Gorące Dysputy

Olimpia - sport i sprawność fizyczna - "A moim ulubionym sportem jest.."

Osada 'Pazur Behemota' > Gorące Dysputy > Olimpia - sport i sprawność fizyczna > A moim ulubionym sportem jest..
Wędrowiec: zaloguj, wyszukiwarka
Bychu

Bychu

1.12.2012
Post ID: 72224

Tak jak w tytule tematu chciałbym się dowiedzieć, jaki jest wasz ulubiony sport. Dlaczego akurat ten? Od kiedy macie z nim kontakt? Uprawiacie go, czy może jesteście tylko biernymi widzami? Może macie ulubionego zawodnika i/lub drużynę? A może nie lubisz sportu? Powiedz dlaczego tak jest i podziel się swoją opinią na ten temat. Tak więc, zapraszam do dyskusji.

Ja osobiście interesuję się piłką nożną. Za młodu, z kolegami pod blokiem nieudolnie kopaliśmy piłkę, te pasjonujące mecze na śmietnik który służył nam za bramkę... Piękne wspomnienia. ;) Tak więc kontakt mam z nim od dziecka. Dlaczego akurat piłka nożna, pewnie dlatego, że był to najprostszy dla nas sport do zrozumienia i jako dzieci wszędzie byliśmy w stanie grać. ;)
Aktualnie moje zamiłowanie do futbolu nie zmalało, a wręcz przeciwnie, znacznie wzrosło. Kopię piłkę gdy tylko mam z kim, idąc po domu potrafię ją kopać. Nie jestem tylko widzem, ale także gram w klubie. Prawie w każdej lidze mam swojego faworyta, dużo by wymieniać. Moją ulubioną drużyną jest Chelsea Londyn. ;) Oglądam, a raczej czytam wszystkie mecze.
Choć nie powiem, bo gdy widzę w telewizji jakikolwiek mecz mimowolnie siadam i oglądam. A ulubionych zawodników mam kilku, Terry, Lampard, Drogba i Zidane, Ci panowie są moimi ulubieńcami ;)

Magmol

Magmol

2.12.2012
Post ID: 72229

Również piłka nożna. Zarówno ją oglądam, jak i sam kopię. Nawet gram w Podbeskidziu, ale kibicuję Górnikowi. Chodzę na mecze, oglądam transmisje, gram kiedy tylko mam czas.

W piłkę zacząłem grać z kolegami na podwórku, zrobiliśmy nawet własne boisko. Koło domu też jest dużo miejsca do grania i często tam kopię ze starszym bratem, który ukończył AWF, więc coś się na ćwiczeniach zna.

Piłkę nożną lubię, bo ma proste zasady, można w nią grać w praktycznie każdych warunkach i jest uniwersalna, powszechna - czyli znana na całym świecie. Wymaga przede wszystkim zwinności, myślenia, kondycji i wytrzymałości, siły już mniej - głównie siły nóg. Mi to pasuje.

Tarnoob

Tarnoob

2.12.2012
Post ID: 72243

Ooo, temat bardzo trafiony. Nadciśnienie, otyłość, stres i inne pokrewne schorzenia to plagi współczesnego świata*. Węglowodany i tłuszcze stały się bardzo dostępne - może nawet bardziej niż świadomość tego, czym one są i że szkodzą - a praca przeniosła się z I i II kategorii do III, w której nie ma aż tyle fizycznego wysiłku ani spalania.

Osobiście lubię bieganie i pływanie - choćby dlatego, że to dobry sposób, żeby w miarę szybko się zmachać i nabrać kondycji. To już bardziej rekreacja niż sport, bo nie ma w tym rywalizacji.

Co do sportów zespołowych - nie śledziłem nigdy żadnej ligi, a na mecze strach chodzić. W podstawówce chodziłem pół roku na kółko piłki nożnej. Prawie całe gimnazjum na WF-ie była siatkówka.

Przez kilka miesięcy interesowała mnie też capoeira.

Od 6. roku życia co zimę zerkam do skoków narciarskich. Nową, świecką tradycją stało się chyba, że Polacy przy niedzieli jedną ręką jedzą obiad, a drugą trzymają kciuka za Małysza. Ba, niektórzy Jaskiniowcy pewnie są za młodzi, żeby pamiętać igrzyska w Salt Lake City albo to, jak Hannawald wygrał cały turniej czterech skoczni (w sensie: wszystkie cztery konkursy).

