Oberża pod Rozbrykanym Ogrem

Baśniowe Gawędy - "Kotlina Wojowników"

Osada 'Pazur Behemota' > Baśniowe Gawędy > Kotlina Wojowników
Wędrowiec: zaloguj, wyszukiwarka
Kanako

Kanako

15.04.2011
Post ID: 61593

Więc gotowy jesteś teraz czy może dać ci czas? - Zapytał pewny siebie pół elf opierając się o ścianę. - Ja jestem zawsze gotowy - Dodał w i przyjrzał się krótszemu ostrzu. Znaki przy rękojeści zaświeciły się na czerwono, a miecz zaiskrzył się i po chwili zapłonął małym płomieniem.

Ja naprawdę prosiłbym o przykładanie się do jakości postów. Rzucanie Ortami jest niefajne - Fergard

Corwin

Corwin

15.04.2011
Post ID: 61596

Było już dość późno. Słońce powoli chowało się za horyzontem. Zmieniając dość upalny dzień w przyjemny chłodny wieczór.
Lekki wiaterek muskał koronami drzew zwiastując chłodną noc.
Traktem wśród prastarych dębów na gniadym koniu jechał dziwny rycerz.
Ubrany w kolczugę na która narzucony miał biały płaszcz z czerwonym krzyżem na piersiach i plecach.
Tarcza w identycznych kolorach co płaszcz, przytroczona była do siodła.
U pasa zwisał miecz.
Zmęczony koń ledwo powłóczył nogami, więc jeździec rozglądał się za miejscem do noclegu.

- Już niedaleko- mrukną do konia, delikatnie klepiąc go po szyi.Po kilku metrach dostrzegł tablicę z napisem "Kotlina Wojowników".
- A więc o tym miejscu mówili wieśniacy - mrukną. -Tu się zatrzymamy.
Zsiadł z konia, rozsiodłał go i przykrył swoim płaszczem.
Z tarczą i siodłem pod pachami ruszył przed siebie.
Nie uszedł paru kroków a jego oczom ukazała się ogromna budowla.
- Arena. - przeczytał.Coś na kształt uśmiechu prześlizgneło się po jego obliczu.
Na środku spało spało kilka osób w najdziwniejszych pozach spało kilka osób.Ostrożnie manewrując między śpiącymi,Corwin, bo tak miał na imię rycerz, wszedł po schodach na olbrzymie trybuny.
- Tu zaczekamy do rana. - rzekł odkładając tarczę i miecz na ławkę, kładąc się na drugiej.
- Trochę twardo, cóż, spało się w gorszych warunkach. - Zdążył tylko powiedzieć i zasną.

Fergard

Fergard

16.04.2011
Post ID: 61606

- A bo to tak trudno wynająć pokój w karczmie? - Zapytał zgryźliwie Daeva, widząc rozłożonego na trybunach rycerza. Demon machnął ręką, jakby zniecierpliwiony, po czym sprawdził, czy arena przygotowana jest na nadchodzące wielkimi krokami starcie Kanako i Nebiriosa. Demoniczny nekromanta najpewniej zmiecie elfa z powierzchni ziemi, aczkolwiek nigdy niczego nie można być pewnym.
"Ech, Hellsiu, gdzie się podziewasz?" Pomyslał tęsknie Spirańczyk, zwracając swoje spojrzenie na tablicę ze złotymi ramami. Wielkie, gotyckie litery na samej górze głosiły "Sala Chwały", zas pod nią znajdowało się jedynie jedno nazwisko: "Grommash "Grom" Hellscream, niekwestionowany czempion Kotliny Wojowników. Bilans starć: 3-0-1."
Demon pogrążył się w rozmyslaniach...

