Dzień jak każdy inny. Już od wczesnego ranka Sulia wraz z Ilnessem i Bubeuszem szykowali Oberżę na przybycie wygłodniałych i spragnionych gości. Najbardziej urodziwa część załogi zajęła się układaniem szklanek, kufli oraz tac we wspaniałe, wysokie wieże. Posiłkując się własnym talentem sprawiła, aby tym razem owa budowla przypominała posępną katedrę.
-Trochę to za mroczne! - stwierdził Bubeusz.
-Też tak sobie pomyślałam... - i Sulia natychmiast zdecydowała się na kształt sulniczki.
-Od razu lepiej. - ocenił Ilness, który zajmował się akurat myciem okien i wycieraniem kurzy. Ledwie skończył z drugą okiennicą, a już od drzwi dobiegło go pukanie. Udał, że nie słyszy, ale gość nie odpuszczał. "Może to coś ważnego" pomyślał (jak każdy naiwny) i postanowił otworzyć. Odsunął zasuwę, drzwi nie musiał już nawet dotknąć - otworzyły się same pod naporem śpiewających Samuela i Tarnuma.
-I jeeeeszcze jeden, i jeeeeeszcze raz...
-Hej hej, panowie, co jest grane? - spytał długowłosy Oberżysta. Widok imprezujących tak wcześnie rano (lub tak późno w nocy) przyjaciół wcale go nie zdziwił, ale co robili tutaj akurat teraz?
-Ilnessie, otwieraj wreszcie Ogra! Czas się bawić!
-Zaraz przyjdzie reszta... O, już są! - wskazał Tarnum. I faktycznie, w drzwiach pojawili się Dirhavana, Tarband oraz Dagon.
-Moi drodzy, Oberża jeszcze nie gotowa. Mieliśmy otwierać najwcześniej za dwie klepsydry.
-Ciiiiiiicho. Podaj lepiej rosołku Ilnessie! - poprosił Tarband.
-Podać mogę, ale niestety teraz nie dotrzymam wam towarzystwa. Mam mnóstwo do roboty wraz z Sulią i Bubeuszem. - wszyscy troje skinęli głowami. -Dzień jak każdy inny... - powiedział sam do siebie Il. * * * Już na zapleczu Oberżysta poprosił do siebie swoich współpracowników.
-Słuchajcie, mamy problem. Nie nadążamy z roznoszeniem trunków i potraw. Sami widzicie, że nie możemy już wdawać się w zbyt długie rozmowy z gośćmi bo zaraz sterta zamówień zamienia się w góry zamówień!
-To prawda - przytaknął Bubeusz - ale co zrobić?
-Mam pewien pomysł... * * * -Dirhavano! - zawołał uśmiechnięty od ucha do ucha Ilness wychodząc zza baru.
-Eee... Tak? - niepewnie odpowiedziała niewiasta.
-Doszły mnie słuchy, że chciałabyś pomóc w prowadzeniu Oberży. Prawda to czy nieprawda, mówże?
-Prawda, prawda!
-W takim razie... W tym momencie i w tej chwili mianuję cię Szynkarką! Od dzisiaj proszę cię abyś zajęła się roznoszeniem potraw oraz trunków, a przede wszystkim zajmowaniem gości Rozbrykanego Ogra rozmową, kiedy sami nie będziemy w stanie tym się zająć!
-Och... Jestem... Zaszczycona!
-Wreszcie jakiś powiew świeżości... - zauważył bystry Samueal - Albo młodości... - i usnął na stole.
|