* Przez "współczesny świat" rozumiem tutaj Zachód w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat, a Polskę i okolice - w ciągu ostanich dwudziestu.

Hejnewars

Hejnewars

2.12.2012
Post ID: 72245

Moim ulubionym sportem jest rugby

Gasper

Gasper

2.12.2012
Post ID: 72246

Moim ulubionym sportem jest komentowanie oraz Heroes i czytanie książek. Tak właściwie to lubię siatkówkę i bagminntona.

Hayven

Hayven

2.12.2012
Post ID: 72248

Gasper

Moim ulubionym sportem jest komentowanie oraz Heroes i czytanie książek.

Jeśli to jest sport, to ja jestem brzoskwinia.

A żeby nie było off-topu, to powiem, że moim ulubionym sportem jest (uwaga!) piłka nożna. Lubię również czasem pograć w badmintona bądź w piłkę ręczną. Dawniej często oglądałem w telewizji mecze bilardowe.

A ponieważ szachy to też sport, to powiem, że w szachy też umiem i lubię grać :D

Leonidasuss

Leonidasuss

2.12.2012
Post ID: 72250

Sport, bardzo dobry sposób na relaks, pozbycie się negatywnych emocji. Nic tak nie poprawia mi humoru jak solidna przebieżka. A jeśli oprócz tego gonię za piłką, ach, coś pięknego. Oprócz tego lubię siatkówkę, tenis ziemny i stołowy, pływanie. Jeśli chodzi o ulubiony klub to jest to włoski A.C. Milan, staram się oglądać wszystkie jego mecze.

Tullusion

Opiekun Osady Tullusion

2.12.2012
Post ID: 72251

Siatkówka (uprawiam amatorsko); pływanie (kiedyś ambitniej, dziś tylko rekreacyjnie); piłka nożna; tenis ziemny (sparringi towarzyskie, oceniam się gdzieś na 3.0-3.5 w skali NTRP) i stołowy; turystyka górska (jest to rodzaj aktywności fizycznej powtarzalnej w czasie, co moim zdaniem wyczerpuje znamiona sportu); koszykówka; bieganie (kiedy nie zabraknie mi samodyscypliny, czyt. rzadko); wspinaczka (ale tylko w teorii, masa i wzrost uniemożliwiają zabawę w skale).

Dagon

Dagon

1.12.2014
Post ID: 78350

Hmm... a co do ulubionego sportu to zależy od pory roku :)
Obecnie podczas zimy - pływanie. Od dwudziestu lat zaczyna się to mniej więcej w tym samym czasie. Chodzę 2-3 razy w tygodniu od września/października(zależy od dostępności słońca). Uważam pływanie jako jeden z najlepszych jeżeli nie najlepszy spośród sportów dostępnych dla człowieka. Rozwija każdą grupę mięśniową, ale nie obciąża stawów, wzmacnia siłę, wytrzymałość i koordynację ruchową; odświeża i poprawia samopoczucie. Ideał!

W lato - rower!
Zaraziłem się tym jeszcze w liceum w 2005r. Jeździłem do dziewczyny, która to mieszkała w wiosce oddalonej kilkanaście kilometrów od mojej mieściny. Z czasem jednak cel stał się mniej istotny niż droga. Zacząłem robić coraz większe kółka i drogi objazdowe, co odwrotnie proporcjonalnie wpływało na mój związek :P No i stało się, dziewczyna odeszła... ale został mi rower! xD Nie zliczę ile tysięcy zrobiłem od tego czasu, zmieniłem sprzęt, zaopatrzyłem się w mapy. Bardzo miło wspominam Szlak Orlich Gniazd i Kielecczyznę. Niestety w tym roku zauważyłem, że wszelkie wiochy w okolicy to już dla mnie za mało... w marcu będę uderzał w Saharę, trzymajcie kciuki!

Z pozostałych spotów to:
- jeszcze parę lat temu koszykówka na 'wolnym wybiegu', ale została wyparta przez rower :D
- bilard, ciężko to nazwać sportem powodującym wysiłek, ale na pewno poprawia koordynację ruchowo wzrokową. Lubię popykać, ale tak jak wyżej, zostało to wyparte przez rower i basen. Teraz to tylko okazjonalnie.
- Siatkówka przez 3 lata liceum. Od tamtej pory w zasadzie nic, a szkoda bo bardzo lubię ten sport.