Kameliasz

Archidyplomata Kameliasz

16.04.2011
Post ID: 61608

- Daeva, miśku Ty mój, nie rozmyślaj już tak, bo Ci się zmarszczki porobią. - Półbies usłyszał radosny głos Bazaltovego. Odwrócił się i zmusił się do uśmiechu, podczas gdy Aries dalej mówił.
- Mnie również brakuje Zielonego, naszych zwariowanych pomysłów... Trzeba się jednak pogodzić z faktem - jedni odchodzą, drudzy przychodzą. A nuż niedługo któryś z młodych wilków pobije Hellsa? W końcu to na nich musimy liczyć, bo mój bilans 1-1-1 jest godny najwyżej pożałowania. - Aries zaśmiał się, ukazując żółte zęby.
- Może i masz rację, Kam. Niemniej pewne rzeczy już nigdy nie będą takie same... Nie ma Silasa, nie ma Grommasha... Na pewno nie ma ludzi/orków/gremlinów niezastąpionych, ale musisz przyznać, że tę dwójkę ciężko będzie zastąpić.
- Ciężko się nie zgodzić, Daevo. Niemniej trzeba z optymizmem patrzeć w przyszłość. Pierwszy kryzys Kotliny już za Tobą, teraz może być tylko lepiej. - Aries poklepał półbiesa po ramieniu, rzucił mu srebrną monetę, po czym ruszył w stronę trybun, podśpiewując sobie pod nosem "Sto lat, sto lat..."..

Corwin

Corwin

16.04.2011
Post ID: 61609

Do świadomości śpiącego rycerza docierać zaczeły jakieś dziwne dźwieki.
Jeszcze nie wpełni rozbudzony, otworzył oczy.
Dwie postacie spacerujące po arenie, rozmawiały ze sobą żywo gestykulując.
Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby obaj byli ludźmi. Jednak ich wygląd na to nie wskazywał.
Pierwszy z nich demon, a drugi, no cóż, demonem raczej nie był.

Corwin wstał, przetarł zaspane oczy, zrobił parę przysiadów, kilka pompek, 10 skłonów i dwa pajacyki. Wszystko dla rozprostowania zdrętwiałych członków.

- Mogli by na te ławki położyć gąbkę i obić jakimś płótnem.- Marudził.
Słysząc jak jeden do drugiego zwraca się "miśku Ty mój", uśmięchną się ironicznie.
- Panie miś..., Demonie, ludzie gadaja że odbywają sie tu nielegalne walki.
- Głupiś, wszystko jest legalne, mam na to papiery. - Rzekł Daeva.
- Chętnie wziąłbym w niej udział, jeżeli byłaby honorowa.

Nebirios

Nebirios

16.04.2011
Post ID: 61610

- Cóż... - uśmiechnął się Demon. - Zacznijmy więc! - krzyknął po czym poszedł w stronę areny, do sali w której przyszykował cały ekwipunek. Po chwili zjawił się na arenie gotowy. Tłum wiwatował gdy wolnym krokiem szedł w stronę przeciwnika.
- Witajcie drodzy widzowie! Po tej walce dostaniecie 50% zniżki na każdy alkohol w Oberży ponieważ zapewne będziecie świętować zwycięstwo któregoś z nas! - wykrzyknął Neb. Uwielbiał kontakt z widownią. Demon tylko czekał na znak Daevy zaczynający potyczkę. Szybko doskoczył do Elfa którego zasypał gradem uderzeń miecza, kopnął go w brzuch i ciął w rękę. Jedno z ostrzy Elfa opadło na ziemie, lecz przez nieuwagę Neb odkrył ramię w które zaatakował Elf. Demon odskoczył i szybko zmienił strategie, wyciągnął małego szurikena którego miał przyczepionego do zbroi. Rzucił nim, a zaskoczony Elf nie miał szans na odbicie broni która idealnie przecięła mu nogi. Neb doskoczył do elfa i kopniakiem złamał mu kilka żeber, następnie uderzeniem pięścią podbił mu oko. Odskoczył na kilka metrów gotowy do dalszej bitwy...

Fergard

Fergard

17.04.2011
Post ID: 61613

Daeva schował twarz w dłoniach. Mało brakowało, a zacząłby walić nią o biurko. Aries popatrzył na niego pytająco.
- Czy ja chociaż dałem znak do rozpoczęcia tej cholernej walki? - Zapytał Daeva, wskazując na zmaltretowanego czerwonowłosego elfa.
- Nie czepiasz się zbytnio? - Zaczął ostrożnie DeMenthor.
- Nie, nie czepiam... Ale z drugiej strony, szkoda go wyrzucać... - Demon westchnął. - Nebiriosie, zanim zaczniesz walczyć z kimkolwiek, bądź łaskaw poczekać na moją komendę, co? - Rzucił. - Żeby Cię, że tak powiem, ukarać, będziesz teraz walczył bez broni - Szmer przeszedł posród publiki. - No, panie elfie, teraz ma Pan szansę na wyrównanie rachunków - Dodał, zwracając się do Kanako. Odwrócił się teraz do Corwina. - Kiedy tylko ta dwójka skończy walkę, nie ma żadnego kłopotu, by dołączyć. Rzecz jasna, obowiązuje wpisowe jednej sztuki złota.

