Gorące Dysputy

Kronika - "Garść wspomnień, historii, refleksji"

Osada 'Pazur Behemota' > Gorące Dysputy > Kronika > Garść wspomnień, historii, refleksji
Wędrowiec: zaloguj, wyszukiwarka
Faramir

Faramir

22.01.2004
Post ID: 11157

Jakiś taki mam nastrój na wspomnienia.

Przypominają mi się chwile, gdym dopiero co do Osady zawitał, gdy coś takiego jak Nowe Forum jeszcze nie istniało, gdy wszystko było dla mnie takie nowe, a ja byłem jeszcze - patrząc na to dzisiaj - dzieckiem. (Mała dygresja: Czy za, powiedzmy, pięć lat dzisiejszy ja będę dla przyszłego mnie też dzieckiem, czy może kimś "wyższym"?)

Dlaczego więc, jeśli taki mam nastrój, nie uwiecznić tego, nie zapisać?

Oto więc przed wami Skrótowa Historia Rozwoju Emocjonalnego Faramira Podczas Pobytu w Jaskini, spisana nie z powodu jakiegoś wielkiego święta, jakiejś rocznicy, a po prostu z wewnętrznej potrzeby.

Do Osady przybyłem 24 października 2002 r. z zaproszenia Ururama Tururama do stolika kartograficznego, który własnie został utworzony. W tym miejscu należą się Ururamowi wielkie podziękowania.

W chwili przekroczenia progu Osady byłem zapalonym spamerem, piszącym posty tylko po to, by mieć ich większą liczbę, na Forum WR.PL, z którego wielu Jaskiniowców, z tego co wiem, się wywodzi. Przyznam się szczerze, że dziś trochę mi głupio gdy pomyślę, że - między innymi - z mojej winy tamto Forum tak stoczyło się. Z merytorycznego, przyjaznego nowym użytkownikom, stało się miejscem wypisywania głupot mało związanych ze światem HoMM. W tym miejscu chciałbym przeprosić wszystkich użytkowników Forum WR.PL, że przyczyniłem się do tego, że wiele wartościowych osób - opuściło je. Obecnie, zaglądając tam od czasu, do czasu, widzę iż sytuacja się mocno poprawiła. To miło wiedzieć, że inni potrafią naprawiać cudze błędy.

Jednakże ja nie o tym. Miałem mówić o mojej historii z IJB. Więc proszę. Wchodząc do Osady, byłem, jak już wspomniałem, dzieckiem stojącym u bram dojrzałości, które lubowało się w pisaniu bezsensownych, głupich wypowiedzi, dla którego ilość postów była wyznacznikiem jakości, etc. Słowami dwoma: Głupi byłem. Choć pewnie traktuję się zbyt surowo...

Byłem poza tym zapalonym Tolkienowcem, który uważał książki Tolkiena za świętość, za niepodważalne prawo i po prostu za coś, czego nie da się opisać słowami. Byłem zakochany po uszy w Śródziemiu i żadne słowa krytyki do mnie nie docierały. Sam za to broniłem kiedy tylko się dało Mistrza.

Nie wiem, pamięć już widocznie nie ta, jednak coś musiało sie zdarzyć, gdyz gdy wszedłem do Osady, jakoś nie zacząłem w niej pisać bezsensownych, pisanych "na odpieprz" postów. Zacząłem się starać i, mimo iż we wszelkich rankingach nadal się lubowałem, pisałem bardziej z sensem niż poprzednio.

Pamiętam jak wczoraj te pierwsze miesiące i rutynę jaka wtedy utworzyła się w moim życiu. Szkoła, powrót do domu, odrabianie lekcji i komp. W przy kompie od razu Internet Explorer i osada.heroes.net.pl . Następnie przeglądałem co zdarzyło się od mojej ostatniej wizyty (czyt. wieczora dnia poprzedniego :) ), pogadanka przy ognisku i przejście do trybu Offline, gdzie czytałem dokładnie posty i odpowiadałem na nie, najlepiej jak potrafiłem. Potem zamieszczałem moje wypowiedzi, a przy okazji przeglądałem czy nie zdarzyło się jescze co nowego. Jeśli tak, to znowu, w miarę możliwości, odpowiadałem. I tak mi dzionek zlatywał aż do godziny, mniej więcej, 22, kiedy szedłem się umyć, a potem z książką w ręku kładłem się do łóżka. Ech, aż się lekko łzy w oku zebrały.

Pamiętam dobrze z jaką powagą traktowałem wtedy każdą GGadkę na GG. Jaki to był dla mnie zaszczyt, gdy rozmawiałem z którymś z wielkich Jaskini. jOjO, Guinea, Grenadier... heh:). Naprawdę całym sobą żyłem Jaskinią.

