Oberża pod Rozbrykanym OgremZatęchłe Archiwum - "Ballada: Bramy Umysłu (BALLADA ZAKOŃCZONA)" |
---|
Mistrzyni Zagadek Nami4.03.2007Post ID: 9347 |
- Trzeba będzie nawet okraść kilku ktosi... - stwierdziła Nami Gdy okradli pierwszego bogacza miał on w sakiewce 1500 sztuk złota.. - Ehhh... to jeszcze koło siedmiu takich tempoli mam bajerować? - zapytała Nami. Zrobili jeszcze cztery skoki. Nie uzbierali nawet 3000. W sumie szósty był najbardziej udany. Szlachcic miał w sakiewce około ośmu tysięcy sztuk złota. Gdy mieli już całą kwotę ośmiu tysięcy oddali ją handlarzowi i wreszcie mogli wyruszyć na plantację vito.... |
Ghost4.03.2007Post ID: 9348 |
Po tygodniu wędrówki, wreszcie dotarli do plantacji. |
Mr. Rabbit4.03.2007Post ID: 9349 |
Cobalt postanowił się na chwilę odłączyć od drużyny. Zaczął iść w kierunku północnym wzdłuż muru. Po chwili jego uwagę przykół krzak. Rozejrzał się do okoła. Tak, to musiało być jedno z wejść do podziemi. W pobliżu nic, sama ziemia, i nagle ten krzak. Wrócił do drużyny, która dalej dyskutowała przed bramą i poinformował ich o swoim odkryciu. Po czym zasugerował aby weszli właśnie tamtędy. |
DevilOkO4.03.2007Post ID: 9350 |
Wszyscy się na to zgodzili, podchodząc do krzaka poczuli, że ziemia się pod nimi obsuwa. Cała drużyna wpadła do głebokiego i wąskiego tunelu. W miejscu gdzie wylądowali, leżała sterta ziemi z powierzchni. Do otworu na górze było kilka metrów wysokości, jednak nie było możliwości wydostania się na powierzchnię. Ziemia cały czas się osypywała. |
DruidKot4.03.2007Post ID: 9351 |
Drużyna szła tunelem, który z każdą minutą stawał się niższy o jakieś pięć centymetrów. Jedynie Yaptran nie musiał się schylać. Po jakiś dziesięciu minutach tunel się skończył. - Ekhm - powiedział Grumbellgast. Yaptran podszedł do ściany i nacisnął na nią. Otoworzyła się. W środku stała mała horda nieumarłych. |
Eru4.03.2007Post ID: 9352 |
Nieumarli ruszyli do ataku. Jakoże przejście było wąskie, wystarczyło że bronili go Grumbellgast i Cobalt. Eru i Nami przygotowywali zaklęcia, a Gabus i Yaptran POSARa. Kiedy wszystko było już gotowe, złodziej i skrytobójca odsuneli się, a Nami rzuciła potęzną kulę ognia, niszcząć przy okazji dobrze ponad pół setki nieumarły, ale to była kropla w morzu pięciu set umarlaków. Wrogowie odsunęli się od wejścia, tym samym robiąc miejsce dla Eru. Elfi mag skonmcentrował się i rzucił najpotęzniejsze odsłanie martwiaków w życiu. Nie padło za wiele niumarły ale wystarczyło to aby po oddani kilku strzałów z POSARa zostało ledwie dwie setki nieumarłych wycofujących się na drugi koniec jaskinii |
Ghost4.03.2007Post ID: 9353 |
Gabus schował POSARa za pas, i chwycił za swoją kuszę. Jakiś lisz, zafascynowany siłą i precyzją szeryfa, spróbował wdrzeć się do jego mózgu. Grumbellgast chwycił jakiegoś kościeja, i wziął go na zakładnika. |
DruidKot4.03.2007Post ID: 9354 |
- Ychhchh! - wychrypiał. - Ło...! Łorkh! - do sali wszedł wysoki mężczyzna z wyszczerbionym nocnikiem. - Jestem... Rionognus... i mam... wodogłowie... potrzebuję... lekarstwa... w przeciwnym razie... zginiecie... Ło! Łorkh! Mężczyzna podszedł do Rionognusa, przeżucił go sobie przez plecy i wyszedł z pomieszczenia nie zwracając uwagi na odpadające kawałki ciała Rionognusa. Drużyna podeszła do nocnika. Wyglądał na bardzo stary. [size=9:3452d36ab6]Nie, nie błaznuję :)[/size:3452d36ab6] |
