23.09.2014
|
Iza kiwnęła grzecznie głową.
- Przy sobie ich nie mam, ale to mały problem. Poczekaj sekundę. - Reptilionka usiadła na podłodze i zamknęła oczy. Uniosła ręce w górę - w prawej coś donośnie chrupnęło, a jaszczuroludka zesztywniała na moment z cichym sapnięciem - po czym wyskandowała długie zaklęcie. Rozległ się świst. W wybuchu białego dymu pojawiły się poduszki, koce i śpiwory. Czarodziejka wstała i westchnęła głośno.
- Proszę. Możemy teraz porządnie odpocząć. - mówiąc to, wzięła jeden " zestaw wypoczynkowy " i odeszła kilka metrów dalej, sycząc coś po tataliańsku, krzywiąc się z bólu. Zraniona kończyna zwisała bezwładnie, z koniuszków palców ściekała krew, a dłoń wydawała się znacznie ciemniejsza niż przed wyprawą.
Iza Rex opadła na poduszki oraz wymruczała kolejny czar. Posoka przestała się sączyć, do ręki powróciło czucie. Chwilę później zwaliła się na paszczę i zasnęła, pojękując cicho.
|
26.09.2014
|
Nie był to spokojny sen. Pojawiały się twarze z jego poprzedniego życia, których nie pamiętał. Mówiły one coś do niego, ale on ich nie rozumiał.
Błądząc po swojej głowie nic się nie dowiedział. Przewracając się z boku na bok próbował wyjaśnić coś co mu nie pasowało w tym wszystkim, ale nie wiedział co. Widział on w tych wizjach siebie stojącego koło innych ludzi trenujących pod okiem jednego mężczyzny. Trener zawołał go, ale nie usłyszał imienia, mimo iż on na pewno je wypowiedział.
Obudził się i zobaczył, że jego wybawca nad nim czuwa. To dobrze, przynajmniej był pewien, że nie chce go zabić.
Fimrys poradził mu by nie jeszcze nie wstawał.
-Wracając do twojego poprzedniego pytania - zaczął - nazywam się - w tym momencie się zaciął. Nie mógł uwierzyć w to co się stało. Najzwyczajniej w świecie zapomniał swego imienia. Chłopak musiał szybko coś wymyślić i do głowy przyszła mu książka, którą kiedyś czytał. Był w niej pewien elf, którego imię bardzo mu się spodobało - Telgoues. Moje imię to Telgoues. Zapewne cię też ciekawi skąd się tu wziąłem - zapytał retorycznie - więc zaczęło się od tego, że... - wojownik wyjaśnił mężczyźnie w jakich okolicznościach się tu znalazł.
|
26.09.2014
|
Noc była niezwykle spokojna. Obecność Sivira czającego się w okolicy skutecznie odstraszała wszelkich drapieżników, którzy mogliby niepokoić śpiących. * * * Silveres wstał wraz ze słońcem. Stłumione promienie światła wpadły przez okno domku, wybudzając Hayvena i Izę, a on brodził już po kolana w śniegu, którego to całkiem sporo przybyło przez noc.
Gdy zbliżył się do - wciąż niezamarzniętego - potoku, znajdującego się kilkaset metrów za domostwem, spróbował jeszcze raz wezwać strażników. Po raz kolejny nie wyczuł niczego. Po chwili błądzenia odnalazł miejsce, w którym uprzednio zostawił runę jednego z kotów. Była zniszczona przez dwie, długie i dosyć głębokie bruzdy po pazurach.
- To ciekawe... - zamyślił się i przy pomocy magii spróbował odczytać, co za istota zostawia takie ślady.
