Gorące Dysputy

Słowo pisane - literatura - "[H.P. Lovecraft] - twórczość"

Osada 'Pazur Behemota' > Gorące Dysputy > Słowo pisane - literatura > [H.P. Lovecraft] - twórczość
Wędrowiec: zaloguj, wyszukiwarka
Moandor

Strażnik słów Moandor

11.02.2008
Post ID: 23406

Bez wątpienia mistrz literatury grozy. Jakoś do tej pory mijałem się z prozą Lovecrafta. Coś zawsze obijało się o uszy, ale nie nadarzyła się okazja by przeczytać. Do niedawna, kiedy wziąłem z biblioteki zbiorek opowiadań autora.
Lektura pierwszych opowiadań utwierdziła mnie w przekonaniu, że wszystkie pochwały jego twórczości nie są tylko pustymi słowami. Naprawdę w tekstach Lovecrafta coś jest. :)

Wszystkie je łączy obecność czegoś nieokreślonego, tajemniczego i straszliwego zarazem. Jakieś prehistoryczne istoty bądź siły, wcześniejsze niż ludzkość. Lovecraft doskonale buduje atmosferę, wprowadza czytelnika w nastrój grozy, jednocześnie nie mówiąc wszystkiego. Nie mówi, że oto bohater zobaczył strasznego złowrogiego potwora, na widok którego włosy zjeżyły mu się na głowie. Nie, włosy mogą się zjeżyć na głowie, ale czytelnikowi.

Bardzo lubię atmosferę tajemnicy w książkach toteż już po rozpoczęciu czytania dałem Lovecraftowi dużego plusa i obietnicę, że sięgnę także po inne jego utwory.

Zbiorek, który czytam zwie się W górach szaleństwa. Polecam szczególnie opowiadanie W murach Eryksu. Akcja dla odmiany dzieje się na Wenus.

I zapraszam do dysputy.

DevilOkO

DevilOkO

11.02.2008
Post ID: 23447
Przeczytałem ostatnio "Droga do szaleństwa. 29 opowiadań grozy" H. P. Lovecrafta. Przeczytałem to nie jest odpowiednie słowo, bo właściwie ta książka mnie zmęczyła. A najgorszą rzeczą było, że zdarzyło mi się usnąć przy niej. Pierwszy raz odkąd tylko pamiętam.

Zacznę od moich odczuć negatywnych, żeby móc zakończyć mimo wszystko pozytywnym akcentem.

Opowiadania były bardzo ciężkie w odbiorze, głównym tego powodem był prawie całkowity brak dialogów i w gruncie rzeczy same opisy. Niestety za takim stylem pisania nie przepadam. Również większość tych opowiadań jest napisana według jednego schematu: osoba lub jakaś grupa osób, nie jest zbyt dobrze postrzegana przez społeczeństwo i przez to zagłębia się w jakieś tajemnicze praktyki i wszelkie zło, plugastwo pochodzi z wnętrza Ziemi. Czytając niektóre, z opowiadań czułem się jakbym po raz kolejny "czytał informację o czymś na innym portalu".

Mimo tych wad, kilka opowiadań zapadło mi w pamięć, bo były ciekawsze od reszty i zawierały w sobie trochę więcej pomysłów. Które to były,wspomniane już Góry szaleństwa oraz w Murach Eryksu a także Uwięziony wśród faraonów, Reanimator, Przyczajona groza i Grobowiec. Tak na zakończenie przyznam duży plus Lovecraftowi, za to że potrafił napisać swoje opowiadania w bardzo plastyczny sposób, i nie jest problemem wyobrażenie sobie ich treści.
Moandor

Strażnik słów Moandor

12.02.2008
Post ID: 23450

DevilOko

Opowiadania były bardzo ciężkie w odbiorze, głównym tego powodem był prawie całkowity brak dialogów i w gruncie rzeczy same opisy



Muszę Ci powiedzieć, że gdy zaczynałem czytać pierwsze opowiadanie miałem dokładnie takie samo wrażenie. Nie wierzyłem, że w całym tekście nie ma ani jednego dialogu. Aż przewracałem kartki do przody w poszukiwaniu chociażby śladów, strzępków jakiejś rozmowy. I nic.
Uważam jednak, że przy dobrym nastawieniu można przymknąć oko na brak dialogów. Wczoraj jadąc pociągiem zaczytałem się w W murach Eryksu, ale już wieczorem, gdy czytałem kolejne opowiadanie, zmęczenie dniem dało o sobie znać i musiałem odłożyć po kilku stronach.

