Perła

Było raz ziarnko piasku w oceanie życia.
W podobieństwie do innych szukało ukrycia
Przed chłodem samotności, pustką odrzucenia;
Pragnęło swą odmienność na zwykłość zamieniać,
Głuchym być na odległy śpiew znad wody lustra,
Ślepym na tajemniczy blask, który je muska

I nieczułym na prądów losu wirowanie.

Lecz kiedyś nurt je porwał i zawiódł na kamień,
I wskazawszy na muszlę, polecił zaczekać,
Aż uchyli dla niego zasklepiałe wieko.
Czekało więc, bo czuło nie wiedzieć, dlaczego,
Że muszla ma przedziwnym trafem coś wspólnego

Z tym śpiewem, i z tym blaskiem, i z tym tańcem fali,
Do których tak tęskniło tam - na dnie den dali.

Aż wreszcie, siłą jego marzeń poruszone
Otwarły się podwoje, zrzucając zasłonę
Z muszli i ukazując jej piękno w rozkwicie
I wołając, by nowe w niej zaczęło życie.

Odtąd nigdy nie chciało już się z nią rozstawać,
Chcąc przy tym za jej dobro i ciepło coś dawać.
Więc wzrastało i lśniło, i się rozwijało
Aż stało się ozdobą jej, dumą i chwałą.

* * *

Tylko w Twoich ramionach, mój Ty wymarzony
Mogę poczuć się perłą, co zdobi korony!