Elf zadrżał z zimna, gdy kolejny lodowy podmuch przehulał przez polanę. Zamknął oczy i - wciąż dygocząc - odpłynął w kojący wir magii. Zobaczył dwie śpiące osoby, rozłożone wokół dogasającego ognia. Gdy próbował ustalić położenie towarzysza, stracił kontrolę nad przekazem. Ktoś trzeci skierował jego wzrok na ślady stóp pozostawione w śniegu. Głębokie, świadczące o ogromnej wadze stworzenia, które je zostawiło. Następnie wizja została przerwana, a zmiennokształtny stracił przytomność. Powoli osunął się na ziemię, by już po chwili zostać przykrytym przez świeżą warstwę puchu.
|
27.09.2014
|
Czarownik spędził pół nocy na rozmowie z Telgouesesm. Opowiedział mu swą historię, a czarownik zrewanżował się snując opowieści o swych wyprawach i przygodach. Ostatecznie skończył na obronie Stonehelm i przybyciu do Krewlod.
Mięsa z Yeti zaczynało już brakować, a sen zasnuwał powieki wędrowców. W końcu Fimrys rzekł:
- Wyśpij się bohaterze, wyruszamy skoro świt. - Dał Telgouesowi koc, gdyż nie miał przy sobie zapasowego namiotu i liczył że wojownik sobie poradzi. W końcu okrył się również futrem upolowanej bestii. * * * Poranek był zimny. Kiedy wstawali słońce dopiero wschodziło. Niebo było bezchmurne i hulał zbójecki mroźny wiatr ze strony gór. Spakowali swój sprzęt, a Fimrys zarzucił dodatkowo na swój płaszcz futro potwora. Wyruszyli w poszukiwaniu Silveresa.
Kiedy dotarli na skraj obsypanego śniegiem lasu, nagle zaspa się poruszyła się. "Tylko nie kolejne śnieżne monstrum!" - pomyślał czarownik. Jednakże z zaspy nie wynurzył się kudłaty łeb, ale złowroga, szponiasta lodowa dłoń.
Następnie na drodze stało już całe ciało, należące do okrutnego lodowego demona, z którego paszczy unosił się mroźny, błękitny dym. W mgnieniu oka z kolejnych zasp rzuciły się następne, aby zaatakować podróżnych.
Rozgorzała walka.
|
28.09.2014
|
Obudził ją Kuroi Gestuga.
" Wstawaj! Szybko! JUŻ! " wrzeszczało z paniką w głosie ostrze.
- Aach, głowa mi pęka... Co się... - Reptilionka urwała nagle i przeszył ją lodowaty strach, ponieważ jej prawa ręka się zmieniła. Łuski nabrały metalicznego, czerwono - czarnego odcienia, na łokciach zaczęły tworzyć się kolce. " Zachowaj spokój. Nie panikuj! " pomyślała gorączkowo.
Najpierw otoczyła się strefą dyskrecji, na wypadek gdyby straciła kontrolę nad ciałem. Następnie przywołała do siebie małą, srebrną fiolkę. Odkorkowała ją oraz wypiła zawartość.
- Bloede arse! - zdążyła jęknąć i zgięła się w pół.
Mikstura pomagała, lecz niosła ze sobą efekty uboczne. Jednym z nich był straszliwy ból, paraliżujący i mogący niejednego pozbawić zmysłów. Czarodziejka nie wydała z siebie jednak żadnego odgłosu. Po chwili cierpienie ustało, kończyna wróciła do normalnego stanu. Wstała chwiejnie i oparła się o ścianę. " Dzięki za pobudkę, Kuro. Przepraszam, że usnęłam na tobie. "
Iza rozejrzała się, a chwilę później zauważyła brak Silveresa. Warknęła cicho, pociągnęła nosem w poszukiwaniu zapachu magii. Wytropiła go bez trudu, był kilkaset metrów stąd. Następne wonie, zła oraz słomiana miały źródło znacznie dalej. " Same kłopoty z nimi. " - westchnęła.
Jaszczuroludka wyszła na zewnątrz i wymruczała zaklęcie Lotu. Wzbiła się w powietrze bardzo szybko, więc zawisła dopiero na wysokości stu metrów. Z łatwością dostrzegła kształt elfa przysypanego śniegiem. Zanurkowała ostro, ledwie hamując przed zderzeniem z ziemią.