Kanako

Kanako

17.04.2011
Post ID: 61615

Elf wstał i otarł strużkę krwi cieknącą z jego ust. Z jego gardła wydostał się gardłowy pomruk. Kanako podniósł krótsze ostrze. W jego rękach miecz zapłonął ogniem. Już po chwili płonąca broń leciała w stronę Demona z taka prędkością że unik był nie możliwy. Ostrze miecza wbiło się w ramię demona. W słońcu błysnęła cieniutka nitka przywiązana do rękojeści miecza, ostrze wracało do właściciela, który w tej chwili biegł w stronę o wiele większego demona. Elf wskoczył na ramię przeciwnika wbijając miecz w plecy. Po udanym ataku zeskoczył z Nebirosa ale nie zauważył lecącej w jego stronę ogromną pięść. Pół-elf wystrzelił w jedną ze ścian areny. Nie zważając na ból Kanako wstał i wypalił rany zadane mieczem przeciwnika, swoim ostrzem.

Nebirios

Nebirios

17.04.2011
Post ID: 61616

Neb doskoczył do Elfa i zaskoczył go kopniakiem z półobrotu w szczękę. W odwecie Elf ciął go prosto w nogę. Lecz po chwili dostał serie uderzeń które skutecznie podbiły mu oko, oraz wybiły kilka zębów.
- Daevo, czasem ten pan nie ma magicznej broni!? - krzyknął Demon do Demona. Po chwili wytrącił miecz Elfa i skoczył mu do gardła. Obydwoje leżeli na ziemi i walczyli na pięści. Neb oberwał dwa razy w lewę oko a Kanako prosto w nos. Elf dźgnął Demona w ramię, na co Nekromanta odpowiedział w biciem rogów w brzuch.
- Nie potrzebuje broni - mruknął zadowolony. Kanako jednak chwycił szybko miecz i wbił go Nekromancie w bok. Nebiros odwrócił się i kopnął Elfa w brzuch. Dzięki chwili nieuwagi chwycił jedno z ostrzy Elfa i odrzucił w tył, następnie rzucił się na Elfa. Uderzał z dzikością i żądzą krwi, lecz oberwał prosto w kolano, w odwecie wbił mu rogi w ramię. Kanako zakwiczał z bólu. Demon też był w nie najlepszym stanie, miał nadzieje, że zbroja zminimalizuje rany...

Kanako

Kanako

17.04.2011
Post ID: 61618

Kanako zawył gdy rogi wbiły się w jego ramię. Jego skóra poczerwieniała, a głowę Nebirosa chwyciła duża, pazurzastą dłoń. Elf odepchnął napastnika. Z tyłu kołysały się dwa ogony, a nogi zmieniły się w potężne łapy wyposażone w ostre szpony. Elf w formie demona prawie dorównywał wysokością Nebirosowi ale był znaczenie szczuplejszy. Na plecach widniała para błoniastych skrzydeł gotowych do lotu. Kanako wzleciał kilka centymetrów nad ziemię. Kiedy pół-demon podleciał do przeciwnika, pięść omal nie wgniotła go w ziemie. Tuż po wyprowadzonym ataku Nebiros wstał i uderzył Kanako w brzuch. Tym razem atak był mniej dotkliwszy dla elfa... Na wpół demon ryknął na całą arenę, a na widowni rozległa się cisza. Wszyscy byli ciekawi kto zostanie zwycięzcą. Kanako wyprowadził kolejny cios chcąc wbić długie pazury w brzuch Nebirosa. Rezultatem tego było jedynie głębokie wgniecenie.

Naadir

Naadir

17.04.2011
Post ID: 61619

Ha! Co za przyjemne miejsce, jakby stworzone dla mej niszczycielskiej natury - rzekł Naadir wchodząc do Kotliny. - Fergard, gratuluje doskonałego pomysłu stworzenia tego pięknego miejsca. A taraz... ktoś chętny do walki ze mną? Nie lubię wybierać...

