Oberża pod Rozbrykanym Ogrem

Baśniowe Gawędy - "Przyb(ó)dówka Gildii Magów"

Osada 'Pazur Behemota' > Baśniowe Gawędy > Przyb(ó)dówka Gildii Magów
Wędrowiec: zaloguj, wyszukiwarka
Fimrys

Fimrys

9.09.2014
Post ID: 77622

Czytając pewne zapiski mamrotał cicho, nie zauważając odejścia elfa.
-Zaklęcia? Tak, oczywiście. kilka notatek tu jest, ale przede wszystkim opisy i spis... - Zauważył, iż czarodziej już opuścił przyb(ó)dówkę, toteż ruszył za nim. Po chwili dołączył doń na zewnątrz.
- To jest mój osobisty notatnik, trzymam tam prawie wszystko, od zaklęć, przez przepisy, aż po dziwne opisy mych przygód. Stąd nim również zapiski kilku mych przyjaciół, z różnych stron świata. A dokąd to teraz się wybierasz? Pozwolisz abym ci towarzyszył? Przyglądał się badawczo postaci, którą miał przed sobą.

Po chodzie rozpoznał, iż jest on zwinnym piechurem. Zapewne potrafił również się skradać. Ba, może nawet stawać się niewidzialnym. Czego nie można było rzec o Fimrysie, którego często niezdarne kroki potrafiłyby obudzić wszystkie niedźwiedzie w promieniu kilometrów (Co często przysparzało mu ogromne kłopoty).

Silveres

Silveres

10.09.2014
Post ID: 77626

Elf nie zareagował na przybycie Fimrysa. Stał jak wryty, wpatrzony gdzieś w przestrzeń. Miał okropne wrażenie, że o czymś zapomniał. Czymś ważnym.
- Ciekawe, co to mogło być... - mruknął cicho, gdy zdołał wyrwać się już z chwilowego transu.
Zmiennokształtny szybko pozbierał myśli i, patrząc przybyszowi w oczy, rzekł przepraszającym tonem:
- Wybacz. Zamyśliłem się. Mógłbyś powtórzyć? - a po chwili zastanowienia dodał również. - Swoją drogą, ciekawi mnie jedna rzecz. Dlaczego tu przybyłeś? Szukasz czegoś? Albo kogoś?
Zmiennokształtny pamiętał, jak on sam dostał się do Osady. Świat był wtedy znacznie mniej przyjazny niż dzisiaj - a przynajmniej jego ówczesny świat. Teraz wszystko było łatwiejsze. W Osadzie miał swój dom, przyjaciół i siostrę. Zdecydowanie wszystko zmieniło się na lepsze.
Elf uśmiechnąłby się, gdyby tylko mógł. Jednak jego kotokształtna forma nie rozwinęła w sobie mięśni twarzy, które pozwalałyby się uśmiechać. Toteż, choć w duchu był nienaturalnie wesoły, na zewnątrz pozostała tylko niewzruszona twarz.

Fimrys

Fimrys

10.09.2014
Post ID: 77627

Czarownik nie przejął się chwilowym zamyśleniem elfa. Wiedział, że duża moc niesie ze sobą dużą odpowiedzialność.
- Moje przybycie? Ach tak, no przecież. Ja mogłem zapomnieć. Słyszałem wiele o tym miejscu i postanowiłem zbadać to mityczne wręcz miejsce, no i oczywiście spróbować jedzenia w najlepszej karczmie w Krewlod. To by było wszystko, jestem wędrownym czarownikiem, zwiedzam świat zbierając moc i wiedzę. Kto wie, może dowiem się tu wielu jeszcze rzeczy. A ciebie co sprowadziło do osady? - Schował swój notatnik do sakwy i lekko poluzował rzemień, na którym się trzymała. Był dobrym słuchaczem, mimo swej porywczości.

Iza Rex

Iza Rex

12.09.2014
Post ID: 77643

Tymczasem do Przyb(ó)dówki Gildii Magów weszła, pogwizdując cicho, młoda Reptilionka. Rozejrzała się dookoła i syknęła cicho. Przypominając sobie o dobrych manierach i tym, że syczenie w innych miejscach niż Tatalia jest raczej niewłaściwe, rzekła:
- O, dzień dobry! Jak się macie? Czyżbym trafiła w osławione miejsce posiedzeń najpotężniejszych magów?

