Zdobywca

Zdobywca

Z barwnym sztandarem wzniosłych marzeń
Na podbój wyruszyłem Świata,
Postrzępił go wiatr złych wydarzeń,
A szarość traktu wzór oplata.

Tak bardzo dufny w swoje siły
Na podbój wyruszyłem Świata,
Ale się mocno przeliczyłem,
Dużo przedwczesny był ten atak.

Pod skrzącym herbem własnej dumy
Na podbój wyruszyłem Świata,
Anioł Stróż ręce swoje umył,
A na manowce pchnął mnie Szatan.

Pod cienką zbroją kruchej wiary
Na podbój wyruszyłem Świata,
Lecz wybił ze mnie resztki pary
Pech, chlaszcząc plecy końcem bata.

Na wątłym koniu możliwości
Na podbój wyruszyłem Świata;
Nie powiódł się szaleńczy pościg,
Bo cel za sobą ślady zatarł.

Z tępym orężem swych przekonań
Na podbój wyruszyłem Świata,
Lecz on tak szybko mnie pokonał,
Jeszcze przed końcem tego lata.

Z zapałem godnym mej młodości
Na podbój wyruszyłem Świata,
A ten nie zechciał mnie ugościć,
Cierniami szlak mi powyplatał.

I tak rzucany losu wirem
Rok w rok na podbój ruszam Świata,
Bo życie trwa zbyt krótką chwilę,
Aby je zamknąć w rdzawych kratach...