Oberża pod Rozbrykanym Ogrem

Baśniowe Gawędy - "Relaks w lesie przy oberży"

Osada 'Pazur Behemota' > Baśniowe Gawędy > Relaks w lesie przy oberży
Wędrowiec: zaloguj, wyszukiwarka
Fergard

Fergard

9.07.2008
Post ID: 30967

Półbies popatrzył znad pergaminów i dostrzegł dwie nowe osoby. Skinął im ręką na przywitanie i wrócił do rysowania. Po chwili koło drzewka, przy którym siedział Gol zabłysło, a obok niego stał teraz ogromny insekt o dziwacznym kształcie głowy. Bestia oparła się na swoich odnożach(W przeciwieństwie do typowych insektów miała 4 nogi, nie 6) i pilnie obserwowała zgromadzonych, gotowa poinformować o najmniejszym niebezpieczeństwie swojego stwórcę...

Mitachi

Mitachi

9.07.2008
Post ID: 30968

Mitachi wolnym krokiem podszedł do Gola. Rzucał okiem na pergaminy, to na dziwnego robala. W pewnej chwili się odezwał.
- Gol, co piszesz na tych pergaminach?- wykrztusił, i wyglądało na to, że chciał dostać też odpowiedź na tego robaka.

Fergard

Fergard

9.07.2008
Post ID: 30970

- Co piszę? Pytanie powinno raczej brzmieć: Co rysuję? - Odparł cicho półbies. - A co do zawartości pergaminu: Hmmm... Te karty są zbiorem różnych obrazów różnorodnych potworów, zarówno tych znanych, jak i tych występujących tylko w jednym uniwersum. I zostałyby zwyczajnymi obrazami, gdyby nie to pióro... - Gol zręcznie zakręcił piórem w palcach. - Dzięki niemu można animować to, co się wyrysowało. Taki potwór służy ci wiernie aż nie powiesz mu dość. Wtedy twór wraca na karty, jednakże pozostaje gotów do służby. Jeżeli jednak zginie podczas pełnienia swoich obowiązków, obraca się w proch, a jego obraz znika z pergaminu... - Gol wskazał na insekta. - A to jest Wielki Trachid z rodziny Insektowców. Spotkać go ciężko, nawet na jego macierzystym uniwersum, czyli Andaloor. Jeżeli jednak go się spotkało w naturalnym środowisku, trzeba przygotować się na ciężką walkę, bo Wielki Trachid to bestia brutalna, okrutna i na wskroś zła. Często towarzyszą jej także zwykli Trachidzi, przypominający ludzi, ale tylko pod względem sylwetki. I to by było na tyle...

Kordan

Kordan

11.07.2008
Post ID: 31038

Kordan czytał instrukcję do jakiegoś nowego ustrojstwa, które przysłały mu wczoraj gobliny:
- Miotacz dysków, kurde, jak to działa? - Pociąga za jakąś wajchę i nagle z ustrojstwa wylatuje z niesamowitą prędkością dysk. Nim Gol sie obejrzał, z jego rysunek podzielił się na dwie części - Ups... Wybacz Gol... - Powiedział Kordan z lekkim zakłopotaniem w głosie.

Fergard

Fergard

11.07.2008
Post ID: 31041

- Ech, nie szkodzi... - Odparł Gol z lekką ironią w głosie. - Przecież nic się nikomu nie stało, prawda? - Rysunek obrócił się w proch. Gol westchnął cicho i wziął się rysowanie nowego Wielkiego Trachida...

Konstruktor

Konstruktor

11.07.2008
Post ID: 31042

- No, nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Teraz przynajmniej jako tako wiemy jak działa miotacz dysków.

Nekros

Nekros

11.07.2008
Post ID: 31050

- Nawet śmierć ma dobre strony. Czego ja jestem przykładem - rzekł lodowato Nekros. Cóż, sam był lodowaty.
- Tak twierdzisz? - spytał podejrzliwie Kordan.
- Ano tak twierdzę - mruknął Nekros i oparł się o najbliższe drzewo. Drzewo pokryło się malutką warstwą szronu, gdy wilgoć w powietrzy zamarzła.

Kordan

Kordan

11.07.2008
Post ID: 31052

- Nie wydaje mi się, odkąd jestem półtrupem to wpadam w same kłopoty, począwszy od inkwizycji na karku idąc przez problemy z chłopami a na braku unerwionego przewodu pokarmowego kończąc.

Wiewek

Wiewek

11.07.2008
Post ID: 31057

- Nekros, mógłbyś nie opierać się o to drzewo, bo zrobiło mi się zimno... - mówi Wiewek, który, zanim przyszedł Nekros, wdrapał się na drzewo, a w chwili obecnej cały dygocze.

Konstruktor

Konstruktor

11.07.2008
Post ID: 31079

- Śmierć może i ma dobre strony, ale nie śmierć w takich męczarniach, które ja przeżyłem niemalże ginąc. - powiedział Konstruktor po czym głęboko się zamyślił

Konstruktor

Konstruktor

29.07.2008
Post ID: 31907

Otrząsając się Konstruktor zwrócił się do Korda
- Pokaż no to urządząnko - po czym zaczął grzebać we wnętrzu miotacza.

Fergard

Fergard

26.08.2008
Post ID: 33437

Nagle kolejny dysk wyleciał z miotacza. I poleciał dokładnie w kierunku twarzy Gola. Półdemon nie widział dysku, bo ślęczał nad pergaminami. Gdy już wydawało się, że ostry przedmiot przetnie mu twarz na pół, ten spokojnie wyciągnął rękę i złapał dysk. Reszta przyglądała się temu z niedowierzaniem...