Pamiętam, jak strasznie przejmowałem się opiniami wydawanymi przez innych, a dotyczącymi moich opowiadań. O rety, ale to było dla mnie wtedy ważne! Żyłem prawdziwymi marzeniami i myślałem nawet (ach!, ta rozbrajająca dziecięca naiwność!) czy nie udałoby mi się w przyszłości, dzięki ciężkiej pracy zostać jakimś znanym pisarzem. Jejku, ale byłem wtedy nawiedzony!

Chciałem wtedy całego siebie oddać Jaskini. Byłem zachwycony nią, byłem jej wdzięczny i byłem do niej przywiązany. Chciałem więc jakoś oddać jej cząstkę, tę tkwiącą we mnie głebiej, samego siebie. Zacząłem pisać wiersze.

Byłem wtedy naiwnym chłopcem, który miał niecałe czternaście lat, a który myślał, że naprawdę sporo w życiu przeżył. Który wymyślił sobie zasady, którymi chciał się kierować, jednakże chyba było wtedy jeszcze za wcześnie na podejmowanie takich decyzji. Uważałem, że powinien się cieszyć jedynie z chwili teraźniejszej, nie obawiać się i nie zadręczać siebie myślą o tym, co w przyszłości może być negatywnego. Przyznaję, iż taka filozofia życiowa wielce szlachetną jest, aczkolwiek... nie była stworzona dla mnie.

Jednak wtedy uważałem to za jedyną słuszną drogę, więc pisałem o tym. Jako taki rozczulająco optymistyczny człek chwaliłem piękno świata, pisałem o uwielbieniu nocnego, upstrzonego gwiazdami nieba, o leciutkich pocałunkach nocnego zefirku... Stałem się romantykiem i grafomanem. Pisząc opowiadania używałem przesadnie sentymentalinych i tkliwych porównań, za co zostałem nieraz zgnojony (prawda, co poniektórzy? :) ). Natomiast w wierszach starałem się być ambitny i przekazywać w nich jakieś - moim zdaniem - wielkie myśli i refleksje. Cóż, nie były one chyba aż tak złe...

Później stałem się marzycielem przeplątanym z romantykiem, co chyba także wiele osób w Jaskini zaobserwowało. Szczególnie te, z którymi utrzymywałem stały kontakt przez GG. Taaak, oni wiedzieli co się w mym sercu działo. W tym miescju chciałbym im wszystkim podziękować za to, że mnie wtedy wysłuchiwali.

Jaskinia trochę traciła u mnie wtedy na znaczeniu, gdyż zacząłem znów rozkoszować się Prawdziwym Życiem. Stąd też jakoś przestałem pisywać opowiadania, nie znajdując już ku temu zacięcia. Także z wierszami było kiepsko, gdyż w głowie mi tylko jeden temat był, na który w dodatku jakoś nie odważałem się nawet zacząć pisać. Jeden tylko poemat napisałem, który dośc sekretnymi drogami (czyt. przeze mnie :) ) został przekazany niektórym z Jaskiniowców do dogłębnej analizy.

Poza tym wakacje (bo ów okres przypadał, mniej-więcej, na wakacje 2003) spędziłem iście dekadencko. Całymi dniami nie robiłem prawie nic i leniłem się, że aż miło. A poza tym myślałem i marzyłem. Te marzenia, ciągłe myślenie, a brak działania były pewnie jedną z przyczyn tego, co spotkało mnie później.

Tako więc powiedziałem, że okres ten był raczej mało aktywny jeśli chodzi o mnie i Jaskinię, przejdźmy więc dalej.

Cóż, dalej było rozczarowanie. Nagle spadłem na ziemię, a upadek był tyle wysoki, ile przedtem wywyższałem cel. Wtedy naszedł mnie nastrój melancholijno-nihilistyczny, gdy nie miałem ochoty na nic i byłem ogarnięty nieprzemijającym dołem.

Zacząłem pisać czarne, pełne mroku smutku wiersze, niekiedy apokaliptyczne. Zresztą, w sprawie wierszy nastapił u mnie chyba znaczny wzrost formy. Nagle zacząłem pisać ich jak na potęgę, a do tego poznałem większość zasad liryką kierującymi. Wiedziałem już (i stosowałem) co to średniówka, co to rym kalwaryjski, częstochowski (te starałem się eliminować) i próbowałem pisać, co tu dużo mówić, lepiej. Aczkolwiek była to jedynie chęć pisania wierszy, gdyż opowiadania odeszły, co tu dużo mówić, do lamusa.

Stałem się zwolennikiem teorii, że szczęście nie istnieje, że świat jest czarny i że w ogóle wszystko jest bezsensu. Naprawdę był to ciemny okres mego życia.