Nebirios

Nebirios

17.04.2011
Post ID: 61620

Neb był gotowy na taką ewentualność. Wprawił się w zabijaniu Demonicznych Generałów na tyle żeby z łatwością przewidzieć co zrobi Pół Elf. Wiedział, że z lekka przesadą jest nagła zmiana formy, trzeba będzie pogadać z Daevą bo ten pan ewidentnie miał sporo magii. Nekromanta kopnął w twarz Pół Demona, po czym złapał za ogony i rzucił nim o trybuny, Demon odbił się z hukiem. Zmęczony Nebirios szybko złapał ostrze które upuścił Kanako. Doskoczył do Pół-Elfa i ciął go w nogi, lecz przy okazji Kanako udało się go zadrasnąć w ramię. Neb odskoczył. Pół Elf w postaci Demona rzucił się na Neba. Udało mu się przedziurawić zbroje w ramieniu Nekromanty, lecz rogi Neba wbiły się prosto w żebra. Zadowolony Neb nie zdąrzył uniknąć szponów Kanako które rozerwały mu spory kawał zbroi i skóry. Demon zaklął i zlizał krew która ciekła po jego wargach. Doskoczył do Pół-Elfa i ugryzł go w rękę. Zaskoczony Kanako odskoczył z piskiem. Po chwili znowu doszło do konfrontacji w której Neb zaliczył dziurę na wylot w ramieniu a Kanako oberwane rogi i dziurę w brzuchu. Wojownicy byli gotowi do dalszej konfrontacji...

Kanako

Kanako

17.04.2011
Post ID: 61621

Mocno pokiereszowany już elf siłował się z przeciwnikiem. Obaj spletli ręce, przepychając się. W końcu Kanako odpuścił walkę na siłę, co sprawiło że klatka piersiowa Nebirosa była kilka centymetrów od głowy rywala. Zęby Kanako zatopiły się w szyi demona. Nebiros, kiedy juz miał zemdleć, kopnął elfa w splot słoneczny. Pół-demon upadł na ziemię ledwo żywy, Nebiros natomiast podparł się na ramieniu by nie upaść. Łapczywie wciągał powietrze.
- Wygrałeś - powiedział Kanako, podnosząc głowę, po czym znów opuścił ją, by patrzeć w niebo.

Post poprawiony. Naprawdę apeluję o dokładnosć w postach - Fergard

Fergard

Fergard

17.04.2011
Post ID: 61622

- Proszę zgromadzonych, wygrywa Nebirios - Oznajmił Daeva, powołując entuzjastyczną falę okrzyków ze strony wielbiciela nekromanty z Sheogh. - Wygrałby jednak i tak i tak, bowiem Kanako posłużył się magią, co automatycznie dyskfalifikuje go w starciu. Tymczasem jednak szykuje się kolejna walka. Kto podejmie wyzwanie nowicjusza Naadira?
- Dobra, trzeba rozruszać kosci - Mruknął ktos, po czym na piachu areny pojawił się Szabla, przeskoczywszy barierkę i lądując gładko na ziemi. Roztarł jej nieco w dłoniach, rzucił okiem na obsydian(Który generalnie miał negować wszelką magię na Arenie. Co za niekompetencja) pod nim, po czym wyprostował się. Jak na kogos w pełnej zbroi płytowej poruszał się nadzwyczaj szybko.
- Gdzie jest ten cały Naadir? - Huknął, strzeliwszy parę razy karkiem.

Naadir

Naadir

17.04.2011
Post ID: 61623

Za tobą - rozległ się potężny bas. Nieznany osobnik i widzowie skamienieli ze zdumienia. Jak mimo takiego wzrostu znalazł się tu tak szybko? - Wzywałeś, więc jestem. Kiedy zaczynamy? - powiedział Naad, trzymając w rękach obnażony topór.

Agon

Agon

17.04.2011
Post ID: 61624

Agon zapłacił za bilet i usiadł. Czekał na kolejną walkę. - Jeszcze tylko jedna walka i moja kara dobiegnie końca, a wtedy zobaczą na co mnie stać. - Przeczytał raz jeszcze zasady, żeby dokładnie zapamiętać.

