3.10.2013
|
Ignis
Siedząc w aptece w której pilnowałaś żeby nikt nic nie ukradł i nie wchodził na zaplecze słyszysz jakieś hałasy zza ściany, pewnie byś to zignorowała, bo za ścianą jest dom uciech cielesnych, którego wejście jest z tyłu apteki, ale wiesz, że nikogo nie powinno tam być. Hałasy są coraz głośniejsze jakby stukanie, a raczej walenie czymś o ścianę. Hayven
Siedzisz w celi więziennej w jakimś lochu, trafiłeś tam sam nie wiesz za co, strażnicy w czasie chwytania Cię mówili coś o ucięciu ręki za kradzieże. Widzisz w niej dwóch osobników, jednym jest krasnolud. Ma czerwonego irokeza, niebieskie tatuaże i czorne oczy. Drugi zaś wygląda na staruszka w wieku 80 lat. Rozpoznajesz, że ma na sobie tunikę typową dla magów. Długa, czerwona ż po same kostki przeplatana czarnym pasem. Ma on długą siwą brodę i włosy tego samego koloru po ramiona. Cały swój ekwipunek masz przy sobie. Nekros
Szedłeś sobie spokojnie ulicą, gdy napadło na Ciebie kilku strażników, dostałeś raz w łeb i padłeś jak długi, obudziłeś się w celi z człowiekiem w czerwonej sukience z szarymi włosami po ramiona i brodą w tym samym kolorze. Drugim współtowarzyszem w celi był elf. Był wysokim blondynem, od razu zauważyłeś, że ma na sobie złoty pas. Gdy przypadkiem oderwałeś wzrok od pasa zobaczyłeś, że jego oczy mają zielono-pomarańczowy kolor, a twarz jest smukła. Wszystkie Twoje przedmioty są tam, gdzie były. Nekros i Hayven
Mężczyzna który siedział z Wami w celi wstał i zaczął rozglądać się za strażnikami, gdy był pewny, że żadnego w pobliżu nie odwrócił się w Waszą stronę i powiedział
- Proszę proszę, Pomazańcy, wiedziałem, ze ten czas kiedyś nadejdzie, ale nie spodziewałem się takich okoliczności. Ale to dobrze, że spotkaliśmy się zanim będzie za późno. Muszę Was stąd wyciągnąć, tylko nie mam na tyle energii.
Zaczął szeptać coś pod nosem o Demonie Chaosu i Czarnym Wstęgu...Pręgu... Trągu, a może Krągu, nie słyszeliście dokładnie, a on zamilkł i zaczął znów rozglądać się czy w pobliżu nie ma strażników.
|
4.10.2013
|
- Ej wy tam! - ryknęła ze złością starsza kobieta. Jednocześnie sięgnęła po kij pod ladą; ot, stałe wyposażenie karczmarzy na wypadek burd znalazło swoje zastosowanie również w tak niewinnym miejscu, jak apteka. Zaraz zmieniła zdanie. To walenie nie brzmiało zbyt przyjaźnie.
Czasami tak bywało, kilku klientów niekiedy jeszcze awanturowało się po godzinach. Zazwyczaj wystarczało wezwanie pies... tych przemiłych panów ze straży, czasami groźba obsługi przez Violet. Albo widok drutów z sugestywną uwagą, że czyjeś oczy można całkiem nieźle pomylić z oliwkami na wykałaczce...
Druty bojowe, zaostrzone lepiej niż kołek osikowy na wampiry, znalazły się w jej dłoniach, gotowe do dźgania.
- I na co mi to było - mruknęła pod nosem. - Opium już się skończyło, więc jak chcesz sobie coś w spokoju wypalić, to do świątyni idź! Dziewczyn już tu nie ma, poszły kapłanów ze świątyń na kolanach o łaskę i zmiłowanie po śmierci prosić! Bogowie wiedzą, jak one je sobie wyproszą... - dodała głośniej, gderliwie. - Wyłaźże stamtąd, młodzieńcze, zanim obciążę cię rachunkiem, który będziesz spłacał do końca życia!
|
4.10.2013
|
Spojrzałem z uwagą na maga. Nie lubiłem korzystać z usług innych ludzi; nie lubiłem być nikomu dłużny. Ale tym razem nie chodziło przecież o pomoc, a o współpracę, a to już przecież zupełnie inna para sandałów. Musiałem jednak dowiedzieć się najpierw, czy, korzystając ze wspólnej mocy, ten staruch nie wysadzi nas w powietrze.
