Gorące Dysputy

Pędzel i grafit - sztuki wizualne - "Czy kopia dzieła sztuki wciąż jest sztuką?"

Osada 'Pazur Behemota' > Gorące Dysputy > Pędzel i grafit - sztuki wizualne > Czy kopia dzieła sztuki wciąż jest sztuką?
Wędrowiec: zaloguj, wyszukiwarka
Silveres

Silveres

23.05.2016
Post ID: 82006

Ostatnio zastanawiałem się, co czyni sztukę sztuką. Jednak nie to ma być bezpośrednim tematem przewodnim tej dyskusji, a raczej: czy kopia/fałszerstwo dzieła sztuki może być uznane za dzieło sztuki samo w sobie?

Na przykładzie, wszyscy się pewnie zgodzimy (zgodzimy?), że obraz Mona Lisa jest dziełem sztuki. W takim razie, czy idealnie podrobiona manualnie (tj. farby na płótnie) Mona Lisa wciąż będzie dziełem sztuki? Idąc dalej, czy jej cyfrowa wersja to wciąż dzieło sztuki? I czy wydrukowana na zwykłej kartce A4 Mona Lisa wciąż jest dziełem sztuki? Dlaczego oryginalna Mona Lisa jest warta miliony, a jej idealna kopia nie?

Tabris

Tabris

24.05.2016
Post ID: 82015

Sztuce nadaje wartości jej unikatowość. W wypadku dzieł starych mistrzów zyskujemy gwarancję jakości, ale i ich niepowtarzalności, bowiem już żadna Mona Lisa przez Leonarda da V. namalowana nie będzie. W wypadku podróbki tej gwarancji nie ma. Idealnych podróbek tego dzieła mogą powstać tysiące, więc są wyjątkowo marną lokatą kapitału. Poza tym - to trochę jak z Księżycem, mało kto pamięta imię drugiego człowieka na naszym satelicie. Drugiego człowieka w kosmosie, et c.

Mona Lisa wydrukowana to wedle mnie dzieło sztuki użytkowej, tak jak solniczka, meble, samochody. Tyle, że bez ich funkcjonalności, a więc o wiele mniej warta.

Silveres

Silveres

24.05.2016
Post ID: 82016

Czy rzeczywiście unikatowość dzieła sztuki jest wyznacznikiem jego wartości dla kultury? Andy Warhol to bez wątpienia artysta i jego wkład w kulturę jest niepodważalny, a jednak tworzył sztukę masową. Unikatowy był styl, może pionierski pomysł, nie same dzieła. Thierry Guetta (Mr. Brainwash) natomiast łączy ze sobą dzieła innych twórców, czasem dodając coś od siebie, wielokrotnie kradnąc* style zapoczątkowane przez innych. Czy więc dzieło sztuki musi być unikatowe, żeby mieć wartość? I kolejna sprawa, czy taka, taka, bądź taka Mona Lisa nie są również na swój sposób wyjątkowe? I czy nie mają swojego wkładu w kulturę?

Na pewno ciężko nie zgodzić się z jednym - żadna Mona Lisa przez Leonarda da Vinci namalowana już nigdy nie będzie. Jednak - tak mi się wydaje - Mona Lisę ceni się za umiejętne jej namalowanie, innymi słowy za kunszt jej twórcy. Żyjemy w czasach, kiedy tworzenie sztuki i publikowanie swoich dzieł stało się powszechne oraz bardzo łatwe. Zmierzam do tego, że na świecie żyje wielu twórców, którzy wykształcili własne style, a także takich, którzy mogą poszczycić się większymi umiejętnościami (oraz oczywiście lepszymi narzędziami) niż prekursorzy, mimo to ich dzieła rzadko są stawiane na równi z klasykami. Czy jeśli drugi człowiek na Księżycu w trakcie lądowania wykonałby backflipa na lamie, to nie przyćmiłby tego pierwszego?

Moim zdaniem idealne, manualne odwzorowanie Mona Lisy zasługuje na miano dzieła sztuki tak samo, jak idealne odwzorowanie modelki(la?) przez Leonarda na płótnie.

* negatywnie nacechowane określenie użyte umyślnie.

Ignis

Ignis

26.05.2016
Post ID: 82022

Zacznijmy w ogóle od tego, czym jest "sztuka", gdyż każdy ma jej inne kryteria, podobnie jak w przypadku "estetyki" lub "wartości" bądź jakiegokolwiek innego wyznacznika w tej dziedzinie. Zaklasyfikowałabym "sztukę" i "estetykę" jako qualia, i nawet jeśli potrafimy je określić i zamknąć w konkretnej definicji, to jednak w pewnej dziedzinie pozostają nieopisywalne.

