Oberża pod Rozbrykanym Ogrem

Baśniowe Gawędy - "Zakątek, a więc... Advena, saluta domi!"

Osada 'Pazur Behemota' > Baśniowe Gawędy > Zakątek, a więc... Advena, saluta domi!
Wędrowiec: zaloguj, wyszukiwarka
Fergard

Fergard

1.05.2008
Post ID: 27337

- Behemotek...? - Gol lekko się zaśmiał. - Niestety, nie umiem rysować słodkich stworzonek. Chociaż... - Pół - bies pochylił się lekko nad pergaminem.
- Co by tu... - Rozmyślania przerwał mu głośny wybuch. To, co zobaczył, przeraziło go: W chwili wybuchu zdążył zauważyć krzywiące się behemoty. Po chwili Gol był cały brudny od behemotowej krwi, a na stole(O dziwo, był czysty, podobnież okolice stolika) krążyły bezładnie nóżki miniaturowych behemotów. Golem przetarł twarz ręką. "Widać ta anty - słodkość też im się udziela", pomyślał z rozbawieniem i przerażeniem jednocześnie. "Chyba przestanę rysować stworzenia z krwią w sobie, to się kiedyś żle skończy", pomyślał po chwili, po czym wyciągnął małą różdżkę i machnął nią. W ułamku sekundy pół - bies był czysty.
- Mam nadzieję, że nikt tego nie zauważył. - mruknął do siebie.

Tabris

Tabris

10.05.2008
Post ID: 27750

Tabris wrócił wyraźnie czymś przygaszony. Nie jest dobrze - powiedział, jak to miał w zwyczaju - Odpowiadając na pytające spojrzenie Sulii powiedział - Cóż, gniazda czerwonych smoków niestety nie znalazłem ale... - przerwał na chwilę, westchnął, stłumił coś w sobie i kontynuował - ale napotkały żywiołaki na stal. Silnie magiczną i zdaje mi się, że na grubą warstwę stali na głębokości 10 metrów. To dziwne. Warstwa ta ma silne właściwości anty magiczne. Z miejsca wygnała żywiołaka, który ją dotknął i uniemożliwiła mi dowiedzenie się dzięki magii co pod nią jest. - Anioł ponownie westchnąl i zaczął patrzeć się z melankolią na dzieła Golema...

Sulia

Sulia

10.05.2008
Post ID: 27755

- Co.. to.. było.. - Sul wyraźnie wypowiedziała każde słowo, nie zapominając o odpowiednich przerwach między wyrazami - Gol?! I jak ja mam nie zauważać, kiedy mi tu stworzenia w Zakątku wybuchają. - elfce zrobiło się słabo na samą myśl. - Chyba zatrudnię cię do sprzątania w kuchni. A może odbiorę na czas nieokreślony ten dziwny pergamin. - Sul westchnęła ciężko, rzuciła ostatnie Nieróbtegonigdywięcej spojrzenie i przysiadła się do Taba, który wrócił z polanki. Zerknęła na anioła i natychmiast poderwała się do góry. Nim anioł zdążył doliczyć do pięciu, Gospodyni odwiedziła kuchnię i przybiegła z powrotem z dzbanem wina w ręce.

- Wypijemy za brak czerwonych smoków w pobliżu Oberży. - wzniosła kielich w górę i wychyliła jego zawartość w szybkim tempie. - Magiczna stal. Ciekawe czy można ją wydobywać? Jest coś warta?

Krewal

Krewal

11.05.2008
Post ID: 27777

Krewal jak zwykle w swoim stylu, przysłuchiwał się rozmowie, zasiadając w kącie. Czasami podśmiewał się słysząc, lub widząc wyczyny Golema (a przynajmniej na takiego wyglądał).
Gdy jednak, spostrzegł zakłopotanego anioła, a następnie usłyszał o magicznej stali, nie mógł wytrzymać. Poderwał się z miejsca i przyłączył do siedzących.
-Magiczna stal? Hmm myślę że warto byłoby popytać Grindala, to mój stary znajomy. On jest specjalistą od wszelkiego rodzaju, hm jakby to rzec - żelastwa. Hm, a może Twoja magiczna stal, Tabrisie, to po prostu coś takiego?
I wyciągnął swój miecz, pokazując go aniołowi. Natychmiast od miecza odbił się płomień świecy, broń zapłonęła czerwonym światłem, a wiedźmin w jednej chwili stał się jakiś wyższy, i bardziej majestatyczny. Zaraz jednak schował miecz:
-I co o tym myślisz?
-Aaa i Sulio, mógłbym otrzymać jakiś wzmacniający trunek?

