Gorące Dysputy

Świątynia Mahadevy - muzyka - "Bezbłędne płyty"

Osada 'Pazur Behemota' > Gorące Dysputy > Świątynia Mahadevy - muzyka > Bezbłędne płyty
Wędrowiec: zaloguj, wyszukiwarka
Behemoth

Imperator Behemoth

3.09.2007
Post ID: 18890

To nie jest takie zwykłe pytanie o ulubione płyty. Bo ulubiona płyta może być daleka od arcydzieła. Ja pytam o albumy, które od początku do końca są genialne. Albumy, na których każda, nawet najbardziej z pozoru zbłąkana nutka jest tam niezbędna i jest na właściwym miejscu. Proponuję wyłonić z płytoteki 5 pozycji, niekoniecznie uszeregowanych. Podejrzewam, że w miarę upływu czasu zestawy te będą ulegać zmianie :-) Tymczasem z mojej strony wygląda to tak:

The Smiths "The Queen Is Dead" (1986)
Jeff Buckley "Grace" (1994)
Delerium "Karma" (1997)
Radiohead "OK Computer" (1997)
The Mars Volta "De-Loused In The Comatorium" (2003)

Zaznaczam, że moją ulubioną płytą The Smiths jest "Meat Is Murder", Radioheadów "Amnesiac" a Mars Volty "Frances The Mute" :-) Delerium mają dosyć różnorodną twórczość, więc tutaj rzeczywiście jako całość wypływa na powierzchnię głównie "Karma".

[No i ja oczywiście już raz edytowałem listę ;-) Podsumowania to ciężka sprawa, zwłaszcza że zawsze towarzyszy mi wrażenie, że wiele wielkich płyt omijam lub, co gorsza, nie słyszałem. Zobaczymy jak zestawienie wyglądać będzie za rok]

Islington

Mistrz Islington

11.09.2007
Post ID: 19112

Myślałem długo nad takim zestawieniem.
Są dwie płyty, które na chwilę obecną chciałbym wyróżnić.

1. Pink Floyd "Wish you were here" - osobiście wiem, że wielu fanów zachwyca się "Dark side of the moon", ale mnie nigdy ta płyta nie przypasowała do gustu. Za to w "Wish you were here" nie brakuje niczego. Zawiera zarówno "Shine on you crazy diamond" jak i tytułową piosenkę.
Cała płyta jest stonowana w podobnym, nieziemskim klimacie.

2. Archive "Noise" - płyta na której znajdują się bardzo różnorodne utwory od wolniejszych "Sleep" i "Me and you", po "Pulse", czy "Noise".
Płyty tej słucham na okrągło od roku i dopiero teraz niektóre utwory w swojej playliście opuszczam.

Polecam gorąco!

Mirabell

Mirabell

14.09.2007
Post ID: 19214

Zgodzę się co do Radiohead. Również umieściłabym tu właśnie "O.K. Computer", choć najchętniej słucham "Amnesiac" i "Hail to the thief". Natomiast jeśli chodzi o Floydów, to w ogóle naprawdę ciężko z ich dyskografii wybrać jedną, najgenialniejszą płytę. Ja jednak ("niestety" ;)) zaliczam się do zwolenników ciemnej strony księżyca. Może dlatego, że ta płyta jest bardzo spójna (czego nie można powiedzieć o jednej z moich ulubionych - "Meddle"). Moje zestawienie na dzień dzisiejszy wyglądałoby tak:

Pink Floyd – "Dark Side Of The Moon"

Radiohead "O.K. Computer"

Marillion "Clutching At Straws"

Interpol – "Turn on the Bright Lights"

The Cure – "Disintegration"

Choć pewnie zmieni się jeszcze wiele razy ;)

Islington

Mistrz Islington

17.09.2007
Post ID: 19349

Taka dygresja.

Mirabell! Ja też uwielbiam "Meddle", a tak niewielu moich znajomych kojarzy tę płytę, że nie mam z kim podzielić się tą radością.
Najbardziej uwielbiam kawałek, w którym wykorzystano orginalny zapis hymnu spiewanego przez kibiców FC Liverpool "You will never walk alone".
Bomba!