Więc czym jest "sztuka", "estetyka" i "wartość"?
Moim zdaniem kopia również może być sztuką, nieważne jak bardzo często reprodukowana, ale zależy też, w jaki sposób. Nie musi to być przecież kopia wykonana pędzlem, ale również może być stworzona w jakiś inny sposób, powiedzmy... No, na przykład Mona Lisa wykonana jako graffiti. Dla mnie to sztuka, ponieważ jest to stworzenie czegoś nowego poprzez stworzenie czegoś odmiennego od tego, co już znamy - ale nadal nawiązującego do czegoś, co już było, istniało i zdobyło poklask publiczności. Inspirowanie się tym, co już było, ale niebędące jego idealną kopią niekoniecznie musi być traktowane jako kradzież - to też zależy od punktu widzenia osoby mówiącej.

Wartość zresztą można rozpatrywać w różnych kategoriach, od masowości (dla mnie - niezależnie od tego, jak często "dzieło" sztuki jest reprodukowane, kopia jest też dla mnie sztuką!) po unikatowość (powiedzmy sobie wprost: Ile wątpliwej estetycznie urody "dzieł" jest postrzeganych jako "dzieło" gdyż namalował je ktoś znany, kto już nie żyje, bądź jest tylko znany?).
Andy Warhol, jak sądzę, jest dobrą odpowiedzią na te pytania, jakkolwiek jego rzeczy nie określiłabym w żaden sposób sztuką, raczej parodią ówczesnej rzeczywistości. Na pewno nie sztuką.

Odpowiem tak: Robiąc idealną kopię dzieła sztuki, która nie różni się od niej niczym, można traktować ją jako dzieło sztuki pod kątem idealnego odwzorowania oryginału i tylko tyle. Robiąc kopię, która się czymś różni, np. włosy które tam wyróżniłeś w ramach przykładu, również można to traktować w ten sposób. Cała kwestia jest tak rozmyta, że ile punktów siedzenia, tyle punktów widzenia.

Ja na przykład, jako rzemieślnik, nie artysta (i artystą nigdy się nie nazwę), postrzegam wartość kopii dzieła sztuki w jej różnicy (tj. w jaki sposób kopia została wykonana: Sprayem, markerem, kredką) i w sposobie jej użycia. Jeśli jest użyta tak jak oryginał, tylko do powieszenia na ścianie i pooglądania sobie, nie nazwę jej sztuką, nawet jeśli jest idealna w każdym szczególe. Jeśli jest zastosowana użytkowo, np powiedzmy jako mural, może już nią być. Ale obawiam się, że przemawia przeze mnie zamiłowanie do użyteczności, nie zaś sztuka sama w sobie.

Ale to tylko moja kwestia, moja opinia rzecz jasna. Na to pytanie każdy tak właściwie musi odpowiedzieć sobie sam, podobnie jak w przypadku filozoficznych kwestii.

Silveres

Silveres

26.05.2016
Post ID: 82023

Przede wszystkim nurtuje mnie jedna kwestia: dlaczego mural został przez Ciebie zaklasyfikowany jako sztuka użytkowa, a wiszący na ścianie obraz - dodajmy, że przedstawiający dokładnie to samo - nie znalazł się w tej samej kategorii? Jaka jest użyteczność muralu? Wykluczając oczywiście ładne wyglądanie, ozdabianie ściany i umilanie widoków, bo obraz ścienny spełnia wszystkie te kryteria.

Chyba kluczową kwestią jest tutaj stwierdzenie, co sprawia, że dane dzieło sztuki jest sztuką. Gdy określi się warunki (istnieją takie warunki?), to według nich łatwo będzie można orzekać, czy kopia je spełnia.

Tabris

Tabris

26.05.2016
Post ID: 82025

Silveres

...

Wartość kulturowa dzieła zależy nie tylko od jego unikalności, ale wartości estetycznej. Gdy jest wysoka dzieło staje się wartościowe. Kulturalnie. Co do puszek, czy innych takich to ich wartość nigdy nie będzie porównywalna do czegoś co istnieje w liczbie sztuk 1. Przeróbki dzieła Leonarda, które zaprezentowałeś nie są dziełami samodzielnymi, są swego rodzaju odniesieniem do oryginału, bez niego straciłyby swój sens. A, że odniesień do Mona Lisy może być multum ich jednostkowa wartość nie będzie wysoka. Zaś wkład w kulturę... Jedna z parodii ML z okresu dadaizmu bywa często reprodukowana. Ale wtedy łamano pewne tabu, a także nie było photoshopa, tudzież painta.