Zacząłem wtedy robić jak najwięcej by zapomnieć o tym, co mnie spotkało. Stąd też mnóstwo miałem pomysłów i chęci, do pomocy Jaskini. Zacząłem pisać coraz więcej postów, zacząłem pisać dłużej, bardziej zgłębiając temat, i w końcu zacząłem toczyć dyskusje z Moandorem, który był przykładem, hm, tego w co wierzyłem przedtem. Szlachetność, dobroć, przyjaźń vs. czarna rzeczywistość, bezduszność, etc. Przyznam szczerze, iż mnóstwo radości mi te dyskusje przynosiły. Dziękuję Ci z całego serca Moandorze za nie, nawet chyba się nie domyślasz jak bardzo mi one bliskie były...

Wpadałem też na coraz to nowe pomysły. Tak też chciałem stworzyć stronę dot. GRRM (GR?M, hetmanie? :) ). Miałem wtedy ku temu naprawdę zacięcie, jednakże... i ten pomysł jakoś się nie udał. Może to dlatego, iż był owocem tego, że chciałem uciec od rzeczywistości, może tego, że poznałem się na literaturze innego typu, a może z jakiegoś innego powodu, sam nie wiem, jednakże fakt, iż straciłem ku temu chęć, pozostaje faktem.

Ano właśnie, wspomniałem, iż zacząłem rozkoszować się innym typem literatury. Jest to prawda. Jakoś powoli zaczynałem odchodzić od fantasy, a coraz bardziej interesować się książkami osadzonymi w realiach historycznych. Wyrosłem ze Śródziemia? Tak czy inaczej zacząłem czytać Eco i znalazłem (tak mi się wydaje dzisiaj, lecz co będzie jutro?) nowego Mistrza. Co prawda ma wiedza jest jeszcze na pewno wciąż zbyt mała by w pełni się jego kunsztem zachwycać, jednak to co rozumiem teraz - i tak mnie zachwyca.

Zbliżamy się do okresu, w którym jestem teraz.

A kim jestem teraz? Sam nie wiem. Chyba staram się wierzyć w zasadę: "Co ma być, to będzie". Nie robiąc sobie przesadnych nadzei, ale i nie popadając z czerń melancholii. Cóż, staram się wrócić do rzeczywistości i nauczyć się spoglądać na świat taki, jakim jest. Bez żadnych etykietek, bez zakłamania i bez złudnych nadzei, albo i bez czarnych okularów.

O rety, alem się zmienił. Kiedyś chciałem być znany, chciałem udzielać się w jak największej ilości projektów. Teraz chce tylko robić to, co sprawia mi przyjemność i nic więcej.

Dziwna wydaje mi sie to ewolucja, patrząc na nią w ten sposób, teraz.

Wydaje mi się, że dziwnie mocno się rozspisałem i dziwnie mocno temat zmieniłem. Miałem pisać o mnie i Jaskini, o zależnościach pomiędzy mną a nią. A wyszło mi... cóż, taki jakiś dziwoląg.

Czy jednak rzeczywiście to, co zdarzyło się ze mną, jest tak odalone i niezwiązane z Jaskinią? Hmm... Poznałem tutaj, w IJB, mnóstwo ludzi, którzy nieraz mi pomogli, którzy wywarli na mnie spory wpływ (często nawet o tym nie wiedząc), pobudzając do rozmyśleń. Czy więc gdybym nigdy ich nie poznał, byłbym tym, kim jestem? Chyba jednak mimo wszystko zawędrowałem za daleko. Ale cóż, jak to się mówi: "Raz kozie śmierć". Co ma być, to będzie...

Faramir

Faramir

22.01.2004
Post ID: 11158

Aby ten topic nie wydawał się do końca bezsenowny (jaki teraz chyba jest) proponowałbym, aby każdy mógł tu opisać swoją historię z IJB. Mnie co prawda nie wyszło to do końca, jednak wierzę, że wam się uda :))

DruidKot

DruidKot

22.01.2004
Post ID: 11159

Doprawdy, ciekawa historia... :)

Ja jeszcze chyba za mało przeżyłem, by coś tu napisać... :( Chociaż... jako gość, czekając na klucze trochę się zaklimatyzowałem, ale opiszę to innym razem. Może za parę miesięcy... [jeśli nie zmkniecie tego tematu :P]

Sandro

Sandro

22.01.2004
Post ID: 11160

Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a Jaskini bym nie znał, nie byłbym tym, kim jestem.

hehe :D

Pozwolę sobie wkleić tutaj list, jakim dawno temu wysłał Hetmanowi, na jego zresztą prośbę

ja żem kiedyś w mailu do jOjA

Witaj!

Prosiłeś mię kiedyś tam, żebym rozwinął myśl, która wymksła mi dzieś tam: "Jaskinia mię zmieniła". Przypomniawszy sobie ową prośbę - odpisuję.

Mam wrazenie, że nie jestem w stanie konkretnie powiedzieć jakie zmiany we mnie zaszły i wskazać ich dokładnych przyczyn, niemniej spróbuję jakoś przelać na klawiaturę to co mi się tam błąka po synapsach.