- Ciekawe co tu się stało? Myślę, że nastąpił tu wybuch magicznej energii, spowodowany zapewne przerwaniem zaklęcia przez kogoś silniejszego od naszego kompana. Zaiste... - wysyczała. Uniosła omdlałego zmiennokształtnego za pomocą zaklęcia i otoczyła go opończą cieplną.
|
1.10.2014
|
Telgoues wysłuchał historii Fimrysa po czym obaj poszli spać. Młody najemnik spał jedynie pod skórą Yeti, ale to mu to wystarczyło. Znów miał dziwne sny. Tym razem widział ciemne pomieszczenie ze słabym jasnoniebieskim światłem dochodzącym z pod podłogi. Jego oczom ukazała się scena, w której jego nemesis przebił swym mieczem ciało jakiegoś blond chłopaka, który następnie rzucił mężczyzną o ścianę.
Żołnierz obudził się nagle i zobaczył, że jego wybawiciel już wstał. * * * Po krótkiej podróży zostali zaatakowani z zaskoczenia przez lodowe demony. Rozgorzała walka.
Nauczony doświadczeniem nie pozwolił demonom wykonać pierwszego ruchu i od razu przejął inicjatywę doskakując do największego, który stał przed nimi rozcinając mu brzuch, który niemal natychmiast się zregenerował, jednak wojownik się nie zawahał i posłał ostrzem niewielką falę płomieni, która zmniejszyła trochę gabaryty przeciwnika. Chłopak natychmiast odskoczył wykonując unik przed ciosem pazurami z lewej strony i po przewrocie przez ramię wyskoczył w powietrze odcinając łeb demonowi, który odcinał im drogę ucieczki. Następnie rzucił zaklęcie flary, które nie uszkodziło napastników, ale ich odstraszyło.
-Szybko - krzyknął do Fimrysa , po czym ruszył w stronę lasu.
|
9.10.2014
|
Hayvena obudził tupot stóp Izy Rex, który rozbrzmiał w momencie, gdy reptilionka wybiegła z pokoju. Ogień się tlił, co było dosyć dziwne, niemniej przyjemnie było się obudzić w ciepłym pomieszczeniu. To znaczy ciepłym, dopóki nie otworzyły się drzwi, wpuszczając masę lodowatego powietrza. Oberżysta zadrżał pod kocem i machnął ręką, wywołując podmuch zamykający wejście. Kiedy wiatr uspokoił się, czarodziej wygramolił się spod koca i przeciągnął. Poczuł przy tym ból w plecach, jednak zignorował go. Miał prawo go czuć. Mag rozejrzał się w poszukiwaniu przyborów do gotowania. Wolał nie używać swoich własnych, ale wyglądało na to, że będzie to konieczne. Zebrał się w sobie, wyskoczył z chatki, nabrał garść śniegu i wrócił do środka, zamykając drzwi z głośnym trzaskiem. Wyciągnął z plecaka kilka dziwnie wyglądających instrumentów i małe pudełeczko. Otworzył je i wyjął zawartość, po czym położył na talerzyku. Wypowiedział słowo, polewając ją roztopionym śniegiem, po czym ustawił nad dogasającymi płomieniami ogniska. Po chwili dziwna paczuszka wyjęta z pudełeczka zaczęła rosnąć i przybierać kształt jedzenia. Dodatkowo, w pomieszczeniu rozległ się smakowity zapach pierników. Hayven poczuł teraz, jak bardzo jest głodny i nie bacząc na wysoką temperaturę, wziął dwa z pierniczków i włożył sobie naraz do ust, ledwie przeżuł i połknął. Dobrze, że nikt tego nie widział. Ale z resztą należy poczekać na Izę i Silveresa - swoją drogą gdzie on mógł się podziewać? Trzeba będzie zaraz to zbadać - to znaczy zaraz po śniadaniu, które Oberżysta zamierzał spałaszować sam jeśli nie będzie nikogo, z kim mógłby się podzielić. Szczerze mówiąc, nie miał ochoty tego robić - ale przecież tak trzeba. Nieprawdaż?
