Oberża pod Rozbrykanym OgremBaśniowe Gawędy - "Leniwe pogawędki" |
---|
Fristron7.11.2004Post ID: 12383 |
- W taki sposób mógłbym dyskutować całą noc - odpowiedział z uśmiechem Fristron - jednak wiedz, że po odpowiednim zaklęciu "antykac" rzuconym na siebie nawet 6 kolejek nie zwali mnie z nóg... ani więcej. za to trzęsienie ziemi - i owszem. Ale chętnie bym jeszcze z tobą podyskutował - to mówiąc zaczął wypijać kufle jeden po drugim, zabezpieczywszy się pierwej "antykacem". |
Maffej7.11.2004Post ID: 12384 |
Maffej siedział w milczeniu łykając co pewien czas troszeczkę 'mocnego'. Przysłuchiwał się rozmowom i przygladał próbom pobicia światowego rekordu w 'twardości głowy - federacji KAC'. |
Destero7.11.2004Post ID: 12385 |
Destero przyglądał się rozpitemu towarzystwu spod cienia swego kaptura i rozmyślał nad gorzką ironią tego że tacy jak oni najpewniej uznawani są za dobre dusze, wielkich mędrców a może w przyszłości nawet za bohaterów i królów, a tacy jak on - tu wylał resztkę wody na dopalającą się świecę spowijając swój stolik w jeszcze większym mroku - przeważnie są witani przez grabie wszędzie tam gdzie się pojawią, a w najlepszym wypadku uznawani są za obłąkanych i są unikani przez innych ludzi. Po chwili zastanowienia rzucił drobny urok na kufel Fristrona. Po chwili zawartość naczynia eksplodowała ochlapując obywatela Avlee i zwalając go z krzesła. "No proszę nie potrzeba było nawet sześciu". gorzką satysfakcją wypełniła jego umysł. Wiedział, iż najprawdopodobniej nikt nie zauważył co tak naprawdę się stało. Miał nadzieję że biesiadnicy wynieśli z tego jakąś naukę. Jego satysfakcja rozwiała się jednak szybko gdy usłyszał coraz głośniejsze śmiechy w oberży. Dokonują tego czynu nie miał bynajmniej w planie dostarczyć prześmiewcom rozrywki. Niecierpiał, "ludzi", dla których najlepszym rodzajem rozrywki było wyśmiewanie się z nieszczęścia innych. Nie szanował również tych którzy nie potrafili dopatrzeć się głębszego sensu w niektórych rzeczach. Zmienił odrobinę treść inkantacji w taki sposób, że kufle, kieliszki i naczyna z jedzeniem najgłośniej śmiejących się eksplodowały im w twarze obryzgując ich całych. Na Fristronie natomiast nie było widać ani śladu wilgoci a przed nim stał kufel napełniony po brzegi... wodą. |
Fristron8.11.2004Post ID: 12386 |
- Bardzo śmieszne - mruknął Fristron. Całe szczęście, że on także mógł przybysza czymś zaskoczyć. Alchemik rzucił lekki czar na płaszcz Destero. Temu zrobiło sie zimno, więc przysiadł się bliżej kominka. Nagle wytrysnęła z niego iskra, zapalając skraj szaty nieznanemu. Nikt nie będzie ze mnie kpić :P |
Destero8.11.2004Post ID: 12387 |
Mężczyzna ugasiwszy płomień zanim ten zdążył wyrządzić większe szkody obrócił się w stronę Fristrona i uśmiechnął się łobuzersko tak aby ten nie mógł tego widzieć. -Zaiste rozumiem twe rozgoryczenie - powiedział spokojnym pozbawionym emocji głosem - lecz wiedz że nie było mym celem urazić cię a tym bardziej kpić z ciebie. Chciałem jednak ukazać Ci i twemu przyjacielowi pewną nieścisłość w prowadzonej przez was dyskusji. A wiesz z pewnością, iż w pamięci najlepiej zachowują się zdarzenia nagłe i nieprzewidywane, a nie możesz twierdzić iż to takim nie było - tu spojrzał na obryzganych prześmiewców opuszczających oberżę - oni zresztą też chyba nie. Fristron rozluźnił się trochę a nawet zdołał uśmiechnąć lekko, lecz w głosie mężczyzny nie było ani nutki rozbawienia. Po chwili przybysz kontynuoował: -Magia to zaiste nieprzewidywalny żywioł. Kontrola jej opiera się przede wszystkim na silnej woli, umiejętności opanowania emocji... oraz na trzeźwym umyśle. Zabezpieczenia magiczne rzeczywiście chronią twój umysł jednak alkohol pozostaje w organiźmie i niszczy go stopniowo, a wraz z nim także twój umysł. Jeśli nie zdołasz się opanować wkrótce może się zdarzyć iż nie będzie miało znaczenia, który żywioł jest najtrudniej kontrolować gdyż nie będziesz potrafił kontrolować siebie. Jak chcesz zapanować nad potęgą magii skoro nie będziesz mógł oprzeć się widokowi buteli... To nie ty będziesz wtedy kontrolował magię... a ona ciebie...zaufaj mi. Fristron milczał słuchając wykładu mężczyzny który nie przedstawił się, ochlapał go gorzałką, naraził połowie gości w karczmie... a jednak mówił o dziwo z pewnym sensem. Przybysz podjął znowu. -Nie obraź się myśląc iż nie przyjmuję obiektu twej gościnności - tu wskazał na kufel trunku - jednak nie pijam alkoholu. W ramach przeprosin pozwól iż zaproponuję ci coś innego - tu wskazał na kufel wody stojący obok trunku, ten sam który tam "postawił" - wybór należy do ciebie...