- Może najpierw się sobie przedstawmy? Na imię mam Seneca i chętnie bym poznał również wasze... nazwy osobiste. Nie odbierzcie mnie źle - dodałem, zwracając się w stronę, hm, towarzyszy. Cóż, często zdarzały mi się pewne... gafy, w wyniku których lądowałem w aresztach lub więzieniach takich, jak to. To znaczy, zwykle dzięki pewnym... uzdolnieniom... zwykle udawało mi się uniknąć schwytania. Tym razem jednak jakimś dziwnym trafem było inaczej.
- Znam się trochę na magii i myślę, że utworzenie tego... Czarnego Kręgu, jeśli o to Ci chodzi, nie sprawi mi zbytnich trudności.
Cóż, znałem się trochę na sztukach magicznych, a ponieważ byłem dość żądny wiedzy, to nauki nekromanckie również nie były mi obce. Przemiłe jest to uczucie, kiedy zabity przed chwilą wróg staje się bezwolnym zombie, posłusznym wszelkim rozkazom...
Założyłem ręce i czekałem na odpowiedź ze strony tego krasnoluda z dziwacznym czubem i długowłosego starucha.
|
8.10.2013
|
*Hmm... W sumie na upartego sam rozdupcę te kraty, ale jakby tak hmm.... Zawsze można hmm...
- Jam jest Gorek Żelazny Ścisk. Nie lubię zbędnego pieprzenia o magii, ani jej używania, także proponuję rozwiązanie siłowe. Wy widzę jakoś tężyzną fizyczną nie grzeszycie, więc proszę usuńcie się z mej drogi. Nie zdzierżę zamknięcia ani jednej chwili dłużej, śmierć w takim miejscu nie jest honorowa.
Próbuję te kraty wygiąć/wyłamać/rozdupcyć.
|
9.10.2013
|
Założyłem ręce i spojrzałem ironicznie na irokeza.
- Jak chcesz, to spróbuj, nie mam nic przeciwko - oświadczyłem z drwiącym uśmiechem. - Ale na twoim miejscu raczej bym się zastanowił dwa razy przed podobną akcją. Możesz narobić sporo hałasu, a wówczas naprawdę będziemy uziemieni. A wtedy, przysięgam, osobiście wypruję ci flaki.
Zwróciłem się teraz do starca:
- Od czego zaczynamy?
|
9.10.2013
|
Ignis
Walenie w ścianę ucichło, ale cały czas było słychać jakieś szmery.
W pewnym momencie usłyszałaś dźwięk tłuczonego szkła i jak coś upada na ziemię poza budynkiem.
Usłyszałaś też kilka niewyraźnych słów o jakimś kręgu. Hayven i Nekros
Zza rogu akurat wychodzi strażnik, który wygląda bardziej jak rabuś, niż jak stróż prawa. Nekros
Kraty są nieugięte i nawet nie drgnęły. A Ty dostałeś od mężczyzny zza krat pałką po łapach.
Palce zrobiły się lekko sine, bo strażnik uderzył dosyć mocno i i trafił boleśnie. Nie jest to co prawda groźne, ale boli. Hayven
Widzisz jak Gorek dostaje po łapach od strażnika. Hayven i Nekros
Starzec zdzielił Elfa przez łeb.
- Litości! Mów ciszej o takich sprawach. Czarny Krąg nie jest zaklęciem, to coś o wiele gorszego, ale nie jest to czas ani miejsce na wyjaśnienia, pomazańcy.
Widząc nieudolne próby ucieczki krasnoluda starzec uśmiechnął się pod nosem, pstryknął palcami i zaczął mówić dalej.
- Nic Ci ta siła tutaj nie da, prędzej te kraty swoją fryzurą przepiłujesz niż je rozegniesz.
Starzec stanął w zamyśleniu.