|
21.10.2014
|
Sivir zignorował instynkt wzywający do włączenia się w walkę. Spokój i obserwacja. Było to wprawdzie wbrew dzikiej naturze drapieżnika, a jednak musiał dowiedzieć się dokąd zaprowadzi go ten trop. Głęboko zakorzenione przeczucie, że ta dwójka nie pojawiła się w tej śmiercionośnej krainie przypadkiem zwyciężyło nad pradawnymi instynktami. * * * Silveres obserwował świat jakby przez mgłę. Dwa obrazy nakładały się na siebie uniemożliwiając mu pojmowanie tego, co dzieje się wokół. Fimrys i ktoś jeszcze, kogo nie rozpoznawał walczyli o przetrwanie. Z drugiej jednak strony, widział twarz Izy pochylającej się nad... nim. Prawdopodobnie. Po chwili całkowicie stracił kontakt ze światem. * * * Tymczasem w stajni niedźwiedzie zrobiły się bardzo niespokojne. Jeden z nich naparł na drzwi prowadzące do domu, wyłamując je. Po chwili wpadł prosto na Hayvena, przerywając mu tym samym jedzenie posiłku.
Reszta wydostała się na zewnątrz głównym wyjściem, by po chwili zbiec we wszystkie strony świata.
|
21.10.2014
|
Miś zwalił się na Oberżystę całym swoim ciężarem, przyprawiając go o niewysłowiony ból w plecach. Hayven padł na wpół ogłuszony na ziemię, czując na sobie kilkaset kilogramów żywej wagi. Kiedy zrozumiał, co się stało, zebrał energię (przynajmniej na tyle, na ile pozwalał mu na to tępy ból odzywający się w tych częściach ciała, o których istnieniu czarodziej nie miał pojęcia), wypowiedział słowo, po czym poczuł ulgę i usłyszał głośny huk niedźwiedzia, który przeorał śnieg przed domkiem. Hayven podniósł się ciężko, otrzepał (ale ubranie i tak trzeba będzie wyprać przy najbliższej okazji) i wyszedł przed chatkę. Niedźwiedzie należało okiełznać, pozbierać jako tako do kupy i wyruszyć na poszukiwanie Silveresa. Oczywiście, ale dopiero kiedy w końcu wszystkie kości wrócą na swoje miejsce... - Robię się na to za stary - wymamrotał Oberżysta.
|
22.10.2014
|
Iza Rex drgnęła niespokojnie, słysząc ryki i trzask. Wypuściła kilka myślowych macek i uspokoiła się, wyczuwając w pobliżu umysł Hayvena. Pozdrowiła go krótko, przyśpieszyła kroku, zerknęła do tyłu, sprawdzając, czy Silveres bezpiecznie lewituje.
Wnet ujrzała pędzącego w jej stronę niedźwiedzia. Uskoczyła na bok w ostatniej chwili oraz wyczarowała Pierścień Ognia wokół zwierzęcia. Miś stanął na dwóch łapach, zajęczał i obrócił się, warcząc na reptilionkę. Ta zaś okrążała go, deklamując cicho wiersz, a także gasząc ogień. Bestia uspokoiła się, podeszła do czarodziejki, patrząc jej w oczy.
" Hm. Te niedźwiedzie są przecież łagodne, nie boją się też byle czego. Ciekawe, co go spłoszyło. " zwróciła się do miecza, prowadząc rzeczonego zwierza za uprząż.
" Istotnie. To musiało być coś groźnego, wielkiego, złego w każdym calu. Może nawet... smok. Z tego, co wiemy, żyją tu białe i lodowe. Bo wiemy, prawda? ".
