadł mu do głowy genialny koncept, ale nie pasuje do aktualnej sytuacji. Kolejny pomysł. Również na później. Pozostało tylko coś dosadnego... Kwiatki i krzaczki.

Młodzieniec skleił na szybko kilka sentencji idiotycznych oraz kształt nadzwyczajny. Zanim jednak zmaterializował twór dziwaczny, wyszeptał formułkę złagodzonego zaklęcia Mentalnego Zamętu, które pieszczotliwie zwał "Rozkojarzeniem". Krasnolud i pół-demon nagle poczuli się dziwnie, jakby coś było nie tak, lecz nie mieli pojęcia o co chodzi. Wtedy między nimi wystrzelił z ziemi słup zieleni, który po chwili rozwinął się w krzak z kwiatami, a każdy kwiatostan usta miał. Kanako i Deorald odskoczyli zaskoczeni. Krzak jednak nie okazał się niebezpieczny, tylko niezwykle gadatliwy.
Przemówił ludzkim głosem - Cześć, potrafię tańczyć! - i by udowodnić swoje słowa krzak zaczął tańczyć mimo przytwierdzenia do podłoża. Obserwatorzy zbaranieli przez połączenie obu zaklęć. Stali gapiąc się na krzak i próbując zrozumieć, co się właściwie dzieje.
Plan zadziałał. Trith zaczął się cichutko podkradać na palcach w stronę Kanako, zaciskając dłoń na bagnecie.
A krzak kontynuował monolog - Znacie może Kleopatrę? Kąpie się w brylantowej wannie, jest blisko słońca i faraona i takie tam... - a Trith był już za demonicznym elfem. Wtedy wszystkie kwiatostany krzaka zwróciły się w stronę Kanako i rzekły cichym chórem - Kanako... - Gdybyście zobaczyli wtedy jego minę... Ale wracając, zanim zrozumiał on, że kwiaty zwracają się do niego, te wrzasnęły - Patrz! Tak wygląda rzepa! - Wystraszony tym pół-elf zdążył tylko się gwałtownie odwrócić, by zobaczyć twarz rusałki ozdobioną uśmiechem maniaka. Oberwał w głowę rękojeścią bagnetu i upadł zamroczony. Trith wrzasnął udając zdziwienie - Jasna Góra! Nie wiedziałem, że mam taką krzepę! - W tym momencie krzak jak i demoniczna łapa trzymająca krasnoluda zniknęły, a sam trzymany zobaczył rusałkę.

Lecz nie dane mu było pomyśleć długo nad tą sytuacją, gdyż Trith rzucił się na niego i trzymając ostrze bagnetu na jego szyi wrzeszczał - Dalej! Poddaj się! Szybko! Oferta Last Minute! No już! Biała flaga! Poddaj się! Hu-ha! Hu-ha! Na trzy! Raz! Dwa! Trzy! - Miał nadzieję, że otumaniony zaklęciem krasnolud podda się tej mało subtelnej sugestii, choć osobiście na to nie liczył.

Sawyer

Sawyer

26.04.2011
Post ID: 61936

Wstał oszołomiony pociskami, nagle wyjął z swojej latającej lodówki olej sprężynowy szybkiego działania, wlał sobie go do baku po czym nagle wszystkie rany Sawyera się zagoiły. Jego czerwone oko świeciło już na... Biało! I nagle na całą arenę krzyknął "RETRO INFERNIS! TRYB OGNIA!" Po czym jego pięści, głowa, stopy rozpoczeły płonąć... białym ogniem! Wieczny ogień którego nie da się zgasić, wszyscy powinni się obwiać tego, czy po walce w ogóle się uspokoi! Zapowiadało się bardzo ciekawie.
Nagle sklonował się magią iluzji 5 krotnie, po czym magią umysłu i ognia nadał właściwości swoje... Każdy klon był nim, miał taką samą siłę, ale on sam nie czuł ich bólu, to nie były iluzje już czy nawet te klony. W walce uczestniczyło 6 SAWYERÓW! Sawyer i jego bracia w walce na dodatek wypowiedzieli cytat poruszający czasem.
- "HISTORY ABHORS A PARADOX!"
Po czym poleciał jedna fala ściany ognia a oni szarżowali w szale bitewnym na rusałkę, demon-elfa i krasnoluda.
Po czym jeden z klonów w czasie szarży dodał
- Nadszedł dzień w którym to stopią się wasze cierpienia. NIE BĘDZIECIE MOGLI CZUĆ!
Po tych słowach klon rzucił się z "wiecznymi" pięściami na pół-elfa, zrzucając Tritha. Cyborg przewrócił Kanako w stylu zapasów zaczynając niemiłosiernie bić go po twarzy a na końcu rzucając nim w Tritha który poleciał z nim prosto w ścianę areny. Znowu się odezwał
-WAAAAAAAAAAAA! - po czym "sztywnie" i jakby się upgradował dodał - SYSTEM ZOSTAŁ ULEPSZONY - Po czym znowu krzyknął i szarżował na krasnoluda.

Pikodragon

Pikodragon

26.04.2011
Post ID: 61937

Sawyer uderzył krasnoluda, ale wpadł w pułapkę - to była iluzja. Na robota została nałożona klątwa - drobinki pyłu osłony Deoralda przyczepiły się do robota i zamieniały sąsiednie cząsteczki w kamień. Sam zaś krasnolud pojawił się na przeciwnej stronie areny z nową osłoną i przyglądał się zamienionemu w kamień robotowi.

Sawyer

Sawyer

26.04.2011
Post ID: 61938

Wściekły klon chciał zestrzelić swojego pobratymca ale ten iluzją i umysłem użył teleportacji w sposób chaotyczny... Otworzył bramę z której wyleciał syn VEXa, Rokulus. Rokulus był potężnym robotem, ale miał też cechy człowiecze, chociaż było widać że był w złym humorze. Rzucił siatką dezintegracyjną w skamieniałego klona i krasnoluda. Klon wybuchł a krasnolud padł porażony na jakieś dobrą godzinę, walka toczyła się oczywiście dalej. Rokulus popatrzył się Sawyera po czym rzucił mu pod nogi granat odłamkowy który wyrzucił go w powietrze. Sam Rokulus po prostu zniknął...