Po pierwsze - Jaskinia jest dla całkowicie niezwykła formą społeczności. Być może takie odczucia wynikają z mego stosunkowo krótkiego stażu jako internauty (ze 3 lata), lecz nie spotkałem się jeszcze na żadnych forach, czatach i tego typu rzeczch ze zbiorowiskiem ludzi, którzy byliby tak zgrani. Nie jestem pewien, czy to odpowiednie słowo, jednak lepsze nie przychodzi mi do głowy. Będą Jaskiniowcem czuję się członkiem autentycznej wspólnoty, i to wspólnoty w pewnym sensie elitarnej. Z Jaskinią wiążę odczucia, które nigdy nie towarzyszyły mi w żadnej innej społeczności wirtualnej, czy nawet wielu realnych. Spotkawszy ostatnio Barda WWalkera przy ognisku i wspominając czasy sprzed roku, gdy zaczęła się moja przygoda z Osadą, autentycznie się wzruszyłem.

Po drugie - z powodu Osady rozwinąłem się. Dzięki możliwości aktywności literackiej oraz wszelkich dyskusji na stolikach, forum i z innymi Jaskiniowcami znaczie lepiej wyrażam swe myśli niz jeszcze rok temu. Zawdzięczam to Osadzie, której jestem wdzięczny także z tego powodu, że dzięki inni czytają to co napiszę. To właśnie istnienie potencjalnych czytelników stanowi dla mnie motywację do pisania, gdyż pisania do szuflady nie lubię i nigdy nie praktykowałem. Gdyby nie Osada nigdy nie stworzyłbym żadnego opowiadania (z wyłączeniem tych do szkoły, które z reguły się odwala).

Po trzecie - ludzie. Nie da się zaprzeczyć, że w Jaskini mieszkają ludzie niezwykli, każdy na swój sposób, których łączy według mnie nie tylko to, że lubią HoMM czy fantasy, ale także pewne nieuchwytne i niemożliwe do nazwania "coś", co sprawia, ze jesteśmy właśnie tak ciekawą społecznością i zarazem zgraną grupą. Ludzi tych cenię, ale nie za coś konkrenego, choc na siłę mozna by wymieniać. Po prostu cenię, i cieszę się, ze jestem wśród nich. Na pewno styczność z nimi w jakiś sposób na mnie wpłynęła i wpływa nadal.

Po czwarte i najważniejsze - najlepszym dowodem tego, że Jaskinia mnie zmieniła jest prosty fakt, że nie wyobrażam sobie życia bez niej. Po prostu nie jestem w stanie go sobie wyobrazić, i patrząc z dzisiejszej perspektywy nie mam pojecia, jak to było zanim do niej trafiłem. Nie wiem, czy to normalne, może powienienem pójść do psychoanalityka? ;-).

Ja wiem, że to wszystko może brzmiać nieco wydumanie, ale nic na to nie poradzę. Pisałem co czuję. Myślę, że napisanie tego listu sporo mi dało, gdyż artykułując to, co siedziało nienazwane wewnątrz mnie, jeszcze bardziej zdałem sobie z tego sprawę.

Pozdrawiam
Sandro

To chyba wszystko, co rzec chciałem.

jOjO

Hetman jOjO

11.03.2004
Post ID: 11161

ujmę to tak:
najmocniej i najserdeczniej dziękuję Faramirowi i Sandro, że podjęli próbe i napisali o sobie, a szczególnie o Jaskini tak wiele

czekałem aż do sich por, aż znów ftoś coś dopisze

nie doczekał sie ja...

ale liczę na to, że ten temat nie przepadnie i kolejne bardzo osobiste spojrzenia na Jaskinie poznamy...

bo to nie tylko ciekawe
(w sumie to aqrat dla mie jeden z ostatnich powodow, dla ftorych tu zagladam!)
ale pozwala zobaczyc naszą Jaskinię INACZEJ
innymi oczami
innym sercem

pozwala dostrzec to co może wtopiło się w tło, i dzieś zanikło...

(tak osobisty temat widziałbym w Oberży... co na to Faramir? Sandro? oraz Ilness?)