Tabris

Tabris

11.05.2008
Post ID: 27783

- Masz znakomitą broń, Krewalu - rzekł Tabris z podziwem - jednak to nie jest ten rodzaj stali. Tamta stal jest tak jakby antymagiczna. Oparła się z łatwością Infernie, ba! nawet się nie rozgrzała. Jest też twarda, choć ją porysowałem kawałkiem obsydianu. Ale jeśli chodzi o pomoc Khuzda to chętnie skorzystam. Byle miał diamentowe wiertła...
- Może pod tą warstwą jest gniazdo jakiś odpornych na magię stalowołuskowych Smoków ? - powiedział oczekując reakcji Sulii

Fergard

Fergard

11.05.2008
Post ID: 27816

- Przykro mi, że tak to się skończyło... - Gol zwrócił się do Sulii, która już się odwróciła w kierunku Taba. "Hmmm...", pomyślał zaintrygowany. Antymagiczna stal? "Ciekawe, będę musiał wypytać Tabrisa o więcej szczegółów", pomyślał. Pochylił się nad pergaminem, ale gdy zauważył spojrzenie elfki, odruchowo schował pióro. Upił łyczek Kwaśnej Smoczej i wycofał się do narożnego stolika.

Sulia

Sulia

13.05.2008
Post ID: 27921

- Coś mocniejszego? Zaraz znajdę. - Sul uśmiechnęła się do wiedźmina, wstała i już jej nie było. Mijając Golema wskazała mu ręką stolik anioła. - Zapraszam. Widzę, że schowałeś pergamin, więc nie masz się czego obawiać z mojej strony. - Sul mrugnęła wesoło i zniknęła za drzwiami kuchni.

Jej drogę powrotną obserwowało kilka par oczu, jak zwykle ciekawych trunków, które niosła na tacy. Spojrzeniom towarzyszyły westchnienia i szepty. Goście wiedzieli, że zawartość kielicha czy kufla zależała często od humoru elfki. Wystarczyło zagadać do niej w jeden z jej bardziej energicznych dni, a można było być pewnym czegoś rzadkiego, spotykanego w legendach i książkach najlepszych bimbrowników. Niektórzy podejrzewali, że srebrne opary o nieziemskim zapachu unoszące się nad czterema kuflami nie były dziełem przypadku. Sul usiadła przy stoliku.

- Oto jeden z moich ulubionych trunków. Nazwy nie pamiętam. Zapewniam jednak, że odnajdziecie w nim swoje dzieciństwo. Tak przynajmniej powiedział tamten elf, który mi to sprzedał... Częstujcie się. - Sul zwróciła się do Taba. - Żadnych smoków, chyba, że są oswojone i inteligentne. Wydobędziesz smoka, będziesz musiał sobie z nim poradzić, Tab.

Fergard

Fergard

14.05.2008
Post ID: 27944

Półbies zamyślił się. Nagle w jego głowie odezwał się dzwonek pomysłu...
- Tabrisie, potrzebujesz może obsydianowego wiertła?

Tabris

Tabris

18.05.2008
Post ID: 28117

Obsydianowego wiertła? Dużego obsydianowego wiertła, dużego, dużego obsydianowego wiertła. Ogromniastego obsydianowego wiertła - po tej wypowiedzi Anioła, Golem sam nie wiedział, czy jego propozycja została odrzucona, czy przyjęta.

Fergard

Fergard

18.05.2008
Post ID: 28119

- Przepraszam na chwilę... - Gol podniósł się z krzesła i opuścił na chwilę Zakątek... Po około 10 minutach dało się słyszeć głośny rumor i coś na kształt dzwięku przypominającego trzęsienie ziemi. Anioł obrócił się w stronę hałasu z zainteresowaniem, natomiast Sulia załamała ręce w geście rozpaczy, po czym szybko wybiegła przed Oberżę. Za nią wyszedł Tabris. To, co zobaczył, sprawiło, że zaczął się zastanawiać, czy żyje w normalnej rzeczywistości: Ogromne, obsydianowe wiertło z wyszlifowanym precyzyjnie końcem było podtrzymywane przez maszynę rozmiarów trzech błękitnych smoków, całą wykonaną ze stali. Za sterami natomiast siedział Jaszczurzy Golem, z miną w stylu: "Na mnie zawsze można liczyć."

Tabris

Tabris

19.05.2008
Post ID: 28129

//I błyskawica tak nie uderza w ziemię,
Jak Golem uderzył wiertłem w stali opokę,
Aby zniwelować tę alchemię,
I pole do popisu mieć szerokie,

I huk straszny, przerażający,
Dało się słyszeć w okolicy,
To stali zgrzyt stał się przejmujący,
Tak walczyli ze sobą ci dwaj zapaśnicy.