Eru4.03.2007Post ID: 9355 |
- Nocnik? Drużyna przeszła przez nie i zobzaczyła osławiona plantację Vito. Ale niestety nie była to już palnatcja Vito, tylko obóz nieumarłych. A że żadne roślinki nie moga żyć w bezpośrednim ototczeniu nieumarłych, nie było już plantacji. |
DruidKot4.03.2007Post ID: 9356 |
Drużyna rozejrzała się po pomieszczeniu. Panował tu spokój. Zdecydowanie, był to spokój i jakaś... harmonia... Wśród nieumarłych? - To niemożliwe. Szkielety żyją w zgodzie z ludźmi? i pomagają sobie? Zza ściany wyszedł mężczyzna z wodogłowiem. - Ja... biedny... Czego... Wy... chcecie? chyba nie... skrzywdzicie... Ja... biedny... Drużyna spojrzała po sobie. Przecież mieli go zabić. Przecież on tu dowodzi, jest groźny, i, co najgorsze, jest na pewno pomocnikiem Hektora. - My... w sumie... - Nami zawahała się. "Przyszliśmy cię zabić" zabrzmiałoby strasznie... dziwnie? - przyszliśmy pozwiedzać. - zrezygnowanym tonem wydusiła z siebie elfka. Cobalt wyciągnął broń. - No... dobrze... - mężczyzna usunął szkielety. - Co teraz? Mężczyzna zmarł. |
Mistrzyni Zagadek Nami4.03.2007Post ID: 9357 |
- Dobra, nie ma co tak stać... trzeba się ruszyć. Na razie nie wychodźmy z podziemi tylko się rozejrzyjmy. - stwierdziła Nami. Drużyna ruszyła na "zwiedzanie" lochów. - Heh, ten to miał kasę nie ma co... - stwierdził Grum Rozeszli się po całym pomieszczeniu. Było na prawdę ogromne. Większość część ścian była zagospodarowana półkami. Ale nie było na nich tylko książek, znajdowały się tam też jakieś dziwne słoiczki z różnymi niezidentyfikowanymi substancjami. Nami podeszła do biurka... przeszukała je dokładnie. Dotknęła dna szuflady i zaczął uruchamiać się jakiś mechanizm.... Zawołała do siebie wszystkich. Ich oczom ukazała się mapa... |
DruidKot4.03.2007Post ID: 9358 |
Mapa rozkładała się powoli. Obok pojawiła się zjawa. - Czas pozostały do samoistnego spalenia: Jedna minuta. Czas pozostały do zawalenia komnaty: Trzy minuty. Proszę podać kod dostępu, a operacja zostanie wstrzymana. Proszę wcisnąć Dźwignię, w przypadku zapomnienia kodu. Podanie nieprawidłowego kodu spowoduje natychmiastową śmierć. Nie było czasu na zastanowienie. Nami wcisnęła dźwignię, podczas gdy reszta próbowała odczytać zaszyfrowaną mapę lub oderwać ją i uciec. - Dźwignia wciśnięta. Czas na odpowiedź na zagadkę: Trzy minuty. Operacje wstrzymane. W przypadku podania nieprawidłowej odpowiedzi, operacje zostaną natychmiast wznowione. Oto moja zagadka: "[i:9d4871d24d]Na pewnej wyspie Mórz Południowych stały obok siebie trzy posągi bóstw (w rządku), uważane za wróżebne. Bóstwa bardzo chętnie odpowiadały na zadawane pytania, ale pożytek z tego był niewielki - były to bowiem, choć identyczne z wyglądu, trzy różne bóstwa: bóstwo prawdy (które na każde zadane mu pytanie odpowiadało prawdę), bóstwo kłamstwa (które, jak łatwo się domyślić, zawsze kłamało) oraz bóstwo uniku (które mówiło albo prawdę, alb fałsz, przy czym nigdy nie było wiadomo, na co się zdecyduje). Zjawa postwiła na stole z mapą klepsydrę trzyminutową. |
Mistrzyni Zagadek Nami4.03.2007Post ID: 9359 |
Po chwili namysłu Nami odpowiedziała: |
DruidKot4.03.2007Post ID: 9360 |