Co do schematyczności. Nutka prawdy może w tym być, choć nie uważam, że należy z tego robić wielką wadę. Aczkolwiek, gdy przeczytam więcej, być może przyznam Ci rację. :)
DevilOkO

DevilOkO

12.02.2008
Post ID: 23531
Widzę, że zachowaliśmy się tak samo, z niedowierzaniem zauważając brak dialogów;) Da się przez to przejść i w głównej mierze zależy to od nastawienia.

Może tej schematyczności nie będę traktował jak jakąś większą wadę, bo jednak tutaj było tylko 29 opowiadań a ile ich Lovecraft napisał to nie mam pojęcia. Może tylko tutaj tak się udało, że większość z nich była bardzo podobna a w odniesieniu do wszystkich opowiadań różnice są dużo większe. Jednak faktem jest, że jak wczoraj spojrzałem na ich tytuły, to nie wiele z nich potrafiłem skojarzyć o czym dokładniej mówią.

Nasunęła mi się jedna myśl po przeczytaniu tych opowiadań. Styl pisania Lovecrafta bardzo mi przypomina styl B. Schulza. Obydwaj zawierali w swoich opowiadaniach dużą dozę tajemniczości i potrafili bardzo podziałać na wyobraźnię.
Big Boss

Big Boss

14.02.2008
Post ID: 23627
Ja również jakiś czas temu zdołałem przeczytać "w górach szaleństwa" H.P. Lovecrafta, i jak to bywa z opowiadaniami, część podobała mi sie, część nie:)
Ale. Ale trzeba przyznać, gość znał się na rzeczy. Zresztą czytaliście kiedyś o nim? Człowiek prawie w ogóle nie wychodził z domu, bo był hipochondrykiem. Nie dziwię się, że nabawił się takich schiz:) A propos, o ile góry szaleństwa są dobre, to słyszałem, że najsłynniejszy tomik Lovecrafta "zew cthulhu" jest przerażająco mocny i wart i przeczytania:)
Moandor

Strażnik słów Moandor

14.02.2008
Post ID: 23637
Ja teraz czytam opowiadanie z tomu "W górach szaleństwa" pt. "Cień spoza czasów". Opowiada o człowieku, którego ciałem zawładnęła tajemnicza istota z przeszłości. Jakaś tajemnicza arcymądra rasa znalazła sposób na wysyłanie umysłów w czasoprzestrzeń. Przejmowali na jakiś czas ciało istoty z czasów do których się udawali, zamieniali się ciałami, krótko mówiąc. Bardzo ciekawy pomysł, szczerze mówiąc. Tytułowy bohater doświadczył tej zamiany na własnej skórze. Za zwyczaj po zakończeniu eksperymentu Wielka Rasa 'kasowała' pamięć tym, do których ciał się przenosiła. Ale bohater, początkowo w stanie amnezji powoli zaczyna sobie przypominać, co robił, gdy w jego ciele była obca istota. Początkowo sądzi, że to jakieś omamy senne, ale z czasem układanka przybiera realny kształt.
Dość długie opowiadanie, ale warte przeczytania.

A Zew Cthulhu to następna książka Lovecrafta, którą zamierzam przeczytać. :)
Big Boss

Big Boss

15.02.2008
Post ID: 23647
Taaaak, znam to opowiadanie. Bardzo interesujące, typowy styl Lovecrafta. Głównie jest intrygujące pod tym względem, iż "przebudzony" bohater dowiaduje się coraz to nowych rzeczy o przeszłym wcieleniu. Opowiadanie zawiewa grozą, tajemnicą, bardzo przy tym nietypową.
Moandor

Strażnik słów Moandor

15.02.2008
Post ID: 23649
Typowym dla Lovecrafta, zauważyłem to już w kilku opowiadaniach, jest to, że bohaterowie nie są do końca pewni, czy te dziwy, które im się przydarzyły naprawdę miały miejsce.
Lovecraft wprowadza atmosferę niedopowiedzenia. Podążasz za bohaterem, odkrywasz z nim fantastyczne rzeczy, często prastare, o których żaden człowiek nie ma pojęcia. A bohater w pewnym momencie stwierdza, że to co widział jest tak przerażające, że przestaje wierzyć, czy to nie jest tylko wytworem jego wyobraźni, marą senną, objawem choroby.
Lovecraft stwarza wrażenie prawdziwości tych wizji, bardzo dokładnie wszystko opisuje, nad wyraz realnie, ale pozostawia sobie tę furtkę.