" Oczywiście. Ech, chciałabym je zobaczyć. Są takie rzadkie... Ale za to widzę już Hayvena. Chodźmy. " odpowiedziała, owijając się szczelniej płaszczem oraz podwyższając nieco temperaturę w opończy cieplnej kotokształtnego. Pomachała wesoło do rozdrażnionego maga.
" Nie mogę się doczekać walki. Dlaczego jest tu tak spokojnie? " westchnął Kuroi.
|
23.10.2014
|
Czarownik nie był zwolennikiem taktycznych wycofań. Jednakże sytuacja wymagała owego delikatnego posunięcia. Dalsza walka z mroźnymi potworami nic by nie dała, a licho wie, ile ich się tam kryło w tych zaspach. Dlatego Fimrys, po rzuceniu kilku obelg w stronę niedoszłych przeciwników, pobiegł za Telgouesem. Oczywiście nie zapomniał, aby co jakiś czas nagle się zatrzymać i spowolnić ścigających, miotając w nich płomienistymi kulami.
Pościg już zniknął. Nawet tak głupie istoty jak lodowe demony wiedzą kiedy zaprzestać bezowocnego wyścigu. Czarownik zwolnił biegu i powoli się zatrzymał. "Czemu on jeszcze biegnie? Przecież zagrożenie minęło." - zastanawiał się. Rozmyślania przerwał mu dziki tupot łap, nadchodzący z odległości kilku metrów. Prędzej był zbyt zajęty biegiem, aby go usłyszeć. Teraz dźwięk wyraźnie się nasilał.
Nagle zaspę przebiło wielkie zwierze. Czarownik rozpoznał w nim niedźwiedzia. Jednakże nie wyglądał na dzikiego, pod żadnym względem. Miał na sobie siodło i biegł jak na tresowanego przystało. Po wyjściu na drogę, mocno uderzył głową o konar drzewa i zdezorientowany położył się na ziemi, aby zbadać w swym zwierzęcym umyśle sytuację. Po nim przybył drugi, ale zamiast również walnąć głową o drzewo, padł zmęczony na ziemie. Wydawał się dużo bardziej leniwy, od swojego futrzastego towarzysza.
- A skąd wy się tu wzięłyście? - Fimrysa zastanowiła ta zagadka, toteż zawołał na Telgouesa - Człowieku, nie pędź tak. Mam inne źródło transportu!
Czuł że niedźwiedzie należą do Silveresa, no bo w końcu kto inny na tym pustkowiu posiadałby te tresowane zwierzęta? Pomógł zwierzakom wrócić do normy i wsiadł na tego pierwszego, swemu towarzyszowi wskazując tego leniwszego i ruszył śladem kudłaczy.
|
27.10.2014
|
Biegnąc przed siebie omal nie rozbił sobie głowy o drzewo, jednak w ostatniej chwili udało mu się skręcić unikając kolizji.
Słyszał także za sobą świst kul ognistych wypuszczanych przez Fimrysa i ucieszył się, że pomyślał o zabezpieczeniu tyłów.
Po chwili nie słyszał już ciężkiego tupania demonów i chciał się zatrzymać, ale znowu usłyszał coś wielkiego(albo podającego się za wielkie), więc postanowił biec dalej.
Po parunastu sekundach wszelkie kroki ucichły, a on usłyszał głos czarownika.
Zatrzymał się i odwrócił. Zobaczył, że jego towarzysz stoi koło jakichś niedźwiedzi, ale coś z nimi było nie tak. Podchodząc bliżej zauważył siodła na ich grzbietach. Fimrys wsiadł na jednego z nich i wskazał znaczącą na drugiego. Telgoues nie był w stanie określić czy zwierze na, które wsiada jest tak umięśnione czy tak grube. Rozmyślając nad tym ruszył za Fimrysem.
|
28.10.2014
|
To, co Sivir ujrzał potwierdziło tylko jego wcześniejsze podejrzenia. Ich działania na granicy zaalarmowały Imperium. Więc wszystkie te istoty zgromadzone tutaj muszą być w służbie Imperatora.