Irvin

Irvin

12.03.2004
Post ID: 11162

Czym dla mnie jest Jakinia??
Jest moim drugim domem. Dołączyłem wraz z mah-em końcem roku 2002. Na początku moja fascynacja osadą była duża. Przyznam się że był to wyścig o tytuły... (dlatego uważam zamknięcie rankingów za pomysł dobry) Nowe forum nie istniało. Jako że fantasy fascynowało mnie od zawsze, to miejsce takie jak osada było czymś dla mnie. Starałem się pomagać (stąd fRPG, któro bardzo długo się nie ujawniało). Ogólnie byłem średnio aktywnym osadnikiem. Aż do zjazdu w Krakowie. Tamto wydarzenie całkiem mnie zmieniło. Osada stała się nieodłączną częścią mojej codzienności. Później dostałem od życia dużego kopa... Chciałem odejść, ale nie mogłem. Niektórzy wiedzą o tym więcej... Teraz nie wyobrażam siebie bez osady. Jest to miejsce gdzie każdy może stać się kim chce. Może być kimś. Ciągłe nowe pomysły, projekty. Zaangażowałem się w Gildię i fRPG, teraz staram się stworzyć dodatek do CI, miesięcznik... Dziękuje wszystkim wspaniałym mieszkańcom, za pomoc... Tutaj zawsze miałem i mam przyjaciół, z którymi mogę się pośmiać, albo wypłakać się na ich ramieniu, a i tak czasem bywało... Patrząc na to wszystko z perspektywy czasu który tu spędziłem, mogę powiedzieć że bez Osady, moje życie wyglądało by całkiem inaczej... Dziękuje wam wszystkim

Sulia

Sulia

22.03.2004
Post ID: 11163

Tak mnie jakoś o tej późnej porze chwyciła chęć na wspomnienia :)

Miałam 17 lat i Internet od zaledwie paru miesięcy. Byłam bardzo zła na braci, którzy nie dopuszczali mnie do komputera. Nie znosiłam tej gry, w którą codziennie się wpatrywali, która zabierała mi moje godziny w sieci. Te koniki małe i te cukierkowe kolory...śniły mi się jako koszmary :) Ale jak to mówią : wroga trzeba poznać, by móc z nim walczyć. Poprosiłam braci by wytłumaczyli mi o co w tej grze chodzi. I stało się...sama się wciągnęłam :wink: Nie można mnie było od Heroesów odgonić. To chyba była II jeśli dobrze pamiętam. Nie rozumiałam jeszcze wielu rzeczy. Te ekrany wyskakujące po każdej bitwie były dla mnie czarną magią a budynki nie wiedziałam po co służą. Ale dokształcać się trzeba...
Wpisałam w wyszukiwarkę tytuł gry. Przeszukałam mnóstwo stron aż trafiłam na JB. Do działu o grze najpierw. Z ciekawości zaczęłam przeglądać forum, później Tawernę. To było to :)
Z natury lubię obserwować innych i taką też rolę spełniałam na forum. Uwielbiałam czytać wypowiedzi ludzi (i nie ludzi) - zwanych teraz Weternami. Zaznajomiłam się z ich avatarami, z ich historiami. Ich opowieści w Tawernie...Cudowne. Śledziłam co ciekawsze tematy na forum (a może to wszystkie były :wink: ) Nie znali mnie, ale ja znałam ich bardzo dobrze :) Zawsze zbierałam się na odwagę by wreszcie dołączyć do tego towarzystwa. Tym bardziej, że widziałam jak traktują damy w swym gronie. A Cyra była jedyna :) Wesoło by było być drugą dziewczyną na forum. Jakie względy bym miałam... :wink:

Hmmm..Jaskinię pzestałam odwiedzać w któreś wakacje. Były to chyba te, w czasie których Jaskinia miała problemy z dawnym forum i zrodził się pomysł Osady. Bo jak weszłam do JB to zobaczyłam tam już kolejne cudo - Osada :) Tym razem Sulia się zapisała :wink: I nadal nie lubiła się udzielać :D Ja to chyba mam genetycznie uwarunkowane...Poznałam znowu mnóstwo osób tzn. obserwowałam i bardzo polubiłam. Młodzi byli, ale bardzo dojrzali jak na swój wiek. Później znowu miałam przerwę i pojawiłam się po miesiącu. A tu znowu więcej ludzi...I znowu było trzeba poznawać wszystkich :)

I wreszcie zaczęłam pisać pierwsze komentarze. Ale dobrowolne to to nie było :wink: (Dziękuję, choć marudzę często :P ) Jakoś tak pomału to wszystko zaczęło się zmieniać... Poznałam więcej osób (tym razem oni mnie również znali). Cieszyłam się kiedy mogłam porozmawiać z którymś z Weteranów :) To było przeżycie...

Jak to teraz jest ze mną sami wiecie. Osada i rozbudowane IJB robią na mnie nadal ogromne wrażenie. Cieszę się, że należę do tej społeczności, że znam tylu wspaniałaych ludzi (prawdę mówię :) )

Ale to długie. Gratuluję jeśli ktoś dotarł do końca :) Co do mego rozwoju w Jaskini, może jak nie będę tak śpiąca...choć dużo tu do mówienia nie ma :wink: Jak słyszę często to było "wyprowadzenie dzikuski z lasu" :P

Raistlin

Raistlin

23.03.2004
Post ID: 11164

Witam. Od czego tu by zacząć, chyba od początku.