Podobało mi się zakończenie opowiadania "Cień spoza czasu", o którym pisałem poprzednio. Gdy bohater zdradził, co ujrzał w prastarej księdze...
Big Boss

Big Boss

15.02.2008
Post ID: 23655
Oj, chyba sobie nie przypominam co tam było:) Coś czuję, że zaraz sięgnę po tą książeczkę i po prostu jeszcze raz ją przeczytam. A odnośnie wprowadzania tej atmosfery nie pewności, w ktorej bohater nie jest pewny, czy to co widział jest jawą czy snem, wprowadza atmosferę obłędu, obłędu mrocznego, który jest w tym wszystkim jest najbardziej straszliwy:)
Moandor

Strażnik słów Moandor

15.02.2008
Post ID: 23657
Cieszę się, że jest w Osadzie przynajmniej jedna osoba, która czytuje Lovecrafta. :)

Wyobraź sobie, że śnią ci się koszmary, że patrzysz na siebie i widzisz ciało jakiejś prastarej istoty o stożkowatym kształcie i na 10 stóp wysokie. Bohater długi czas, mimo iż to było w snach, bał się spojrzeć w dół.
Śnisz o jakichś wielkich prehistorycznych budowlach, o rasie, która wysyła swoje umysły w przestrzeń. Śnisz to wszystko i wydaje ci się, że to tylko złe sny. Ale nagle na jawie pojawiają się oznaki, które wskazują, że to jednak nie wszystko było tylko snem, że to nie twoja wyobraźnia produkowała owe koszmary. Okazuje się, że to zaczyna być prawdą.
Jak się wtedy można poczuć? Można dostać obłędu. I nie dziwię się, że bohater sam wątpił w to co widział w Australii w ruinach. Śnił o tych budowlach przez dwadzieścia lat. Wydawało mu się, że nadal śni, gdy zobaczył wizje ze swoich snów w rzeczywistości.
Lovecraft, jak powiedziałem, zostawia sobie otwartą furtkę. Pozostawia atmosferę niedopowiedzenia. Niby się wydarzyło, ale czy na pewno?

Jakbyś miał jednoznacznie wypowiedzieć się na ten temat, to jakie zdanie byś wysnuł? :)

Tak jest przynajmniej w tym jednym opowiadaniu, ale czytałem dwa inne i tam również zakończenia były dwuznaczne. A z tego co słyszałem, to jest właśnie charakterystyczne dla opowiadań Lovecrafta, dla całej jego twórczości.

Właściwie już kończę zbiorek "W górach szaleństwa". Zostało mi jedno krótkie opowiadanie, a potem ostatnie, tytułowe. Mam nadzieję, że o nim też sobie porozmawiamy, jak również o innych książkach Lovecrafta. :)
Ynaf

Ynaf

15.02.2008
Post ID: 23664
A co sądzicie na temat Necromiconu???



Rozwiń proszę temat. W opowiadaniach, które czytałem występowały o tej tajemniczej księdze, napisanej przez szalonego Araba, jedynie krótkie wzmianki. - Moa
Big Boss

Big Boss

15.02.2008
Post ID: 23672
A co tu dużo myśleć?:P Lovecraft wymyślił Necronomicon, a wielu ludzi się strasznie nakręciło na to, że książka faktycznie istnieje. Jak dla mnie Hollywood z naiwności tych ludzi zrobił niezłą kasę, a gdyby Lovecraft zastrzegł sobie kiedyś tam prawa autorskie i przekazał je komuś innemu, w życiu ludzie, którzy nie przeczytali jego prozy nie dowiedzieliby się o tym "czymś". Np niektóre filmy, jak "martwe zło" bazowały na istnieniu owej książki. Innymi słowy, dla mnie to bujda:P
Moandor

Strażnik słów Moandor

15.02.2008
Post ID: 23685
Cóż, znalazłem zdanie, które, wydaje mi się, bardzo dobrze określa twórczość Lovecrafta.

Gdyby jednak opuścić bądź przemilczeć to, co wyda się szalone i niewiarygodne, nic by niemal nie pozostało.





