Opowieść o Błędnym Rycerzu
Powiastka filozoficzna./
Był sobie kiedyś Błędny Rycerz. Jak przystało na postać błędną, błądził rycerz po polach, lasach i autostradach. Błądził długo, wędrował samotnie, wiatr był mu druhem i spowiednikiem. Błądził, błądził, aż mu się znudziło.
Skierował się wtedy Błędny Rycerz do zamku. Tam spotkał innych rycerzy, którzy zafascynowali go, choć byli Mniej Błędni. Mieli za to lśniące zbroje, rodowe imiona, siedzieli razem po komnatach i upijali się winem. Mieli też inne zalety, lecz przed wszystkimi ukryte.
Polubił ich tedy Błędny Rycerz, lecz bez wzajemności.
Inni rycerze bowiem śmiali się z niego pokątnie i w korytarzach. Drwili, bo był Bardziej Błędny, nie miał punktów za pochodzenie i był obcy ideowo. Nie chcieli go więc Mniej Błędni w swej kompanii. Szukali tedy pretesktu i pretekst znaleźli.
Nie miał Błędny Rycerz kobiety, za którą mógłby tęsknić, bić się i umierać. I był to prawdziwy wstyd dla rycerza, bo w owych czasach tęsknić, bić się i umierać zwyczajnie wypadało.
Zasmucił się Błedny Rycerz tym odrzuceniem, ale że mu zależało to postanowił sobie znaleźć kobietę. Udał się więc na poszukiwania, a że niewiele o zdobywaniu Dam Serca wiedział, to się doinformował. Poszukał trochę w internecie, pooglądał telewizję, pozadawał Trudne Pytania i wyszło mu, że żeby mieć kobietę musi klęknąc i poprosić. No to znalazł kobietę i klęknął. A rycerze Mniej Błędni patrzyli.
Ale zawiódł się wielce Błędny Rycerz, bo to zła kobieta była. I prychnęła, i wzruszyła ramionami, i powiedziała "Idź się utop." Zrobiło się rycerzowi głupio, spłonił się, przestraszył, że na durnia przed Mniej Błędnymi wyjdzie. No to zrobił jak mu honor kazał.
I poszedł, i się utopił.
I koniec.