Jestem wielką maniaczką fantasy, bez niej nie wyobrażam sobie swojego życia. Uwielbiam czytać książki. Gdybym już teraz miała wybierać co dokładnie mam robić do końca życia, wybrałabym jakiś cichy mały kąt i zaszyłabym się tam z ogromnym, nigdy niekończącym się stosem książek. Jednak lubię bardzo kontakty z innymi takimi maniakami jak ja i to właśnie jest jeden z powodów, dla których wstąpiłam do IJB.
Wracając do moich kochanych książek, oczywiście największą świętością dla mnie jest Władca Pierścieni. Zakochałam się w śródziemiu i to właśnie po tej lekturze tak mnie wzięło na czytanie fantasty. Drugim światem, który tak bardzo mnie zaczarował i pochłonął były kroniki Dragon Lance. To właśnie z tych wspaniałych książek pochodzi moje imię Raistlin Majere (i noszę je z dumą).
W tym momencie zaczyna się moja przygoda z IJB (oczywiście od przeczytania Dragonów upłynęło wiele wody w rzekach, wiele innych książek przeszło przez moje ręce i wiele się już przeżyło). Pewnego razu poszukiwałam w necie informacji o moim Raistlinie i tak oto natknęłam się na osadę. Niestety nie jestem zbyt biegła jeśli chodzi o komputer ale mam taką cichą nadzieję że i ja tu zaistnieję. Pomimo to czuję się tu bardzo swojsko jak w wielkiej rodzinie i to, wierzcie mi, bardzo mi pomaga. Nareszcie ktoś mnie rozumie :))

Pozdrawiam
RAISTLIN

jOjO

Hetman jOjO

23.03.2004
Post ID: 11165

Dla takich opowieści - Drogie Panie! - kce się dżyć...

Morgraf

Skryba Morgraf

1.04.2004
Post ID: 11166

Powspominajmy więc.
Dawno to było... ze cztery latka prawie...
Młodym byłem człowiekiem, ale już całkiem doświadczonym graczem, miałem za sobą Kings Bounty, Heroesów I, II i katowałem właśnie intensywnie III. Jakoś tak udało mi się zdobyć podłączenie do e-netu, marniutkie, modemowe... wkrótce zacząłem szukać stronek poświęconych hirkom i tak trafiłem do Jaskinii, miała ona tę wielką przewagę nad innymi sajtami, że posiadała forum. Zarejestrowałem się, wysłałem kilka postów i.... prawie na rok rozstałem się z internetem a tym samym z Jaskinią.
po roku wróciłem, trochę dojrzalszy, pewniejszy siebie, gotów wyraźniej zaistnieć na forum. Czasy to były burzliwe, ukształtowała się i zaczęła być realizowan idea turnieju, pięknie było... jak dziś pamiętam okres beta testów, na które się nie załapałem (już wysyłałem savy, kiedy zobaczyłem, że poziom trudności trza na imopssible ustawić maila zatrzymałem w ostatniej chwili:) co by jednego khazuda nie zdenerwować:)). Zresztą te beta testy stały się beta testami post factum :).
Nieco wody upłynęło jak na dobre zadomowiłem się w turnieju, podsyłałem sajwy ciułałem punkciki...
Następny okres mej wzmożonej aktywności to pierwsze opowiadania na forum, nowy element jaskiniowego życia, pod wpływem lektury tych opowiadań wysyłam swe pierwsze wypociny, które trafiają do tawerny (wtedy jeszcze autorów się głaskało po główkach a nie ostro oceniano jak dziś :)), to pierwsze opowiadanie gdzieś jeszcze tkwi na zakurzonych pułkach w Osadzie, po nim pojawiło się jeszcze parę następnych...
pamiętam jak dziś niesławny upadek valhalli, który przejściowo ale bardzo poważnie zachwiał Jaskinią, to dzięki forum i niestrudzonemu wysiłkowi paru osób (jOjO, WWalker i inni) udało się Jaskinię ocalić...
dalej mamy epokę rozwoju, wielkie przenosiny, wykupienie własnej domeny, powstanie osady...
Imperator odsuwa się w cień, powierzając swoje dzieło w najodpowiedniejsze ręce Hetmana (wybór właściwy tak uważałem kiedyś, tak uważam i dziś).
Dalej nadejszły czasy bardziej współczesne, dynamicznego silnego rozwoju, który wyrzucił mnie poza nawias Jaskiniowego życia. Od po prostu jak modemowiec nie nadążałem za wielce dynamicznym forum, wielością nowych postów na osadowych stolikach, wciąż obserwowałem, podziwiałem ale nie udzielałem się.
Dziś mogę powiedzieć jedno : w Herosów nie grałem już bardzo dawno, i raczej się nie zanosi bym znów miał zacząć, ale mimo to chcę przebywać w Jaskini. Czuję się z nią emocjonalnie związany, to już parę ładnych lat, parę ładnych postów, parę ładnych dyskusji... mam nadzieje, że Imperium trwać będzie a ja w nim.
ps.
pozwoliłem sobie właśnie na sentymentalną wycieczkę na stare forum, relację dokładniejszą z tego ca tam ujrzałem i co mnie zaciekawiło zdam n ieco później, muszę ochłonąć:)

