Gorące Dysputy

Karczma Pazur Behemota - "Zostań Osadnikiem!"

Osada 'Pazur Behemota' > Gorące Dysputy > Karczma Pazur Behemota > Zostań Osadnikiem!
Wędrowiec: zaloguj, wyszukiwarka
Thausael

Thausael

22.10.2007
Post ID: 20432

//Drzwi otwarły się szeroko, stała w nich postać. Tajemniczy wędrowiec wszedł do gospody oglądając uważnie aczkolwiek ze stoickim spokojem każdy szczegół. Delikatny uśmiech pojawił się w kącikach jego ust. Wolnym krokiem podszedł do lady, zamówił podwójnego Zielonego Smoka gdy...

CO ZA PIĘKNE MIEJSCE!

...wykrzyknął z niedorzecznym uśmiechem na ustach całkowicie zmieniając swój ponury wizerunek.

-Jakże zwało się to miasto ? Pazur Behemotha prawda ? Zaprawdę wspaniałe miejsce, właśnie czegoś takiego
szukałem!
-Panie, niech pan tak nie krzyczy bo straszy pan klientów, to przyzwoity lokal.
-Przepraszam najmocniej kolego, po prostu nie mogę się powstrzymać. Przechadzając się ulicami minąłem tylu
ciekawych ludzi a każdy z nich ma tyle ciekawych rzeczy do powiedzenia! Wiesz że...
-...Zaiste, lubisz rozmawiać (przerwał mu barman). Powiedział bym nawet żeś gadatliwy jest. To znaczy że
trafiłeś w dobre miejsce. Powinieneś porozmawiać z Grododzierżcą, poproś go o klucze. To on ustala kto
stanie się częścią osady, a mnie przestań pan zamęczać.
-Em, dobrze nie omieszkam tak uczynić. Miło się konwersowało -
uśmiechnął się ciepło wędrowiec.
-Swoją drogą, mam na imię Thausael, możesz mówić mi Tas.
-...

Widząc że z rozmowy z barmanem nic nie będzie, Tas postanowił skorzystać z rady i porozmawiać z
Grododzierżcą."Brzmi interesująco", pomyślał. Łowca powoli smakował napój do ostatniej kropli. "Cóż, czas się
zbiera..." w tym momencie do baru weszła piękna elfka. Hmm, najpierw interesy potem przyjemności powiedział
pod nosem dosiadając się do niej.

Następnego dnia Tas pełen dobrej energii udał się do posiadłości Grododzierżcy (nie spodziewał się że
wejście do niej będzie takie trudne, jednak historyjka o dawnej znajomości jak zwykle poskutkowała). Czujnie
oglądając każdy zakamarek swoimi bystrymi oczyma zbliżał się do celu, komnaty Licha którym ten osobnik
okazał się być. Z reguły Tas unika konfrontacji z żywymi trupami jednak tym razem miał zamiar zrobić
wyjątek. Po zdobyciu większej dawki informacji na temat osadników Tas naprawdę zapragnął własnych kluczy.

-Jesteśmy na miejscu. Mimo iż się znacie pamiętaj o odpowiednim zachowaniu, wyrażaj się z szacunkiem.
Szepnął sługa Licha.
-Wychowałem się wśród elfów, wiem jak się zachować. Proszę, zostaw nas teraz w spokoju (Thausael nie chciał
sprowokować niezręcznej sytuacji gdyby służący wpadł na pomysł streszczenia jego historyjki).
-...Dobrze, zapewne macie sobie wiele do powiedzenia.
-Dziękuję.
Jedno z głowy - pomyślał.

Półelf poczekał aż odziany na czarno mężczyzna oddali się po czym stanowczo zapukał.
-Wejść -
padła odpowiedź, tak też wypadało uczynić.
-Witaj Moandorze, pewnie jesteś zaskoczony widokiem kogoś obcego kto został wpuszczony do twojej komnaty...
Cóż, ja też bym był.
Uśmiech Tasa nie zrobił na Lichu wrażenia (o ile zrobienie wrażenia na takiej twarzy
jest możliwe).
-Powiem wprost, przychodzę do ciebie aby poprosić cię o klucze
(brak reakcji ze strony Moandora zaczynał
go irytować). Jestem Bardem, nie ma dla mnie lepszego miejsca. Nie jestem wybitnym pisarzem, ale uwielbiam
dyskutować i wymieniać poglądy. To jest główny powód dla którego chcę należeć do tej wspólnoty, wydaje mi
się że nareszcie znalazłem miejsce dla siebie by zapomnieć o starych czasach. Na odpowiedź poczekam 3 dni,
jeżeli nie dostanę od ciebie wiadomości w tym czasie, wyruszę w dalszą podróż. W każdym razie dziękuję za
poświęcony mi czas, i do zobaczenia.