Kordan

Kordan

6.10.2007
Post ID: 20008

A czy ktoś tutaj słucha nieco ostrzejszych brzmień? Dla mnie najlepszymi albumami jakie słyszałem to:

1. Lacrimosa - Einsamkeit
2. Burzum - Det Som Engang Var
3. Rammstein - Mutter
4. Moonspell - Wolfheart
5. Queen - Innuendo

Dragon Killer

Dragon Killer

6.10.2007
Post ID: 20014

Preferuję Linkin Park (czytaj zagorzały fan jak.....ekhm) :-) tak, więc "ubóstwiam" ;-P

"Hybrid Theory"- LP
"Meteora"- LP
"Unstable"- Adema

Ponadto z mocniejszysz (dla mnie) :)

"Mutter"- Rammstein
"Masermize"- System of a Down

Pozdrowienia,
Draxenus

Takeda

Takeda

13.10.2007
Post ID: 20208

Closterkeller "Fine de siecle" - album akustyczny nagrany w radiowej trójce, chociaż za elektryczną wersją zespołu nie przepadam szczególnie, to ta płyta jest dla mnie doskonała.

X-Japan "Art of Live (live)" - ciężko to w sumie nazwać albumem, zawiera jeden prawie 30 minutowy utwór w którym zawiera się cały muzyczny X, od spokojnych klasycznych brzmień fortepianu i skrzypiec przez ostre gitarowe brzmienie, po standardową balladę rockową

Dir en Grey "Vulgar" - ciężko coś powiedzieć, trochę przypomina SOAD

Nirvana "Unplugged in New York"

The Cranberries "To the Faithful Departed" - przy ostatniej pozycji trochę się wahałem czy jednak nie wpisać tu Falco, ale jednak więcej za padło na Irlandczyków, chociaż nie jest to ich najpopularniejsza płyta, jednak dla mnie najlepsza, widać w niej irlandzkie korzenie muzyczne i chociaż jest to w większości surowy rock to jednak album stanowi pewną zamkniętą całość.

MiB

MiB

15.10.2007
Post ID: 20234

Hmm... będę miał problem ze wskazaniem bezbłędnych płyt. Nie z nadmiaru kandydatów, a wręcz przeciwnie - z ich braku :P
Słuchają muzyki wrzucam najczęściej całą dyskografię zespołu na playlistę i minimalizuję okno - z czasem nauczę się nazw utworów, ale już przyporządkować do konkretnej płyty nie potrafię :(

Dlatego moje zestawienie będzie krótki:

Nightwish - Century Child
Linkin Park - Meteora
Naser - Piaski Czasu

Chyba największą niewiadomoą będzie ostatni wpis ;)
Naser to znajomy w LO, który własnymi siłami nagrał 3 płyty (rozprowadzone w gronie znajomych ;) ).
Muzyka to popularny ostatnimi czasy hip-hop. Nie jest to jednak nic w stylu "dla mnie masz stajla, aaaa...." :P

Pozdrawiam

Ghost

Ghost

15.10.2007
Post ID: 20236

Electrelane - Axes
Genialna, instrumentalna (z wyjątkiem paru okrzyków i szczątkowych wokalów na niektórych utworach) płyta autorstwa kobiecego zespołu z Anglii. Dziewczyny mają za duże gitary, a grają tak, że buty spadają.

Electrelane - No Shouts, No Calls
Już nie tak instrumentalnie, ale z soczystymi motywami i bardzo fajnymi tekstami o dziewczęcej miłości, bez naiwności i zbędnego pitolenia. Generalnie polecam łojenie Electrelane, niesamowicie wypadają na koncertach.

Red Hot Chili Peppers - Stadium Arcadium
Dwupłytowe wydawnictwo RHCP, zbiór osobnych opowieści o życiu bez słabych punktów i z niesamowitymi gitarami Johna Frusciante, jednego z najważniejszych i najlepszych gitarzystów w historii muzyki rockowej.

Red Hot Chili Peppers - Blood Sugar Sex Magik
Płyta z jednym z największych kopów w historii, monolit i w ogóle.