Ynaf

Ynaf

15.02.2008
Post ID: 23686
@Moa zacytuje ci pewien artykuł na temat Necromiconu:


"(...)Księga opisuje różne rytuały magiczne i jest uznawana za istniejący kamień węgielny czarnej magii. Na temat necromiconu powstają opracowania naukowe, poważni snuja przypuszczenia, poszukują jej badacze i antykwariusze, nie mówiąc o rzeszach czcicieli i szaleńców..."


"(...)Sam Necromicon wg Lovecrafta spisał w 730 roku pod koniec żywota arabski podróżnik i poeta o imieniu Abdul Alhazred, który wg eseju "Historia Necromiconu" odbył wiele tajemniczych pielgrzymek do ruin Babilonu, katakumb Memphis, nawiedzanych przez diabła miejsc oraz nietkniętych przez ludzką stopę pustkowi wielkich południowych pustyń Arabii- Raba el Khaliyeh, gdzie, jak twierdził, znalazł zapisy o rzeczach starszych niżli rodzaj ludzki i nauczył się czcić Yog Sothotha i Cthulhu. W ruinach Nienazwanego miasta na pustyni zamieszkałej przez demony Al Hazred wszedł w posiadanie tajemnic ras kosmicznych, które u zarania dziejów przybyły do naszego świata. Widział ich wojny i upadek duchem przemierzając galaktyki, by dotrzeć do miejsca początku, gdzie rezyduje szalony bóg pierwotnego chaosu.
W 738r. w obecności licznych świadków został pożarty przez niewidziałnego demona.
Karty powstałego tomu nazywanego "Kitab al-Azil" około 950 zostały przetłumaczone przez Bizantyjczyka Teodorusa z Filetu. Wówczas własnie zyskały nazwę "Necromiconu" przez większość błednie tłumaczoną jako "Book of the dead names"("Księga umarłych imion" lub "księga imion zmarłych")


To są wyrywki z arykułu, które można znaleźć w "Harry Potter i jego magiczny świat", które zostało wydane w lipcu ubiegłego roku...
Big Boss

Big Boss

15.02.2008
Post ID: 23692
I. część przytoczonej przez Ciebie wypowiedzi jest chyba żywcem (nie, nie piwem, pijackie mordy:P) wycięta z Wikipedii:) Nie rozumiem w sumie fenomenu Necronomiconu. Jak wypowiadał się sam Lovecraft, nazwa książki przyszła mu do głowy we śnie, a resztę sam domyślił:P Tym bardziej sam fenomen jest nieprawdopodobny, bo nikt kiedykolwiek w historii, nie użył tego sformułowania, aby opisać jakieś "dzieło literackie".
Jak dla mnie to wygląda tak, że rzesza tych ludzi, którzy starają się w tym doszukać prawdy, i jeszcze gorliwie poszukają ów Necronomiconu, to jakaś ulotna namiętność, nie spełnione marzenie, zasiane przez Lovecrafta. Chociaż jest to rzecz bardzo interesująca, po wnikliwszej analizie wydaje mnie się, że cała sprawa jest lekko nagięta i raczej dużą rolę gra tu wybujała wyobraźnia poszukujących, niż fakty, które mogłyby potwierdzać jej istnienie. Bo jeżeli ktoś wierzy że ów książka istnieje, musi sie liczyć z faktem, że bierze samego Lovecrafta za swoistego proroka, co nie wydaje się być zbyt mądre:)
Ynaf

Ynaf

16.02.2008
Post ID: 23777
No właśnie, ale istnieją też racjonalne dowody na to, że Necromiconu nie ma.
Takim dowodem jest samo tłumaczenie:
Necromicon jest to greckie tłumaczenie, tylko jest jeden problem:
w języku greckim nie ma litery "c".
Moandor

Strażnik słów Moandor

26.02.2008
Post ID: 24471
No a kto z Was czytał: W górach szaleństwa? To dość długie opowiadanie, niektórzy traktują je jako mikropowieść. Napisane w stylu poprzednich opowiadań ze zbioru pod tym samym tytułem i nie odbiegające od nich poziomem.

