Oberża pod Rozbrykanym OgremBaśniowe Gawędy - "Leniwe pogawędki" |
---|
Oberżysta Ilness12.06.2003Post ID: 11783 |
-Dobrze, wszyscy obsłużeni... Teraz moja kolej! - rzekł biorąc się za miskę bigosu. Dosiadł się do stolika, gdzie toczono leniwe pogawędki przy jedzeniu i piciu. -Witam, smakuje jedzenie? |
Hetman jOjO12.06.2003Post ID: 11784 |
- ufff, ależ gorąc dziś! Jak skończysz, polej no z kwaterkę Mocnego! ino żeby zimne było, bom drażliwy przez ten upał! - z ciężkim westchnieniem klapnął na zydlu jOjO - a potem coś z zimnych mięsiw przynieś, bo na ciepło to zjem coś wieczorem chyba... |
Oberżysta Ilness12.06.2003Post ID: 11785 |
-Kwarta jOjOwego MOCNEGO dla jOjA, proszę. - Ilness podał piwo w dużym, kształtnym kuflu. -Mięsiwa... Proponuję specjalność dnia, mięsko w galarecie. Podać :?: |
Strażnik Krypty Eldacar12.06.2003Post ID: 11786 |
Drzwi do Oberży otworzyły się, wszyscy poczuli żar, który uderzył od wejścia... Do środka wczołgał się Eldacar i wyszeptał dwa słowa: |
Oberżysta Ilness12.06.2003Post ID: 11787 |
-Zacny z ciebie chłop Eldacarze! Usiądź tu - wskazał na krzesło - i napij się, najedz do syta! Potem podam desery... |
Lobo12.06.2003Post ID: 11788 |
Jeszcze Eldacar nie zdążył rozsiąść się przy stole kiedy nagle z hukiem wpadł do gospody Lobo. |
Oberżysta Ilness12.06.2003Post ID: 11789 |
-Na pewno nikt nie ma. W tej Oberży każdy znajdzie dla siebie miejsce... |
Sandro12.06.2003Post ID: 11790 |
Drzwi karczmy otworzyły się powoli, wydając przy tym przenikliwe skrzypienie. Twarze obecnych odwróciły sie powoli w kierunku, z którego dochodzil odgłos. Na wielu z nich zacząło malować się zaniepokojenie. Powiało grozą... Do środka wszedł Sandro ubrany w hawajską koszulę i krótkie kolorowe spodenki w jednorożce. Na czaszcze miał czapeczkę z krótkim daszkiem i tekturowym wentylatorkiem, a na koscistych stopach klapki. W ręce trzymał ręcznik w różowe olifanty. Przerażająco wyglądajacy lisz rozejrzał się powoli po karczmie, machlując się przy tym wolną ręką. Dostrzegł drinkujace towarzystwo, pomachał do nich, i szybko podszedł, lekko poklekując. - Witam panowie, straszna spiekota dzisiaj. - Usiadł sobie na zydlu koło jOjA - Ilnesie, bądź łaskaw przyniesć mi szklanicę wody z lodem. Ach, o czym tak tutaj gawędzicie panowie? Doprawdy, w taki żar jak dziś to grzech wręcz siedzieć w karczmie. Co byście powiedzieli, jakby przenieść sie z drinkowaniem nad jeziorko? Woda ponoć świetna, a ja nawet wziąłem kąpielówki. No, chyba że - sprawił lekkiego kuksańca jOjOwi - krasnolud nie umie pływać - i wybuchnął gromkim śmiechem, podobnie jak reszta towarzystwa. - O dzięki Ci Ilnesie, z nieba mi spadłeś - rzekł do karczmarza gdy ten wrócił z wodą. Wziął szklanicę, i bezceremonialnie wylał sobie na głowę, zdejmujac jednak wcześniej czapeczkę (z tekturowym wentylatorkiem). |
Oberżysta Ilness12.06.2003Post ID: 11791 |
Ilness od razu zawołał wynajęte sprzątaczki. |
Crazy12.06.2003Post ID: 11792 |
Do karczmy wszedł, nie kto inny, jak właśnie... crazy, szaleniec osadowy. A właściwie nie wszedł, tylko wbiegł, chociaż trafniejszym określeniem byłoby: wpadł. Podbiegł do stolika, wziął pierwszą wolną szklankę z wodą (ta akurat, zbiegiem losu, należała do hetmana) i wlał sobie za koszule. Kiedy woda skapała na podłogę, wyjął ze spodni ściereczkę i starł. - Ilnessie, najlepszy karczmarzu pod dwoma słońcami, podaj mi najlepszy miód pitny, jaki znajduję się w tej wspaniałej karczmie. Jednocześnie witam was wszystkich! Ach, karczmarzu, kufel piwa dla zacnego imć jOjA (szaleniec nieznacznie się uśmiechną) o czy rozmawiacie, szlachetni panowie? O, witam wspaniałego Sandro! Gdzie pan kupił tą bluzeczkę? - khy khy - zakaszlał karczmarz - Nie bój się karczmarzu, mam czym zapłacić! Szaleniec usiadł, przysłuchując się, co powiedzą inni. |
