Często grając pojedyncze scenariusze jesteśmy bardziej lub mniej leniwi i nie chcemy zastosować jakiejś wydajnej strategii, która, choć użyteczna, jest w jakimś stopniu dla nas uciążliwa. W moim przypadku są to:
− Granie Luną. Gra jedną z najlepszych bohaterek Wrót Żywiołów jest dla mnie bardzo stresująca. Rzucając zaklęcie ściany ognia, bardzo łatwo jest źle wytypować drogę, jaką obierze komputer, i w konsekwencji zginąć. Dlatego zazwyczaj odpuszczam sobie tę bohaterkę, uważając ją za zbyt ryzykowną.
− Wskrzeszanie demonów. Tu powodem jest lenistwo, nie lubię ciągle kalkulować, jak rozdzielić jednostki, żeby je optymalnie wskrzesić. Także siedlisko czarcich lordów jest drogie, a same demony to zupełnie nudna jednostka. Jako gracz Inferno wolę się skupić na ifrytach, w przyszłości licząc na zdobycie zaklęcia Armagedonu.
− Przekładanie artefaktów. Wiem, że np. punkty ruchu naliczane są na początku tury, dlatego Buty Przyspieszenia lub Rękawice Jeźdźca trzeba mieć założone tylko kończąc turę, a później można założyć inny artefakt. Ale zazwyczaj nie mam do tego cierpliwości i cały czas spędzam ubrany tak samo.
− Ulepszanie kawalerzystów w stajni. Mimo że jest to niepotrzebna strata złota oraz zasobów, wygodniej mi wybudować siedlisko w Zamku i tam od razu kupować ulepszone jednostki.
− Wczesne wykopywanie Graala. Są ludzie, którzy już po odsłonięciu jednego, dwóch obelisków, zaczynają porównywać krzaczki i górki celem znalezienia miejsca, które wskazuje układanka. Ja nie mam do tego cierpliwości i Graalem zaczynam interesować się późno, gdy puzzle są już naprawdę bardzo odsłonięte.
− Ultra optymalizacja ruchu. Szanuję punkty ruchu, ale nie aż tak, żeby np. przerzucać wojska z głównego bohatera do pobocznego, żeby on zrobił jakąś nieistotną walkę i pozwolił głównemu zaoszczędzić ze dwie kratki ruchu. Bez przesady.
Pewnie jeszcze o czymś zapomniałem. A jak jest w waszym przypadku? Opiszcie swój grzech herosowego lenistwa.