Ze sportów, których nienawidzę to bieganie. I chociaż jestem w stanie bez większych problemów biec przez około 25min(praca-dom-praca) to bardzo tego nie lubię. Co prawda bardzo chciałbym kiedyś przebiec maraton, ale moje nastawienie raczej się nigdy nie zmieni, a nie wiem co może być przyczyną... za wolno? za nudno?

Ze "sportów telewizyjnych" to bardzo niewiele(ku rozpaczy mojego dziadka). Nie mam swoich ulubionych drużyn czy sportowców...no może Michael Phelps, bardziej niż inni wpłynął na moją motywację :)
Paradoksalnie najbardziej wciągają mnie dyscypliny, w których w zasadzie mało się dzieje - snooker i curling(ku rozpaczy mojego dziadka :P).
Nie przepadam z boksem, ale podobają mi się już mieszane sztuki walki - jakieś takie bardziej naturalne.
Okazjonalnie daję się porwać szałowi na piłkę nożną czy siatkówkę - zwykle przy większych imprezach jak mundial, Liga mistrzów czy Liga światowa.
Jestem też wielkim fanem największej imprezy sportowej jaką są Igrzyska Olimpijskie. Wolę te letnie, gdyż o lekkoatletyce czy pływaniu jeszcze coś tam wiem. Z zimowych dyscyplin bardzo podoba mi się snowcross. Skoki i biegi narciarskie(tak ostatnio u nas popularne) uważam za nudne.

Czego chciałbym się nauczyć to jazda na snowboardzie - w szczególności freestyle. Już w zeszłym roku miałem ambitny plan związany z oślą łączką, ale początkowo warunki, a później drugi etat na to nie pozwoliły. Może w tym roku! Trzymajcie kciuki! :D

Agon

Agon

1.12.2014
Post ID: 78355

Yeti

Na dodatek w pokerze trzeba liczyć na szczęście, a nie na intelekt :p

Bzdura do kwadratu. Nawet grając bez kantowania trzeba używać intelektu, by wiedzieć kiedy opłaca się grać, a kiedy nie. Widać, że nigdy nie grałeś w pokera.

Moim ulubionym sportem jest bieganie i jazda na rowerze.

Laxx

Laxx

1.12.2014
Post ID: 78356

Mój ulubiony sport to talerzowanie i lodówkowanie ;]

A tak na serio: bardzo lubię jazdę na rowerze i pływanie.

Hobbicus

Hobbicus

1.12.2014
Post ID: 78357

A moim ulubionym sportem jest piłka siatkowa. A powodem są moje długie włosy.

Widzicie, gra w sporty ma to do siebie, że trzeba się dużo ruszać. Długie włosy mają to do siebie zaś, że przy ruszaniu się ruszają się i one. I to często w dość nieprzyjemny sposób. Długi kuc albo rozpuszczone kłaki potrafią często zaplątywać się o szyję, wpadać na twarz, wpychać się do ust i ogólnie robić różne dziwne rzeczy, których robić nie powinny. Dlatego gdy tylko mogę unikam biegania (chyba że jestem na coś spóźniony) i wykonywania większości bardziej skomplikowanych niż chodzenie czynności fizycznych - włosy są jednak mimo wszystko dla mnie ważniejsze niż sport.

Ale w piłce siatkowej nie trzeba szczególnie biegać po sali, by uzyskać taki efekt, jaki się chce. Przy odrobinie szczęścia można nawet nie ruszać się w ogóle. Wtedy też włosy nie mają po co się ruszać i zwisają sobie spokojnie bez żadnych problemów. Nie zaplątują się, nie spadają na twarz - są po prostu i w niczym nie przeszkadzają.

Dlatego siatkówka jest najlepszym dla mnie sportem.

