Gorące Dysputy

Piwniczka pełna niespodzianek - kulinaria - "Kulinarne (nie)wypały"

Osada 'Pazur Behemota' > Gorące Dysputy > Piwniczka pełna niespodzianek - kulinaria > Kulinarne (nie)wypały
Wędrowiec: zaloguj, wyszukiwarka
Silveres

Silveres

23.11.2014
Post ID: 78184

Ponieważ temat, w którym można chwalić się swymi niezwykłymi dokonaniami - by następnie skaldowie ułożyli o nich stosowne pieśni stawiające kuchmistrzów na firmamenty - na froncie kulinarnym już jest, czas, by narodziło się jego alter-ego.

Pewnie każdy (mam nadzieję, że nie tylko ja) miał jakieś nie do końca udane przygody w kuchni. Niech to miejsce stanie się ich zbiorem i przestrogą dla nowych pokoleń odważnych wojów w fartuchach. Nikt się pewnie tutaj wiele nie nauczy, ale być może uda się wywołać kilka uśmiechów.

Na początek pochwalę się swoją - jak to Ignis zgrabnie nazwała - Atomową Jajecznicą.
Historia ta wydarzyła się dawno, dawno temu, w pewien jesienny, deszczowy wieczór. Z tą różnicą, że było rano i to w wakacje. Zadowolony z życia postanowiłem zrobić *klimatyczny grzmot pioruna* jajecznicę. Po przygotowaniu wszystkich niezbędnych składników (najbardziej niezbędne w jajecznicy są jajka - dla niekumatych), nieświadomy zagrożenia zabrałem się za swoje dzieło - które miałem zamiar później ze smakiem pożreć. Wtem *drugi grzmot, równie klimatyczny* zadzwonił telefon, a ja bezmyślnie zostawiłem wszystko na rozgrzanej patelni i wyszedłem z komórką przed dom. W tym miejscu powinienem napisać, że usłyszałem wybuch i czym prędzej bohatersko rzuciłem się z powrotem do kuchni. Ale tak nie było. Nieświadomy niczego, po kilkunastu minutach, wróciłem do miejsca, w którym wydarzyła się tragedia. W miarę szybko zająłem się doprowadzeniem patelni do porządku i... zdrapywaniem swojego śniadania z sufitu.

Ignis

Ignis

23.11.2014
Post ID: 78187

Śmiem sądzić, że jeszcze nikt nie pobije mnie w dziedzinie (nie)gotowania przez długi czas. Ryż, grysik czy nawet cukier i sól aż nadto się wysypują - wręcz w ilościach potrzebnych, by zabić. Ma się ten siódmy, morderczy zmysł... Pomijam już makaron, który za każdym razem próbuje podstępnie uciec do morza, by połączyć się ze swoimi współbraćmi w Makaronowym Morzu.

1 próba: Ciasto
Ciasto cynamonowe. Przepis wyglądał niewinnie niczym przedszkolak, okradający w biały dzień bank. Nic nie wskazywało nadchodzącej tragedii.
Wymieszać wszystko, wlać na blachę, wstawić do rozgrzanego piekarnika. Pronto.
1 inspekcja: Ciasto pięknie wyrosło i równie dobrze pachniało.
2 inspekcja: Ofiara dźgnięta patyczkiem wydała z siebie ostatnie, smętne westchnienie.
Sekcja zwłok: Cynamonowy nieboszczyk, wbrew oczekiwaniom, nie był surowy. Nie ujawniał zakalca. Był po prostu... Pusty w środku. Wyrośnięty z wierzchu, o pięknym złocistobrązowym kolorze, nie miał wcale tak pięknego wnętrza.

2 próba: Ósmy Antycud Świata
Właściwie to nawet nie ósmy, tylko nawet dziewiąty i dziesiąty. Otóż wiecie, babeczki, jak to babeczki, wymagają specjalnego traktowania. Nie mogą być zbyt blisko siebie, nie może być ich zbyt dużo, a już na pewno nie powinny wyglądać dokładnie tak samo. Prawdopodobnie tak wyglądają kryteria każdego rozsądnego człowieka, który miał kiedykolwiek do czynienia z nimi.
Wygląda na to, że postanowiły się na mnie zemścić - wyrosły, napuchły i wylały się na blachę, tworząc przedziwne waniliowo - czekoladowe kleksy o konsystencji wyschniętej smoły.

Może te klęski nie były równie spektakularne, co zeskrobywanie skocznej jajecznicy rodem ze Spidermana, ale równie... zaskakujące.

Tarnoob

Tarnoob

23.11.2014
Post ID: 78188

Babeczki kiedyś zrobiłem z sukcesem – może dlatego, że były z gotowego, dobrze opisanego zestawu. Zrobiłem też cynamonka. :-3

O dziwo raz nie udały mi się zwykłe placki. Zamiast zwykłego, lejącego ciasta wyszła miska czegoś o konsystencji klusków lanych. Nie dało się tego kompletnie usmażyć – przypalało się do patelni, łamało i nie kleiło do siebie.