Tym razem Lovecraft zabiera nas na Antarktydę, gdzie grupa badaczy ze znanego czytelnikom Lovecrafta uniwersytetu Miskatonic prowadzi badania geologiczne. Zagłębiając się dalej w lodowy kontynent w poszukiwaniu tajemniczych, nie pasujących tamtejszych pokładów geologicznych skamielin uczeni odkrywają tajemnicze góry, ogromnej wysokości, większe nawet od Himalajów. Znajdują tam więcej bezcennych dla nauki skamieniałości, ale wkrótce zaczynają się dziać dziwne rzeczy. I, jak przystało na Lovecrafta niewyjaśnione, straszne i tajemnicze.

Naukowcy spotykają pozostałości czegoś starszego od ludzkości, śladów rozwiniętej cywilizacji, której okres świetności przypadał na czasy, gdy człowiek był jeszcze ledwo odróżnialny od małpy i niewiele więcej inteligentny.

Odkrywanie tajemnic z Lovecraftem, przy towarzyszącym nieustannie uczuciu grozy, tajemniczości, wrażenia obecności czegoś nieokreślonego lecz złowrogiego człowiekowi jest zawsze ciekawym przeżyciem. Mimo, iż schemat części opowiadań jest do siebie podobny, każde opowiadanie jest na swój sposób inne.

Brak dialogów sprawia lekturę odrobinę trudniejszą. Tej bariery nie mógł znieść jeden z wcześniejszych czytelników bibliotecznego egzemplarza "W górach szaleństwa", który obecnie jest u mnie. Na spisie treści ołówkiem napisano: 'Ależ niemiłosierne nuudy!' Cóż, nie każda książka jest łatwa w odbiorze. Ale nawet tej trudniejszej szansę należy dać.
Dając ją Lovecraftowi nie zawiedziecie się. No chyba, że nie przepadacie za grozą i tajemnicą w literaturze. Ale to już nie wina Lovecrafta.
Moandor

Strażnik słów Moandor

3.03.2008
Post ID: 24922
Niedawno rozpocząłem lekturę drugiego tomu opowiadań Lovecrafta pt. Zew Cthuhlu

Tytułowe opowiadanie, właściwie sztandarowy tekst Lovecrafta, wyjaśnia nam w dużym stopniu kim właściwie jest ów Cthulhu, wokół którego kręci się duża cześć tekstów autora.
Bohater opowiadania próbuje wyjaśnić sprawę tajemniczego kultu, którym zajmował się jego zmarły nagle stryjeczny dziadek. W notatkach denata znajduje pewien manuskrypt i rzeźbę z hieroglifami nieznanego pochodzenia. Po nitce do kłębka dowiaduje się coraz więcej na temat groźnego kultu. I to z różnych źródeł, od rzeźbiarza, który między 23 marca a 2 kwietnia miewał koszmarne sny o przerażających przedwiecznych istotach. Dociera do marynarza, autora manuskryptu, który w owym czasie dotarł do tajemniczej wyspy R'lyeh, gdzie był świadkiem przerażających rzeczy.
Opowiadanie przesycone jest tym wszystkim, ze czego Lovecraft jest najbardziej znany. Groza, tajemniczość, niedopowiedzenia. Kult Cthuhlu jest niezwykle niebezpieczny, a ci, którzy są zanadto ciekawscy i chcą zbyt dużo wiedzieć, giną w tajemniczych okolicznościach.