Slayer - Reign In Blood
Monolit i szczytowe osiągnięcie thrash metalu. Kropka.

Slayer - Seasons In The Abyss
Najlepsza płyta Slayera, już bez takiego zacięcia i symboliki jak Reign In Blood, ale to tutaj dziadkowie nauczyli się dawać czadu, jak nikt inny nie potrafi.

Lao Che - Powstanie Warszawskie
Panowie chwycili instrumenty, wleźli do studia ze szczątkową wiedzą jednego z członków zespołu na temat Powstania i odstawili album, który chyba idealnie oddaje atmosferę i nastrój wydarzeń z tamtych lat. To są pieśni patriotyczne, a jak!

Ulver - Perdition City
Pierwsza, prawdziwie ulverowa płyta - połamane tekstury, łamanie schematów, wokale Garma i ogółem wypasik.

Portishead - Dummy
Legendarny album - niesamowite, trip-hopowe kompozycje z niesamowitym, naładowanym emocjami głosem Beth Gibbons.

Mastodon - Blood Mountain
Panowie dali upust swej niesamowitej fantazji i stworzyli kompletne, prawdziwie progresywne dzieło mieszczące się w pierwszej piątce najlepszych wydawnictw ubiegłego roku. Nie jakieś smuty spod znaku Genesis czy Dream Theater, tylko pełna energii i mocy płyta nie do zaszufladkowania.

Alchemist - Organasm
Kolejna, bardziej klasyczna niż Mastodon, czerpiąca z deathu, a nie ze sludge'u i post-hardcore'u progresywa. Zadziwiająca, eteryczna i odsłuchiwana duszą. Australijczycy już tak mocnej płyty chyba nie dadzą rady nagrać.

Electric Wizard - Dopethrone
Klasyka doom metalu, nic dodać, nic ująć.

The Stooges - Raw Power
Klasyka, po tej płycie dzieciaki zaczęły grać punk rocka, a Cobain postanowił założyć Nirvanę.

The Clash - London Calling
Monolit. Nie wiadomo, co w tym albumie bardziej ikonicznego - okładka z Paulem Simononem rozbijającym gitarę czy legendarna zawartość.

Entombed - Serpent Saints - The Ten Amendments
Przeładowany rokendrolem najlepszy album roku 2007 i powrót dziadków death metalu.

The Mars Volta - Amputechture
Nie tak łamiące schematy jak De-Loused In The Comatorium i nie tak przełomowe dla zespołu jak Frances The Mute, ale za to absolutnie kompletne i dopieszczone dziełko z gościnnym udziałem Johna Frusciante.

Edge Of Sanity - Unorthodox
Preludium do świetnego Crimson i pokaz geniuszu Dana Swano.

Pink Floyd - Animals
Genialny album, lepszy od przereklamowanego The Dark Side Of The Moon i niedopieszczonego, zbyt Watersowego The Wall.

Bauhaus - The Sky's Gone Out
Trzecia płyta klasyków rocka gotyckiego i chyba ich najlepszy album.

Fields Of The Nephilim - Dawnrazor
KULT. m/

The Dillinger Escape Plan - Miss Machine
Niesamowity głos Grega Puciato i jedna z najlepszych płyt mathcore'owych w historii.

Kobong - Chmury Nie Było.
Klasyka polskiej muzyki w ogóle.

Neurosis - Souls At Zero
Niesamowita, post-hardcore'owa/post-metalowa płyta klasyków gatunku.

Neurosis - The Eye Of Every Storm
Album maksymalnie pociśnięty w stronę klasycznego, post-metalowoo-sludge'owo-doomowo-ambientowego grania i chyba szczytowe osiągnięcie kapeli w tej stylistyce.

N.W.A - Straight Outta Compton
Klasyczny album g-funkowy, z takimi legendami jak F*** The Police czy Express Yourself.

Jimi Hendrix - Electric Ladyland
Klasyka króla, na którym Jimi wreszcie dorósł, gdyby nie umarł, pewnie grałby jeszcze lepiej.

