Oberża pod Rozbrykanym Ogrem

Baśniowe Gawędy - "Leniwe pogawędki"

Osada 'Pazur Behemota' > Baśniowe Gawędy > Leniwe pogawędki
Wędrowiec: zaloguj, wyszukiwarka
Denadareth

Denadareth

9.06.2004
Post ID: 11983

Denadareth miał minę jaszczurki (już nie smoka), która kompletnie nie wie, co się dzieje naokoło. To był dziwny dzień. Najpierw omal nie pobił się z elfem, potem spotkał inną znajomą, na koniec zaś kolejny elf rzuca się do ich stolika wrzeszcząc w niebogłosy.
Uznał, że to normalne zachowanie dwunogów, coś co musi umieć naśladować.

Najbardziej go zastanawiało jak ten elf (czy też półelf) podlizujący się Delein... nie zwraca uwagi na wielkiego, mądrego, cudownego, wspaniałego, potężnego i niesamowitego smoka, który w dodatku siedzi przy tym samym stoliku. Ale cóż.

Denadareth zakaszlał znacząca.

Denadareth zakaszlał znacząco.

Denadareth zakaszlał znacząco.

Denadareth zakaszlał bardzo znacząco.

Denadareth wyglądał jakby dostał śmiertelnego ataku kaszlu.

Nic. Półelf wpatrywał się w Delein. Co gorsza Islington nic nie robił.

Denadareth westchnął i popukał ogonem ramię przybyłego.
- Naprawdę nie chcę ci przeszkadzać szanowny wści... to znaczy gościu - zaczął smok jak mógł najdworniej - ale kim u stu demon... to znaczy czy łaskawie nie mógłbyś się nam przedstawić ?

Po odczekaniu krótkiej chwili niecierpliwy smok zaczął znowu:
- Tak więc eee... ja jestem Denadareth Ognisty, ta dama po mojej prawej, w którą się tak wpatru... to znaczy... no ten tego... ta dama - smok czuł, że coś nie idzie zgodnie z planem, - ten zaś elf po mojej prawej - to ten... no Mistrz Islington. No więc z kim mamy do czynienia ?

Iscandel

Iscandel

9.06.2004
Post ID: 11984

Isc odwrócił sięi zobaczył dwumetrową jaszczu... yyy smoka, który w dodatku coś do niego mówił, otrząsnął się, skupił i jakby zobaczył co dzieje się wokół niego...
- Ahh, to ja się jeszcze nie przedstawiłem? Niech będzie, zwą mnie Iscandel, dla przyjaciół Isc (mrugnął znacząco w strone uroczej Elfki). Me nazwisko..hmmm.. mogło by tu trochę namieszać, więc wolę go nie zdradzać... przynajmniej na razie. I jestem półelfem jak widać. Chcesz wiedzieć coś jeszcze
A może włączycie się do naszej rozmowy

Islington odpowiedział:
-Przecież to ty się do nas przysiadłeś.
-...yy..ja??
- Tak, ty - dodała Delein.
- Skora tak mówisz *odwrócił się do reszty* Przepraszam was za moją yy za to, że was nie zauważyłem *a teraz do Delein* ale twoja uroda przyćmiewa mi cały świat...
- Ahh... Ci dwunożni - skomentował krótko Denadareth

Denadareth

Denadareth

9.06.2004
Post ID: 11985

- Ahh... ci dwunożni - westchnął Denadareth

Różnice między rasą smoków a dwunogami były niesamowite. Ten elf zaczął prawić Delein komplementy, a nawet nie zrobił Drugiego Rytuału Pokornej Prośby Wraz ze Sprawdzeniem Wyzywających.
Cóż, co rasa to obyczaj. Trzeba się uczyć !

- Szlachetny Iscandelu czy też Iscu - Denadareth najwyraźniej nie zwrócił uwagę, że określenie "dla przyjaciół Isc" było skierowane do Delein. - czym możemy Ci służyć ?
Denadareth był zdecydowany oderwać Isca od Delein. Zastanawiał się, czemu Islington nie reaguje. Ale cóż.