Co do samej ML. Gdy była wykonywana znajdowała się w awangardzie. Jej wykonanie było wykorzystaniem możliwości malarstwa na 104%. Obecnie zaś tak nie jest. Pomijając fakt, jaki jest trud w wykonaniu kopii klasyki malarstwa?

Zaś współczesnych artystów jest dużo. Dużo za dużo. Nie wiemy, które ich dzieła przejdą próbę czasu. Skoro Mona Lisa zachwyca od pokoleń wydaje się pewne, że będzie to robić nadal.

Silveres

Silveres

26.05.2016
Post ID: 82026

"Oblicze wojny" Salvadora Dali nie jest obrazem estetycznym. Wręcz przeciwnie, autor tworząc go operuje brzydotą, by przekazać odbiorcom nadrzędną myśl.

Co do puszki, to nie rozumiem czemu miałaby mieć mniejszą wartość kulturową, jak Mona Lisa. Jest ona charakterystycznym znakiem swojego stylu i epoki, a liczba jej kopii niczego nie zmieni.

Photoshop i Paint to takie same narzędzia, jak pędzel, grafik i płótno. Znak czasów. Nikt nie dyskryminował Leonarda za to, że korzystał ze swoich narzędzi zamiast malować pigmentami po ścianach jaskini. Na Mona Lisę patrzysz przez pryzmat wykorzystania 104% możliwości twórczych tamtej epoki, a przecież, żeby powtórzyć coś dzisiaj trzeba wykorzystać narzędzia XXI wieku, czyli także wspomnianego Photoshopa i Painta.

Swoją drogą, dzieła sztuki są sławne i znane na całym świecie właśnie dzięki temu, że istnieją ich kopie. W podręcznikach, muzeach, internecie.

Anima

Anima

6.06.2016
Post ID: 82071

Bardzo mnie korciło, by dołączyć się do dyskusji, odkąd tylko zobaczyłam, że się pojawiła, ale przez długi czas się od tego powstrzymywałam. Jednak teraz - zaznaczam, że nie chcę nikogo w żaden sposób obrazić - widzę, że idzie ona w trochę złym kierunku, więc pozwolę sobie wyrazić własną opinię na ten temat.

Niestety - w pełni potrafię zrozumieć postawę Silveresa, choć nie ze wszystkim pewnie bym się zgodziła. W każdym razie, mam wrażenie, że wszyscy nieco w pewnych momentach przekombinowaliście. Moim zdaniem w całej tej dyskusji wystarczy ustalić jedynie definicję - jakże oczywistą - dzieła sztuki oraz tę, która nie została chyba ani razu WPROST wspomniana - kopii. Co więcej, gdybym podeszła do pytania Silva w ujęciu bardziej analitycznym, to odpowiedziałabym bez wahania po prostu "Tak", bo jest zaznaczone przecież "Czy MOŻE", a ja uważam, że jak najbardziej tak, choć zapewne nie zawsze. Ale cóż, polałam wodę, może przejdę do meritum.

Wybaczcie, że nie będę się odnosiła do większości poprzednich wypowiedzi, ale jak już mówiłam - są według mnie trochę nie na temat. Tak samo odniesienie się do Mona Lisy... Nie powiedziałabym, że to jest dobry pomysł, choć to tylko moja opinia.

Zajmijmy się więc tym pojęciem kopii, bo od tego powinno się przede wszystkim zacząć. Należałoby też rozdzielić kopię od studium, powiedzieć co nieco o fałszerstwie i modyfikowaniu dzieł sztuki... czy czegokolwiek innego. A więc kopia, czegokolwiek, to, jak mówi SJP: "dokładne odtworzenie oryginału dzieła sztuki, dokumentu, itp." lub "odbitka, reprodukcja fotograficzna". O kopiach stosowanych w średniowieczu - siłą rzeczy - mówić nie będę :)

