Starożytna Biblioteka

  • http://ognisko.heroes.net.pl
Osada 'Pazur Behemota' » Starożytna Biblioteka » Literatura » Recenzje » Proza » Meyer Stephanie » Zmierzch

Biblioteka

Bibliotekarskie mechanizmy

Zmierzch

Artykuł pochodzi z 31 numeru "Czasu Imperium".

Autor: Stephenie Meyer
Tytuł: Zmierzch
Tytuł oryginału: Twilight
Język oryginału: angielski
Liczba stron: 416
Miejsce wydania: Wrocław
Rok wydania: 2007
Oprawa: miękka
Wymiary: 130 x 205 mm
Wydawca: Dolnośląskie, Wydawnictwo
ISBN: 978-83-7384-632-6


Kilka dni temu będąc w kinie moją uwagę przyciągnął pewien plakat - była na nim para i tytuł filmu. I nic więcej. Stojąc w dość długiej kolejce do kasy biletowej miałam sporo czasu aby zlustrować plakat kilka(naście) razy. W pewnym momencie po prostu zagapiłam się w złote oczy głównego bohatera a w moim umyśle zrodziła się radosna myśl: Wampir! Wampir! Na ustach rozkwitł uśmiech od ucha do ucha. Będąc stworzeniem z natury ciekawskim zapytałam pani w kasie o szczegóły związane z tym tytułem. Dostałam ulotkę i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to nazwisko autorki. Rozpoznałam je od razu, ponieważ trzy książki jej pióra czekały dzielnie na mojej półce, aż uczelnia pozwoli mi choć na chwilę zatrzymać się i odetchnąć. Teraz mój uśmiech musiał również objąć oczy ponieważ pani zapytała się czy wiem coś więcej o tym 'tajemniczym' filmie.

Wróciwszy do domu sięgnęłam do półki. Było trochę po północy. Gdy ponownie odłożyłam książkę na półkę, już przeczytaną była siódma trzydzieści rano. Za oknem zaczynało się już przejaśniać a ja dopiero wtedy poczułam zmęczenie.


Śmiało zaliczam siebie do wielkich fanów wampirów. Fakt, nie przeczytałam wszystkich pozycji z Kronik Wampirów Anne Rice ponieważ nie zawsze mi po drodze do biblioteki a i Ona jakby nie patrzeć pisze w dość charakterystyczny, miejscami ciężkawy sposób. No ale nie o tym miało być. Od momentu gdy natknęłam się na Królową Potępionych wszystko co związane z wampirami rozpalało gdzieś tam we mnie ognik fascynacji. Co zresztą widać, ponieważ jest dość mała ilość książek, z którymi spędziłabym całą noc nie zmrużywszy wcześniej oka.


Część pierwsza z trzech (na Polskim rynku) książek. Opowiada o Isabelli Swan, która przeprowadza się z wielkiego miasta od matki, do taty mieszkającego w małej mieścinie. Idzie do nowego liceum i jej świat powoli zaczyna ulegać zmianom. Poznaje przystojnego Edwarda i jego równie piękną co tajemniczą rodzinę. Początkowo nic nie jest łatwe, dorzucając do tego jej wrodzoną nieśmiałość i niezdarność może być tylko gorzej - szczególnie na WF. Wraz z przemierzaniem kartek historia nabiera tempa, od nienawiści, niepewności, uczieczki, podejrzeń, braku pewności siebie, poprzez przyjaźń, zauroczenie, miłość, zazdrość, zawiść, opiekę, niebezpieczeństwo, samokontrolę. Proszę o wybaczenie, ale bynajmniej nie mam zamiaru w bardziej rozwinięty sposób opisywać tego co się działo w tej książce i psuć innym zabawy. Jak ktoś ciekawy o co mi chodziło to naprawdę polecam lekturę.


Narracja jest pierwszoosobowa, co bardziej pozwala się wczuć w główną bohaterkę i jeszcze bardziej przeżywać, to co ona odczuwa i przez co przechodzi. Autorka tworzy kilka nowych, a raczej zmienia niektóre istniejące mity dotyczące wampirów. Ukazuje nam co nieco małomiasteczkowego życia w USA, oraz w rezerwacie. Oczywiście jak w każdej książce przynajmniej częściowo przygodowej czy akcji musi się pojawić zły bohater, który komuś zagraża. Wiadomo, łatwo można się domyśleć komu. Jest to jednak dla mnie romans. Nie jestem pewna jak te książki przypadną do gustu męskiej populacji (ktoś się zgłasza na testera?), wiem natomiast, że moja płeć w sporej większości będzie zadowolona z lektury. W sumie najlepszym przykładem tego faktu, jest moja przyjaciółka, która normalnie to patrzy na mnie z politowaniem jak czytam fantasy uśmiechając się przy tym ironicznie a tą książkę wciągnęła (podobnie jak ja) za jednym zamachem, do tego gdy zaproponowałam jej wspólne wyjście na ekranizację w jej oczach pojawił się robuziarski ognik i wcale nie musiałam usłyszeć jej odpowiedzi bo bardzo dobrze ją już znałam. Btw. film pewnie będzie gdzieś w grudniu bo ja idę 6.12 na przedpremierę ;).


Pierwszy tom ma 412 stron. Jedyne co bym mogła zarzuć wydawcy i się o to dość mocno pultasić to mała czcionka. Baaardzo nie lubię takich książek. No ale jak coś jest niesamowicie wciągające to po pewnym czasie już nawet do takich rzeczy przestaje się przywiązywać wagę.


Nami


Artykuł czytany 2636 razy, liczba komentarzy: 0. Ostatnia edycja: 3 września 2009, 22:41 przez Tullusion.

Historia zmian, zobacz komentarze (0).