- O czym żeście konwersowali z Delein, zanim ja i Islington uzyskaliśmy pozowolenie na dołączenie do waszej rozmowy ? - Denadarethowi ledwie te słowa przez gardło przeszły. Smok postanowił jednak pobić półelfa jego własną bronią. - Co do niesamowitej urody pani Delein...

* Błysk. Drugi błysk. Świst. Nie ma smoka.*
* Błysk. Na miejscu smoka stoi człowiek, tyle że o czerwonych oczach. Czarne włosa, ciemna cera.*

- Jasne jest, że uroda Delein wszystkie gwiazdy przyćmiewa - zaczął odmieniony Denadareth - jej łusk... tzn. włosy niczym jedwab z Wielkiej Thery, cudny i delikatny. - Denadareth na chwilę urwał i uśmiechnął się drwiąco do Iscandela a zaraz później promiennie do Delein. Może i ciało człowieka było przez niego rzadko używane, ale w uśmiechach miał wprawę.

- Czy mogę ci służyć o Pani mych myśli i snów - Denadareth zwrócił się do Delein - a tobie w czym pomóc szlachetny elfie? - to do Isca.

I znów rozbrajająco/promienno/drwiący uśmieszek.

Iscandel

Iscandel

9.06.2004
Post ID: 11986

Cała karczma wybuchła śmiechem a osobami najbardziej śmiejącymi się byli Isc, Delein i Islington, otóż może Denadareth opanował technike przemian, ale zapomniał o swoim ogonie, który odstawał mu od miejsca gdzie plecy tracą swoją szlachetną nazwę...

Zawstydzony Denadareth przemienił się z powrotem w smoka i zaczął się tłumaczyć:
- Ohh.. zdarza się, że jastrząb upuści swą zwierzyne i zdarzyć sie też może nieudane zaklęcie smoka.....

Islington

Mistrz Islington

10.06.2004
Post ID: 11987

Islington śmiał się wraz z innymi.
- Ach, te kobiety - westchnął zastanawiając się, kiedy dojdzie do bójki o Delein.
- Cóż Denadarethie! Udowodniłeś swoją wielkość tym co przed chwilą pokazałeś - rzekł ironicznie Islington. Widział, że jedynym, który go słucha jest smok.
- Wiesz, bo z kobietami to jest jak z winem! - rzekł dostojnie Islington.
- Najlepiej zatkać korkiem - odparł i zaczął śmiać się tak, że cała oberża patrzyła się w jego stronę.
- Dobre co? - spytal Denadaretha.
- Wybitne - rzekł zgryźliwie smok.

Denadareth

Denadareth

10.06.2004
Post ID: 11988

- Wybitne - rzekł zgryźliwie smok.

Mimo wstydu Denadareth również zaczął się śmiać z zaistniałej sytuacji.
Chyba tak postępują dwunożni.

- Widzisz szlachetny Iscandelu, po prostu chciałem byście nie zapominali, że jestem smokiem. - tłumaczył się Denadareth - A jakby nie było posiadanie ogona jest jedną z cech, która wyróżnia mą szlachetną rasę, tak samo jak skrzyd... - tu Denadareth zamilkł natychmiast.

Iscandeli chciał skomentować, ale spojrzenie Denadaretha odebrało mu tą chęć. Żartowanie ze smoka to jedno, ale denerwowanie go i obrażanie to co innego. Poza tym Iscandel był elfem (półelfem) ugodowym i mimo wszystko wolał być na przyjaznej stopie ze wszystkimi - smokami też.

Denadareth myślał zaś o tym samym co Islington, czy przez przypadek nie dojdzie tu do bójki o Delein. Zaczynał lubić tego półelfa ale o smoczy honor trzeba dbać.

- Tak więc Iscandelu - zaczął smok by zmienić temat - co cię zaprowadziło w te okolice ? -