Według tej definicji - może poszłam na łatwiznę, ale ogólnie przyjętej - fałszerstwo byłoby kopią dzieła sztuki, co nie ulega chyba wątpliwości. Pierwszy punkt, którym się zajmę. O tym można by mówić długo i rozwodzić się nad wszelkimi kwestiami moralnymi, czy pobudkami człowieka (nieużycie słowa "artysta" jest na razie jak najbardziej celowe, bo to temat do zupełnie innej dyskusji), który sfałszował dzieło sztuki i nie doszłoby się do żadnej ostatecznej konkluzji, bo każdy ma inny pogląd na świat. Sama nie przypisuję siebie do żadnej opinii, niestety. Z jednej strony można by powiedzieć, że taka osoba ma wielkie możliwości artystyczne, czy raczej techniczne, ale malując kopię, nie stara się przekazać czegoś pięknego i wspaniałego, może nie mieć w tym żadnej idei oprócz pieniędzy, więc taka kopia dziełem sztuki nie jest. Jednak z drugiej strony - nie mogę jej absolutnie zaniedbać - człowiek tworzący sztukę dla sztuki, a nie dla pieniędzy, trafia się raz na milion, czy nawet bilion, bo umówmy się, Wielcy Twórcy Klasyki też zarabiali na swoich dziełach. A więc dla mnie pobudki właściwie się nie różnią, bo często wszystko kończy się na pieniądzach. Bez chęci zarobienia, wiele tych wspaniałych dzieł, o których teraz się mówi, nie powstałoby i co do tego chyba nie ma wątpliwości. W każdym razie tę część mojej wypowiedzi pozostawiam do dowolnej interpretacji.

Co do fałszerzy, istnieje pewien człowiek, którego śmiało można by nazwać artystą mimo jego fałszerstw. Pozwolicie jednak, że rozpisywać się nie będę, bo mam jeszcze trochę do napisania, a tylko powiem zainteresowanym, by sobie poczytali o Hanie van Meegerenie. Ci, którzy o nim słyszeli, może zrozumieją moje stanowisko wobec jego osoby.

Dalej, można przejść do studium. Młodzi rzemieślnicy, którzy rozpoczynają swoją przygodę ze sztuką, często wzorują się na dziełach klasycznych, by, np. poćwiczyć pewien styl, nurt w malarstwie, rzeźbiarstwie, czy co tam dusza zapragnie. Może i to czasem są swego rodzaju (często zapewne nieudolne) kopie, ale na pewno nie uznałabym ich za dzieło sztuki. Służą one jedynie ćwiczeniu swoich umiejętności. Rozwinięcie tego tematu pozostawiam Wam, jeśli tylko macie ochotę.

I na koniec - modyfikacja. Silv w jednej ze swoich wypowiedzi podrzucił linki do różnych wersji Mona Lisy. Ale, wedle przyjętej przeze mnie definicji, to nie byłaby kopia dzieła sztuki, tylko właśnie modyfikacja. Czerpanie ze źródeł, czy może tak? Powrót do korzeni? Konkluzja - uważam, że dyskusja nie dotyczy tego typu dzieł (bo nazwałabym je dziełami, na swój własny sposób. Może nie klasycznymi, ale zawsze).

Wreszcie chciałabym też odejść trochę od malarstwa, czy rzeźbiarstwa. Nie wiem, czy wszyscy się ze mną zgodzą, uważam, że architektura również zalicza się do sztuki. Tutaj chciałabym powiedzieć też trochę o wspomnianym "powrocie do korzeni". W końcu twórcy danych epok czerpali z antyku, ogólnie wszyscy wzorowali się na poprzednikach, czasem tworząc budowle łudząco podobne do już albo kiedyś istniejących. A jednak takich ludzi uważa się za artystów, a ich owoce dziełami architektury. Tutaj też zostawię wolne pole do dalszej dyskusji na ten temat.

Co do tworzenia kultury masowej - cóż, zgadzam się w 100% z Silveresem... i to by było na tyle w temacie, choćby i tej puszki. Tam nie ma nic do dodania.

Jeśli jeszcze mowa o wydrukowanej Mona Lisie, czy jakimkolwiek innym dziele - mogłabym się sprzeczać, bo jakby nie patrzeć, taka odbitka nie jest dziełem człowieka, czyli artysty, a jedynie zwyczajnej drukarki. Dzieło sztuki użytkowej? Może. Bo tu teoretycznie ktoś mógłby mi powiedzieć właśnie o tych puszkach - bo w końcu projekt należał do człowieka, ale kopie zostały wykonane przemysłowo, przez maszyny. Możliwe, że w sumie taka odbitka byłaby w pewnym sensie równoznaczna z opisaną sytuacją - nie wiem. Mimo wszystko trzeba byłoby mnie przekonać w kwestii zdefiniowania odbitki jako dzieła sztuki.

