Oberża pod Rozbrykanym Ogrem

Baśniowe Gawędy - "Kotlina Wojowników"

Osada 'Pazur Behemota' > Baśniowe Gawędy > Kotlina Wojowników
Wędrowiec: zaloguj, wyszukiwarka
Naadir

Naadir

17.04.2011
Post ID: 61630

Naadir zamachnął się toporem, lecz Szabla wykonał zwinny unik, po czym zamachnął się mieczem. Naadir odbił cios ostrzem topora. Odległość między nim, a Szablą gwałtownie zmniejszyła się, co pozwalało demonowi złapać przeciwnika za głowę i cisnąć nim z ogromną siłą o ziemę. Szabla z hukiem walnął o posadzkę. Zawył z bólu.
- Wstawaj! Honor zakazuje bić leżącego - krzyknął Naadir, po czym złapał Szablę za szyję i uniósł w powietrze. Nogi nieznajomego znalazły się metr nad ziemią. Naadir zamachnął się głową tak, że Szabla dostał silne uderzenie rogami, które rozerwało pancerz.

Fergard

Fergard

17.04.2011
Post ID: 61634

Kolejny cios cisnął Szablą pod bok areny. Wojownik był na krańcu swojej wytrzymałosci, całym sobą powstrzymując się od utraty swiadomosci. Naadir rzucił mu wyniosłe spojrzenie, po czym zaszarżował i grzmotnął przeciwnika po raz kolejny, niemalże gruchocząc mu szczękę. Kolejny cios pozbawił Szablę tchu i rzucił na kolana. Nekromanta przyszykował się, by zadać cios kończący.
Duży błąd, a szalony błysk w oku niebieskoskórego wojownika uswiadomił Naadira, jaki błąd popełnił.
Szabla wystartował niczym z procy i grzmotnął demona w skroń. Mimo swojej postawnej figury, Naadir zatoczył się, zaskoczony siłą uderzenia.
- Przyznam się, dosć spora siła tych twoich ciosów - Mruknął jego przeciwnik, wykrzywiając wargi w grymasie usmiechu i ocierając strużkę krwi z kącika ust. - Ale poza tym nie masz nic. Nie jestes wystarczająco szybki, brakuje Ci techniki i wydajesz się być więcej niż pewny swoich umiejętnosci. Jaka szkoda, że muszę Cię naprostować - Nim Naadir zdążył sformułować odzywkę, Szabla już był przy nim. Obsydianowe ostrze niebieskoskórego wojownika wbiło się w podbrzusze Naadira i przeszło na wylot. Nekromanta wzdrygnął się: Cios mógłby być fatalny w skutkach, gdyby wymierzony parę centymetrów wyżej. Szabla doskonale wiedział, co robi. Mężczyzna usmiechnął się, po czym chwycił pewniej swój miecz i mocarnym pociągnięciem przerzucił masywnego demona na drugą stronę, uderzając nim o posadzkę z taką siłą, że ta pokryła się siateczką pęknięć. Trybuny skandujące imię Naadira zamarły, zamarł również komentator. Jeden jedyny Daeva usmiechał się triumfalnie. Szabla nie był byle kim i teraz zamierzał wszystkich tu zebranych w tym przekonaniu utwierdzić.
Niebieskoskóry przerzucił Naadira jeszcze kilka razy, za każdym razem uderzając w inne miejsce na podłodze. Kiedy wreszcie skończyły się wolne fragmenty posadzki, Szabla kopniakiem zepchnął Naadira z ostrza i zaszarżował. Demon nie stracił rezonu i przyszykował się do blokowania ciosu, choć czuł, że nie będzie to tak łatwy przeciwnik, jak mu się zdawało.
O dziwo, miecz Szabli nie wzniósł się ani o centymetr. W ruch poszedł za to oskard wojownika, którym to mężczyzna błyskawicznym ruchem zrobił nakłucie na nodze Naadira, to samo zas uczynił z drugą jego kończyną. Odsunął się i zamruczał zadowolony: Dobrze wymierzone ciosy w kolana powinny znacząco zmniejszyć mobilnosć nekromanty. Naadir poczuł, że uszkodzone nogi odmawiają mu posłuszeństwa i podparł się rękoma, żeby nie upasć. Szabla doskonale o tym wiedział. Zaszarżował ponownie, po czym wymierzył kopnięcie z czuba, prosto w podbródek Naadira, wyrzucając go na parę metrów do tyłu, odbijającego się od obsydianowej podłogi. Nie dając mu chwili wytchnienia, ruszył jego sladem, po czym wbił go w ziemię ciosem opancerzonej pięsci, ponownie uszkadzając posadzkę. Daeva zacmokał niezadowolony: To trzeba będzie wymienić.
Szabla odskoczył i wsparł się na mieczu. Mimo wszystko, ciosy Naadira odniosły na nim pewne wrażenie. Teraz, kiedy zastrzyk adrenaliny przestał działać, musiał złapać co nieco oddechu.

