Oberża pod Rozbrykanym Ogrem

Zatęchłe Archiwum - "Port"

Osada 'Pazur Behemota' > Zatęchłe Archiwum > Port
Wędrowiec: zaloguj, wyszukiwarka
Tabris

Tabris

29.08.2009
Post ID: 47920

Port – to miejsce gdzie cumują statki. Chronione jest Falochronem, który może działać jako mury miejskie, na wypadek oblężenia. Statki wpływają na Nabrzeże przez Awanport, do poszczególnych Nabrzeży, albo do Doków. Dzieli się je na trzy zasadnicze części; Nabrzeże Rybackie, Handlowe i Wojenne.

Falochron (działa cały rok) – niby zwykła konstrukcja z cegły, a jednak dzięki niej istnieje Origarus – chroni ona port przed burzami. Jest wysoka i masywna, dodatkowo wyposażona w blanki, aby mogła robić za mur w czasie oblężenia. Na końcu Falochronu znajduje się Strażnica. Wyposażona w dwie armaty i kilka falkonetów strzeże ona wejścia do Portu. Znajdują się tu urządzenia, które w czasie oblężenia mają uniemożliwić wrogim statkom dostanie się do Nabrzeża – potężne łańcuchy.

Nabrzeże Rybackie (funkcjonuje cały rok, choć poza sezonem żeglugowym tylko przy dobre pogodzie, czyli rzadko) – Jest to najmniejsze z Nabrzeży, znajdują się tu pomosty, które są definitywnie zbyt krzywe, uwaga na brakujące deski! Pachnie tu rybami, oczywiście. W Origarus poławia się wiele gatunków tych zimnokrwistych stworzeń; Dorsze, Śledzie, Makrele, Flądry. Także poławia się skorupiaki i małże. Dużym wzięciem, ale tylko wśród Elfów, cieszą się też ośmiorniczki i kalmary (choć te ostatnie jedzą też Gnolle jako dowód swej męskości i sprytu, ale na żywca!) Oprócz tego tu zatrzymują się statki wielorybnicze, znacznie większe od zwykłych łodzi rybackich, gdy cumują czuć tranem. Jeśli chce się zatem kupić jakiś przysmak, który pozyskuje się z morza powinien udać się tu – świeżość i taniość gwarantowana! Obok Nabrzeża Rybackiego mieści się wydzielone miejsce dla łódek pasażerskich – są to jachty znane ze swej jakości i krypy używane do przemytu kontrabandy. To tutaj kieruje się uwaga Straży Portowej. Można tu potknąć się o niezliczone polery, zaplątać się w sieć rybacką i wysłuchać opowieści starych wilków morskich.

Nabrzeże Handlowe (funkcjonuje w czasie sezonu żeglugowego) – przeznaczone jest dla statków handlowych, tutaj znajdują się potężne dźwigi aby rozładowywać statki. Tłum, który tu można spotkać składa się z kapitanów statków, którzy walczyli na drugim krańcu świata z Krakenami i piratami o ocalenie ładunku zamokłej soli, zdesperowanych oficerów załatwiających sprawy papierkowe i aprowizacyjne, pełnych erudycji bosmanów, za butelkę grogu opowiadających uczone opowieści o wyspach i krajach dalekich, a także marynarzy radych poszydzić ze szczurów lądowych. A to nie wyczerpuje opisu! Są też tragarze pracujący w pocie czoła, Orki, półorki i krasnoludy. Kupcy, którzy tłoczą się by w myśl zasady „pańskie oko konia tuczy” obserwować załadunek/wyładunek towarów, a także ci, którzy patrzą się w dal czekając na statek np. z ładunkiem dywanów. Inni negocjują zażarcie, w myśl zasady „kto pierwszy ten lepszy”. Aurę grozy rozsiewają urzędnicy Komory Celnej, pobierający Cło Palowe – te zapewnia miastu ¼ dochodu. Są wszyscy tak samo ubrani i opłacani. Tak dobrani, by byli nieprzekupni i nieubłagani, oraz wyszkoleni tak by, jak trzeba, udać się po Flutka na samo dno piekieł. Towarzyszą im ponurzy panowie ze Straży Portowej, którzy mają zawsze co najmniej 3 stopy wysokości, uzbrojeni są zaś po zęby i równie nieubłagani. Wzdłuż tego wybrzeża przemieszcza się wiele innych osób – kieszonkowców, awanturników szukających zaokrętowania, samozwańczych proroków, wyniosłych patrycjuszy niesionych w lektykach, drobnych sprzedawców, znachorów, czy też paskarzy. Furmani wyładowane towary pakują do wozów, aby trafiły do Dzielnicy Handlowej, czy też Składów. Kręcą się mieszczanie, aby popatrzeć na zagraniczne cuda, czy też wyglądających dziwnie marynarzy z odległych lądów. Ogólnie rzecz biorąc warto tu dobrze się rozglądać – na statki, towary i pracujących, ale przede wszystkim – na własne kieszenie.