Nagle wybuch straszliwy,
wstrząsnął oberży podstawami,
Hałas stał się do zniesienia niemożliwy,
I wszyscy pospadali,

Oto jednak rzecz wielka się dokonała,
Za sprawą Golemowej maszyny,
Warstwa stali pękła i dziura w niej powstała,
Więc skończę ja czym prędzej te wypociny...//

Tabris rzeczywiście przestał recytować, schował szybko harfę, pomógł Sulii podnieść się, następnie szybko zlustrować oberżę (nie karczmę!), dziwne; oprócz kilku wazonów i krzesełek, a także paru gości wszystko stało jak dawniej, nawet szyby nie pękły.

No, cóż, to ja idę na polankę sprawdzić co jest pod tą warstwą stali i jak się ma Golem - powiedział wskazując na wiertło, z którego wypadła jedna trzecia elementów...

Bubeusz

Bubeusz

28.05.2008
Post ID: 28604

Całemu zajściu przyglądał się z bezpiecznej odległości pewien starszy pan, ubrany w bialutkie jak śnieg szaty, których zwieńczenie stanowił równie biały czarodziejski kapelusz na głowie. Staruszek spoglądał na machinę podpierając się na swojej lasce i kiwając głową w charakterystycznym rytmie, w jakim starsi ludzie zwykli wyrażać dezaprobatę dla dzisiejszych czasów.

-Witaj, droga Sulio, kopę lat!- podszedł do elfki niespiesznie i przywitał się ciepło. - Chyba coś nie w porę się zjawiam, widzę, remonty jakieś, odwierty, cuda na wielką skalę..? Mam nadzieję, że nie zamierzasz niczego zmieniać w Zakątku, pamiętam, że zawsze było tam tak przytulnie...

Sulia

Sulia

28.05.2008
Post ID: 28681

- Kopę lat, Bubeuszu? - Sul przekroczyła próg słyszalności. - A ja myślałam, że cała wieczność, magu drogi.

Elfka pomachała Tabrisowi, który zniknął za potężnym wiertłem.
- Dziękuję! Odwiedzaj Zakątek i przynoś najnowsze wieści! - zdążyła krzyknąć za aniołem, by po chwili skupić całą swą uwagę na Bubeuszu. Chwyciła maga pod ramię, uśmiechnęła się i ruszyła w kierunku Zakątka.

- Wypada uczcić tę chwilę. Już bałam się, że goście Leniwych uschną z pragnienia. Mam nadzieję, że zastałeś bar w Oberży w stanie nienaruszonym? - Sul postanowiła, dosłownie, nie wypuszczać Buba z rąk. - Zakątek oczywiście nie zmienił się. Co prawda, myślę o odmalowaniu ścian, ale co to za zmiana.

Fergard

Fergard

29.05.2008
Post ID: 28741

Zza drzew wyłonił się Jaszczurzy Golem. Był cały w kurzu, ale zważywszy na to, co robił... Można było to usprawiedliwić. Półbies pstryknął palcami. W mgnieniu oka był cały czysty, tak jak przed rozpoczęciem prac w kopalni odkrywkowej... Przepraszam, na terenie wykopalisk archeologicznych. Wszedł do Zakątka, ukłonił się trzy razy (jak sam mówił: Ukłon dla Oberży, dla gospodarza i dla gości), po czym zasiadł przy narożnym stoliku...

Bubeusz

Bubeusz

30.05.2008
Post ID: 28768

Bubeusz nie oponował i z uśmiechem dał się zaprowadzić do Zakątka.
-Tak, bar w Oberży można powiedzieć, że był w stanie niezmienionym. Bo przecież był taki zapuszczony odkąd pamiętam.- zaśmiał się.
-Faktycznie, nic się nie zmieniło.- zauważył, kiedy znaleźli się w środku. - Wiesz, nie maluj ścian, mają taki przytulny, wysłużony kolor.

Mag pozwolił się sobie rozgościć, siadając na foteliku i opierając o niego swój kostur.

Sandro

Sandro

14.06.2008
Post ID: 29777

Sandro się wślizgnął - nie nie, wszak zachować trza etos lisza - Sandro wszedł z godnością, lecz po cichu, bez zwyczajowej wrzawy, w gustownym tweedowym płaszczu z głębokim kapturem, po czym cupnął sobie w najciemniejszym zakątku Zakątka...