Do tego dochodzą jeszcze dyskografie Motorhead (salut!) i Crowbara, nie wymienione tylko dlatego, że tych pierwszych nie wyznawać to herezja, a u tych drugich nigdy nie pamiętam nazw albumów. A lista pewnie i tak niekompletna.

Sevorn

Sevorn

20.10.2007
Post ID: 20340

W kwestii pięciu płytek... oczywiście nie sposób w pełni świadomie wybrać tylko, wyłącznie i jedynie pięć, ale postaram się jakoś to zrobić - kolejność przypadkowa:

- Pearl Jam Vitalogy

- Marillion Script for a Jester's Tear

- Pink Floyd Meddle

- Placebo Whitout You I'm Nothing

- The Twilight Singers Twilight as Played by the Twilight Singers

Samuel

Samuel

20.10.2007
Post ID: 20343

Wybór jest ciężki... A i nie mam koncepcji jak podeprzeć swój wybór

Falkenbach - Heralding - The Fireblade

Haggard - Awaiking The Centuries

Moonspell - Irreligius

My Dying Bride - Songs Of Darkness, Words Of Light

Sepultura - Chaos A.D.

The Sins of Thy Beloved - Lake of Sorrow

Theatre of Tragedy - Assembly

Cradle of Filth - Nymphetamine

Vader - The Art of War

Virgin Black - Sombre Romantic

Erin

Arcymag Erin

24.10.2007
Post ID: 20452

Metallica - "S&M".
Iron Maiden - "Rock in Rio", druga płyta.

Kordan

Kordan

24.10.2007
Post ID: 20453

Burzum- Filosofem
Burzum- Hvis Lyset Tar Oss
Aria- Chrzest Ogniem

Robal

Robal

2.02.2008
Post ID: 22872
Widzę, że nie tylko ja lubię LP :) A bezbłędne płyty dla mnie to:
1. Bob Marley & The Wailers - Legend
2. Bob Marley & The Wailers - Songs of Freedom
3. Linkin Park - Hybrid Theory
4. Linkin Park - Meteora
5. Katie Melua - Piece by Piece
Jeszcze podoba mi się płyta Vadera - Impressions in Blood, ale za krótko ich słucham, żebym mógł powiedzieć, że jest to bezbłędna płyta. Jak na razie to mój początek z nimi.
Fristron

Fristron

15.02.2008
Post ID: 23747
Cóż, ciężko (przynajmniej mi) odpowiedzieć w tym temacie choćby z tego powodu, że człowiek stale się rozwija i to, co wydawało się bezbłędne rok temu, dziś już takie perfekcyjne być dla nas nie musi. A nie chciałbym być bałwochwalczy i polecać byle czego.
Ale pozwolę sobie tutaj - mimo to - wymienić kilka płyt:

Therion - Lemuria
Akustyczne brzmienia, tradycyjne od jakiegoś czasu dla Theriona świetne chóry, a czasami i mocniejsze uderzenie - razem składają się na perfekcyjny obraz najlepszej płyty tej zasłużonej kapeli.

Neal Morse - Sola Scriptura
Chociaż za serce tak bardzo mnie ta płyta nie chwyciła, poszukiwanej właśnie w tym temacie bezbłędności nie można jej odmówić. Najnowsze dzieło tego świetnego muzyka nie pozwala odetchnąć choć na chwilę, czy to podczas półgodzinnego "The Door", czy też w trakcie pięciominutowego "Heaven In My Heart". Z pewnością nie jest to płyta do puszczenia sobie w samochodzie i słuchania jednym uchem. Tą muzykę trzeba słuchać całym ciałem, by ją docenić.