Powiedziawszy to Thausael opuścił włości Grododzierżcy, mając na twarzy ten sam subtelny uśmiech co
zawsze. Tas po raz kolejny stanął przed trudnym wyborem, udać się na prawo w ślad za zmysłową szatynką, czy
na lewo by dogonić uroczą brunetkę...

-Powinienem dać sobie tydzień... - skarcił się doganiając jedną z pań.//

#edytowanie - problemy z formatowaniem teksu.

Dragon Killer

Dragon Killer

3.01.2008
Post ID: 21773
Nagle przy stoliku w rogu, pojawił się jegomość w brązowobeżowym nieco mnisim habicie. Podszedł do ogłoszenia. Westchnął, po czym rzekł na głos do zebranych:

Ja, Draxenus syn Dallanora...nastała krótka przerwa ...pragnę odkupić we winy za nieobecność w trudnych czasach Jaskini...głos podłamał mu się jakoby dziecko niewinne gałązkę złamało dlatego też proszę o nadanie tytułu Osadnika... by móc razem ze smoczym poselstwem... nieść poselstwo Imperium Jaskini Behemota...

Zniknął, lecz pozostała woń smoczych róż...
Jaskier

Jaskier

8.01.2008
Post ID: 21915
Dlaczego chciałbym zostać Osadnikiem... Panie Moandorze(nie nadążam za zmianami), ponieważ mogę tam ukazać swoją twórczość, poznać tam wielu kompanów, i po za tym, Osada powoli znów zacznie tętnić życiem i odzyska dawną świetność! Cieszę się, że Osada już jest wielka. A, i to Ognisko(cytcyt;)), właśnie dlatego chciałbym zostać Osadnikiem.

Dziękuję za uwagę
Moandor

Strażnik słów Moandor

8.01.2008
Post ID: 21938
Jaskier, Dragon Killer, Thausael - oczywiście, że przyznam Wam klucze do Osady. Zresztą nawet bez nich jesteście mile widziani w naszej jaskiniowej siedzibie miłośników sztuki. Zapraszam was serdecznie do jak najczęstszego odwiedzania Osady i udziału w dysputach. Zachęcam do lektury świetnych osadowych opowiadań.

Od dziś czujcie się jak u siebie w domu.
laczus

laczus

12.01.2008
Post ID: 22071
Ja Laczus pragnę znależć spokojne miejsce do odpoczynku po trudach służby w imię Elerata.
Miejsca gdzie poznam nowych towarzyszy i spotkam starych gdzie siądę przy ognisku i posłucham opowieści barda.
Moandor

Strażnik słów Moandor

15.01.2008
Post ID: 22159
Szczerze zachęcam wszystkich Osadników oraz wszystkich, którzy chcą wstąpić do Osady do udzielania się w naszej społeczności. Zachęcam do odwiedzania naszego forum - Gorących Dysput, do zajrzenia do biblioteki wspaniałych opowiadań fantasy pióra naszych minstreli - Misternych Rękopisów. Szczerze polecam wstąpienie do Osadowej Galerii.
Osadę tak naprawdę tworzymy my, Osadnicy, i tylko od nas zależy jak będzie się rozwijała i jaki będzie miała wygląd. Może macie pomysły na to, co w Osadzie można by poprawić, ulepszyć, stworzyć. Podzielcie się nimi. Może zauważyliście jakieś mankamenty, coś co nie jest tak jak trzeba, nie tylko sprawy techniczne mam na myśli, dajcie znać.
Najważniejsze, by każdy Osadnik czuł się w naszym grodzie jak u siebie, swojsko. A tylko od nas to zależy.