Pikodragon

Pikodragon

17.04.2011
Post ID: 61635

Wojownik patrzył na walkę, lecz nie zapomniał o tym co mu się przypomniało (:p). Przeleciał nad trybunami do dziwnie patrzącego na niego Daevy i się spytał:
-Czy mikstury są dozwolone? Jeśli tak to jakie? Na pewno nie uzdrawiające, ale np. jakiś kwas to się zalicza do broni miotanych?
Daeva wyglądał jakby chciał odsunąć krasnoluda zasłaniającego widok, więc zrobił unik i siadł do najbliżej niego wolnego miejsca siedzącego, czekając na odpowiedź Daevy.

Naadir

Naadir

17.04.2011
Post ID: 61636

Naadir uśmiechnął się. - Dobrze, teraz wiem co potrafisz. Nie umiesz liczyć. Demony mają jeszcze inną parę kończyn - Naadir machnął skrzdłami i wzleciał nad głowę Szabli. W mgnieniu oka złapał go za głowę (tak, że kończyny osobnika stały się bezwładne), wytrącił kopytem miecz, który dzięki ciężarowi rękojeści wbił się ostrzem do góry, po czym demon wzbił się z nieszczęśnikiem w powietrze. Byli na sporej odległości nad areną. - Byłem Generałem Demonów. Myślałeś, że nic nie umiem? - szepnął Naadir i puścił Szable. Nieszczęśnik wylądował na swym własnym ostrzu i gdyby nie resztki pancerza uderzenie byłoby fatalne. Biedak jęknął przeraźliwie. Nagle z nieba, głową w dół, spadł na Szable Naadir. Dosłownie przybił jego ramiona rogami do areny. Na miejscu, gdzie leżał Szabla posadzka była całkowicie zniszczona. Naadir wstał. Nogi już go prawie nie bolały. Dobył topora. Boleśnie ponacinał kończyny Szabli i czoło tak, że krew spływała do jego oczu, co pogarszało jego widzenie. Naadir pięściami zaczął uderzać w twarz Szabli. Na koniec wyrwał go z ziemi i razem z mieczem rzucił o ścinę areny, robiąc kolejne wgniecenie. Szabla był ledwo przytomny. - Tym gorzej dla niego - pomyślał Naad.

Fergard

Fergard

17.04.2011
Post ID: 61637

Daeva był niepocieszony.
Doprawdy, czy ostatnimi czasy ludzie i demony musieli przegrywać walkowerem?
- Ponieważ obaj opusciliscie arenę, ogłaszam remis - Oznajmił bezbarwnie.
- Co? - Zdziwił się Naadir.
- CO?! - Wydarł się Szabla, stając na nogi w mgnieniu oka. Mimo faktu, że nekromanta obił go niesamowicie, niebieskoskóry wydawał się być nieporuszony. Wyszarpnął miecz z brzucha, skrzywił się, po czym zaczął wywrzaskiwać jakies plugawe wiązanki. - Załatwiłbym tego rogacza w minutę osiem!
- Tak, własnie widziałem - Odparł zgryźliwie Daeva, zamiatając swymi skrzydłami i znikając w głębiach areny. Szabla warknął w odpowiedzi, rzucił wsciekłe spojrzenie Naadirowi, wytarł twarz rękawicą i zszedł z areny energicznym krokiem.