Ayreon - The Human Equation
I last but not least (ba! Wręcz przeciwnie - najlepsze zostawiłem na koniec) - wydana w 2004 roku płyta, będąca projektem Arjena Lucassena, kopalni pomysłów muzycznych i świetnym gitarzyście w jednym. Na tym dwupłytowym, trwającym nieomal dwie godziny i dwadzieścia utworów albumie muzyk perfekcyjnie łączy folkowe inspiracje z ciężkim, rockowym (a miejscami nawet metalowym) graniem. Najwięcej jednak wnoszą tu zaproszeni wokaliści, z których można wymienić choćby Jamesa LaBrie (Dream Theater), Heather Findlay (Mostly Autumn) czy też obdarzoną cudnym głosem Marcelę Bovio (Stream of Passion, Elfonia). Mocnym punktem jest również fakt, że mamy tu do czynienia z albumem, w którym wszystkie utwory są w dziedzinie tekstów ze sobą ściśle powiązane, tworząc razem pewien fabularny obraz. Obraz inspirowany zresztą dramatem, bowiem mamy tu podział na role - głosy. Historia opowiada o człowieku, który po wypadku samochodowym zmaga się ze swą przeszłością w śpiączce (w tej roli James LaBrie). Pomagają bądź przeszkadzają mu w tym rozmaite emocje, które uzyskały ludzkie formy i głosy (Reason, Love, Passion, Pride, Agony, Fear i Rage) oraz ludzie znani głównemu bohaterowi z prawdziwego życia (Wife, Best Friend i Father). Całość układa się w piękną, wartą do przesłuchania opowieść. Nie będę ukrywać, że jest to w tej chwili mój "numer jeden" jeśli idzie o muzykę.
Warta uwagi, choć już nie aż tak perfekcyjna jest nowa płyta Ayreonu, "01011001".
Dagon

Dagon

16.02.2008
Post ID: 23752
Bezbłędne płytki traktuje jak te do których wracam co pewien okres czasu. Po prostu te które się nie starzeją.

Linkin Park "Meteora"
Linkin Park "Hybrid Theory"
Offspring "Americana"
Music Instructor "Electro city"

hmm... jest jescze kilka które lubie ale raczej trudno nazwać je dobrymi bądź bezbłędnymi ;p
Tullusion

Opiekun Osady Tullusion

19.03.2008
Post ID: 25577
Jeżeli chodzi o perfekcję wykonania i kompozycji, to optowałbym za Dream Theater. Kompozycje przemyślane od początku do końca, nie brak ozdobników i zaskoczeń, a na to nakładają się wybitne umiejętności muzyków. Jedynie ostatnia płyta, w moim mniemaniu, nieco nuży - zwłaszcza Repentance pod solówce.

Bezbłędne, dla mnie, są krążki "Piece of Mind", "Somewhere in Time", "Seventh Son of a Seventh Son", "Brave New World" oraz najnowsza, może bez popowego niemal openera, Iron Maiden. Nie zawierają wypełniaczy, a kompozycyjnie to chyba szczyty ich możliwości.

Wielki powrót Megadethu to płyta "United Abominations" z zeszłego roku, w którym każdy z utworów jest jakoś powiązany stylistycznie, a całość jest zwarta i jednolita, z typowymi dla zespołu motywami.

Z innych płyt, które są dla mnie bezbłędne, to wymieniony już Queen z "Innuendo" z przepięknym "Bijou", koncert G3 z 2003 roku (w składzie Satriani, Vai, Malmsteen) - prawdziwa uczta muzyczna, "Wings Of Destiny" Pegazusa albo "Cowboys      from Hell" Pantery. Tyle z pamięci, po więcej musiałbym sięgnąć do zbiorów...

Oczywiście, jeżeli chodzi o szeroko pojęty rock i pochodne. Wśród płyt z muzyką filmową możnaby wymieniać większość dzieł Morricone'a, Williamsa, Badelta, Shore'a czy Kilara w Polsce.
Kordan

Kordan

24.03.2008
Post ID: 25877

Ehh... Tak tylko zapytam. A Black i Ghotic metalem ktoś się tutaj interesuje?

Tabris

Tabris

3.05.2008
Post ID: 27404

Bezbłędne płyty. Na razie tylko dwie.
Pierwszą jest Lisy Gerrard o takim właśnie tytule.
Drugą Turnaua interpretacje piosenek Grechuty. Płyta zowie się "Historia pewnej podróży"

Więcej nie mam na razie, pewne płyty, bądź kasety są blisko, ale jeszcze nie całkiem.

Yonbii

Yonbii

11.06.2008
Post ID: 29422

System of a Down- Toxicity
Ministry- The Dark Side Of The Spoon
Pink Floyd- The Wall