Ćwierćsmok szybko i bezszelestnie oddalił się, by przemyśleć swój następny krok. * * * Ciało Silveresa wciąż pozostawało nieprzytomne, jednak duch Złodzieja Czasu podążał w ślad za bestią. Nie był więc świadomy tego, że do Hayvena i Izy dołączył Fimrys wraz z nowym towarzyszem.
Niedźwiedzie wciąż zachowywały się lekko niespokojnie, jednak obecność jeźdźców działała na nie kojąco. Na tyle, że nie stawiały oporu, gdy na powrót sprowadzono je w okolice drewnianego domu.
|
1.11.2014
|
Po nie aż tak długiej, lecz bardzo męczącej podróży na grzbiecie niedźwiedzia, Fimrys wreszcie dotarł do chatynki, obok której byli jego towarzysze. Nie był wytrawnym jeźdźcem (zawsze wolał wędrówkę o własnych nogach), toteż przez całą podróż zmęczył się okrutnie i cały czas kurczowo trzymał się włochatego karku zwierzaka, przyprawiając go o drażniące uczycie powolnego wyrywania włosów.
-Witajcie towarzysze! - rzekł resztką sił - nie uwierzycie, co mi się przytrafiło.
Zszedł ze swego nosiciela i lekko chwiejącym krokiem podszedł do drużyny, opierając się na swym kosturze, aby opowiedzieć im o podróży.
|
1.11.2014
|
Po niedługiej podróży dotarli do niedużej chatki, przed którą stały jakieś istoty. Prawdopodobnie usłyszeli niedźwiedzia Fimrysa wyjącego z bólu i chcieli zobaczyć co się dzieje. Kiedy zauważył, że jego towarzysz zsiada on uczynił to samo. Stwierdził ponadto, że jazda na tym stworzeniu nie jest tak przyjemna jak na Chocobo. Może to dziwne, ale ujeżdżając te przerośnięte kurczaki czuł się jak ryba w wodzie. Jednak to nie był Chocobo o wojownik się przekonał, po chwili.
-Witajcie towarzysze! - rzekł Fimrys zmęczonym głosem - nie uwierzycie, co mi się przytrafiło. Telgoues zauważył, że jego nowy przyjaciel ledwo się trzyma na nogach i chciał popędzić do niego i pomóc mu dojść do jego znajomych, ale w całym swoim roztargnieniu nie zauważył, że jego lewa noga była jeszcze w strzemieniu przez co wylądował w śniegu. Śnieg był przyjemnie miękki, ale za to bardzo zimny przez co wstał niemal od razu.
Otrzepując się z białego puchu podszedł do stojącej przed nim grupy.
Słysząc, że Fimrys podejmuje opowieści postanowił, że przedstawi się nieco później.
|
1.11.2014
|
Iza Rex odwróciła się, słysząc skrzypienie śniegu. Ujrzała dwóch mężczyzn jadących na niedźwiedziach. " To na pewno Fimrys i jego intrygujący kompan. " pomyślała.
- Witajcie! Czekaliśmy na was. Zmarzliście, prawda? - dodała, widząc otrzepujących się ze śniegu towarzyszy. - Gdzie byliście? Z kim walczyliście? Chodźcie, ogrzejcie się. - mówiąc to, wyczarowała kulę płomieni, grzejącą przyjemnie. *** Gdy przybysze skończyli opowieść, zaczęło zmierzchać. Wszyscy weszli do domu. Iza zabrała się do próby ocucenia Silveresa, szturchając jego umysł. Zirytowana brakiem najmniejszej reakcji uderzyła mocno ogonem o podłogę. Zmiennokształtny wzdrygnął się i popatrzył na reptilionkę.
- No! Dobry wieczór. Wyspałeś się? - zapytała się, szczerząc wesoło kły.
|