Sumienie
Był raz pewien mąż,
Który walczył wciąż.
Bój sprawiał mu przyjemność.
Raz natrafił na
straszliwego lwa.
Chwila, łeb lwa się toczy.
Czy to Ork, czy bies,
Każdy ujrzał kres.
Wojak nie miał litości.
Razu pewnego,
Gdy zabił Złego,
Spoglądnął dookoła.
Patrzy na wroga,
Zmogła go trwoga.
„Czemu zabijam?” – myśli.
Rzucił wtem swój miecz,
I wnet tuzin tęcz,
na niebie bzem wyrosło.
Lecz wróg nie czekał,
Chwycił człowieka.
I zabił bezbronnego.
Umarł jednak tak,
Leżąc tak na wznak,
Z uśmiechem na swych ustach.
Los zabijaki
Zawsze jest taki.
Serce wtrąci się zawsze.
{23.05.09}
Podziękowanie dla Tullusiona – za pomoc