- Wracając do tematu ucieczki stąd, mam pewien plan, ale muszę wiedzieć, że jak Was stąd wydostanę, to mi nie uciekniecie. Nekros
Ból w palcach przeminął.
|
9.10.2013
|
Starsza pani podeszła do ściany i przytknęła do niej ucho, starając się wyłowić więcej sensu w tym wszystkim. Jednak słuch już nie ten, niestety... Może coś usłyszała, może nie. Jednego była pewna: Brzęku tłuczonego szkła nie dało się pomylić z niczym innym. Ot, lata doświadczenia w pracy Cioci Dobrej Rady, zarówno z jednej, jak i drugiej strony, jakkolwiek by to nie brzmiało.
- Krąg? Satanisty je... dne, czciciele diabła... - wymamrotała do siebie. - Jakieś orgie pewnie robią...! Wstydu nie mają!
A przynajmniej mają mniej ode mnie, dokończyła ciszej. Oderwała się od ściany; i tak miała o tej porze zamykać lokal, a zmarnowała już kilka minut. Czas na zasłużoną przerwę, spędzoną teraz wśród stale nadąsanych kotów i wiecznie burkliwych staruszków.
- Kiedyś było lepiej - mruknęła smutno, wracając na chwilę do wspomnień swojej hulaszczej młodości. - Przynajmniej mężczyźni byli młodsi... A takie cuda z szalikami albo krawatami wyprawiali! A dziś... A dziś szalik na szyję jak stryczek...
Zabrzęczały klucze, które wyjęła z kieszeni. Sprawdziła raz jeszcze lokal i skierowała się w stronę drzwi, by wywiesić na nich tabliczkę "zamknięte". Zagrzechotał zamek, sprawdziła klamkę. Wszystko w porządku.
Chyba nikt nie zamierzał okraść niewinnej, biednej staruszki?
|
10.10.2013
|
Ściszyłem głos do szeptu, upewniłem się, że strażnik sobie poszedł, po czym zapewniłem starca, że nie ucieknę:
- Nie mam wyboru, więc możesz mi nie wierzyć, ale, naprawdę, nie mam zamiaru zwiewać. Podejrzewam, że będzie to miało dosyć nieprzyjemne konsekwencje, a ja nie mam ochoty mieć nikogo na głowie.
Byłem gotów zgodzić się na wszystko... no, prawie wszystko, żeby stąd uciec.
|
10.10.2013
|
- Cholerne kraty - rzekł krasnolud rozmasowując palce - Widzę, ze tak nie ucieknę, dlatego zdam się na Was, ale jeden fałszywy ruch i... Tutaj ręka Goreka powędrowała w kierunku trzonka topora.
- Będę sprawdzał, czy przypadkiem nie wraca ten 'strażnik' - tu przedstawiciel Krasnego Ludu splunął i podszedł do krat.
|
12.10.2013
|
Nekros i Hayven Starzec popatrzył na Was i rzekł
- Dobrze, skoro wiem, że mi nie uciekniecie pozostaje mi zrobić jedno.
Mężczyzna zaczerwienił się, zaczął trząść głową jak opętany. Zrobiło się Wam czarno przed oczami. Nekros
Stałeś przy kratach w celi. Stałeś... wciąż masz przy sobie te kraty, lecz teraz znajdujesz się na dachu jakiegoś budynku. Leżałeś a na sobie miałeś kraty których pilnowałeś. Bolała Cię głowa i czułeś się niewyraźnie. Hayven
Ostatnią rzeczą jaką widziałeś była głupia mina starca. Teraz wisisz do góry nogami na drzewie, nie wiesz co się stało, nie wiesz co chciał osiągnąć mag, ale udało mu się, jesteście teraz wolni. Nekros i Hayven
Starzec krzyczał do Was.
- Trochę nie wyszło mi to zaklęcie - mag pogładził się po brodzie - cóż, ważne, że jesteśmy wolni, a teraz złaźcie tu do mnie, musimy poważnie porozmawiać. Ignis
Zamknęłaś drzwi, stojąc przy nich usłyszałaś tylko kilka kroków i ujrzałaś chochlika z patykiem w ręce.
Mały, pomarańczowy, mówiący niewyraźnie, patrzył się na Ciebie swoimi wyłupiastymi oczyma.
- Zix Zaps musi zlikwidować pomazana kobieta, Zix Zaps nie chcieć, Pan Chaosu kazać.
W tym momencie chochlik nie czekając na Twoją reakcję rzucił się na Ciebie i zaczął okładać patykiem po nodze, bardziej było to łaskotanie niż ciosy, ale jednak było frustrujące. W trakcie "walki" z chochlikiem usłyszałaś porządne uderzenie czegoś o dach budynku.
|
12.10.2013
|
Z dachu dało się słyszeć piękną, krasnoludzką wiązankę przekleństw.