- Odpowiedź poprawna. Maszyny wyłączone. Zabezpieczenia wyłączone. Świstak zawijający sreberka wyłączony. Rozgość się, Panie. - powiedziała zjawa i znikła. Komnata zmieniła się. Trochę. Pulpit z mapą zmienił się w biurko, obok którego stał fotel. Szuflady były lekko uchylone, Nami sięgnęła do środka. Znajdowało się tam małe, zakrzywione zwierciadło i księga "Zakrzywione Szyfry, czyli co zrobić, by nie być". Nami przekartkowała ją pośpiesznie. Jedna strona była zagięta, i to na niej kartkowanie się zatrzymało. Elfka zaczęła czytać. - "Do napisania szyfru zwierciadeł potrzebna jest miniaturka zakrzywionego zwierciadła. Wszystko, co napiszesz kierując się odbiciem w lustrze będzie nie do odczytania dla osób postronnych. Ty możesz to zrobić czytając z odbicia." Chyba wszystko jasne... - elfka dała lusterko Cobaltowi, a ten zaczął czytać, i razem z Yaptranem narysowali właściwą mapę. W szufladzie było coś jeszcze. "Wielka Księga Nekromancji". Przekazywała ona swą moc jakiemuś śmiertelnikowi, jednak jej moc była już częściowo wyczerpana. Starczyło jej tylko tyle, by opanować nekromancję na poziomie podstawowym, ale tylko dla jednej osoby. - Co z tym robimy?... - zapytała Nami z drżeniem głosu czując chłód bijący od bladoniebieskiej księgi... |
DruidKot4.03.2007Post ID: 9361 |
Nikt nic nie mówił. - Więc rzucamy kośćmi. - zadecydowała Nami. - Jak wypadnie jeden, to ja. Dwa to Cobalt. Trzy Eru. Cztery Yaptran, pięć Grumbellgast. Sześć to... eee... znowu Eru, bo jest magiem. Nami wykonała rzut. Kości potoczyły się po blacie stołu... - Niemożliwe. Kość zatrzymała się na kancie. [size=9:76a3e6b460]* Zaczerpnięte z książki "Straż! Straż!" T. Pratchetta.[/size:76a3e6b460] |
Mistrzyni Zagadek Nami4.03.2007Post ID: 9362 |
- No to zabieramy i sprzedajemy czy coś - stwierdziła Nami. Każdy wrócił na swoje miejsce. Przegrzebali całe pomieszczenie. Znaleźli złoto i kosztowności. W sumie wyszły dwa plecaki. Nami w tym czasie przeglądnęła Księgę... Coś się w niej kryło. Coś tajemniczego, mrocznego i potężnego... |
Eru4.03.2007Post ID: 9363 |
Bez przeszkód wyszli na powierzchnię. |
DevilOkO4.03.2007Post ID: 9364 |
Drużyna podczas plądrowania komnaty straciła rachubę czasu i kiedy wyszli na powierzchnię bardzo szybko nadciągnał zmrok. Wspólnie zadecydowali, że zostaną przy farmie i nie będą w nocy przedzierać się przez mokradła. Nazbierali pozostałości po vito i rozpalili ognisko. Nad ich głowami szumiał wiatr i szeleściły liście. Od strony bagien dolatywał straszny fetor i dziwne dźwięki. Wszyscy czuli się nieswojo. Yaptran dorzucił trochę gałęzi do ognia i keidy wracał na miejsce jego wzrok spoczął na księdzę. Przetarł oczy i jeszcze raz spojrzał. |
DruidKot4.03.2007Post ID: 9365 |
[size=9:099f2f44ef]Pfff... Ze zwykłej księgi nauki nekromancji robicie coś niestworzonego... Straszne.[/size:099f2f44ef] - Te runy... one chcą wbić się w nasz umysł! Nami spojrzała na księgę. - Możemy spróbować... Dzięki niej znajdziemy Hektora, ale ktoś musi ją przeczytać. Poza tym... może nekromancja nam się przyda? |
Ghost4.03.2007Post ID: 9306 |
Grumbellgast zerknął w kąt Bramy Umysłu. "Powinienem zostać szambonurkiem, skoro zawsze się wplątuję w takie bagno..." - pomyślał złodziej, po czym zaśmiał się i podrapał bo brodzie. Nie golił się już od paru tygodni. |