Taro

Taro

2.12.2014
Post ID: 78367

Piłka nożna, ale granie, nie oglądanie. Byłem bramkarzem w zasadzie od zawsze. Gdy za dzieciaka graliśmy mecze "ktoś musiał stać", a że byłem najwolniejszy i najbardziej niezdarny trafiło na mnie. Raz szło mi dobrze, raz fatalnie. Jakieś cztery lata temu zaczęliśmy grać z kolegami w lokalnych ligach amatorskich, z dość miernym efektem. Choć nawet raz napisała o nas lokalna gazeta, gdy zremisowaliśmy z liderem ligowym będąc drużyną z ostatniego miejsca :D To mnie zmotywowało by poczytać sporo o bramkarstwie, czyszczeniu rękawic. Tak się złożyło, że mój sąsiad za komuny był bramkarzem w lokalnym klubie i też coś mi podpowiedział. W ciągu lat opracowałem sobie pewien system bronienia. I jeśli chodzi o bramkarstwo amatorskie (Zawodowe to inna bajka) wypracowałem sobie pewien system obrony. W zasadzie nie jest on skomplikowany i uważam, że dobry bramkarz powinien pamiętać o kilku banalnych zasadach by dobrze bronić w grze amatorskiej. Nieznajomość tych zasad i kombinowanie tylko odbiera skuteczność. Niestety, ze względu na problemy z plecami będę musiał porzucić ten sport.

Moim drugim konikiem jest karate. Trenowałem dawno temu tylko cztery miesiące, jednak często oglądam filmy w necie o tym sporcie. Wiele lat interesowała mnie kwestia, który styl jest lepszy: boks czy karate? Dlaczego bokserzy dają sobie radę na ulicy, podczas gdy karatecy są jednostrzałowcami nie potrafiącymi obronić twarzy. Doszedłem do ciekawych wniosków i znam odpowiedź, choć to nie miejsce na to. Co ciekawe, wiem rzeczy, których być może nie wie większość sensejów :D Np. o co tak na prawdę chodzi w tradycyjnych blokach. I właśnie owe bloki trenuję gdy mam wenę, jednak nie chce mi się powtarzać jednego ruchu 1000 razy. Choć tak właśnie powinno się trenować.

Yuber

Yuber

2.12.2014
Post ID: 78369

Moim ulubionym - i zapewne jedynym przez jakiś czas regularnie praktykowanym - sportem jest strzelectwo pneumatyczne, czyli potocznie: wiatrówka. Parę razy przewinęła się broń ostra, ale były to wyjątkowe okazje więc ciężko tu mówić o nich w kategorii sportu.

Co prawda strzelanie jest czynnością raczej statyczną, niemniej wymaga samokontroli, panowania nad oddechem i rzecz jasna posiada swoje miejsce wśród dyscyplin olimpijskich. Konkurencja obejmująca wiatrówki to chociażby "Karabin pneumatyczny 10m" - tutaj złoty medal olimpijski zyskała dla Polski w 1996 roku Renata Mauer.
Sam posiadam wiatrówkę (Feinwerkbau 300S) będącą kiedyś w standardzie olimpijskim, przeznaczoną właśnie do tej dyscypliny - co prawda teraz mija jej już 40 lat, więc nie mogła by już być dopuszczona do zawodów. Niemniej i tak rzadko ćwiczyłem strzelanie do tarczy z dziesięciu metrów - bardziej interesowała mnie rozwałka małych, brzęczących przedmiotów wszelakich z większych odległości.
Lata temu strzelałem bardzo często, obecnie karabin leży w ukryciu. Z perspektywy czasu mogę stwierdzić tylko, że grzebanie w wiatrówce, powiększanie wiedzy na temat je rozmaitych aspektów, producentów i modeli stanowiło ogromną część zabawy. Oceniam też, że wzrok wcale nie jest tu taki ważny - większym wyzwaniem jest własny oddech i bicie serca. Te dwie rzeczy z biegiem czasu bardzo mi się pogorszyły, wyszedłem z formy i ostatecznie odzwyczaiłem się od strzelectwa. Niemniej czasem wracam, choć wyniki tylko spadają.
O ile dobrze pamiętam, moimi "rekordami" były: trafienie w cel wielkości pudełka po Tic-Tacach z 50 metrów przy użyciu wiatrówki, oraz w cel wielkości człowieka (sylwetkę) z 300 metrów z broni ostrej.

Jeśli chodzi o sporty normalniejsze to prawie nie występują z jednym wyjątkiem - od jakiegoś czasu zdarzało mi się jeździć na nartach. Głównie na nędznym stoku w mojej mieścinie, jednak ostatniej zimy wybrałem się dalej na południe i było już ciekawiej. Kondycyjnie nie wyrabiam i trochę lękam się stromości niektórych stoków - ale nie mogę odmówić frajdy temu zajęciu.