- Jeszcze raz spróbujesz jakiejś magii, to wbiję ten topór - tu wskazałem na swoje plecy - prosto w twój łeb.
Wyrzucam kraty i schodzę z budynku.
|
14.10.2013
|
Skrzywiłem się, wysłuchując wiązanki Gorka. Cóż, nauczyłem się paru nowych słów. Przez chwilę szamotałem się, ale w końcu spadłem na ziemię z dźwiękiem przypominającym upadający worek ziemniaków.
- No dobra, o czym chcesz w takim razie porozmawiać? - zwróciłem się do starca.
|
14.10.2013
|
- Uch, ty mały... wracaj do swojego przedszkola bić inne dzieci - Violet ze złością wyrwała mu patyk, łamiąc go na pół. Zaraz wytargała nieznośnego gnoma za uszy i kopnęła go w zadek, żeby zmienił swój wektor kierunku, czy wektor czegoś tam innego, bogowie wiedzą czego.
- Oddal się rychło, zanim cię zatrudnię w swoim lokalu!
W tej samej chwili coś łupnęło w dach. Violet na wszelki wypadek wyjęła druty i zaklęła pod nosem. Jakby wszystkim się nagle amorów zachciało! Jeszcze kilka takich przygód i rezygnuję z interesu, wymamrotała. Zerknęła to na gnoma, to na dach, to na gnoma... Oddalił się jeszcze czy nie? Kogo zadźgać pierwszego?
|
15.10.2013
|
Ignis
Chochlik w płaczu rzucił kilkoma zawiłymi obelgami po czym zniknął.
Ot był i nagle go nie ma. Zrozumiałaś coś o tym, że pani go ukarze, ale jakoś się tym zbytnio nie przejęłaś.
Drzwi w pewnym momencie wypadły z hukiem, wszędzie było pełno kurzu, wypadałoby tu posprzątać.
Po kilku sekundach z z kłębów kurzu wyłonił się elf, który nie zbaczając na nic wyciągnął Cię z budynku. Nekros & Hayven
Gdy już zebraliście się do kupy starzec zamienił się w kamień.
Z budynku na który upadł krasnolud dobiegł huk, a już po chwili wybiegł elf, wyciągając za sobą jakąś babinkę z drutami na wierzchu. Wyglądała ona następująco: Siwe pofalowane włosy, krótko ścięte. Oczy fioletowe. Twarz szczupła, z mocno zaznaczonymi kośćmi policzkowymi, rysy regularne, liczne zmarszczki, głównie od śmiechu.
Jest niewysoka, krucha i szczupła. Wszyscy
Gdy Elf miał Was wszystkich w zasięgu swojego głosu zaczął mówić.
- Jestem Larion, a ten starzec, to Madeus, jeden z najpotężniejszych uzdrowicieli. Jak widzę, przybyłem za późno. MUSICIE GO URATOWAĆ. Ale nie mam czasu Wam teraz tego tłumaczyć.
Elf zaczął szukać czegoś nerwowo w torbie po czym wyjął piramidkę. Była ona wielkości małego arbuza. Seneca otrzymał piramidkę od Lariona.
- Musicie znaleźć 4 smocze głowy otaczające starca i zmusić je wszystkie do patrzenia w kierunku północnym. Sam nigdy nie odkryłem o co w tym chodzi, mam nadzieję, że Wam się uda, tam ponoć można znaleźć rozwiązanie wszystkich problemów. Musicie odnaleźć sposób na uzdrowienie Madeusa.
Po tych słowach Elf zdematerializował się.
|
16.10.2013
|
Zmierzyłem wzrokiem staruszkę. Trudno powiedzieć, żeby na pierwszy rzut oka wydawała się niegroźna. Cóż, są takie osoby, po których widać, że mają kilka asów w rękawie. A ona na pewno miała - i to sporo.
- Bez zbędnych wstępów. Seneca - pokazałem dłonią na siebie - Gorek Tył... Żelazny Ścisk - pokazałem na krasnoluda. - A ty?