Silveres

Silveres

12.09.2014
Post ID: 77644

Silveres chwilę przyglądał się reptilionce. Nie spodziewał się, że w tym zapomnianym przez świat i ludzi miejscu pojawi się ktoś jeszcze. Przyb(ó)dówka gościła już dziś dwie osoby, co pewnie wyczerpało limit cudów na ten miesiąc. A może i kwartał...
- Witaj. - odpowiedział uprzejmie elf. - Posiedzenia magów aktualnie odbywają się w latrynie. Swoją drogą, całkiem regularnie od kiedy w menu Oberży znalazł się ostry sos. Ale to tylko chwilowy zastój.
Zmiennokształtny przez chwilę jeszcze zastanawiał się dlaczego Iza Rex pojawiła się akurat teraz, lecz - gdy nie wymyślił żadnego, sensownego powodu - po prostu zrzucił to na barki przypadku. Przypadku albo i przeznaczenia, kto to mógł wiedzieć.
- Wybieramy się właś... - nie dokończył, gdyż we wnętrzu Przyb(ó)dówki zmaterializował się niewielki, eteryczny kot o czerwonej sierści.
Po zobaczeniu kota zmiennokształtny natychmiast wszedł do wnętrza gildii. Niestety w tym samym czasie wspomniany czworonóg zdążył już zrzucić na ziemię stuletnie księgi, statyw alchemiczny i jedno zaklęcie zniszczenia świata, po czym beztrosko uciekł na najwyższą półkę w bibliotece.
- Złaź tu, wredny kocurze! - zawołał Silveres,
- Miau! - całkiem entuzjastycznie odpowiedział kot.
- Och na litość... Niech ktoś go ściągnie.

Fimrys

Fimrys

12.09.2014
Post ID: 77645

Widząc kota, który siał zamęt, pomyślał o zajęciu się tą sprawą. "Tu zaklęcia zbyt wiele nie wskórają"- zastanawiał się nad problemem zamrożenia lub unieruchomienia kota. Siły też użyć nie można, takie bestyje są wręcz piekielnie zwinne i sprytne. W ten przypomniał mu się jeden z przedmiotów, zdobytych na wędrówce do Nighonu. Szybko przeczesywał zawartość swej sakwy; z której kolejno wyrzucał różnorakie książki; luźne stronice; mniej lub bardziej magiczne kamienie; całą masę bibelotów, posążków, kłów, pazurów, ziół i składników alchemicznych oraz kilka butelek wypełnionych wielokolorowymi płynami. W końcu, z samego dna torby delikatnie wyjął róg (Bóg jeden wie, jak ów bezcenny przedmiot przetrwał pod naporem tylu rupieci) - No nareszcie! - Ucieszył się na widok wydrążonego magicznego rogu - Chodźże tu, zwinny kocie! - Lekko zagwizdał, aby zwrócić na się uwagę zwierzaka, po czym wykorzystując całą siłe swych zahartowanych płuc, potężnie zadął w róg. Kot stanął dęba i prawie że zahipnotyzowany, wpatrywał się w artefakt. Był to sprytny fortel Fimrysa, który miał na celu lekkie oszołomienie zwierzaka, aby Silveres mógł go spokojnie złapać.

Iza Rex

Iza Rex

13.09.2014
Post ID: 77653

Iza Rex uśmiechnęła się lekko na widok oszołomionego kota.
- Sprytne, doprawdy, sprytne. To Róg Balagarna? Ach... Mogę coś zrobić? - mówiąc to, zaszła kota od tyłu i, mrucząc coś pod nosem, dotknęła go palcem. Powietrze wokół zwierzęcia zamigotało i ukształtowało się w połyskującą tarczę.
- Oczywiście nie zrobiłam mu krzywdy. Lubię zwierzęta. Zaklęcie niedługo przestanie działać, więc lepiej go gdzieś odnieść, czyż nie?

