Korona Północy

- Cholernie zimno- powiedział Lorin, przechadzając się wczesnym rankiem obok namiotów.

- Zgadza się - przytaknąłem - Ale czego spodziewałeś się podróżując jesienią po Ragharacie.

- Drakus? Możesz rzucić jakiś czar, który by nas rozgrzał?- zapytał Finrel

- Się robi!

Drakus zaczął coś mamrotać pod nosem i po chwili zrobiło się nam ciepło.
- Co to za zaklęcie?- zapytałem

- Aura pustyni- odpowiedział - czar, który podnosi temperaturę w promieniu piętnastu metrów.

- Nie mogłeś powiedzieć, że to potrafisz! Nie musielibyśmy tyle czasu marznąć!

- Nikt mnie nie pytał. Mi jest całkiem ciepło, a poza tym lubię chłód.

- Drakus, jak my ją ogóle znajdziemy?- zapytał Lorin

- Mówiłem wam już chyba tysiąc razy!

- Tak, ale nadal nie mogę zrozumieć jak na lodowcu można szukać bryły lodu! To tak jak szukanie igły w stogu siana!

- Gorzej, ale nikt nie mówił, że będzie łatwo.

- Nie traćcie czasu na gadanie. Słońce wstaje a my się musimy zbierać.

Cały dzień maszerowaliśmy w śniegu po kolana. Czar Drakusa sprawdzał się bardzo dobrze. O dziwo śnieg wokół nas wcale nie topniał. Gdy go o to zapytałem powiedział, że czar działa tylko na istoty żywe znajdujące się w zasięgu aury. Wieczorem zebrało się na burze. Na szczęście udało nam się znaleźć schronienie w lodowej grocie, bo na zewnątrz rozpętała się straszna nawałnica. Postanowiliśmy tam zostać do rana i przeczekać. Nagle wśród zawodzenia wiatru usłyszałem krzyk. Ktoś potrzebował pomocy. Nie zastanawiając się długo wybiegliśmy na zewnątrz. Po krzykach dotarliśmy do na wpół zasypanej kobiety. Wyciągnęliśmy ją. Była przeraźliwie zimna. Finrel wziął ją na ręce i wróciliśmy do groty. Elf położył kobietę na kocach. Miała czarne włosy i lodowato błękitne oczy. Te oczy zwróciły moją uwagę. Były jakieś takie... nienaturalne.
-Zimno mi powiedziała kobieta, strasznie mi zimno.- Lorin otulił ją szczelnie kocem i kobieta zasnęła.

- Mam pytanie Drak - powiedziałem

- O co chodzi?

- Czy twój czar dalej działa?

- Tak.

- To dlaczego jej jest tak strasznie zimno? O ile pamiętam na nas zaklęcie zadziałało błyskawicznie...

- Chyba wiem do czego zmierzasz... Też widziałem jej oczy... Jeżeli nie jest żywa... czym ona jest?!

- To się okaże. Proponuje trzymać warty na zmianę i ją obserwować. Ja pierwszy

Obudziłem się wcześnie rano. Lorin i Finrel smacznie spali, a Drakus trzymał wartę.
- I jak? - zapytałem

- Próbuje wyczuć jej aurę. Jest bardzo silna. Chciałem zajrzeć w jej umysł, ale mało mi głowy nie roztrzaskało.- powiedział wskazując czerwoną plamę na śniegu- Nie stało mi się dużo, to krew z nosa, ale łeb boli cholernie, chyba byłem chwilę nieprzytomny...

- Może coś się wyjaśni jak się obudzi, mam do niej kilka pytań.

Obudziła się jakieś dwie godziny później. Lorin i Finrel też nie spali. Patrzyliśmy wszyscy jej w oczy...
- Kim ty jesteś? - zapytałem. Zaczęła mówić jak w transie.

- Zimna jak chłód

Piękna jak lód
Mądra jak czas
Stara jak las
Zabójcza jak mróz
Jesteście jej godni
Podążajcie dalej swą ścieżką
Ona zaprowadzi was do celu
Ona wskaże wam drogę
Ona czeka
Ona to ja - po czym rozwiała się jak mgła.

Staliśmy w osłupieniu i patrzyliśmy na miejsce gdzie jeszcze przed chwilą siedziała kobieta. W końcu Drakus powiedział:
- Teraz rozumiem! Pamiętacie jak wam mówiłem o duchowej przewodniczce? To była ona! Słyszeliście co powiedziała: "Podążajcie swą ścieżką, ona wskaże wam drogę". Legenda mówiła: "Gdy gotowi będą zwątpić i porzucić swoją drogę znajdą w duchu swym podparcie. W głąb jaskini własnych uczuć zaprowadzi ich ona...".

- Czyli jak mamy rozumieć "Podążajcie swą ścieżką, ona wskaże wam drogę" !?

- Sam nie bardzo wiem! Ale na to liczyliśmy wyruszając tutaj, na wskazówkę!

- Gdzie mieliśmy iść dzisiaj Fin???

- Jeszcze tego nie ustaliliśmy. Burza pokrzyżowała nam plany..

- Przepraszam że wam przerywam, ale powinniście to zobaczyć!!! - krzyknął z głębi groty Lorin - Chyba jesteśmy bliżej niż myślimy!

Cały korytarz był pełen zamrożonych istot. Elfów, ludzi, krasnoludów i innych, których nazw nie potrafię wymienić.
- Co się im stało?- zapytałem

- Myślę że powinieneś zapytać jego!!!- krzyknął Finrel, wskazując olbrzymie cielsko lodowego golema. Golem zaczął wolno poruszać się w naszą stronę.

- Drak wiesz co robić! Lorin, Finrel szykujcie się! Musimy go przetrzymać!

Stanęliśmy obok siebie blokując przejście do maga. Drakus zaczął inkantację. Gdy golem zbliżył się niebezpiecznie blisko, przypuściliśmy atak. Ciąłem bestię w nogę, Finrel wypuścił strzałę trafiając prosto w głowę potwora, a Lorin uderzył w korpus. Od uderzenia zdrętwiała mi ręka, strzała ześlizgnęła się po golemie jak woda po piórach ptaka, a Lorin nie zdążył wykonać uniku i został zwalony z nóg, potężnym ciosem. Naszą ostatnią nadzieją był Drakus, w którego rękach pojawiły się dwie ogromne kule ognia.
- Zostaw nas w spokoju!!! - krzyknął mag - Nic ci nie zrobiliśmy!!!

Potwór się zatrzymał. I przemówił bardzo powoli!
- Po co tutaj przybyliście?

- Chcemy zdobyć wiedzę! Nie zamierzamy użyć jej w złym celu!

- Jeżeli to prawda to już powinieneś zrozumieć. Odejdźcie a pozwolę wam żyć. Nie zostaniecie jej klejnotami... Jesteście zbyt czyści.

- Odejdziemy - powiedział mag po czym kule w jego rękach zniknęły.

Pomogłem wstać Lorinowi i ruszyliśmy w stronę wyjścia.
- Mam nadzieję że wyjaśnisz mi co się tam stało Drak?- zapytałem

- Panowie, właśnie odnaleźliśmy Koronę Północy - powiedział wskazując górę za naszymi plecami...

"Zimna jak chłód
Piękna jak lód
Mądra jak czas
Stara jak las..."