Naadir

Naadir

17.04.2011
Post ID: 61638

Naadir stał jak skamieniały. - Zgniótłbym go. Zniszczył... Ale mam pewność, że nigdy już nie będzie do końca zdrowy. Cóż... remis... - Naadir stojąc na arenie krzyknął - Kto następny?!

Fergard

Fergard

17.04.2011
Post ID: 61639

- A TY poszedł mi stąd! - Warknął Daeva, wskazując Naadirowi drzwi. - Daj powalczyć innym, do ciężkiej cholery! - Spirańczyk przeniósł wzrok na Szablę ze stoickim spokojem leczącego kolejne rany zadane mu przez demona. - Stary nie rady, co? - Zapytał złosliwie własciciel areny.
- Odwal się, zanim ja Cię odwalę - Odszczeknął w odpowiedzi niebieskoskóry. - Cóż za upokorzenie... Żeby Zabójcę Bogów jakis demon pokonał...
- Technicznie był remis.
- Wstyd, wstyd, dać się załatwić nowicjuszowi.
- Ponownie, stary nie rady.

Naadir

Naadir

17.04.2011
Post ID: 61640

Naadir przeszedł z areny na widownię płacąc wcześniej za miesięczny bilet. Wiedział, że jest mu potrzebne szybkie zwycięstwo, by nie doznać uszczerbku na reputacji. Wiedział też, że Daeva będzie patrzył na niego nieprzychylnie, po ostatniej walce. Ten Szabla musiał być dla niego kimś ważnym. Swoją drogą mam nadzieję, że kiedyś jeszcze się zmierzymy - myślał - Cóż, czas pokaże, jak potoczą się moje losy na Arenie. Na razie poczekam na swoją kolej, a przy okazji zobaczę pare walk - stwierdził Naad.

Agon

Agon

18.04.2011
Post ID: 61645

Agon spoglądał na tablicę o złotych ramach. "Sala chwały" - Przeczytał, a jedyne nazwisko jakie tam się znajdowało przykuło jego uwagę. - Hellscream, ciekawe, bardzo ciekawe, tak potężny wojownik na pewno spodobałby się mojej pani w roli niewolnika. Szkoda, że ten ork najwyraźniej odpuścił sobie walki w Kotlinie Wojowników. Hmm, zresztą pewnie i tak nie zdołałbym go pojmać. - Pomyślał drow, po czym spojrzał na siedzącego niżej Pikodragona. - Dwie walki minęły, chyba moja kara dobiegła końca. Czas skopać tyłek jakiemuś krasnoludowi. - Powiedział do Daevy.

Kameliasz

Archidyplomata Kameliasz

18.04.2011
Post ID: 61647

Bazaltovy pojawił się znikąd i jakże lakonicznie rzucił:
- Debel?

Nebirios

Nebirios

18.04.2011
Post ID: 61648

- Ja z Kameliaszem na ciebie i Piko - rzucił szybko Neb do Agona.

Fergard

Fergard

18.04.2011
Post ID: 61650

- Pikodragon odpada, jego lewitujący młot to zabawka innej kategorii - Mruknął Daeva, jakby czym niezadowolony. - Sądzę, że Corwin mógłby być chętny do walki, ale musicie zapytać go o zdanie.