Drugie opowiadanie z tego zbioru - Widmo nad Innsmouth również jest bardzo dobre. Narratorem jest student, który w drodze do Arkham postanawia zwiedzić tajemnicze, na wpół wymarłe miasto, które cieszy się złą sławą w okolicy. Ludzie zamieszkujący Innsmouth mają dziwny wygląd, niewiele się odzywają, prawie nie zamykają oczów. I nie lubią obcych. Niektórzy, zanadto ciekawscy na zawsze przepadli w miejscowości. Miasto ma złą sławę. Młody student na miejscu próbuje dowiedzieć się czegoś więcej o mieszkańcach miasta. I dowiaduje się, przerażających, trudnych do objęcia umysłem ludzkim rzeczy.
Warto przeczytać to opowiadanie. Jako ciekawostkę powiem, że występuje ty tajemniczy kościół zwany Porządkiem Dagona. Nie wiem jak ustosunkuje się do tego jeden z naszych Jaskiniowców. Zali to tylko zbieg okoliczności? :)

Przyzwyczaiłem się już do opowiadań Lovecrafta, i choć sporo z nich oparta jest na tym samym schemacie, każde czyta się z niesłabnącym zaciekawieniem. Autor miał wspaniałą wyobraźnię i doskonale buduję atmosferę w opowiadaniach. Tajemniczość, groza, przerażenie. Jest wszystko co trzeba.
Tabris

Tabris

5.02.2009
Post ID: 40560

//Zew Cthulhu w ramach sesji przeczytałem, wraz z innymi opowiadaniami, wspomnianym "Widmem nad Innsmouth,oraz Kolorem z przestworzy, Szepczącym z ciemności, Duchem Ciemności, Koszmarem w Dunwich i Muzyką Ericha Zanna.
Trochę Ci Moandorze zazdroszczę, wbrew pozorom, że najpier zaznajomiłeś się z innymi dziełami Lovecrafta, a potem sięgnąłeś do
Zewu. Bowiem przeczytałem własnie"Zew Cthulhu" jako pierwszy, a jest to serce mitologii autora, dalsze opowiadania nie wywierały aż takiej siły.
To co stworzył Lovecraft jest bardzo kontrowersyjne. W jego mitologii to zło MUSI wygrać, czeka tylko na układ gwiazd by się odrodzić, człowiek, ludzkość nie znaczą nic. Jest to na pewno pesymizm, ale oryginalny... No i nikt nie pisał tak, żebym czuł pewną niechęć przewracając kolejną kartkę, bo to oznaczało kolejną porcję koszmaru. Inną rzeczą charakterystyczną jest uświadamianie nam naszych og4raniczeń; kolor jest niewyobrażalny, kształt, czy technologia. W pewnym sensie jesteśmy zakładnikami wrażeń opisywanych osób, wierzymy ich grozie, strachowi, poczuciu bezradności, niemożności wyobrażeniu. To, że autorowi udaje się tak prosto osiągną efekt grozy wzbudza mój dogłębny szacunek. No i nie wiem, co wy narzekacie na brak dialogów? One są niepotrzebne!

PS. Jak zobacze ognisko w lesie, nocą to odwracam się w przeciwnym kierunku i uciekam
PPS. W opowiadaniu
"Koszmar w Dunwich"// jest dialog. Ale wielce okrojony.

Ph’nglui mglw’nafh Cthulhu R’lyeh wgah’nagi fhtagn.

Moandor

Strażnik słów Moandor

6.02.2009
Post ID: 40567

Tabris

Bowiem przeczytałem własnie"Zew Cthulhu" jako pierwszy, a jest to serce mitologii autora, dalsze opowiadania nie wywierały aż takiej siły.

Ja zacząłem od innego tomu opowiadań. Choć to było bardziej przypadkowe niż świadome. W bibliotece mieli tylko dwie książki Lovecrafta, tę, o której wspominasz i zbiorek "W górach szaleństwa". Pierwszy do ręki wziął mi się "W górach szaleństwa" i stąd to 'czytanie od końca' prozy Lovecrafta.

Mówi się nieco o osławionej mitologii Cthulhu, jednakże nie wszystkie opowiadania autora do owej, zostawmy już tę nazwę, mitologii nawiązuje. Wszystkie mają za to wspólną cechę, owe poczucie grozy, czegoś strasznego, ale zazwyczaj niewidocznego, czającego się gdzieś i oddziałującego na psychikę bohaterów.
Myślę, że jeśli czytelnikowi przypadnie do gustu jeden zbiorek lovecraftowskich opowiadań to i przy drugim też nie będzie się nudził. W każdym są lepsze i gorsze opowiadania, zawsze jednak można znaleźć coś dobrego dla siebie. :)