Gorące Dysputy

Fotel, fajka - filozofia - "Czas - blok, stawanie się czy iluzja?"

Osada 'Pazur Behemota' > Gorące Dysputy > Fotel, fajka - filozofia > Czas - blok, stawanie się czy iluzja?
Wędrowiec: zaloguj, wyszukiwarka
Tarnoob

Tarnoob

7.08.2013
Post ID: 74961

Kontemplując to, jak zasiedziany i zakurzony Sandro puszcza kółka z dymu oczodołami od paru miesięcy, Tarnoob zastanawia się, wpada wreszcie na pomysł, odchrząkuje i woła lśniącą czaszkę Ghulka, dobrą duszę tej jaskini Mosquę i innych potencjalnie zainteresowanych.

Temat jeszcze nie został tutaj poruszony, a to chyba jeden z prostszych i ciekawszych w filozofii. Chodził po głowie mi i mojej załodze na wakacyjnym rejsie po Jezioraku.

Tarnoob przechyla łeb w nadziei, że wypłynie mu resztka wody z ucha.

Pytanie brzmi: czy wszystkie chwile są równie realne i istnieją „równocześnie”, a „my”, to znaczy nasze zmysły (świadomość to zbyt niebezpieczne słowo) się tylko „przesuwają” w tym bloku i oglądają to, co istnieje niezależnie od nas, tak jak ogląda się kolejne budynki przy przechadzaniu się ulicą? Ta koncepcja czasu bywa nazywana czasem-blokiem. Wikipedia podaje też nazwę „eternalizm”.

Jedna z alternatywnych koncepcji – dość intuicyjna - bywa nazywana czasem stawania się. Trudno się nie zgodzić, że przeszłość jest „realna” w tym znaczeniu, że jest nagim, brutalnym faktem, którego nie da się zmienić. W scholastycznych spekulacjach przypuszczano, że nawet boska wszechmoc jest ograniczona tym, że tak jak nie może stworzyć kamienia, którego sama by nie uniosła, tak nie może zmienić czegoś, co już się stało. O przyszłości nie można już chyba tego powiedzieć – to, co istnieje, zależy od naszych obecnych decyzji i od biegu wydarzeń, w dodatku hipotetyczna boska interwencja mogłaby złamać naturalny porządek „tego, co ma się stać” bez popadania w sprzeczność. Ta asymetria przeszłości i przyszłości prowadzi do wniosku, że czas jest blokiem, ale blokiem rosnącym, składającym się tylko z przeszłości, a teraźniejsza chwila jest – mówiąc językiem botaniki -”stożkiem wzrostu” tego czasu. Kolejne chwile „nawarstwiają się” na siebie w tym modelu, a przyszłość istnieje tylko potencjalnie.

Oczywiście nie można popadać w fałszywą dychotomię, bo nic nie stoi na przeszkodzie, żeby mieszać te modele ze sobą – teoretycznie jest do pomyślenia świat, w którym „blok” rzeczywiście rośnie, ale teraźniejszość nie jest na jego krawędzi, lecz ją „goni”, przesuwając się wewnątrz tego, co „już” istnieje. Część przyszłości – ta pomiędzy teraźniejszością a „stożkiem wzrostu” - jest wtedy równie realna co teraźniejszość i przeszłość, a część – ta jeszcze późniejsza - istnieje potencjalnie. Inną kombinacją byłby „blok przerywany” – czyli pewne przyszłe etapy są równie realne co teraźniejszość i przeszłość, ale są przerywane „przepaściami”, które urzeczywistniają się, gdy teraźniejszość znajduje się na ich krawędzi, wypełniając je po pewnym czasie i spajając bloki ze sobą. Rzecz jasna zdolny filozof czy matematyk wymyśli pewnie jeszcze mnóstwo innych koncepcji pośrednich, a może nawet je sklasyfikuje i sparametryzuje przestrzeń możliwych wariantów, ale brzytwa Ockhama i zdrowy rozsądek nakazują nam rozważać tylko dwie najprostsze opcje. (Choć klasyfikacja to fascynujący temat!)

Problem jest wspaniały w tym, że tak łatwo go postawić, tak trudno rozwiązać i ma tak wielkie znaczenie. Jest ciekawą zagwozdką sam w sobie, ale wpływa na wiele innych zagadnień, nie tylko w filozofii:
– wspomniany już tu na forum problem wolnej woli – jeśli czas jest deterministycznym blokiem, człowiek faktycznie ma tylko iluzję wyboru, w rzeczywistości oglądając tylko swoje przeznaczenie i przepływając przez ustalone z góry stany umysłu, z których poprzednie wydają się wpływać na następne. Z kolei pewne warianty czasu stawania się pozwalają na wolną wolę nawet w inkompatybilistycznym (libertariańskim) sensie - przyszłość „decyduje się” tu i teraz, zależąc od ludzkich wyborów.
– teologowie od wieków spierają się w okół problemu, który jest ultra-hiper-kombo rozwinięciem powyższego, bo to superpozycja kilku wielkich problemów na raz. Dyskusja dotyczy tego, w jaki sposób Bóg postrzega czas, jak ta wiedza ma się do wolnej woli człowieka, w jakim stopniu ludzki los - zwłaszcza zbawienie – zależy od jego wolnych wyborów, a w jakim od łaski, czy łaska może zostać odrzucona przez wolny wybór, jeśli łaska jest odpowiedzią na modlitwy – to czy może je poprzedzać, czy oprócz uczynków i łaski zbawienie zależy od wiary, czy wiara jest uczynkiem czy łaską i tak dalej, i tak dalej bez końca, heretyku.
– problem czasu chodzi po głowie chyba każdemu ambitnemu pisarzowi albo scenarzyście fantasy i science-fiction, który umieszcza w swoich dziełach wątki podróży w czasie. Nie jest jasnym, czy pewne koncepcje czasu rozwiązują słynny paradoks dziadka, uznawany za bezsprzeczny argument przeciwko możliwości cofania się w przeszłość i wpływania na nią.
– uczniowie i studenci fizyki dostają zawrotu głowy, kiedy uczą się szczególnej teorii względności (Lorentza-Poincaréego-Einsteina-Minkowskiego) z jej paradoksami: względnością jednoczesności, dylatacją czasu, skróceniem długości, paradoksem bliźniąt i pewną formą „podróży w przyszłość” lub „zostania w teraźniejszości”, tzn. przeżycia czasu w innym tempie niż otoczenie. Minęło ponad sto lat od pierwszej publikacji, a dalej odkrywa się nowe paradoksy i daleko nam do intuicji. W STW problem interpretacji czasu się komplikuje, bo dochodzi jego względność i splecenie z przestrzenią. Możliwe, że filozoficzne interpretacje rzucają nowe światło na tę teorię i inne, pozwalając je lepiej zrozumieć, rozwiązać stare paradoksy i znaleźć nowe.

Zapraszam do wielkiej dyskusji.