Najświeższe Nowiny |
---|
Dzień zbliżał się już ku końcowi. Grododzierżca Moandor wciąż jeszcze spacerował z Druidkotem, Pretorianinem Jaskini, prowadząc dość ożywioną konwersację. Przechadzali się brukowaną aleją wzdłuż której rozciągały się zagony kwiatów, w tym także budzących szczególny zachwyt Rododendronów. Po Osadzie zaczęły nawet krążyć plotki, jakoby Grododzierżca posuwał się do użycia czarów, by utrzymać swój ogród w tak doskonałym stanie. W rzeczywistości jest to zasługa jego znakomitych ogrodników, a plotki owe rozsiewane są najczęściej przez zazdrosnych kolegów po fachu.
Gdy powrócili wreszcie do rezydencji na wzgórzu Moandor dał znak swojemu zaufanemu słudze, by przyprowadził oczekujących w hallu mieszkańców Imperium. Gdy weszli zdumieli do komnaty zdumieli się nieco, bowiem Grododzierżca zupełnie nie przypominał im osoby, z którą kilka dni wcześniej rozmawiali w sprawie Kluczy.
Był ubrany w czerń, i przede wszystkim o wiele wyższy. Twarz spowijał mu czarny kaptur. Jedyną oznaką, że mają do czynienia z Liszem był słabo widoczny, jednak zauważalny nawet spod kaptura czerwony blask w miejscu oczu.
- Wiecie, zapewne, dlaczego was zaprosiłem. Kilka dni temu poprosiliście o klucze do bram Osady. Zanim poinformuje was o swojej decyzji chciałbym wpierw powiedzieć parę słów każdemu z osobna.
Ynafie - wywołany rozpoznał teraz w osobie Grododzierżcy osobę, z którą rozmawiał niedawno w Gorących Dysputach - Mieliśmy okazję już się poznać. Cieszę się, że odwiedziłeś Stolik Literacki. Necronomicon jest ciekawą księgą. Mam jeden egzemplarz w swoich zbiorach - mówiąc to Lisz wskazał na regał stojący przy przeciwległej ścianie, cały zapełniony starymi księgami - Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś porozmawiamy o innych dziełach wartych uwagi. Istnieje choćby starożytny tekst, napisany przez autora, którego imię zatarło się z upływem czasu. Opowiada losy wielkiej wojny, która miała rozstrzygnąć o losie cywilizacji wolnych ludzi. Opisuje także historię tajemniczego artefaktu, potężnego pierścienia, dzięki któremu jego pan, gdyby go odzyskał, stałby się niepokonany. Zajmujący tekst, doprawdy. Szkoda, że imię autora pozostanie na wieki zapomniane. Zachowały się tylko cztery litery - JRRT...
To tylko jedna z ciekawych opowieści jakie się zachowały od momentu, kiedy nasza cywilizacja poznała sztukę słowa pisanego. Liczę, że w przyszłości od czasu do czasu zajrzysz do Gorących Dysput. Będzie Ci łatwiej, gdyż o dziś zostajesz pełnoprawnym Osadnikiem. - Gdy Moandor skończył mówić, do Ynafa podszedł sługa Grododzierżcy wręczając my Srebrny Klucz do Bram Osady. -
Ynafie, Mam do ciebie tylko jedną prośbę. Nie traktuj poważnie plotek o, jakoby, czarodziejskim pochodzeniu mojego ogrodu. :)
Nowo mianowany Osadnik nie krył zadowolenia z pozytywnego biegu wypadków. Wycofał się stronę drzwi, zaś Moandor podszedł w stronę stojącego obok Migileta.
- Migilecie, twoja sława jako wytrawnego wojownika dotarła także do bram naszej społeczności. Osadnicy z przyjemnością posłuchają opowieści o wielkich bitwach, odwadze i bohaterstwie. Choć my w Osadzie od dawna już żyjemy w czasach pokoju, cnoty te nie są nam obce. Wzywa cię wojenny obowiązek, ale wiedz, że od dziś, tak jak Ynaf, zostajesz jednym z nas. Oto twój Klucz do Bramy. A gdy znudzi ci się wojaczka, nie zapominaj o księgach.
Migilet skłonił się Grododzierżcy i dołączył do stojącego z tyłu Ynafa dzierżąc w dłoniach taki sam Srebrny Klucz.
Hellscreamie - Lisz zwrócił się do wysokiego barczystego orka - Dobry bard zawsze znajdzie w Osadzie swoje miejsce. Z chęcią też przeczytamy opowieści, które spisałeś. Umieścimy je w naszej bibliotece.
Chcę ci tylko o jednym przypomnieć. Osada od dawna jest, można by rzec, oazą spokoju. Od niepamiętnych czasów nikt tu nie zginął z ręki drugiego. Doszły mnie słuchy, że dość łatwo sięgasz po miecz. Strzeż się przed pochopnymi czynami, które być może uchodzą płazem na wojnie, ale nie w murach tego grodu.
Zwykłem jednak dawać każdemu szansę, więc dam ją i tobie. Niech ten Klucz będzie dowodem mojego zaufania, a Tobie niech da natchnienie do tworzenia coraz piękniejszych opowieści.
Wreszcie Moandor podszedł do ostatnich trzech mieszkańców Imperium wezwanych tego dnia.
- Haarcie, Ghulku, Disertexie. Wam również przyznam Klucze. Mam nadzieję, że zachęcą was one do częstszej obecności i udziału w życiu kulturalnym Osady. Tak naprawdę od nas wszystkich zależy, jak będzie wyglądało to miejsce. Bez światłych mieszkańców Grododzierżca, choćby miał największe środki, nie sprawi aby Osada kwitła. Podobnie jak te rododendrony, które mogliście oglądać przed moim domem. Bez troskliwej opieki ogrodników żadna magia nie jest w stanie sprawić, by wyglądały tak jak teraz.
Także i tym razem służący wręczył każdemu po Srebrnym Kluczu.
Wkrótce Grododzierżca pożegnał nowych Osadników i udał się do swojej osobistej komnaty zabierając z regału z książkami dzieło zapomnianego mistrza pióra, z imienia którego czas zachował jedynie cztery pierwsze litery... JRRT.
Komentarze dla tej nowiny zostały wyłączone. O przyczynę pytaj Wysoką Radę.