Cieszę się, że po klucze zjawiają się nowi przybysze. Oczywiście Grododzierżca nie będzie Wam robił żadnych trudności w ich otrzymaniu. Ale niech razem z prośbą o klucz idzie wasz entuzjazm i szczera chęć dołączenia do grona Osadników. Porozglądajcie się po Osadzie, napiszcie parę postów w działach, które Was zainteresowały. A wtedy klucz będzie już tylko czystą formalnością.

Moandor,
Grododzierżca.
Ghulk

Ghulk

16.01.2008
Post ID: 22164

po trudach służby w imię Elerata.


Nie bluźnij. Tym niepozytywnym akcentem chciałbym poprosić o klucze do Osady. Często udzielam się w Gorących dysputach i lubię czytać.
Disertex

Disertex

1.02.2008
Post ID: 22796
Ja mogę się nadawać . No a jakie role mają osadnicy ? Jak np. prace jakieś (np. w mistycznych obrazach) to bardzo chętnie !
Haart

Haart

1.02.2008
Post ID: 22797
No jak tyle osób się zgłasza, to czemu nie ja :P ? Chciałbym być osadnikiem, ponieważ lubię czytać, fantastykę uwielbiam itd. :]
Ynaf

Ynaf

1.02.2008
Post ID: 22798
Ooo fajne nareszcie będę mógł się podzielic z kimś swoją twórczością. Hmmm interesujące!!!
Moandor

Strażnik słów Moandor

3.02.2008
Post ID: 22880

Ja mogę się nadawać . No a jakie role mają osadnicy ? Jak np. prace jakieś (np. w mistycznych obrazach) to bardzo chętnie !



Osada nie jest obozem pracy. :) Ale oczywiście każdy może działać na rzecz jej rozwoju. W jaki sposób? W najróżniejszy. Czytając i oceniając opowiadania osadowe, komentując prace z osadowej galerii. No i oczywiście udzielać się w Gorących Dysputach.
Najważniejsze jest to, byśmy wszyscy się w Osadzie dobrze czuli i mogli w przyjemny sposób spędzać czas.

Osada skupia miłośników literatury i sztuki, w szczególności fantasy (ogólnie fantastyki), ale nie tylko. Każdy komu rzeczy te nie są obce, jest mile widziany.

Chętnie Was wszystkich przyjmę w poczet Osadników. Chcę jednak, byście wpierw pozwiedzali trochę Osadę. Rozgośćcie się, napiszcie parę postów, poczytajcie. Jeśli Wam się spodoba, klucze macie zapewnione.

Z pozdrowieniami,
Moandor.
Disertex

Disertex

5.02.2008
Post ID: 22993
Widzę jednak , że rola osadnika by mi się spodobała .
Mogę zostać !
Tym bardziej , że mogę rozwijać dobrze tą osadę .
Haart

Haart

5.02.2008
Post ID: 22998

Disertex

Widzę jednak , że rola osadnika by mi się spodobała .
Mogę zostać !
Tym bardziej , że mogę rozwijać dobrze tą osadę .


Tak więc możesz pisać, jak powiedział Moandor, w każdej chwili. Ja na przykład nie jestem jeszcze osadnikiem, ale się wypowiadam w osadzie ;]
Pozdrawiam.
Moandor

Strażnik słów Moandor

6.02.2008
Post ID: 23004

Ja na przykład nie jestem jeszcze osadnikiem, ale się wypowiadam w osadzie ;]



Nie trzeba być Osadnikiem by wypowiadać się w Osadzie. Ale zapewniam, że Ci, którzy to czynią nie zastaną przeze mnie pominięci. Klucze do Osady to tylko kwestia czasu.
MiB

MiB

6.02.2008
Post ID: 23006

Disertex

Widzę jednak , że rola osadnika by mi się spodobała .
Mogę zostać !


Klucze do Osady to przywilej, a nie coś, co Ci się należy "bo chcesz".
Za sam biogram i podpis nie powinieneś ich dostać.

