Starożytna Biblioteka |
---|
Korytarz tonął w półmroku. Migoczące w oddali płomyki niewielkich oliwnych kaganków ustawionych wysoko ponad Twoją głową rozkwitały puszystą, żółtawą łuną na kamiennym sklepieniu Starożytnej Biblioteki. Przekroczyłeś granitowe stopnice okazałych, mosiężnych wrót, które miękko, bezszelestnie, nieznanym sposobem samoistnie zwarły się za Tobą. Stąpasz ostrożnie, trzymając w ręce trójramienny, posrebrzany kandelabr. Opuszki palców drugiej dłoni, opierającą się o twardy mur, ujmuje trzeźwiący chłód. "To już blisko...", przez głowę przebiegła uspokajająca myśl.
Oczy, przyzwyczajone do półcieni, bezwiednie zmrużyły się, gdy dotarła do nich fala światła. Hol główny był przeogromny; czas i przestrzeń zdawały się tutaj nie mieć ograniczeń. Komnata oświetlona była rzędami smukłych, mieniących się różnobarwną poświatą świeczników, podwieszonych do stropu i ścian. "O Mahadevo, magia...", szepnąłeś bezgłośnie, w niemym, zastygłym zapamiętaniu.
Przy szerokich ławach, rozstawionych po bokach, zajętych w części przez czytających w ciszy i skupieniu Osadników, stały prostokątne, szklane pulpity, na których gęsto poukładane były najprzeróżniejsze inkunabuły i skrypty. Środek westybulu zajmował podłużny blat biura o wrzecionowatym, łabędzim kształcie, wykonany z drewna hebanowego. Na nim także leżał stos książek, pieczołowicie przeglądanych przez nieznanego Ci z imienia i tytułu mieszkańca Jaskini.
Spojrzałeś w głąb sali i zauważyłeś następny portal, podobny nieco wejściowemu, choć znacząco mniejszy, nad którym wygrawerowana była pradawna sentencja. "Omnis loquendi elegantia augetur legendis oratoribus et poetis" ("Wytworność mowy zwiększa czytanie mówców i poetów"), przeczytałeś, kiwając głową ze zrozumieniem. Obok zaś widniał nieco mniejszy, wyryty na wysokości głowy napis: "Biblioteka kompatybilna z L-przestrzenią". W oddali rysowały się delikatnie linie, kontury odległych, strzelistych regałów. A na nich... tysiące pergaminów...
Raptem poczułeś na swoim ramieniu nieznaczny nacisk dłoni, a za Tobą rozległ się cichy, choć jednocześnie niebywale silny głos:
- Witaj w Starożytnej Bibliotece. W czym mogę pomóc? - usłyszałeś. Oderwałeś opieszale wciąż nienasycony feerią barw wzrok i zwróciłeś go w stronę bibliotekarza.
- Ceadmill... - zacząłeś, onieśmielony - Czy mógłbym poprosić coś z tamtego - pokazałeś palcem - regału...