A propos cyfrowych wersji jakichś dzieł... W pewnym sensie zapewne nie byłoby to fałszerstwo, w końcu trudno zarobić na podrobionym oryginale w komputerze. Osobiście szanuję każdego artystę i staram się rozumieć istnienie wszystkich dzieł sztuki, niezależnie od tego, czy są Klasykami, czy grafikami ludzi pracujących w przemyśle reklamowym. Mamy dostęp do nowych narzędzi i czemu by z nich nie korzystać? To, że kiedyś mieli tylko farby i robili sobie płótno sami, nie umniejsza wartości tych, którzy dzisiaj tworzą myszką. W każdym razie, cyfrowa wersja na pewno wymagałaby wiele pracy i wysiłku, a i prawdopodobnie byłoby to albo forma ćwiczeń, albo próba pokazania swoich umiejętności, czy też chęć przekazania czegoś większego... Nie da się rozpatrywać wszystkich przypadków na raz, niestety. Określenie cyfrowej kopii jako dzieła, chyba zależałoby od sytuacji, ale dałoby się.

Na tę chwilę chyba skończę... i tak zbytnio się rozpisałam, ale to jak zwykle. Ogólna odpowiedź na pytanie postawione na poczatku: Tak, może. Choć według mnie nie zawsze.

Baronus

Baronus

7.06.2016
Post ID: 82076

Są kopie i fałszywki więcej warte niż oryginały! To fakt. Owszem to tylko wartość aukcji... Ale kopiowanie może być tak genialne, że jest sztuką. Skoro jest sztuka gotowania to dlaczego nie kopiowania? Sztuka kopiowania różni się oczywiście od sztuki tworzenia dzieła. Tak jak gotowanie od malowania.
Cyfrowa kopia dzieła mimo, że sztuczna artystycznie ma tę samą wartość co orginał. Ba za 100 lat może być bardziej wierna orginałowi niż ,,orginał", który już się podpsuje i będzie ,,konserwowany" czyli ,,podmalowany". Jednak orginał ma też wartość historyczną, unikatową bo jest jeden, kolekcjonerską itd. Nie są to wartości artystyczne. Ale wchodzą w skład ceny.

Silveres

Silveres

7.06.2016
Post ID: 82077

Nie jest chyba żadną tajemnicą i podejrzewam, że każdy gdzieś w głębi nieśmiało zdaje sobie z tego sprawę - twórców minionych epok łatwiej dziś uznać za artystów, niż twórców obecnych. Nie trudno też dojść przyczyny takiego myślenia - sztuka spowszechniała, nie jest już elitarna.

*w tym pustym miejscu było więcej, sporo więcej, a mniej pustego miejsca, ale to temat na inny temat*

Lubię uważać, że sztuka to wypowiadanie siebie* - w każdym razie jakiejś części siebie - poprzez tworzenie. I to nie musi być piękne, zapierające dech w piersiach, logiczne, czy długowieczne. Najważniejsza w tym wszystkim jest idea. Jeśli jej brak, jeśli ktoś po prostu chciał namalować coś ładnego, albo na zamówienie rysuje czyjś portret, to brak w tym sztuki. Wtedy mamy samo dzieło. I nawet najpiękniejsze twory przeszłości pozbawione przekazu nie są w moich oczach równoznaczne ze sztuką. Wykorzystanie 104% ówczesnych możliwości niczego nie zmienia.

Oczywiście są wyjątki, bo przekazem może być umyślny brak przekazu. Co również potrafię docenić. Słowo "umyślny" jest kluczowe, bo milczenie czasem może być bardziej wymowne niż potok słów.

Do czego zmierzam? Moja opinia jest warunkowa. Mianowicie, jeśli przyjmujemy, że - będę się trzymać tego niechlubnego przykładu - Mona Lisa jest dziełem sztuki, to jej odwzorowanie również. Wydaje mi się, że efekt końcowy liczy się zawsze, a droga jaką go osiągnięto tylko czasami.

* nie, nie "wypowiadanie się", a "wypowiadanie siebie", proszę nie poprawiać.