Ciekawe co to tym wszystkim myśli Delein- pomyślał smok

Amran

Amran

10.06.2004
Post ID: 11989

Do karczmy wszedł człowiek. Lekko znużony długą podróżą liczył na chwile świętego spokoju. Dusza awanturnika i obieżyświata zwyciężyła jednak nad jego zmęczeniem. Widząc zamieszanie przy stoliku, przy którym siedzieli: smok, dwójka elfów i jedna piękna elfka, o którą najprawdobodobniej toczył się spór, postanowił podejść i z bliska przyjrzeć się sytuacji. Walka o kobietę, choćby na słowa zawsze budzi dużo emocji i jest zwiatsunem dobrej zabawy...
Człowiek usiadł stolik obok i z lekkim uśmieszkiem pod nosem zaczął przyglądać się wymianie komplementów. Po chwili zamówił piwo jOjOwe MOCNE, a jego uwaga skupiła się na atrakcyjnej kelnerce podającej mu trunek. Gdy kelnerka zniknęła w drugim pomieszczeniu, zwrócił się do kłócących:
- Przepraszam mości Panów - z lekką ironią w głosie wtrącił człowiek - Po co te hałasy? Czy nie lepiej załatwić sprawę po męsku? - zapytał Amran przejeżdzając palcami po rękojeści swego miecza przypiętego do pasa.

Delein

Delein

10.06.2004
Post ID: 11990

Cała ta sytuacja lekko rozbawiła Delein. Rzadko kiedy ktoś prawił jej komplementy, a to dlatego, ze wiekszość czasu spędza w samotności.
Widząc jednak, że ta rozmowa nie prowadzi do niczego dobrego, postanowiła co nieco powiedzieć, próbując nie urazić nikogo.
- Drogi Iscanderze, naprawdę zaszcycona jestem Twoim towarzystwem i rada jestem z tego, co powiedziałeś, ale nie zmienia to faktu, że przerwałeś moim przyjaciołom i mnie konwersację. Z racji tego, że nie widzieliśmy się naprawdę długi czas, pozwól nam nagadać się do woli. Później oczywiście znajdę czas na spotkanie z tobą. Denadareth, a ciebie proszę o spokój. Jak pewnie zdążyłeś się zorientować, cała oberża się na nas patrzy.
Po czym zwróciła się do przybysza:
- Mam nadzieję, że rozwiązywanie spraw "po męsku" nie jest jedynym sposobem prowadzenia przez ciebie negocjacji.

Denadareth

Denadareth

10.06.2004
Post ID: 11991

Przepraszam mości Panów - z lekką ironią w głosie wtrącił człowiek - Po co te hałasy? Czy nie lepiej załatwić sprawę po męsku? - zapytał Amran przejeżdzając palcami po rękojeści swego miecza przypiętego do pasa.

Ledwie Amran się zdążył zorientować naskoczył na niego zarówno Denadareth jak i Iscandel. Mogli być konkurentami ale to była ich kłótnia i nie pozwolą by ktoś się do niej mieszał.

Denadareth jednak dokładniej rozważył słowa Amrana... i zrozumiał.
Dotykanie rekojeści miecza stanowiło wśród dwunogów coś jak Trzeci Rytuał Śmiałego Wyzwania o Pełne Podporządkowanie. Krótko mówiąc nowoprzybyły wyzywał Denadaretha na pojedynek z powodu hałasu.
Oczywiście smok nie mógł się zhańbić odpowiadając dwunogowi Pierwszym Rytuałem Wyniosłej i Beznamiętnej Pogardy.

Postanowił je przyjąć...

Mmo wszystko łagodne słowa Delein ostudziły jego zapał i postanowił poczekać na rozwój sytuacji.

Delein

Delein

10.06.2004
Post ID: 11992

Teraz już zrobiło się gorąco.
Ludzie, którzy słyszeli tą wymianę zdań zaczęli robić zakłady.
- Denadareth, jesteś tego pewny? Chcesz z nim walczyć?
Denadareth spojrzał na nią wzrokiem nieznoszącym sprzeciwu. Delein postanowiła już nic nie mówić. Wiedziałą jednak, że przy swojej sile i odrobinie szczęścia Denadareth będzie w stanie zabić przybysza.
A dodając jeszcze honor, wściekłość i chęć dowiedzenia swojej racji zrobi to na pewno.
Zastanawiając się, co mają zamiar zroibić Islington i Iscandel, Delein wyciągnęła z kieszeni bukłak z jakimś ziołowym trunkiem i pociągnęła zdrowego łyka.
To zdecydowanie było nie na jej nerwy.