Konstruktor

Konstruktor

26.08.2008
Post ID: 33440

- Z niedowierzaniem czy nie, już wszystko wiem. Gol, możesz tu przytrzymać? - Półdemon podszedł i wcisnął coś we wskazanym miejscu.
- A teraz radzę się schować bo zaraz zaczynamy. Trzy... dwa... jeden...
jazda! - Konstruktor przełożył wajchę po czym górna część miotacza zaczęła sie obracać wystrzeliwując we wszystkie strony mnóstwo dysków.
- Niezłe co? Acha... Gol możesz już puścić. - powiedział widząc jak półbies ledwie sobie radzi z uchylaniem się przed dyskami i jednocześnie trzymaniem pewnego elementu maszynerii - można by to nazwać "Jaskiniowa masakra wyrzutnią dysków". No dobra, koniec zachwycania, trzeba oszczędzać maszynkę. - po wypowiedzeniu tych słów Konstruktor z powrotem przełożył wajchę i zamieszanie ustało.

Wiewek

Wiewek

26.08.2008
Post ID: 33456

- Uważaj Konstruktorze, niektórzy nie są tacy szybcy jak ja czy Gol - wysapał Wiewek siedząc na przyciętym drzewie.

Konstruktor

Konstruktor

26.08.2008
Post ID: 33459

- Wszystko będzie OK, jak się to opanuję, tymczasem... Kordan pozwolisz, że wezmę tą mielarkę do wszystkiego do warsztatu na oględziny?

Thausael

Thausael

5.01.2009
Post ID: 39262

//Tas właśnie przechadzał się w zamyśleniu po lesie w celu odnalezienia swojego ulubionego miejsca do relaksu... I o mało to zamyślenie nie kosztowało go życiem gdyż przed dyskiem lecącym prosto w jego skroń uratowały go tylko lata ćwiczeń - lekko ugiął nogi, a przelatujący dysk poczuł tuż przed swoim nosem. Jakież było jego zdziwienie, gdy przed swoimi szeroko rozwartymi ze zdziwienia oczami ujrzał całą salwę takich dysków lecących w jego stronę! Niewielu dało by radę w tej samej chwili zatoczyć piruet uchylając się przed pierwszym, przeskoczyć nad drugim, uniknąć kolejnego, wyginając nieprawdopodobnie ciało i w tym samym momencie dobyć noża by rzucić go w ostatni dysk zmieniając jego trajektorię. No, niewielu. I Tas też nie dał rady. Plan szedł dobrze... Do przeskoku, który wykonał za wolno i lecący dysk podciął jego nogi śmigając nim śmiesznie w powietrze. Leżąc już na ziemi, ciesząc się z braku poważnych obrażeń powiedział tylko pod nosem: //
- Jestem za stary na takie zabawy... Coraz trudniej znaleźć tu spokojne miejsce. No, ale cel osiągnięty - leżę sobie.

Fergard

Fergard

4.03.2009
Post ID: 41729

W międzyczasie Fergard postanowił uciąć sobie drzemkę. Jakież było jego zdziwienie, gdy usadowił się pod drzewem. Zaskoczony poczuł, że coś kłuje go w plecy. Odwrócił się i ujrzał niewielki, fantazyjnie wykuty sztylet z wygrawerowanym na rękojeści lisem.
- Eee... Czy ktoś wie, czyje to? - Zapytał, unosząc sztylecik.

Dirhavana

Dirhavana

16.05.2009
Post ID: 44077

- Mogę? - Fergard podał Hav sztylet, który delikatnie zważyła w dłoniach i przyjrzała się lisowi - Podobny, ale nie mój. Moje mają lamparty i są z cieńkiej, harowanej stali. A to chyba ze srebra...? W każdym razie to nie robota moich pobratymców. - Stwierdziła i wyciągneła się pod dzrewem próbując opalić białą skóre. Cóż, każde magczne stworzenie jest inne, więc czemu duchy połelfównie mogą opalać się w cieniu? Jesłi w pgóle można mówić o skórze...

Lithien

Lithien

16.05.2009
Post ID: 44080

Znienacka pojawiła się Lithien ze swoim kolibro-psem Gizmakiem.
Gizmo zauważył od razu Hav i czym prędzej podleciał się z nią przywitać.
Li również podeszła do Dirhavany.
- Kogo ja tu widzę - uśmiechnęła się - Znowu opalamy się w cieniu?
- Tak. - odpowiedziała Dirhavanna popychająca Gimo, by ją przestał lizać.

Po pewnym czasie Gizmo zasnął koło drzewa, a Li wzięła przykład z Hav i zaczęła się opalać, ale na słońcu...

Miron

Miron

20.05.2009
Post ID: 44150

Nagle coś mignęło nad głowami zgromadzonych...
Tuż za tym czymś pędził dysk, kosząc wszystko na swej drodze...
Połelf z zdumioną miną uciekał przed owym wynalazkiem.
Zdążył skryć się za dębem, w które owa golarka wbiła się kompletnie.
Ocierając czoło rękawem zielonej koszuli, powitał wypoczywających.
- Mae Govannen. - rzucił krótko i wspiął się na owe drzewo.
Z korony dębu doszło do nich ciche poświstywanie...