Fergard

Fergard

14.06.2008
Post ID: 29809

Gol, gdy tylko ujrzał lisza, powstał z krzesła i ukłonił się do samej podłogi, aż zamiótł włosami podłogę, po czym odezwał się do Sandra w te słowa:
- Czcigodny Sandro, to dla mnie wielki - nie, ogromny zaszczyt móc zobaczyć na własne oczy kogoś o tak wspaniałej historii, kogoś, kto niegdyś czuwał nad tym, by Osada rozwijała się prężnie i szybko, kogoś o tak wspaniałych talentach pisarskich. Jest pan wzorem i chylę przed tobą, czcigodny liszu swe czoło, jakem Fergard Stratoavis, założyciel Kotliny Wojowników. - Po tych słowach Gol ukłonił się raz jeszcze, po czym usiadł na swoim miejscu, a wszyscy patrzyli na niego dziwnie...

Kameliasz

Archidyplomata Kameliasz

14.06.2008
Post ID: 29811

... Zwłaszcza świeżo przybyły ze szpitala Aries. Nie dziwiło go zachowanie Golema - widział już jego super-hiper-savoir-vivre wiele razy; zastanawiał się tylko jak można zamieść podłogę mając tak krótkie włosy... Nie to co on... Kudły Ariesa sięgały mu idealnie do siódmego kręgu, tam też znajduje się kolec, pozostałość po fuzji z Bazaltowym Smokiem.
- I ja też pozdrawiam; jestem Aries Joshua DeMenthor, założyciel niczego, sarkazmatyk i ogólnie całkiem płytki ćwierćsmok. Witaj, Sulio!- zwrócił się do elfki i zdjął swój kapelusz (jakieś podstawy trzeba znać). - Słyszałem dużo o Zakątku i postanowiłem tu wpaść... I muszę przyznać, że wygląda wypisz wymaluj jak moja chatka w Lerington...
- Więc czuj się jak w domu, Ariesie - rzekła Sulia. - I nie bądź taki skromny, wszyscy wiemy, że to dzięki tobie na nowo istnieją wywiady.
- ... A ja wolałem pozostać anonimowy. Nie uśmiecha mi się bycie rozpoznawalnym.
- Z takim charakterkiem trudno wtopić się w tłum... - rzekł z cynizmem Fergard.
- Zawsze warto próbować, Stratoavisie... Witaj Bubeuszu! - Aries przywitał maga. - Mam nadzieję że przez moją inicjatywę nie masz zbyt dużo roboty... Wiesz, chodzi mi o wywiady...
- Przeżyję - rzekł Bubeusz. - Słyszałem o twoim starciu w Kotlinie. Widzę, że magomedyk zrobił swoje.
- Owszem, jelita mam na swoim miejscu - powiedział Aries. - Jednak miałem spory ubytek żywego ciała, zastąpiono je metalem. - I Aries postukał w brzuch. Metaliczny wydźwięk odbił się od ścian Zakątka. - Dobrze, że to adamant... Chcieli wszczepić mi mithrill... Mam alergię na mithrill... Alergię...
Po czym Aries stracił przytomność.

Tabris

Tabris

14.06.2008
Post ID: 29819

//Na Adamant też? - spytał się Anioł Wolnej Woli - Czy to po prostu, ze wstydu, że się powitało Gospodynię bez podarowania prezentu? Jeśli to drugie, cóż, możesz się zrehabilitować.
Kiedyś liszu, słyszałem, zszyłeś jakiegoś Niemagicznego Maga. - zwrócił się do klekoczącego cicho lisza - Może powtórzysz zabieg? Masz spoko wdzianko// - uśmiechnął się lekko.

Sulia

Sulia

14.06.2008
Post ID: 29834

Elfka niosła właśnie tacę wypełnioną po brzegi kokosowymi oraz czekoladowymi ciasteczkami, gdy jej uwagę zwrócił znajomy klekot kości. Podążyła wzrokiem za tweedowym płaszczem. Nie jest to szlafrok, ale... Nie mogła sie mylić. Lekko zszokowana przybyciem lisza nie zauważyła jednego z zakątkowych stołków. Taca i ciasteczka wyleciały w górę. Elfce udało się utrzymać równowagę, łapiąc za ramię najbliżej siedzącą osobę. Trafiło na Bubeusza.

- Bub! - krzyknęła i ruchem głowy wskazała na latające przedmioty. Mag jednym ruchem ręki uratował deser. Sul odetchnęła z ulgą. - Dzięki. A teraz ten oto ... smok. - westchnęła i wskazała na leżącego Kameliasza. Nie lubiła panikować. Doświadczenie podpowiadało jej, że prędzej czy później gość dojdzie do siebie. Od czego w końcu miała gości zaznajomionych z magią i jej bolesnymi skutkami.

- Ktoś ma pomysł na pobudkę? - rozejrzała się wokoło. - I wiesz, Tab, działasz lepiej niż kruk. Mam nadzieję, że Morf nie będzie zazdrosny o przypominanie gościom o podarunkach. - uśmiechnęła się i zerknęła na ptaka zajętego skubaniem jednego z ciastek.