Tabris

Tabris

7.06.2016
Post ID: 82078

Różnica między sztuką dawną, a współczesną polega na tym, że ta dawna nie tyle wywodzi się z czasów gdy artystów było mniej, tylko na tym, że przeszła próbę czasu. O większości współczesnych dzieł zapomni się za 10 lat. Za lat 100 będzie ich kilkanaście tzn. takich, które funkcjonują w powszechnej pamięci.

Co do zaś braku wyrażania siebie przez dawnych artystów, brzmi to jakąś prowokację. Każdy dawny mistrz musiał dysponować swoim warsztatem, nauczyć się operować światłem etc. 104% odnosi się do posiadania idei obrazu i jego realizacji.

Mona Lisa jest dziełem sztuki, a efekt końcowy... Powiedzmy, że istnieje konkretne dzieło, Mona Lisa, w Luwrze, namalowana przez Leonarda d. V. w konkretnym roku. Jako, że obraz wzrusza ludzi od pokoleń istnieje też Mona Lisa jako idea, coś niematerialnego, autorstwa Leonarda etc. ale też sama w sobie będąca dziełem sztuki. Kopie odwołują się do tejże idei, i jako swoiste jej materializacje można je potraktować jako mające wartość estetyczną. Ale same w sobie dziełem sztuki nie są, bo do ich stworzenia nie jest potrzebny taki wysiłek twórczy jak do oryginału.

Ignis

Ignis

8.06.2016
Post ID: 82081

Silveresie, odpowiedzią kluczową jest użyteczność. Postrzegam sztukę jako coś, co jest pożyteczne. Odpowiem tylko na to, w dalszą dyskusję się nie wtrącę, gdyż już wyraziłam swoje zdanie :)

Mural może przekazywać różne wartości w zależności od tego, jaką ma tematykę. Porównajmy sobie siłę przekazu obrazu w domu prywatnym lub muzeum (a do muzeów chodzą albo pasjonaci, albo uczniowie na wycieczce bądź turyści. Zwykły Janusz w klapkach Kubota tam raczej nie zajrzy) a na ścianie, powiedzmy, bloku, który z racji swojego położenia jest w miejscu gdzie jest mnóstwo ludzi. Mural dotrze do większej ilości ludzi, a więc jest moim zdaniem bardziej użyteczny. Obraz, wiszący w domu prywatnym lub muzeum nie będzie czymś, co w większej mierze przykuje uwagę większości, a na pewno nie dotrze do każdego, jak na ulicy.
Nawiasem mówiąc, pewnego dnia, idąc do działu praktyk i stażów na ul. Racławickiej w Krakowie, przechodziłam przez jedno z osiedli. Na ścianie został namalowany przepiękny patriotyczny mural. Przykuł moją uwagę w takim stopniu, że do dziś pamiętam jego szczegóły. Wpłynął na mnie w pewien szczególny sposób; a przecież nie jestem człowiekiem, który łatwo się wzrusza, który łatwo reaguje na coś i którego coś "rusza".
Nie zwróciłabym na niego uwagi, gdyby był w muzeum. Tak zwyczajnie. Są pewne miejsca, które sprawiają że sztuka traci na sile i użyteczności, m. in. muzea (nie bić mnie!).

Może jest to specyficzny pogląd, jednak taka jest też moja opinia.

Tak jak mówiłam, dla mnie osobiście kwestią kluczową jest to, że granice są tak rozmyte, że trudno jest określić jednoznacznie definicję i tak oto możemy sobie gdybać i postrzegać sprawę z różnego punktu widzenia ale to właśnie to potwierdza mój punkt widzenia, moje krzesło. Może brzmi przekombinowanie, jednak dla mnie takie nie jest.

Baronus

Baronus

9.06.2016
Post ID: 82083

Rodzajów sztuk jest całe mnóstwo. Czy tworzenie gier to nie sztuka? Malowanie na czymś to tylko mała część. Sztuką jest i estetyczny taniec i pokaz jazdy konnej, i ogród... Mnóstwo rzeczy.
Tak sztuka to wyrażanie siebie a raczej budowanie siebie. Dlatego wielkim błędem jest patrzenie przez twórców ,,co ludzie powiedzą". Ludzie nie są nimi i ich nie pojmą. Mogą odrzucić. Geniusze typu Norwid byli w biedzie bo nie kupowali ich twórczości. A to co ludzie wtedy czytali tym teraz nikt się nie interesuje. A Norwid jest pomnikiem sztuki. Stąd nie wolno porzucać twórczości bo ,,ludziom się nie spodobało".