Pozdrawiam
Hellscream

Hellscream

18.02.2008
Post ID: 23920
[Postać w szarym, pamiętającym lepsze czasy płaszczu powoli weszła do gospody. Zielona twarz nie przedstawiała żadnego wyrazu. Powolnym krokiem ork zbliżył się do kontuaru.]
- Piwo jest ?
- O tak, najlepsze beczki w całym kraju.
[Ork wziął sakiewkę i wyciągnął dwie platynowe monety. Oczy wszystkich zwróciły się na orka. Skąd mógł mieć tyle pieniędzy?]
- Nalewaj aż każę przestać.
- Oczywiście, szlachetny panie.
- Żaden ze mnie szlachetny pan, człowieku.
- A więc jak mam pana tytułować ?
- Grom, po prostu Grom.
- Rozumiem. Co pana tu sprowadza ?
- Ach... To moja sprawa.
- Rozumiem... Gdyby szanowny pan chciał na stałe się osiedlić, powinien pan porozmawiać z grododzierżcą.
- Gdzie mogę go znaleźć ?
- Och, pewnie jest w swojej posiadłości, nie przegapi pan.
- Rozumiem. Jakiej rasy jest wasz grododzierżca ?
- Jest liszem.
- Tak więc władca nieumarłych. Odesłałem na zasłużony odpoczynek wiele żywych trupów.
[Ork dopił czwarty kufel piwa i wyszedł z karczmy. Szedł i myślał co powie liszowi. Mało kto rozpoznawał w orku wodza klanu Wojennej Pieśni. W pewnym momencie usłyszał ruch za sobą. Odwrócił się i zobaczył krasnoluda oraz trzech ludzi.]
- Masz jakiś problem, krasnoludzie.
- Och, nie. Ty masz za to jeden.
- Jeśli chcesz popełnić samobójstwo, to kup sobie arszenik i się otruj zamiast wplatać w to innych.
- O co ci chodzi, zielonoskórcu ?
- Uważaj, karzełku bo ten zielonoskórzec jeszcze bardziej cię zmniejszy.
- Słyszeliście, chłopcy ?! Zabić tego potwora!
Ludzie rzucili się na orka, wyciągając w biegu miecze. Ork uniknął dwóch ciosów i sparował trzeci pancerną rękawicą. Siła uderzenia zwaliła człowieka z nóg. Następny napastnik silnym kopnięciem został posłany w błoto. Trzeci zaczął się wahać. Ork zrzucił pelerynę z ramion. Ich oczom ukazał się dwumetrowy ork w czarno-czerwonym pancerzu. Z przewieszonej przez plecy długiej pochwy na miecz szybkim ruchem wyślizgnęło się szerokie ostrze. Ork przyjął postawę bojową, trzymając miecz w jednej ręce. Człowiek pobladł na ten widok. Krasnolud w tym samym momencie zaatakował toporem. Półobrót z mieczem wybił ostrze z ręki krasnoluda, jednocześnie podcinając człowieka. Ręka orka pomknęła za plecy i wróciła z pokaźnym toporem bojowym. Ork zamachnął się obiema broniami jednocześnie. Z brzuch krasnoluda buchnęła krew, głowa jednego z ludzi potoczyła się w bok. Ork wbił miecz w drugie człowieka, wyrzucony z dłoni topór uderzył w szczękę ostatniego. Szybkim ruchem wojownik skręcił kark krasnoludowi. "Zbyt dużo śmierci, dużo za dużo" myślał, zbierając swą broń i płaszcz.

Siedziba grododzierżcy była dość spora. Ork siedział w czymś co można by uznać za poczekalnię. Moandor właśnie miał go przyjąć. Cienista postać wychynęła za drzwi i zawołała Groma. Orkowy weteran powoli wszedł do kwatery lisza.
- Co cię tu sprowadza, zacny orku ?
- Chciałem się osiedlić w tym mieście.
- Ach tak. Powiedz mi więc, dlaczego akurat tutaj ?
- Chodzą słuchy, że w tym mieście jest wiele osób lubiących opowiadać. Ja również, w przerwach między zabiciem jednego demona a drugiego, lubię opowiadać. Spisałem parę opowieści, kiedyś nawet zarabiałem jako bard.
- No dobrze, zastanowię się.
- Dziękuję, władco martwych.
Po czym wyszedł i wrócił do gospody.
Migilet