Hetman jOjO12.06.2003Post ID: 11793 |
*lecom jak muchy do mniodu...* [i:4a5cb0defe]ekhm... a z wędzonych, susonych nic nie masz?[/i:4a5cb0defe] |
Arbiter Qter13.06.2003Post ID: 11794 |
Drzwi karczmy otworzyły się z przeraźliwym skrzypieniem. Wszedł przez nie... olbrzymi, ziejący mastiff. Chwilę później pojawiła się postać ubrana w czarny płaszcz. Mag zdjął kaptur i zaczął wodzić wzrokiem po sali. Jego stalowy wzrok przeszywał każdego po kolei, a kamienna twarz nie zachęcała do rozmowy. Wtem na twarzy przybysza pojawił się szeroki uśmiech. Wszyscy podążyli za jego wzrokiem, mag patrzył na tabliczkę nad barem która głosiła: "Najlepsze piwo w całym Axeoth". - Karczmarzu otwórzcie nową beczkę bom spragniony strasznie - rzekł mag szukając wzrokiem wolnego stolika. |
Kanclerz Grenadier13.06.2003Post ID: 11795 |
- Niech ktoś wreszcie nasmaruje te drzwi - dobiegł głos spod stolika stojącego w rogu - Nawet pospać nie dadzą... Gdy wreszcie zrzedząca postać wygramoliła się spod blatu podejrzenia towarzystwa stały się prawdą. Ilness zadrżał o stan piwniczki, bo z takim gościem nigdy nic nie wiadomo. - Dębowe karczmarzu, a chyżo - rozkazał rycerz - I powiedzcie mi co za idiota wymyślił noszenie miecza na plecach... - marudził manipulując przy sprzączkach. - Och, wybaczcie panowie, żem sie nie przywitał. Kłaniam się nisko zacnemu towarzystwu. |
Hetman jOjO17.06.2003Post ID: 11796 |
-ekhm..., coś długawo trza na to zamówienie czekać... - rzekł jOjO i zaczął ręką wodzić przy pasie, od topora do noża, od noża do topora... |
AtakeeR17.06.2003Post ID: 11797 |
Nagle do oberży wszedł kolejny krasnolud, tyle że o dziwnym wyglądzie - był cały niebieski i do tego eteryczny. Nagle odezwał się gromkim głosem - Karczmarzu czy masz tu dorodny trunek z Gór Mahakamu jakim jest Bimber z Madragory ? Jeśli nie to daj mi trzy kufle jOjOvego Mocnego - a następnie usiadł na wolnym krześle. |
Hetman jOjO17.06.2003Post ID: 11798 |
*zoczywszy ziomka jOjO przestał się wahać: nożem czy toporem? i szerokim gestem zaprosił:* - Vemu ai-menu AtakeeR, tutejszy kheluz gorog jest całkiem niczego sobie... - z radości mieszał wspólny z khuzdulem... |
tse tse17.06.2003Post ID: 11799 |
Do oberży wtargnął jakś brudny przybysz. Na jego widok oberżysta wzdrygnął się z obrzydzeniem i rzekł. - Wynocha miejsce dla takich jak ty jest w chlewie. Na co nieznajomy odparł. - Czyżbyście mnie nie poznali przecież to ja tse tse. Zmęczony jestem po podróży. Przez pięć dni szedłem przez bagna odżywiając się tylko zgniłymi roślinami i pijąc stęchłą wodę. Jestem wyczerpany. Chcę się umyć wypocząć, dobrze zjeść i napić się w końcu czegoś innego niż wody. - wszyscy słuchali co jeszcze powie tse tse - lecz on nic nie powiedział tylko zasnął. |
Lobo17.06.2003Post ID: 11800 |
Lobo wychylił głowę znad dzbana i przyjżał się przybyszowi.-Żeczywiście wyglądał jakby przeszedł niejedno-pomyślał i wrzasnął-Dzban najlepszego piwa dla tego wędrowca! Ja stawiam!. |
tse tse17.06.2003Post ID: 11801 |
- Uf...dzięki Ci - powiedział tse tse - i poszedł się oporządzić. Nie było go może kwadrans. Wrócił jakże "odnowiony" - jakby nie ten sam człowiek. Na ciele nie miał zbroi bo tej używa tylko gdy jest potrzebna a tu zawadzałaby mu tylko. Miał za to porządnie skrojone, luźne i wygodne spodnie i taką też kamizelkę. - Jadła i napoju dla wszystkich, stać mnie bo właśnie pokonałem bazyliszka za którego zgładzenie była wyznaczona ogromna nagroda - powiedział bez fałszywej skromności ciskając w stronę oberżysty mieszek ze złotem a wszyscy dowiedzieli się po co właził na bagna. |
Kanclerz Grenadier17.06.2003Post ID: 11802 |
- Przynajmniej już drzwi nie skrzypią, można kimac dalej.... |