- włożył palce pod kaptur zasłaniający w dalszym ciągu jego twarz -...Fristronie z Avlee. Mężczyzna usiadł obok Nabu a naprzeciwko Fristrona i czekał na jego reakcję... jego wybór... |
Fristron8.11.2004Post ID: 12388 |
- Hm, hm... nie byłem rozgoryczony, chciałem tylko pokazać, iż niejednokrotnie ludzie nie lubią, gdy ktoś się wtrąca do dyskusji wylewając przy okazji kufel przedniego wina. Ja zostanę przy Syrenkach, a skoro ty nie chcesz, to chętnie za ciebie także wypiję. Alkochol nie wgryza się we mnie, gdyż wszystko wywietrzeje, mój drogi - Fristron coraz bardziej był rozbawiony spokojną miną przybysza, pozbawioną wszelkich emocji. Wypił szybko dwa kufle po czym rzekł: |
Destero8.11.2004Post ID: 12389 |
Mężczyzna stał spokojnie, odwracając twarz zakrytą kapturem w stronę odchodzącego Fristrona. Po chwili odezwał się cicho i spokojnie do Nabu: -Nie mam zamiaru usilnie przekonywać twego przyjaciela ani ciebie... - zamilknął na chwilę - Nabu do mych racji i przekonań. Ostatecznie wolna wola jest dobrodziejstwem każdego człowieka i każdy powinien się z niej cieszyć - ostatnie słowo zawarło pierwszą nutkę emocji jaka wydostała się dzisiaj spod kaptura jegomościa - na swój własny sposób. Istnieją pewne granice magii których istotnie nie należy przekraczać. Jednak magia jest niebezpieczna i nikt temu nie zaprzeczy... Mężczyzna uniósł lekko kaptur ukazując Nabu swą twarz skrytą w jego cieniu w ten sposób żeby tylko on ją dostrzegł. Twarz młodzieńca nie liczącego więcej niż 25 wiosen... jego oczy zakryte były szarą chustą. -Wspomnij me wcześniejsze słowa gdy będziesz starał się wyznaczyć granicę... Jego kaptur zafalował nagle i jednocześnie opadł ponownie na jego twarz. Mężczyzna wyszedł chwiejnym krokiem z karczmy nie mówiąc już ani słowa. |
Nabu10.11.2004Post ID: 12390 |
Nabu odprowadził go wzrokiem, zastanawiając się, dlaczego mężczyzna wyszedł na chwiejących się nogach. |
Fristron10.11.2004Post ID: 12391 |
W tym momencie zszedł Fristron, gdyż nie mógł spać. Od razu przysiadł się do Nabu |
Denadareth10.11.2004Post ID: 12392 |
Denadareth szarnał się trzymany polem magiczny Sharwyn i Islingtona... puścili smoka dopiero gdy wróg alkoholo wyszedł. Smok miał ochotę go rozszarpać za oblanie go jego piciem. Islington zamówił wino dla przyjaciela i gdy Den się wreszcie uspokoił wrócili do dyskusji. - A propos - zaczął smok - słyszałem że S'landral ostatnio znów ogon stracić... co za oferma... już drugi raz. - Den rozejrzał się... Cyra gdzieś musiała wyjść... smok zaczął się poważnie niepokoić. Spojrzał astralnie... nic... nawet pasm... Denadareth wstał szepnął parę słów Islingtonowi, sprawdził sztylet w pochwie, przejrzał matryce i wyszedł z gospody w kierunku w którym pasma były najbardziej zbliżone do poszukiwanych. Islington odprowadził przyjaciela wzrokiem. |
Maffej10.11.2004Post ID: 12393 |
- Podobno jakieś bliżej nie określone komando kilka dni temu wysadziło krasnoludzką gorzelnię... Setki galonów piwka poszło w diabły, reszta rozlała się po okolicznych polach... |
Cyra10.11.2004Post ID: 12394 |
Z pokoiku nad oberżą cichutko, stąpając na palcach, wyszła czarodziejka. Rozejrzała sie bacznie po oberży, przecierając nieco zaspane oczy, westchnęła, czując, że po udanej imprezie troszkę boli ją głowa. |
Denadareth10.11.2004Post ID: 12395 |
Widząc wchodzącą Cyrę Islington wybuchnął śmiechem. - Moja Pani, omal nie spowodowałaś zawału u pewnego smoka - wskazał na drzwi z Oberży - właśnie biedaczyna Cię szuka a grasują tam krasnoludy wysadzające gorzelnie... niech no to ja opowiem innym smokom... - I śmiał się dalej. |