Migilet

19.02.2008
Post ID: 23989
Wkroczyłem do osady, zobaczyłem stare, dosyć zaniedbane budowle, ujrzałem puste domy i smutnych mieszkańców.
Chcę to zmienić, mam wolę działania i pisemnej twórczości. Zdaję sobie sprawę z tego że muszę zostać zaakceptowany przez starszyznę. Z tego powodu uroczyście pytam się czy mogę dołączyć do osadników i działać dla dobra i chwały osady. Mam nadzieję że jestem dobrze przygotowany do tej roli. Rozsądzenie tego pozostawiam wam drodzy mieszkańcy tego miejsca...
Ynaf

Ynaf

19.02.2008
Post ID: 24006
Było mglisto. Osadnicy miasteczka nie przygotowani na tak dziwne zjawisko, schronili się w swoich domach.
Wszystko wyglądało dziwnie ponuro, jakby przez maisteczko przesła śmierć, a jednak to nie było to...
Nagle w dali wyłoniła się ciemna postać. Szła do tego dziwnie ponurego miasteczka, zdecydowanym krokiem.
Zdawała się nie zauważać, że mgła w tym miasteczku była nie lada atrakcją.
Kiedy podeszła bliżej wyraźnie było widać jej prostą sylwetkę.
Był to mężczyzna, o białych włosach. Jego twarz była poorana bliznami, które zapewne były pozostałością po wielu krwawych

przeżyciach. Oczy, które wciąż patrzyły przenikilwym wzrokiem były koloru piwnego.
Jego sylwetka zdawała się emanować blaskiem pośród tej dziwnej mgły, jakby ona go nie dotyczyła.
Mężczyzna zatrzymał się przed bramą miasta

- Kim jesteś?- zapytał z niechęcią miejski strażnik. Widać było, że to co uczynił, robi z wielką odrazą.
-Moję imię brzmi Ynaf.-
- Po coś do miasteczka przybył?-
Przyszedłem zapolować na niewinne dziewice- rzekł sarkastycznie mężczyzna- Zamierzam się osiedlić. Wpuści mnie pan do

miasta czy będziemy tak tu stać, aż mgła opadnie?-
-Nie wiem. Mgła przynosi groźne licho...- wyrzucił z siebie strażnik.
-Gdybym był owym złym lichem, zapewniam pana, że w tej chwili nie stał by pan tutaj.- odparł z ironią Ynaf.
-Grozi mi pan?-
-Nie, ja tylko stwierdzam fakt.-

Strażnik stwierdził, że osobnik nie stanowi większego zagrożenia, dlatego po chwili postanowił otworzyć bramę.
-Dziękuję- odparł cicho przybysz, po czym pewnym krokiem ruszył w kierunku sreca miasta.
Mijając kolejne domy, sklepy, kościoły, skierował się do najbliższej tawerny.
Stanął przed drzwiami, otworzył je po czym wszedł do karczmy.
W pomieszczeniu było gwarno. Ludzie rozmawiali, pili piwo, podrywali lokalne niewiasty- prowadzili normalne życie. Zdawali się nie przejmować złowróżbną pogodą na zewnątrz. W karczmie właśnie wybuchła typowa walka, gdy Ynaf zaczął sie przeciskać w stronę barmana.
Usiadł na misternie zdobionym krześle, lecz panująca atmosfera sprawiła, iż nikt nie zauważył dziwnego wędrowca. Przybysz
zamowił wino, po czym obserwował walczących. W tłumie wyrażnie było widać Clifoda, który dzielnie walczył, ale nikt nie wiedział o co mu chodzi.
Gdy znudził się widokiem walczących istot. Postanowił zagadać barmana.
- Wie pan o co im chodzi?
-Jak zawsze. Chodzi im o kobietę.
Hmmm a więc nic nowego pomyślał Ynaf.
-Co można zwiedzić w miasteczku?
-Hmmm to zależy czego szukasz.
Można zwiedzić piękny starożytny kościół, zwidzić oberże "Pod rozbrykanym kucykiem", odwiedzić lokalny cyrk, zagościć pod drzewem zagadek, oraz poprośić o klucze u Lisza Moandera...
-Jak to poprośić o klucze?-
-Noramalnie. Jeśli chcesz zostać osadnikiem, musisz zagościć u Moandera i poprosić go o klucze.
-Wiesz gdzie on mieszka?
-Tak, ma swój dom na wzgórzu-
-Dzięki, chyba pójdę do niego i poproszęo klucze.
Wstał i zaczął przciskać się pomiędzy klientów tawerny.
Wyszedł na świeże powietrze. Mgła już opadła i ludzie zaczęli wychodzić ze swoich domów.
Ynaf odnalazł drogę na wzgórze, po czym skierował się w stronę domu Moandera.
Doszedł do bogato ozdobionej bramy, ogradzającej dom lisza.
Na jej szczycie wisiała kołarka w kształcie węża.
Zapukał trzy razy. Brama otworzyła się ukazując wnetrze posiadłości.
Przez sam środek biegła wspaniale wykonana fontanna.
Dookoła niej rosły przepiękne rhododendrony. Całość wygładała tak jakby właściel używał dość skompilkowanych czarów, aby utrzymać ogród w tak idealnym stanie.
Wędrowiec przez chwilę podziwiał widok, a następnie ruszył do domu stojącego na samym szczycie.
Moandor jakby wiedział, że ktoś do niego zawita, wyszedł ze swojego domu i stanął przed drzwiami.
-Witaj Moandor- rzekł Ynaf
-Witaj przybyszu- odparł Lisz
-Mów mi Ynaf-
-No dobrze przybyszu, co cię sprowadza w me skromne progi?-
-Chciałbym dostać klucze do osady-odrzekł Ynaf
-Hmmm dam ci odpowiedź w niedługim czasie...
CDN.