Denadareth

Denadareth

10.06.2004
Post ID: 11993

Denadareth zamyślił się... może wywoływanie walki nie było najlepszym pomysłem. Sam fakt, że Delein nawoływała go do spokoju coś znaczył.
Postanowił (na razie) darować temu wojownikowi i zobaczyć jak zareagują Islington, Iscandel a przede wszystkim Delein. Mieli więcej doświadczenia w postępowaniu z dwunogami niż smok.

Delein

Delein

10.06.2004
Post ID: 11994

-No dobrze, rozumiem- rzekła Delein widząc coraz mnejszy zapał do walki w oczach Denadaretha.
-W takim razie, może się pan do nas przyłączy. Jeśli pan oczywiście chce- zwróciła się do przybysza. - Jestem Delein. To Denadareth i Islington.
Nastała chwila ciszy.
-Mam nadzieję, że już nie dojdzie do takich sytuacji. Jestem pewna, że znakomicie pan włada mieczem, jednak proszę nie wzniecać niepotrzebych bójek przynajmniej w tym kręgu.

Iscandel

Iscandel

10.06.2004
Post ID: 11995

- Czy nie lepiej załatwić sprawę po męsku? Tylko te słowa wypowiedziane przez Amran usłyszał Isc :

-Po męsku powiadasz... chyba nie chcesz wyzwać nas wszystkich na pojedynek (zapytał złowieszczo) Widzę żeś jest zwykłym awanturnikiem a z takimi nikt nie staje do pojedynków muszisz nam najpierw udowodnić że tak nie jest....

Nagle zauważył wściekłość Denadareth, dyskretnie rzucił na niego zaklęcie uspokajające i szepnął mu do ucha:
-Nie jest tego wart.
Smok zamyślił się i postanowił darować wojownikowi.

Isc dalej kontynuował z wściekłością w głosie:
-Zapał to nie wszystko młody wojowniku, a ty mógłbyś się chociaż przedstawić zanim wyzywasz kogoś do boju...(a teraz spokojnie z nutką romantyzmu w głosie odwróciwszy się wpierw do Delein) Oczywiście nie bedę wam przeszkadzał, ale pozwól mi podziwiać twoje wdzięki z bliska.....

Denadareth

Denadareth

10.06.2004
Post ID: 11996

Denadareth spojrzał zdziwiony na Iscandela. Niespecjalnie mu się podobało, że odważył się rzucić na niego jakiekolwiek zaklęcie chociażby i uspokajające, ale musiał przyznać, że czar pomógł. Ten elf nie był taki zły, jak smok sądził.

- Masz rację, nie będę się uciekać do rozlewu krwi - uśmiechnął się smok (co przy jego paszczy pełnej kłów wyglądało co najmniej dziwnie) - Oczywiście, że nie mam nic przeciwko temu byś był z nami -

Wtedy przynajmniej będę miał cię na oku pomyślał smok

Ciągle nie wiedział co sądzić o propozycji Delein by nieznajomy wojownik się do nich dosiadł. Postanowił więc zostawić decyzję reszcie sam (grając na czas) zapytał wojownika o imię.

Następnie uśmiechnął się do Delein i Islingtona, dał gestem znać Iscandelowi by miał oko na wojownika a sam przysiadł się bliżej Delein. Odrobinę bliżej niż Iscandel.

Iscandel

Iscandel

10.06.2004
Post ID: 11997

Isc nie przejął się obecnością wojownika, gesty smoka zrozumial, ale skoro obiecał Delein spokojną rozmowę, usiadł jakby z boku i czekał kiedy Delein da mu znak, żeby ponownie się przysiadł. Chociaż nie mógł oderwać wzroku od niej, co jakiś czas rzucał spojrzenie na młodego wojownika, który nadal zmieszany stał na środku sali....

Islington

Mistrz Islington

11.06.2004
Post ID: 11998

Islington na chwilę zadumał się uwalniając swój umysł dopiero na końcu.
- Spokojnie mości panowie - rzekł z niebywałym refleksem bo panowie już od połowy kufla piwa (Denadareth soku jabłkowego) byli spokojni.
- Piwo korzenne dla tego zabijaki, ekhm... to znaczy szacownego wojownika. - rzucił w stronę karczmarza
- A ty jakcitam jest siadaj koło mnie i opowiadaj co cię sprowadziło w te strony. I oby twój język nie był tak cięty jak ostrze twego miecza.
Zapraszam - powiedział widząc gorzką minę smoka i niezbyt entuzjastyczne twarze współtawernujących.
- To znaczy ZAPRASZAMY!
- Ale czy na pewno? Miny twych przyjaciół nie są zbyt przyjacielskie - spytał wojownik
- No jak nie jak tak! A jak chcesz to mogę ci opowiedzieć dowcip...
W całej karczmie znów panował szum rozmów.

