Kroniki magii

1 2
Jesteś na stronie 1. Następna

Dnia nie było chociaz zbliżała się pierwsza popołudniu. Niebo zasłaniały coraz ciemniejsze i potęzniejsze chmury. W oddali wybuchały sporadycznie wulkany, bluzgając magmą niczym pociskami na wszystkie strony na wiele kilometrów. Żywioły ognia i powietrza ścierały się ze sobą w walce. Pomiędzy nimi toczyła się inna walka. Szczęk mieczy, śpiew oręża, skrzenie magii. Wszystko pod ciskającymi pioruny niebiosami i wewnątrz kręgu płynnego ognia.
Kobieta odziana w krwiste szaty i o włosach ciemnych niczym noc kroczyła przez pole bitwy zabijając każdego kogo spotkała na swojej drodze bez najmniejszego wysiłku. Na spotkanie jej wyszedł ktoś czyj wygląd w ogóle nie pasował do całej scenerii. Błękitne spodnie poprzecinane na wylot jakby ktoś specjalnie je rozpruł, ciemne buty, ktore wyglądały na z innej epoki czy z innego świata, a nawet luźna czarna bluzka z kolorowym przedstawieniem jakiegoś anioła z błękitną kulą w ręku świadczyły, że nie pochodził stąd.
Kobieta podniosła miecz i po raz pierwszy napotkała opór. Nastąpiła krótka wymiana sztychów i parowań, po której przeciwnicy wzajemnie się zablokowali. Wtedy chłopak ujrzał swoje odbicie w źrenicach adwersarki. Oczy miał ni to przekrwione, ni to czarniejsze od najczarniejszej czerni. Twarz jego wykrzywiał grymas rządzy krwi i śmierci przeciwników. Nie było w niej nic co świadczyloby, że gdzieś tam jest są takie uczucia jak litośc czy współczucie.
Przeciwnicy odepchnęli się wzajemnie i przygotowywali do następnego starcia. Chłopak poprawił uchwyt miecza wywijając nim młynka. A kobieta...

***

- Chodź, zaraz zacznie się lekcja.

- Co?

- Znowu się wpatrywałyś w lustro - powtórzył Megarowicz.

- Wiem, po prostu nie mam nic innego tutaj do roboty w przerwy. Przecież wiesz.

Zadzwonił dzwonek i wparował do sali nauczyciel. Sprawdził obecność i rozpoczęła się lekcja. Na pozór normalna. Na pozór, ale Aganal, chłopak, który wpatrywał się w lustro... najprościej byłoby rzecz, że przez rówieśników był prześladowany. Mentalnie. Nawet na zajęciach się z niego wyśmiewali. Standardowe wyzwiska to m.in. "lubisz pasywny anal?", "co jest, bekso?" czy "obliżesz mi, cioto?" oraz wszelkie inne epitety, które można użyć. Gdyby tylko wiedzieli jak blisko czasami są! Fakt, Aganal jest nawet przystojny z tymi swoimi kruczoczarnymi włosami, gładką skórą, prawie bezwłosym ciałem czy szmaragdowymi oczami i może spodobałby się dziewczynom, których zaloty jednak dawno temu już odrzucał, ale to właśnie chyba przez tą 'czarną polewkę' rówieśnicy tak za nim nie przepadają.
Zazwyczaj nauczyciele uciszali prowodyrów, ale dziś coś się zmieniło. Coś czego dawno nie było.

- Serafin, zaganalizuj zadanie piąte - rzucił nauczyciel, co wzmogło nawet dowcipy za strony uczniów.

Chłopak nie miał wyboru i podszedł do tablicy. Szło mu dość opornie - zadanie było skomplikowane, a ciągłe docinki nie pomagały mu się skupić.

- Co jest? Nie potrafisz tego zaganalizować? - zarechotał nauczyciel.

Tego było dla niego za wiele. Po prostu wybiegł z klasy, zostawiając wszystko tak jak było - niedokończone zadanie, śmiechy "kolegów" i rozłożone książki na ławce. Ledwo co zniknął, a Megarowicz zamknął z hukiem swój podręcznik i spakował swój plecak. Podobnie jak swojego przyjaciela. Już miał wychodzić z tym kiedy się odwrócił i spojrzał po wszystkich.

- Tym razem przesadziliście. Wszyscy - zakończył, patrząc na nauczyciela.

To była ostatnia lekcja tego dnia. Trzasnął drzwiami wychodząc, az lustro pokryło się gęstą siecią pęknięć. Gdyby ktokolwiek chciał się temu przyjrzeć to zauważyłby, że cała sieć to tak naprawdę słowa "nienawidze was" w różnych językach.


Jesteś na stronie 1. Następna
1 2