Moandor

Strażnik słów Moandor

22.02.2008
Post ID: 24136
Dzień zbliżał się już ku końcowi. Grododzierżca Moandor wciąż jeszcze spacerował z Druidkotem, Pretorianinem Jaskini, prowadząc dość ożywioną konwersację. Przechadzali się brukowaną aleją wzdłuż której rozciągały się zagony kwiatów, w tym także budzących szczególny zachwyt Rododendronów. Po Osadzie zaczęły nawet krążyć plotki, jakoby Grododzierżca posuwał się do użycia czarów, by utrzymać swój ogród w tak doskonałym stanie. W rzeczywistości jest to zasługa jego znakomitych ogrodników, a plotki owe rozsiewane są najczęściej przez zazdrosnych kolegów po fachu.
Gdy powrócili wreszcie do rezydencji na wzgórzu Moandor dał znak swojemu zaufanemu słudze, by przyprowadził oczekujących w hallu mieszkańców Imperium. Gdy weszli zdumieli do komnaty zdumieli się nieco, bowiem Grododzierżca zupełnie nie przypominał im osoby, z którą kilka dni wcześniej rozmawiali w sprawie Kluczy.
Był ubrany w czerń, i przede wszystkim o wiele wyższy. Twarz spowijał mu czarny kaptur. Jedyną oznaką, że mają do czynienia z Liszem był słabo widoczny, jednak zauważalny nawet spod kaptura czerwony blask w miejscu oczu.

- Wiecie, zapewne, dlaczego was zaprosiłem. Kilka dni temu poprosiliście o klucze do bram Osady. Zanim poinformuje was o swojej decyzji chciałbym wpierw powiedzieć parę słów każdemu z osobna.

Ynafie - wywołany rozpoznał teraz w osobie Grododzierżcy osobę, z którą rozmawiał niedawno w Gorących Dysputach - Mieliśmy okazję już się poznać. Cieszę się, że odwiedziłeś Stolik Literacki. Necronomicon jest ciekawą księgą. Mam jeden egzemplarz w swoich zbiorach - mówiąc to Lisz wskazał na regał stojący przy przeciwległej ścianie, cały zapełniony starymi księgami - Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś porozmawiamy o innych dziełach wartych uwagi. Istnieje choćby starożytny tekst, napisany przez autora, którego imię zatarło się z upływem czasu. Opowiada losy wielkiej wojny, która miała rozstrzygnąć o losie cywilizacji wolnych ludzi. Opisuje także historię tajemniczego artefaktu, potężnego pierścienia, dzięki któremu jego pan, gdyby go odzyskał, stałby się niepokonany. Zajmujący tekst, doprawdy. Szkoda, że imię autora pozostanie na wieki zapomniane. Zachowały się tylko cztery litery - JRRT...
To tylko jedna z ciekawych opowieści jakie się zachowały od momentu, kiedy nasza cywilizacja poznała sztukę słowa pisanego. Liczę, że w przyszłości od czasu do czasu zajrzysz do Gorących Dysput. Będzie Ci łatwiej, gdyż o dziś zostajesz pełnoprawnym Osadnikiem. - Gdy Moandor skończył mówić, do Ynafa podszedł sługa Grododzierżcy wręczając my Srebrny Klucz do Bram Osady. -
Ynafie, Mam do ciebie tylko jedną prośbę. Nie traktuj poważnie plotek o, jakoby, czarodziejskim pochodzeniu mojego ogrodu. :)