Ilness

Oberżysta Ilness

11.06.2004
Post ID: 11999

-"Oberżysto", nie "karczmarzu"! - wtrącił Ilness. "Czy oni się nigdy nie nauczą?" pomyślał. Rozlał piwo do kufli, podał chętnym ( czyli prawie wszystkim ) i dosiadł się do rozmów.

Lobo

Lobo

11.06.2004
Post ID: 12000

Siedzący nieopodal Lobo, widząc złagodzenie sytuacji prawie niedostrzegalnym ruchem zdjął dłoń z rękojeści miecza którą trzymał na niej od samego początku. Postanowił jednak pozostać czujny - nikt nie chciałby tutaj bójek - i sięgnął do znajdującego się w holewie buta sztyletu, powinien wystarczyć...taaaak, na pewno wystarczy....

- Kolejne piwo mości Ilnessie! Albo miód, bezalkoholowy. I kolejkę czegoś mocnego dla tamtego stolika, może to ich uspokoi.

Delein

Delein

11.06.2004
Post ID: 12001

Delein, zadowolona z takiego bezkrwawego obrotu sprawy, zwróciła się do Iscandela.
-Nie musisz aż tak się oddalać. Wystarczy tylko, żebyś nie przerywał- uśmiechnęła się.Chciała właśnie wrócić do niedokończonej rozmowy z Denadarethem, kiedy podeszła do nich kelnerka i rozdała wszystkim po trunkach. Szepnęła przy tym, że to od gościa siedzącego dwa stoliki dalej. Delein podziękowała mu skinieniem głowy i gestem reki zaprosiła do ich stolika.
-A zatem wróćmy do naszej rozmowy- zwróciła się do Denadaretha- Szmat czasu minął od naszego ostatniego spotkania. Opowiadaj, co tam u Ciebie.
Pociągnęłą kolejny łyk.
-A tak nawiasem, to coraz lepiej ci idzie przybieranie humanoidalnej postaci. Naprawdę, wolę tą, niż smoka- uśmiechnęła się. Mimo całej swej sympatii do gadów, wolała towarzystwo stworzeń dwunożnych.

Lobo

Lobo

12.06.2004
Post ID: 12002

Lobo zauważywszy gest wahał się przez chwilę, postanowił jednak przyjąć zaproszenie. Dźwignął się ze stołka chowając uprzednio nóż na jego właściwe miejsce i podążył w kierunku pobliskiego stolika. Zahaczył po drodze o oberżystę i zamówił im jeszcze po kolejce, sok pomarańczowy dla Denadareth'a, najprzedniejsze elfie wino dla Delein, sam zaś pogłaskał wiszącą u jego pasa buteleczkę z sake. Podsunął sobie krzesło i rozsiadł się wygodnie. Po chwili jednak zeskoczył z niego jakby go parzyło. Ukłonił się nisko i rzekł:

- Wybaczcie...gdzież moje maniery? Zwą mnie Lobo, do usług - ponownie się kłaniając i siadając z powrotem na krześle. Odrzucił kaptur i wszystkim ukazała się przystojna, mahoniowoczarna twarz mrocznego elfa i bujna srebrna czupryna. Przysunął się bliżej i poczekał aż kelnerka rozleje wszystkim trunki po czym nalał do swego kubka mętnej, aromatycznej cieczy ze swojej wiernej piersiówki, z którą nigdy się nie rozstawał.

- Miło mi cię poznać Lobo - odrzekła elfka - ja jestem Delein, a ten tam - wskazała na smoka w ludzkiej postaci - to Denadareth.

- Mnie także miło, a więc część oficjalną mamy już za sobą - zaśmiał się krótko - Powiedzcie zatem coś o sobie, i co najważniejsze: co sprowadza Was w nasze strony...