Dagon

Dagon

9.06.2015
Post ID: 80325

Dagon

Czego chciałbym się nauczyć to jazda na snowboardzie - w szczególności freestyle. Już w zeszłym roku miałem ambitny plan związany z oślą łączką, ale początkowo warunki, a później drugi etat na to nie pozwoliły. Może w tym roku! Trzymajcie kciuki! :D

Trzymaliście kciuki, bo ten punkt wstępnie zaliczony! :)
Dzisiaj śnił mi się snowboard - miałem swoją deskę, dziewczyny krzyczały, a ja ogólnie wymiatałem. hue hue B-]

Ale bardziej na poważnie to może i nie jestem mistrzem pokroju Travisa Rice'a, ale w tym roku wiele się nauczyłem - między innymi skręcania. Sport godny polecenia każdemu. Zapewnia wiele frajdy(i obolałych kości) nawet początkującym. Grunt to dobra ekipa i zabawa tworzy się sama :)

Ale to nie jest to do czego chciałem uderzyć odkopując ten temat. A co mi tam! Pochwalę się :)
Pod koniec marca los przyniósł mi okazję do zakosztowania jednej z najwspanialszych dyscyplin sportowych jaką człowiek mógł kiedykolwiek wymyślić - surfingu. Od zawsze chciałem spróbować poślizgać się na fali, ale nigdy nie wydawało się to zbyt realne - mieszkam daleko od morza, a poza tym Bałtyk jakoś nigdy nie wydawał mi się odpowiedni. Jednak kiedy w marcu trafiłem do domku prawdziwego surfera nie mogłem wypuścić z rąk takiej szansy. Yasse(nasz gospodarz) udostępnił mi swoją deskę i piankę, a także udzielił krótkiego instruktarzu na sucho(dosłownie i w przenośni). Obiecał też, że będzie czuwał nade mną z plaży. Wchodząc do wody nie poczułem zimna, endorfiny zrobiły swoje(lubię endorfiny). Byłem wręcz naćpany pozytywnymi emocjami, ale równocześnie przerażony - dotarło do mnie, że jak teraz nie dam rady, to kolejna szansa prędko się nie trafi. Zupełnie jak z kobietami - ta jedna jedyna trafia się w porywach raz na miesiąc, a ja tyle czasu nie mam. I choć prawdę powiedziawszy, nie dawałem sobie zbyt wielkich szans, to na szczęście w młodości naoglądałem się dużo Mitcha Buchannon'a i Pameli Anderson, więc mniej więcej wiedziałem, których fal mam się bać... Teoretycznie. W praktyce zastanawiałem się, czy ilość wypitej przeze mnie wody nie spowoduje przedwczesnego El-Niño(...o ironio...). Niemniej po kilku(dziesięciu) fikołkach w końcu złapałem falę.
.
.
.
.
O_O'
.
.
.
.
.
.
JADĘ! JADĘ! JADĘ!!
.
.
.
.
I ku mojemu zdziwieniu utrzymywałem się na niej naprawdę długo. Gdybym chciał ten ślizg porównać do snowboardu to powiedziałbym, że jadę po zboczu z bitej śmietany. Gładziutko jak po...hmm... śmietanie. Niesamowite uczucie.
.
I chlust!!
.
...znowu zakłócam równowagę słonej wody w oceanie światowym. Wynurzam się, szukam Yasse, a ten, w godzinie mojego tryumfu(i ku mej rozpaczy) wrócił sobie do domu!
Spędziłem na falach jeszcze kilkadziesiąt minut. Aż do momentu, w którym literalnie nie byłem w stanie unieść którejkolwiek ręki. W tym czasie złapałem jeszcze kilka fal, niektóre wychodziły lepiej, inne gorzej, ale to tę pierwszą mam wciąż w pamięci.
W końcu ocean wypluł moje upodlone truchło na brzeg, gdzie ległem bez zmysłów na kolejne kilkanaście minut. Prawdziwy ból miał przyjść dnia następnego, ale wtedy jeszcze tego nie wiedziałem. Leżałem na plaży półprzytomny, ale szczęśliwy :)

Laxx

Laxx

9.06.2015
Post ID: 80330

Nic tylko pozazdrościć :) Małymi kroczkami dojdziesz do upragnionego celu.
A ja...ostatnio dość dużo jeżdżę na rowerze. Nie są to jakieś gigantyczne dystanse ale jak na takiego leniucha jak ja to i tak ogromny sukces. Pora wziąć się za siebie i w końcu masę zamienić na rzeźbę B)

I już są widoczne efekty. Z moich paru ulubionych bluzek zaczynają robić się "ciążówki" :D