Gorące DysputyŚwiątynia Mahadevy - muzyka - "Publikowanie albumów w sieci przed premierą" |
---|
Imperator Behemoth18.10.2007Post ID: 20297 |
Zeszłotygodniowa premiera internetowa albumu Radiohead na pewno jest dobrym motorem dla tego typu dyskusji, niemniej zjawisko publikowania swojej twórczości przed premierą w sieci nie jest nowe. Chociażby w tym roku Of Montreal zamieścili do posłuchania na swojej stronie całośc nowego "Hissing Fauna, Are You The Destroyer", Tunng przed wydaniem "Good Arrows" udostępnili do posłuchania album na last.fm z dźwiękowymi komentarzami od zespołu, a ostatnio na last.fm pojawił się nowy Ulver ("Shadows of the Sun"). Przykłady można by mnożyc. O ile niszowi artyści publikują za darmo już od dawna, czy to własnym sumptem czy organizując się w netlabele, to wśród grup znanych zjawisko zaczyna dopiero rozkwitac. Czy szykuje nam się więc stopniowa transformacja rynku muzycznego? I jaką rolę odegrali w tym Thom Yorke i spółka? Chętnie poznam Wasze zdanie, a jeszcze chętniej zyskam wynalezione przez Was linki do darmowych perełek w necie ;-) |
Kanclerz Grenadier18.10.2007Post ID: 20301 |
Z tego co pamiętam, to cały album depeszów "Playing with the angel" był do posłuchania kilka dni przed premierą. Pomysł jak najbardziej OK, bo mnie to zachęciło do kupienia sobie płytki. |
MiB18.10.2007Post ID: 20303 |
Witam Udostępnianie muzyki w sieci przez wykonawców wcale nie jest takie proste. Cały temat jest bardzo rozległy i zahacza między innymi o prawa autorskie. Ostatnio frontman Nine inch Nails oficjalnie zachęcał swoich fanów do udostępniania/ściągania ich utworów z sieci P2P. Teraz Radiohead udostępnia "In Rainbows" za przysłowiowe "co łaska". Co ciekawe - w podsumowaniu pierwszego dnia sprzedaży, oprócz olbrzymiej liczby zakupionych albumów (1,2mln!) wyraźnie podkreśla się, że jedynie 1.500 osób nie zapłaciło nic bądź symbolicznego pensa, a połowa z kupujących dała za album 10 funtów (więcej w Dziennniku Internautów). Na rodzimej scenie jakiś czas temu również zawrzało. Mniej więcej w tym samym czasie dotarły do mnie informacje o walce Bluecafe o możliwość wydania swojej płyty z pominięciem wydawnictwa oraz wypowiedź Szymona Wydry z Carpe Diem, iż pobieranie muzyki z sieci można porównać do morderstwa. Inny przykład "nowej fali" w sprzedaży muzyki to odważne ruchy sklepu iTunes, który ostatnio udostępnił w swoich zasobach utwory w postaci plików mp3 (dotychczas można było pobrać pliki w formacie kompatybilnym jedynie z iPode`em [ale tutaj nie mam żadnego rozeznania - podaję tylko znane mi fakty]). Z polskich sklepów na podobny ruch zdecydował się iPlay. Co nalezy podkreślić - oba kroki możliwe były li tylko i wyłącznie dzięki "odrobinie dobrej woli" ze strony wydawnictw - bez tego sklepy mogą tylko pomarzyć o udostępnieniu niezabezpieczonej muzyki (prosta sytuacja: "Państwa sklep udostępnia mp3? To my zrywamy umowę"). To tylko delikatne trącenie tematu. Wszak ciągle jeszcze pozostaje otwartą kwestia sieci P2P, praw autorów do ich utworów, archaiczne w założeniach podejście wytwórni fonograficznych do sprzedaży płyt. Ze swojej strony mogę jeszcze powiedzieć, że nieważne, czy album dostępny by był w sieci (jako plik mp3), czy na sklepowej półce (CD, ale bez DRM), póki ceny nie opadną (do poziomu 0.5 - 1zł za mp3 lub 20 zł za album), dopóty firmy fonograficzne mogą zapomnieć o mnie jako o nabywcy ich towarów. I na koniec - gdyby zagraniczne sklepy z muzyką udostępniły jakiś "Polish users friendly" sposób płatności, albo PayPal pozwolił na doładowywanie kont osobom bez kart kredytowych, to świat muzyki stałby się piękniejszy :) |
MiB22.11.2007Post ID: 21058 |
W Dzienniku Internautów, a wcześniej w OS News oraz na Vagla.pl pojawiły się teksty poruszające kwestie pobierania opłat przez ZAiKS. Sytuacja jest naprawdę kuriozalna... Dodatkowo jakiś czas temu pojawiło się podsumowanie sprzedaży In rainbows. Pozdrawiam |