Silveres

Silveres

13.09.2014
Post ID: 77657

Silveres - widząc, co dzieje się jego ukochanemu zaklęciu alarmującemu - prychnął. Pstryknął palcami i zniwelował wszelkie czary, które na niego rzucono. Natychmiast uniósł kota w powietrze i, biorąc go na ręce, odsunął się od reszty zgromadzonych.
- Już dobrze, już dobrze - kilka razy uspokajająco pogłaskał wystraszone zaklęcie. - Nie martw się, źli ludzie już nie zrobią ci krzywdy.
Kot miauknął w odpowiedzi i zmienił swe umaszczenie z krwistoczerwonego na uspokajającą zieleń. Dla wprawnego tkacza zaklęć znaczyło to tyle, że jest on gotowy wyjaśnić przyczynę swego pobytu tutaj.
Wcześniej jednak elf podniósł jego prawą łapkę i odczytał znak znajdujący się na spodzie.
- To kot strażniczy z granicy - zwrócił się do przyglądających się wszystkiemu towarzyszy. - Coś musiało się stać na północnym krańcu Imperium. To intrygujące, bo tam nic nie ma. Zupełnie nic.
Silveres wskazał na mapę wiszącą na ścianie. Była ona dość szczegółowa, toteż nikt nie miał problemu z odnalezieniem północnej granicy. Znajdowało się tam ogromne pasmo górskie, w którym niewiele istot mogło przeżyć. Nie mówiąc już o armii, mogącej je przebyć z zamiarem zbrojnej napaści. Właśnie dlatego tę część Imperium uznawano za pewną i bezpieczną, nie była więc specjalnie chroniona. Chwilowy niedosyt Gwardzistów Imperialnych sprawił, że żaden nie stacjonował w pobliżu. Z tego powodu Silveres spędził w tamtych okolicach ponad pół roku, rozkładając zaklęcia strażnicze we wszelkich przesmykach, jaskiniach i na ścieżkach, którymi ktoś mógłby podążyć.
- Izo Rex - zaczął swym oficjalnym tonem, zarezerwowanym zwykle na święta państwowe i ogłoszenia najwyższej wagi - Jesteś pełnoprawną mieszkanką Imperium Jaskini Behemota, a wraz z przywilejami przybyło ci również obowiązków. Z racji swego tytułu Gwardzisty Imperium mam prawo w razie potrzeby zmobilizować i wcielić do armii każdego obywatela Imperium. Nie wiem jeszcze co się tam stało, więc nie będę alarmować swoich przełożonych. Ze względu na swoje magiczne umiejętności możesz stać się nieocenionym wsparciem. Wyruszysz więc ze mną, by zbadać, co wydarzyło się na północy. Czy wywiążesz się ze swych obowiązków?
Po zakończeniu wypowiedzi, zmiennokształtny przeniósł swój wzrok na Fimrysa.
- Nie jesteś mieszkańcem Imperium, więc nie mogę wcielić cię do tej ekspedycji bez twojej zgody. A jednak obiecuję ci, że twoja ewentualna pomoc nie przejdzie bez echa. Jaskinia chroni, Jaskinia radzi, Jaskinia nigdy cię nie zdradzi. Podejmiesz się i wyruszysz razem z nami?

Hayven

Hayven

13.09.2014
Post ID: 77660

Oberżysta spacerował po terach Oberży oraz przylegających doń w poszukiwaniu potencjalnych klientów. Od dawna nie znalazł żadnego, jednak nie zrażał się. Powiadają, że cierpliwość jest sztuką, a jeśli wystarczająco długo będziemy na coś czekać, to niewątpliwie doczekamy się tego.
Wyruszając w kolejny obchód Hayven nie spodziewał się, że natrafi w Przyb(ó)dówce Gildii Magów na nie jednego, nie dwóch, ale na troje potencjalnych klientów!
- Witam! Co to za smutne miny? Cóż mogło się stać w tym zacisznym i spokojnym miejscu? Chyba nie powiecie, że wybuchła jakaś wojna, czy coś? - Hayven szturchnął po przyjacielsku Silveresa.
Dopiero teraz czarodziej spojrzał uważnie na Fimrysa.
- Fimrys? To naprawdę ty? Kopę lat! - czarodziej serdecznie uścisnął wędrownego maga i zwrócił się do reszty: - Fimrys trafił do Hikm w samym środku oblężenia i cudem przeżył napaść upiorów, które oddzieliły się od głównej armii w celu poszukiwania świeżych rekrutów do wojska nieumarłych. Nie chwaląc się, dzięki pomocy chowańca-zwiadowcy dowiedziałem się o tym i uratowałem jego roztrzepany łeb w ostatnim momencie. Potem wspólnie broniliśmy miasta przed Markalem, jednak nie udało nam się. Szczęśliwie, udało mi się uciec przez portal i widzę, że tobie też się udała ta sztuka! - gromko zawołał tymczasowy właściciel przybytku, zwracając się znowu do Fimrysa.
Radość Hayvena ostygła gdy ten zauważył nietęgie miny zebranych. Wzrok czarodzieja spoczął na zielonym kocie trzymanym przez Zmiennokształtnego.
- Widzę, że Ty również hodujesz chowańca! Sam w przeszłości używałem do tego celu niewielkich sówek i nietoperzy, ale zawsze zastanawiałem się jak to jest z większymi zwierzętami.
Czarodziej pogłaskał zwierzę z gatunku Felis Catus po łebku.
- Całkiem przymilne stworze... auć! - ból w ręce był okropny i rozchodził się promieniście w stronę przedramienia. - Diabeł wcielony!
Oberżysta odskoczył, potrząsając ugryzioną dłonią.
- Chyba cię nieco przeceniłem. Nie panujesz nad nim! - krzyknął oburzony w stronę Silveresa.