Ilness

Oberżysta Ilness

9.04.2004
Post ID: 11167

Ja na Jaskinię trafiłem szukając patcha spolszczającego do HoM&M4. Kliknąłem w link prowadzący do niej, nieświadomy, że aqrat zapewniam sobie wyrawny kawałek życia :lol: Pamiętam, że do spojrzenia do Osady skłonił mnie intrygujący napis głoszący o liczbie jej mieszkańców. Ciekawość wzięla górę... I dzięki temu przez pierwsze miesiace na modemie, później na stałce najczęściej odwiedzaną stroną była Osada. Kilka, jeśli nie kilkanaście razy dziennie. Do zostania Osadnikiem skłoniło mnie najpierw całe to misterium i dopracowanie. Potem utwierdziło mnie w osadnictwie, to, że tu każdy, bez znaczenia na wiek, miasto etc. może być KIMŚ. Jednocześnie wielki szacunek dla władzy i satysfakcja z tego, co się osiągnęło własną pracą... Niezwykły klimat, który wspominam, żeby nie skłamać, ze wzruszeniem. Uczestniczenie w rozwoju Imperium, możliwość obserwacji i ingerencji w każde posunięcie...

Sandro

Sandro

15.10.2004
Post ID: 11168

Chciałem z dzisiejszej okazji napisać tutaj wiele rzeczy. Chciałem napisać w jaki sposób Jaskinia wpłynęła na mnie przez te dwa lata. Chciałem napisać co czuję gdy wspominam swoje tu początki. Chciałem napisać ile dla mnie to miejsce znaczy, i jak często wpływa na moje samopoczucie. Chciałem poprzypominać sobie wszysto po kolei. Chciałem wylać wszystkie swoje emocje.

Z tymi myślami otworzyłem ten topic, i przez dwie godziny nie wiedziałem jak mam to wszystko ująć w słowa.

Aż mnie Hetman oświecił dlaczego...

21

37:18 jojo-dwarf (jojo-dwarf@tlen.pl)
a o Mamie umiałbyś napisać?

I niech to starczy za wszystko...

Grenadier

Kanclerz Grenadier

12.03.2008
Post ID: 25295
Khem - polecam ten topic KOK5 :) Chyba warto odkurzyć parę postaci :)
Ilness

Oberżysta Ilness

1.07.2008
Post ID: 30663

Ech, wspomnienia powracają, kiedy po dwóch latach przerwy mogę znowu odwiedzić to miejsce! Jakoś tak lżej znowu w domu...

Islington

Mistrz Islington

2.07.2008
Post ID: 30687

Przeczytany, zapamiętany, zrobimy z tego użytek ;)
Dzięki!

A teraz, co by może na temat napisać.

Zarejestrowałem się 4 lata temu za namową przyjaciela i przez pierwsze pół roku
nie należałem do aktywnych użytkowników.

Pamiętam jednak kilka ważnych spostrzeżeń. Wtedy Jaskinia była dla mnie czymś ogromnym, prawie nieskończonym, tyle korytarzy i ścieżek, którymi można podążyć.
Zanim do niej wszedłem to już zaczynałem się gubić.
Wiem, że jednocześnie mnie to fascynowało i przerażało, ponieważ pisząc za każdym razem bałem się, że powielam coś co już w Jaskini jest.

Przeczekałem więc w Leniwych Pogawędkach następny rok, aż do Konwentu.

I to było najlepsze co mnie spotkać mogło. Poznałem tylu Jaskiniowców, na własne oczy i uszy przekonałem się, że MiB wcale nie jest taki groźny jak go spostrzegałem, a lisz Sandro wcale się nie wywyższa ( o tak, wiele nieprawdziwych i niesprawiedliwych sądów o Jaskiniowcach posiadałem).
Odnalazłem się w tej społeczności i dzięki temu stałem się również bardziej aktywny na forum, a potem w nowej Osadzie - zresztą do teraz uważam znajomość z każdym z Jaskiniowców z pewnej strony za inną niż wszystkie, bardziej magiczną, niepowtarzalną.

Kto wie, może dlatego Konwenty są dla mnie takie ważne?

Pobudka! jeszcze trochę!

Jechałem pociągiem relacji Gliwice- Wrocław, nabitym ludźmi - wszak noc sylwestrowa się zbliżała. Spotkałem przypadkiem pewnego jegomościa, z którym zacząłem rozmawiać
(a nigdy tego w pociągach nie robię). Po godzinie okazało się, że to Guinea.