Nabrzeże Wojskowe – tutaj panuje ład i dyscyplina – jak to w armii. Tutaj stacjonuje flota Origarus i ma siedzibę Admiralicja. Pomosty są wykonane z głazów i umocnione cegłami. Aby się tu dostać trzeba mieć przepustkę lub zezwolenie – w innym wypadku delikwent dostanie się w ręce mistrza małodobrego z perspektywą szubienicy, bądź w wypadku udowodnienia szpiegostwa łamania kołem. Admiralicja to siedziba dowódca floty Origarus Admirała Franca d’Leppema i jego zastępców. Budynek jest dość potężnie umocniony, jednak mur ostatni raz był remontowany pół wieku temu, co widać. Ma trzy piętra; na pierwszym mieszczą się biura i archiwa Admiralicji, oraz arsenał, na drugim przechowywane są plany statków, dane wywiadu o innych flotach i tutaj jest pokaźny skład map całego świata. Trzecie piętro to kwatery najwyższych oficerów, przynajmniej tych, których nie stać, lub nie mają czasu, na zakup domu w Dzielnicy Rządowej. Oprócz oficerów i biurokratów są tu też zwykli marynarze wracający, bądź udawający się na rejs patrolowy.

„Hak Flera” – samotna krypa stojąca w pewnej odległości od innych statków przy nabrzeżu Handlowym. Najstarszy statek w Origarus. „Hak Flera” został zwodowany w roku 885 jako Koga! Ten ponad stuletni okręt początkowo był wykorzystywany jako zwykły statek kupiecki. Ale... gdy w roku 888 demony obległy Origarus okazało się, że nie miały żadnych jednostek wodnych, ogólnie zresztą demony nie lubią wody. Zaopatrzenie dla miasta dostarczano drogą wodną, jednak siły demonów zwiedziały się o tym fakcie rozstawiły katapulty i balisty aby bombardować okręty zaopatrzeniowe. Toteż tylko w nocy i to ciemnej udawało się podpływać łodziom do Portu. Ale „Hak Flera” wpłynął pewnego dnia w samo południe. Demony go ostrzelały; bezskutecznie, jakby statek był iluzją. Jednak... na jego pokładzie nie było załogi. Statek wpłynął do Portu. Kilka osób rzuciło się zaraz go rozładowywać, wyszły potem sterroryzowane, z ładunkiem i jedną kartką, którą ktoś napisał „Weźcie... Nie wracajcie”. Żadna z osób, która wzięła ładunek nie dożyła następnego roku, jednak w czasie oblężenia to było możliwe. Tym niemniej nikt z osób, które weszły po nich pod pokład nie wróciły żywe. Samego okrętu wyraźnie unikają zwierzęta; mewy, ryby, psy czy szczury. Ludzie też się doń nie zbliżają. Choć... widywano dziwnie wyglądających marynarzy jak o zmierzchu gromadzili się przy burcie okrętu. Raz nawet strażnik miejski zaklinał się jak widział jakiegoś człowieka gdy nocą wyszedł spod pokładu i skoczył pod wodę by nigdy nie wrócić... Niezatopiony Wrak stoi do dziś; żadna moc magiczna, ani konwencjonalna nie może go zatopić...