Naadir

Naadir

18.04.2011
Post ID: 61652

Zawsze zostaję ja ;)

Darujmy sobie emotikonki w tematach fabularnych, co? - Fergard

Pikodragon

Pikodragon

18.04.2011
Post ID: 61653

Krasnolud powoli przechodził przez podłogę, która wyglądała jak pobojowisko (w sumie to jest to przecież arena), a później powiedział:
-No cóż, mimo iż to jest jedna z moich ulubionych zabawek, będę musiał użyć normalnego młota. Nie będę komuś psuć zabawy - nawet jeśli nie mam szans, to mam dobrą strategię, więc razem z Agonem będę mógł wygrać przeciwko Nebowi i Kameliaszowi.
-Czekam tylko na zgodę reszty - powiedział podwyższonym tonem do Daevy.

Corwin

Corwin

18.04.2011
Post ID: 61657

Widząc jakieś zamieszanie na arenie, Corwin wstał z trybun, podniósł tarczę i miecz. Ruszył w kierunku dyskutujących o czymś z zapałem wojowników.
Jego kolczuga z mithrilu połyskiwała w popołudniowym słońcu. Przebywający na arenie ucichli. Przyglądali się schodzacemu rycerzowi.
- Jestem gotowy na stoczenie pojedynku. - Rzekł krzyżowiec. Wsuwając lewą rękę w uchwyty tarczy. Skrócił pas, przesuwając klamrę w lewą stronę.
Wbił miecz w szczeline popękanej posadzki. Ślady po ostatniej walce. Które o dziwo nie zostały usunięte. Klękną przed mieczem, prawą ręka uczynił znak krzyża, jego usta układały się w nikomu nie znane słowa. Wstał. Związał tasiemką swoje pozlepiane w grube strąki włosy. Głęboki wdech, wydech. Strach który jescz nie tak dawno prawie paraliżował, ulotnił się w jednej chwili. W jednym momencie tarcza, miecz i jego ciało stały się jedną nierozerwalną całością.
- Deus vult. - Wyszeptał. Był gotów.

Kameliasz

Archidyplomata Kameliasz

18.04.2011
Post ID: 61658

- Zbytnia burżuazja jak dla mnie. Wybacz, Corwinie, ja nie jestem godzien. - Bazaltovy sprokurował skrzydła i poleciał na trybuny.
- Szkoda brudzić taką ładną zbroję. Myślę, że Pikodragon z Corwinem stoczyliby ciekawą walkę. Niemniej... Hm, to Daeva zdecyduje jakże szlachetną metodą losowania, kto z kim będzie się bił.

Fergard

Fergard

18.04.2011
Post ID: 61659

- Jako nowicjusze, Pikodragon i Corwin mają pierwszeństwo, nie znaczy to jednak, że nie mogą im towarzyszyć weterani - Oznajmił Daeva. - Jeżeli nikt nie wnosi przeciwskazań, sugeruję starcie Ariesa J. DeMenthora, zwanego także Kameliaszem i Corwina przeciwko Nebiriosowi i Pikodragonowi. Jeżeli nikt nie zgłasza obiekcji, możemy zacząć - Dodał, zas jego oczy rozjasniły się. Od dawna nie było takiego poruszenia na Arenie.

Agon

Agon

19.04.2011
Post ID: 61664

Agon siedział i czekał na rozpoczęcie jakiejś walki. Zaczęło mu się już nudzić więc wyczarował w swojej dłoni płomień. - Ciekawe czy ten obsydian w ogóle działa? - Myślał o demonicznej magii i bawił się ognistą kulką, którą uformował.

Kanako

Kanako

19.04.2011
Post ID: 61668

Do Agona podszedł Kanako. Rozsiadł się na trybunach i powiedział:
-Działa, ale słabo. Zmieniłem się bez większych oporów- zamknął oczy i podniósł twarz do słońca. Promienie podkreśliły lekko czerwonawą barwę skóry Kanako.

Kameliasz

Archidyplomata Kameliasz

19.04.2011
Post ID: 61669

- Naprawdę mogę walczyć przeciwko Nebiriosowi? - Bazaltovy wyraźnie się ucieszył. - Poczekajcie kilka minut, tylko powiem Irydusowi! Niech przybieże tu jak najszybciej...