Trochę się zmienił mój styl pisania, choć przeskoku nie było (dziwny humor pozostał niezmieniony). Kilka prac czeka na wyciągnięcie ze starej skrzyni i upublicznienie - może kiedyś, nie wiem.
Nie bardzo to spójne, ale chyba choć część tego czego chciałem - przekazałem.

Bychu

Bychu

31.07.2012
Post ID: 70392

Hmm, od czego by tu zacząć? Może od tego, że w Jaskini przebywam póki co od kilku miesięcy, które są zaledwie cieniem pięt czasu przebywania niektórych osób :P.
Trafiłem tutaj po przerwie, dostałem na innym koncie bana za multi, założyłem to (za zgodą kogo trzeba). Przybyłem tutaj z Kwasowej Groty, w końcu sojusznik więc postanowiłem zawitać i tak oto zostałem na kilka chwil i mam nadzieję, że na dużo dłużej ;)

Hayven

Hayven

2.08.2012
Post ID: 70412

Cóż, ja tutaj dostałem się przez przypadek - szukałem w Google jakichś informacji o Heroes of Might and Magic. Na szczycie listy widniała Jaskinia Behemota. Spodobała mi się jej przejrzystość, społeczeństwo itp., więc się zalogowałem. Napisałem kilka pierwszych postów, po czym zniknąłem na jakiś czas.

Potem odwiedziłem Ognisko i od razu zrobiłem coś nie tak. Skłóciłem się z Agonem, naplotłem głupot i w ogóle. Jeszcze przez jakiś czas robiłem coś, co można by nazwać trollingiem. W końcu opamiętałem się, ale niedługo potem Tullusion wyciął mi okrutny żart o multikoncie. Dałem się wrobić, zalogowałem się głupio jako gość i... w rezultacie zostałem pacnięty. To bolało, nie ma co! Ale pozbierałem się i jakoś wyszedłem na prostą. Przestałem trollować, stałem się bardziej czujny i teraz jest normalnie.

Swoją drogą, sporo różnych rzeczy doświadczyłem już w Jaskini: założyłem temat, usunięto mi temat, napisałem pergamin do Biblioteki, mam własny temat muzyczny, skomentowałem pergamin, zostałem przyjęty do GŁuPoli, głosowałem w ankiecie, pisałem privy...

Ale to wszystko jeszcze mało w porównaniu z tym, co zrobili dotychczas Jaskiniowcy z dawien dawna. Jestem tu póki co dość krótko, więc chyba jeszcze na miejscu będzie, jeśli powiem - Witam Wszystkich!!!

Mateusz

Mateusz

4.08.2012
Post ID: 70452

Widząc ten temat próbowałem sobie przypomnieć skąd tu się wziąłem.
Szczerze powiedziawszy, to nie mam zielonego pojęcia.

Przypuszczam, że szukałem jakiś informacji o HoMM 3. Może mapy? Któż to wie...

W każdym razie założyłem pierwsze konto: Darkness Rider. Po jakimś czasie porzuciłem je na stałe i założyłem nowe. Z początku nick brzmiał "Dusza Mateusza" jednak z powodu domniemanej nieklimatyczności zostałem przemianowany na jeszcze mniej klimatyczne (Ale za to jakie piękne) imię Mateusz.

I pod takim mianem tu egzystuję od niecałych trzech lat.

W tym czasie moja miłość do Heroes 3 nie zmalała. Wiedza wzrosła. Wiosen i postów przybyło.
Pojawił się też tytuł Weterana. Za pasem jeden konwent. Drugi niebawem.

Jaskinia zawsze była blisko mnie. Choć jestem względnie aktywny to chyba jednak nie wryłem się nikomu specjalnie w pamięć.

Z mojej strony na razie tyle. Oby Jaskinia żyła wiecznie!

Dark Antares

Dark Antares

12.08.2012
Post ID: 70537

Jestem tu nowy, o czym w innym temacie już mówiłem. Moje początki z HoMM zaczynają się w 2001r. Zacząłem grac z kolegami w heroes3, w odrodzenie. Tak się zaraziłem tym nadal fascynującym (z małymi wyjątkami, np. H4) wirusem. ;-P Potem, w 2002 udało mi się kupić swój własny egzemplarz (legalny) Heroesa3 z dodatkami. Lata mijały. Od kolegi w końcu dowiedziałem się o WoGu i o KG, od której zacząłem. Już tam jestem zalogowany 6lat od 2006r. Często tam nie bywałem i do końca nie przesiąkłem Grotą. A może jestem typem faceta który ma swoje zdanie. Nie umiem na to pytanie odpowiedzieć. W każdym razie były to epizodyczne wizyty przez 5lat. Od roku często bywam, a od teraz i na JB.