Dalej zachodzę w głowę, od czego to konkretnie zależy – od jakich związków, jakich reakcji, jakiej chemii i fizyki. To mogłoby wiele pomóc w kuchni i zapobiec takim wypadkom. Szkoda, że to jest dość słabo zbadane, bo dotyczy superskomplikowanych związków – białka, duże węglowodany, tłuszcze…

Dziękuję Silvowi za założenie tematu.

Tabris

Tabris

24.11.2014
Post ID: 78198

Największe niewypały są chyba gdy dopiero się czegoś uczymy. Pamiętam, że przy trudnej sztuce obróbki kartofli i gotowania tychże chronicznie zapominałem o odlewaniu. Najpierw się stresowałem "co tu jest tyle wody, a gotują się pół godziny", a potem się przypalały. I to nieraz, tak ze 3, dopiero potem zaskoczyło.

Grodmar

Grodmar

25.11.2014
Post ID: 78206

Pamiętam, kiedyś robiłem ciasto z kruszonką - zawsze mi wychodziło. To co zrobiłem źle, to to, że nie dodałem cukru do kruszonki... Smakowało jak posypane mąką.

Andruids

Andruids

26.11.2014
Post ID: 78220

Uch, mój brzuch...

Zgodnie z zapowiedzią zrobiłem kakaową owsiankę z bananem, a raczej kakaowo-bananową owsiankę z bananem, bo pół owoca wrzuciłem do gotującej się brei. Nie róbcie tego. Efekt końcowy wyszedł zdecydowanie zbyt słodki i mdlący.

No, właśnie byłem w toalecie, 15 minut po (jeszcze nieukończonym) śniadaniu. Nie wiem, czy to coś co zjadłem wczoraj przed snem (jogurt, albo "przysmak italiano" z lidla), czy mój niewypał, ale nie będę ryzykował. Prędko nie zrobię następnej owsianki : /

Laxx

Laxx

26.11.2014
Post ID: 78223

Jak już wspominałam ostatnio w innym temacie - mnie lepiej do kuchni nie wpuszczać, ponieważ grozi to katastrofą. Mam problem ze smakiem; np. zupa czy ziemniaki bez soli bardzo mi smakują, wówczas gry domownicy są innego zdania :3

Chyba moim największym kulinarnym niewypadłem była szarlotka, do której nie dodałam jakiegoś magicznego składnika i po wyjęciu z pieca całe ciasto się rozkruszyło xD

Gdy 2 lata temu byłam na diecie Dukana, postanowiłam zrobić sobie "dukanowską" Nutellę. To co mi wyszło...:/ Przyprawiało o mdłości. Pierwsze łyżeczki tego specjału były wyborne, aczkolwiek później efekt był odwrotny do zamierzonego :P

Poza tym - czasem coś gdzieś się przypali albo przypiecze. Kuchni unikam jak ognia - wolę zdecydowanie sprzątać i to przynajmniej wychodzi mi najlepiej ^^

Saruman

Saruman

14.12.2022
Post ID: 88065

Kulinarne niewypały - oczywiście i mnie się przydarzyły.
Dwa najbardziej spektakularne fejle to słone bezy i jagodzianki bez jagód.

1. Ubijałem białka blenderem w wąskim plastikowym pojemniku (należącym do zestawu, więc pomyśłałem, że wszystko robię dobrze). Znając poradę, że szczypta soli ułatwia ubicie piany dodałem "trochę" do zawartości. Skutkiem wysokich obrotów, lekkości pojemnika i mojego niezbyt mocnego chwytu część wylądowała na podłodze (jakaś 1/3). Posprzątałem i niezrażony kontynuowałem dalej. Potem nastąpił proces powolnego suszenia w około 50-70 stopni. To trwało i trwało. Nie dość, że powstały puste w środku "skorupki" to jeszcze słone. Jeszcze potem raz spróbowałem, tym razem już nie były słone, ale wciąż nie zapanowałem nad konsystencją. Z wierzchu kruche, a w środku ciągliwa masa niczym toffi. Nic co by przypominało bezy ze sklepu.

2. Pewnego razu pod nieobecność mamy tata zaproponował zrobienie jagodzianek. Zrobiłem zaczyn i potem ciasto drożdżowe. Niby wszystko w porządku, drożdże pięknie wyrosły, stworzyłem ciasto i zacząłem formować z niego rulony tudzież romby do zwijania, a w środku dałem ilość jagód, która wydawała mi się proporcjonalna. Niestety nie przewidziałem, że odłożone na bok jagodzianki będą jeszcze (a przede wszystkim w piecu) rosły. Doszło do tego, że z niektórych większych zrobiły się wręcz małe bochenki. Po wyjęciu okazało się, że ilość dżemu jagodowego była "mikroskopijna". XD, :-P

Dobrze, że w trakcie pandemii miałem możliwość przetestowania różnych zup. Szczególnie typu "krem" :-) i te wychodzą mi całkiem dobrze. :-)