Mimo swojej skądinąd wątłej postury też potrafiłem niejedno. Cóż, jedyną dziedziną magii, jakiej nie udało mi się jak dotąd opanować, była magia naturalna - całą resztą miałem w małym palcu. Zawsze może się przydać umiejętność panowania nad wszystkimi żywiołami, a czasem nawet nad zmarłymi... Mam tylko nadzieję, że uda mi się opanować również magię pierwotną. Bez tego może być ciężko.
|
20.10.2013
|
- Co? - Violet przez chwilę mrugała, rozglądając się wokoło. Wszystko wydarzyło się w ciągu paru sekund, nie zdążyła nawet zareagować. Zaraz jej wzrok padł na drzwi wywalone z futryny i jakiegoś dziadka, który zamienił się w kamień. Podeszła bliżej i postukała go w nogę, nasłuchując pustego dźwięku kamienia. Nie, faktycznie. Kamień.
- Musimy? Musimy? A kto powiedział, że musimy!? - zaprotestowała obrażona Violet. - Nie poczuwam się zobowiązana do ochrony jakiegoś dziada, który w parę sekund rozwalił mi lokal i zabrał miejsca pracy kilkunastu dziewczętom! Ja to do świątyni zgłoszę!
Staruszka złapała się za serce, biorąc kilka gwałtownych wdechów. Co za świat! Skandal! No po prostu skandal! Spojrzała na Senecę, który wyglądał na niewiele młodszego od skamieniałego dziadka, uśmiechnęła się słabo.
- Violet - fuknęła. - Normalnie zaproponowałabym wam po znajomości po pięć sztuk złota za gościnę, ale nie mamy nawet gdzie usiąść, chyba że na kupie gruzów.
Odebrała Senece piramidkę, oglądając ją ze wszystkich stron. Przypominała jej świątynię wyznawców jednej z religii, chociaż głowy by nie dała, której. No, ale może to tylko jej wyobraźnia była. Zważyła ją w dłoni. Materiału, z jakiego została zrobiona, nie znała. Nie była złotem ani srebrem, nawet nie metalem czy żelazem. Przypominała trochę dziecięcą zabawkę, którą większość i tak wolała rozkręcać albo rozbijać na kawałki młotkiem niż cierpliwie układać.
Cztery ruchome wierzchołki. Ciekawe, ciekawe.
Skrytka? Postukała paznokciem w płytki na piramidce. Nadawałaby się, ale diabli wiedzą, co to jest tak naprawdę...
- A co by było, gdyby ją upuścić? - zainteresowała się. Zaraz to zrobiła, spuszczając ją na stopę Gorka.
|
20.10.2013
|
Zgromiłem Violet wzrokiem, a zaraz potem spojrzałem nieco nerwowo w stronę krasnala. Jeśli się nie wkurzy, to ja jestem ork. Szybko podniosłem piramidkę i przyjrzałem jej się uważnie - wcześniej ledwo poczułem, że trzymam ją w dłoniach.
- To może być jakaś zagadka. Spróbuję ją rozszyfrować - powiedziałem głośno, na wszelki wypadek odchodząc kilka kroków od Gorka. - A tak w ogóle to gdzie chcielibyście teraz się udać? Za gościnę raczej podziękuję - skłoniłem się Violet z ironicznym uśmieszkiem.
|
20.10.2013
|
- NOŻ żesz !@$!@# - puściłem kolejną wiązankę przemiłych, krasnoludzkich słów - czyś ty zwariowała, z wieku ci się na mózg rzuciło? Fakt, faktem było to lekkie, ale jakby się rozpadło?! Chodźmy gdziekolwiek, ale dalej od tej skały. W ogóle co chciał ten pedzio w rajstopach? Bo nie słuchałżem.
|
21.10.2013
|
Nekros
Cios piramidką lekko bolał. Po wiązance i wyzwiskach w kierunku Lariona nadleciał ptak, który sfajdał Ci się na rękę. Wszyscy
Zobaczyliście upadającą piramidkę, nie było żadnych skutków tego zdarzenia.
|
22.10.2013
|
- To chyba za pedzia w rajstopach - stwierdziłem, patrząc na rękę Gorka. - Pewnie nas obserwuje. Zastanawiam się tylko, czemu sam nie uzdrowiłby Madeusa, skoro potrafi sprawić, że ptaszek ci spuszcza minę na rękę - dodałem pół-żartem.
|