Fimrys

Fimrys

13.09.2014
Post ID: 77662

- Ależ oczywiście. Poznam lepiej Imperium, a to mi się bardzo przyda. Zresztą, wędrówka to mój chleb powszedni, który popijam sporą dawką przygody - Z wielkim entuzjazmem zadeklarował czarownik. Uznał, że najlepiej będzie jeśli pozbiera swoje skarby, które uprzednio wyjął z sakwy, w celu znalezienia rogu, który tym razem przewiesił przez ramię. Kto wie co mogło ich spotkać na granicy, lepiej trzymać dzikie zwierzęta na dystans. Pośpiesznie załadował swe graty do torby w takim nieładzie, w jakim zazwyczaj były. Sprawdził, czy toporek nadal wetknięty jest za pas i czy nic nie zgubił. Stanął wyprostowany, opierając się o swój sosnowy kostur.
W ten zauważył oberżystę.
- Hayven! Ciebie również dobrze widzieć -Uśmiechnął się na wspomnienie oblężenia. To były paskudne czasy. Fimrys nie cierpiał nieumarłych i brał udział w wielu wyprawach przeciwko tym poczwarom. Następnie zwrócił się do Silveresa.
- Jestem gotów w każdej chwili, ale nie mam nic przeciwko uzupełnieniu zapasów w oberży.

Iza Rex

Iza Rex

13.09.2014
Post ID: 77665

Iza skłoniła głowę i wymruczała cicho:
- Na mój honor, obiecuję, że wywiążę się z moich obowiązków. Zawsze dotrzymuję słowa. - mówiąc to, machnęła długim ogonem. - Kiedy wyruszamy? Mogą ważyć się losy Imperium...

Silveres

Silveres

13.09.2014
Post ID: 77666

Silveres ucieszył się na te słowa. Zazwyczaj wezwanie z urzędu spotykało się z narzekaniami, ociąganiem i niechęcią. W jednym przypadku osobnik zawezwany był nawet skłonny zabarykadować się i ogłosić swoje domostwo w Thomeheb autonomią. Sytuacja była o tyle ciekawa, że ów osobnik został wezwany z powodu spadku, jaki odziedziczył po zmarłej cioci. Gwardia Imperium potraktowała go jednak rutynowo...
- To wspaniale - elf zwrócił się do zebranych. - Wyruszymy jutro z samego rana. Radziłbym wam zabrać ze sobą jedynie niezbędne rzeczy. Nie musicie się martwić podróżą, mam wrażenie, że nie potrwa ona długo.
Po tych słowach zmiennokształtny uśmiechnął się szelmowsko i stuknął palcem w złoty zegarek, który nosił zawieszony na łańcuszku.
- Fimrysie - Silveres zlustrował podróżnika wzrokiem - Skoro i tak wybierasz się do Oberży, to może wtajemniczysz Hayvena w cel naszego zadania? A Ty, Hayvenie, z racji obywatelstwa, możesz czuć się wcielony w ekspedycję. Będę was oczekiwać jutro skoro świt przy bramie Osady.
Chwilę później elf był już w drodze do swojego domostwa. Zielony kot szedł kilka kroków za nim, dopóki zmiennokształtny nie odesłał go na miejsce, którego miał pilnować.

Hayven

Hayven

14.09.2014
Post ID: 77676

Wszyscy rozeszli się. Silveres i Fimrys wśród duszących oparów, a Iza raźnym krokiem opuściła przyb(ó)dówkę.
Hej, a co się tu właściwie dzieje? Czemu nikt mi nic nie wyjaśnił? - zastanawiał się Hayven. Po chwili czarodziej zauważył leżącą na stole i wciąż rozwiniętą mapę Imperium, z magicznymi śladami na części północnej.
Zwykli ludzie zostawiają odciski palców, a istoty składające się z czystej magii zostawiają ślady widoczne gołym okiem dla każdego maga. To dobrze. Wiemy zatem, że w północnej części Imperium są jakieś problemy, a to z kolei niedobrze. Przynajmniej wiem, w co wchodzę...
Po chwili również czarodziej wypowiedział magiczne słowo i zniknął, zabezpieczając Przyb(ó)dówkę na wypadek kradzieży. Nikt o złych zamiarach nie wejdzie - ani nie wyjdzie - bez złamania skomplikowanej blokady.