Cyra10.11.2004Post ID: 12396 |
Cyra zaśmiała się lekko i wybiegła z oberży. Dostrzegając na horyzoncie sylwetkę Dena zawołała go i pomachała ręką. |
Denadareth10.11.2004Post ID: 12397 |
Denadareth Ognisty jakby nie było był smokiem i miał swoją dumę. Absolutnie nie mógł pędem biec to tej elfki... to uwłaszczałoby jego smoczej dumie... nie będzie biegł tylko po to by ją uściskać... ... dziwne, mógłby przysiąc że dopiero co ją zauważył... a już trzymał ją w ramionach. Pocałował ją... - Cyro jak się cieszę, że Cię wi... - tu Den urwał i postanowił przyzwać resztki smoczej arogancji by wdrożyć w życię taktykę opracowaną podczas Shal'mora - tzn. po prostu obawiałem się że... eee... znaku nie dajesz... nie to żebym... eee... a niech to demony... stęskniłem się Cyro - zawołał całując ją raz jeszcze po czym zaczerwienił się i ją puścił... Razem weszli do karczmy. - Szanowny Ilnessie ! - Den podszedł do Oberżysty - Sok z Passiflory dla tej pani, dla mnie zaś sok jabłkowy. - smok zapłacił, podziękował Ilnessowi po czym wrócił do stolika i usiadł obok Cyry i zapomniał o wszystkich swoich planach, zasadach... krótko mówiąc o całym świece. |
Destero10.11.2004Post ID: 12398 |
Drzwi oberży otworzyły się cicho i stanął w nich mężczyzna w czarnym płaszczu. Gdy wszedł do środka rozległy się szepty i kilka osób wychyliło szybko kufle pełne trunków. Mężczyzna pokiwał lekko głową na boki i ruszył do swego, najwyraźniej ulubionego, stolika w najciemniejszym rogu karczmy zamawiając butlę wody. Zasiadł wygodnie i zaczął sączyć powoli życiodajny napój. |
Dragonthan10.11.2004Post ID: 12399 |
Dragonthan podszedł do stolika gdzie siedział Destero i rzekł: |
Cyra11.11.2004Post ID: 12400 |
Cyra przytuliła sie do smoka i szepnęła: |
Destero11.11.2004Post ID: 12401 |
Destero podniósł twarz tak by opaska na jego oczach zrównała się ze wzrokiem łowcy smoków. Odstawił delikatnie opróżniony kubek i przemówił swym pozbawionym uczuć tonem: -Rad jestem że się widzę Dragonthanie, choć sądziłem, że ten ostatni błękitny skończy raz na zawsze z twą karierą i życiem. Powiedział zakapturzony, choć ton jego głosu wcale radości nie zdradzał. Łowca Smoków najwyraźniej był do tego przyzwyczajony gdyż uśmiechnął się delikatnie i zachęcił Destero gestem ręki do kontynuowania. -Praca łowcy głów zaczynała stawać się niebezpieczna -zaczął przerwany wątek Destero - Teraz poluję na coś innego ale to niech pozostanie na razie tajemnicą gdyż nie jest to rozmowa na tą chwilę i odpowiednia dla takiej ilości uszu - Tu zamilkł na chwilę - Wiedz, iż dużo się zmieniło od czasów Rozliczenia. Nawet, to że znowu zasiadamy razem przy najbardziej odosobnionym stoliku w karczmie nie jest już takie same... gdyż nie jesteśmy tu już sami - zawiesił głos. Dragonthan spojrzał z zaciekawieniem pod kaptur Destero na co ten zakrył twarz jeszcze bardziej. -Wiedz, że nie mogę opowiedzieć ci wiele rzeczy gdyż nie czas na to i miejsce... kto wie może przy innej okazji. Teraz jednak z radością –brak emocji- chciałbym usłyszeć cóż żeś porabiał przez ostanie trzy lata i jakim to cudem uszedłeś z życiem przed tym jakże niebezpiecznym gadem. Destero zamówił u oberżysty dwie herbaty ziołowe i podsunął jedną Dragonthanowi. |
Dragonthan11.11.2004Post ID: 12402 |
- Nie wiem jak ty, ale ja plątałem się po całym kontynencie. Przez cały rok szukałem tego smoka. Znalazłem go w najmniej oczekiwanym momencie... gdy byłem wyczerpany wspinaczką pod góry mgliste. Szkoda twojeo cennego czasu na opisywanie co się tam działo, powiem jedynie, że uszłem ledwo co z życiem, a wygraną zawdzięczam pewnej elfce, która jednak gdzieś zaginęła... Przez nastepne 2 lata szukałem jej, ale niestety do dziś jej nieznalazłem. A teraz szykuję się na wyprawę na następnego smoka - przyciszył głos i oglądnął się na Dena - A co do ciebie, ktoś cię śledzi, że tak chowasz się w najciemniejszym rogu karczmy? I czemu zakrywasz twarz? Czyśbyś oberwał od kogoś? Zmieniłeś się od naszej ostatniej wizyty... jesteś tajemniczy... |