Nowo mianowany Osadnik nie krył zadowolenia z pozytywnego biegu wypadków. Wycofał się stronę drzwi, zaś Moandor podszedł w stronę stojącego obok Migileta.

- Migilecie, twoja sława jako wytrawnego wojownika dotarła także do bram naszej społeczności. Osadnicy z przyjemnością posłuchają opowieści o wielkich bitwach, odwadze i bohaterstwie. Choć my w Osadzie od dawna już żyjemy w czasach pokoju, cnoty te nie są nam obce. Wzywa cię wojenny obowiązek, ale wiedz, że od dziś, tak jak Ynaf, zostajesz jednym z nas. Oto twój Klucz do Bramy. A gdy znudzi ci się wojaczka, nie zapominaj o księgach.

Migilet skłonił się Grododzierżcy i dołączył do stojącego z tyłu Ynafa dzierżąc w dłoniach taki sam Srebrny Klucz.

Hellscreamie - Lisz zwrócił się do wysokiego barczystego orka - Dobry bard zawsze znajdzie w Osadzie swoje miejsce. Z chęcią też przeczytamy opowieści, które spisałeś. Umieścimy je w naszej bibliotece.
Chcę ci tylko o jednym przypomnieć. Osada od dawna jest, można by rzec, oazą spokoju. Od niepamiętnych czasów nikt tu nie zginął z ręki drugiego. Doszły mnie słuchy, że dość łatwo sięgasz po miecz. Strzeż się przed pochopnymi czynami, które być może uchodzą płazem na wojnie, ale nie w murach tego grodu.
Zwykłem jednak dawać każdemu szansę, więc dam ją i tobie. Niech ten Klucz będzie dowodem mojego zaufania, a Tobie niech da natchnienie do tworzenia coraz piękniejszych opowieści.

Wreszcie Moandor podszedł do ostatnich trzech mieszkańców Imperium wezwanych tego dnia.

- Haarcie, Ghulku, Disertexie. Wam również przyznam Klucze. Mam nadzieję, że zachęcą was one do częstszej obecności i udziału w życiu kulturalnym Osady. Tak naprawdę od nas wszystkich zależy, jak będzie wyglądało to miejsce. Bez światłych mieszkańców Grododzierżca, choćby miał największe środki, nie sprawi aby Osada kwitła. Podobnie jak te rododendrony, które mogliście oglądać przed moim domem. Bez troskliwej opieki ogrodników żadna magia nie jest w stanie sprawić, by wyglądały tak jak teraz.

Także i tym razem służący wręczył każdemu po Srebrnym Kluczu.

Wkrótce Grododzierżca pożegnał nowych Osadników i udał się do swojej osobistej komnaty zabierając z regału z książkami dzieło zapomnianego mistrza pióra, z imienia którego czas zachował jedynie cztery pierwsze litery... JRRT.




Haart

Haart

25.02.2008
Post ID: 24395

- Haarcie, Ghulku, Disertexie. Wam również przyznam Klucze. Mam nadzieję, że zachęcą was one do częstszej obecności i udziału w życiu kulturalnym Osady. Tak naprawdę od nas wszystkich zależy, jak będzie wyglądało to miejsce. Bez światłych mieszkańców Grododzierżca, choćby miał największe środki, nie sprawi aby Osada kwitła. Podobnie jak te rododendrony, które mogliście oglądać przed moim domem. Bez troskliwej opieki ogrodników żadna magia nie jest w stanie sprawić, by wyglądały tak jak teraz.


- A więc cóż mam powiedzieć ? Dziękuję chyba wystarczy. Karczmarz ! Flaki ze smoka dla mnie ! I po rundce piwa dla wszystkich !
- No, gratuluję - powiedział karczmarz.
Pff, kolejny naiwniak - pomyślał.