1. Nie walczymy na śmierć i życie! - No to koniec z celowaniem kuszą w głowę.
2. Walczymy "fair play". - Jak ja nienawidzę honorowych zachowań ale niech już będzie, ech.
3. Zero magii, zwłaszcza iluzje i leczenie są niemile widziane. - No tak, najpierw przeciwnik nasyła na mnie iluzję i mnie męczy przed walką, a potem się czepiają, że chcę go zabić.
4. Jeżeli któryś z walczących podda się, walkę się przerywa. - No tak, to chyba logiczne.
5. Jeżeli któryś z walczących opuści teren areny, jego adwersarz wygrywa walkowerem. - Gorzej, jak jakieś chodzące mięso bez mózgu postanowi wyrzucić mnie poza arenę.
6. Kategorycznie zabronione jest atakowanie publiczności! - Ciekawe, jeśli przypadkowo sztylet trafi nie w tego, w kogo miał trafić.
7. Nie przynosić żadnych amuletów magicznych, bądź takich, które mogą przynosić szczęście. Dotyczy to także zwykłych podków. - Znałem kiedyś gnoma, który był chodzącym amuletem szczęścia. Zawsze miał szczęście, ZAWSZE! Ani go złapać, ani zabić się nie dało.
8. W przypadku złamania którejś z tych zasad osobiście dopilnuje, byś został wykluczony z rozgrywek! - Tak, a JA jestem tego przykładem.

Słońce mocno świeciło, dlatego też mroczny elf wyciągnął Miksturę Słonecznego Wzroku i wypił do dna. Dzięki temu dni na powierzchni nie są już tak męczące. - Tak, teraz widzę, głupia promienna kulka już mnie nie będzie razić. Ten Naadir to musi mieć parę w łapach, zobaczymy z kim się zmierzy. Ciekawe, że w takim miejscu nie ma żadnych orków, oni są wręcz stworzeni do walki.

Fergard

Fergard

17.04.2011
Post ID: 61626

- Był jeden... - Westchnął Daeva, spocząwszy obok mrocznego elfa. - Jest on obecnym Czempionem areny z bilansem trzech zwycięstw i jednego remisu... Przy czym remis był podczas starcia jeden na trzy. Jednym z jego adwersarzy był wtedy Nebirios... Aries, możemy zaczynać! - Krzyknął do Ćwierćsmoka, który chwilowo przejął rolę komentatora.

Szabla strzelił karkiem raz jeszcze. Naadir był od niego sporo większy, ale już nie takich gierojów pokonywał. Trochę wkurzał go brak możnosci użycia magii, ale zasady są zasadami. Dobył swojego dwuręcznego miecza z obsydianu i zakręcił nim parę młynków(Niestety, jego prawdziwa broń była tu zakazana, będąc wykonaną z adamantytu).
- To może być zabawne... - Zamruczał do siebie, przechodząc do swojej częsci areny. Jego przeciwnik uczynił to samo.

- Panie i Panowie, w tym pojedynku zmierzą się ze sobą znany już w Osadzie Naadir oraz kompletny nowicjusz, niejaki Szabla - Zahuczał DeMenthor, przekrzykując kibicującą publikę. - Niech rozpocznie się bitwa!

Pikodragon

Pikodragon

17.04.2011
Post ID: 61627

Krasnolud wszedł, chociaż nikt nie zauważył kiedy wychodził. Miał wyzwać Naadira na pojedynek, ale niestety - on już walczył. Nie pozostało mu nic innego tylko patrzeć. Bardzo chciał walczyć - najlepiej z nieumarłym, bo chyba każdy wie jak działają młoty na szkielety.
-Chyba sobie odpuszczę... Niestety raczej mała jest szansa, by stało się to, co bym teraz chciał. Krasnolud miał strasznie ponurą twarz.

Corwin

Corwin

17.04.2011
Post ID: 61628

Corwin rzucił na stół sztukę złota.Wypełnił formularz zgłoszeniowy i wyszedł z pokoju.
Wstąpił jeszcze do WC w którym jak zwykle nie było papieru i ciepłej wody.
Wrócił na trybuny.
Dostanie się do ławki gdzie ostatniej nocy spał graniczyło z cudem. Wszędzie biegały małe gromadki hałaśliwych dzieciaków.
Spoceni wieśniacy tłoczyli sie by zająć co lepsze miejsca. Hałas był niemożliwy do zniesienia.
Właśnie rozpoczynała się walka Nebiriosa z Kanako.
Corwin usiadł wygodnie i zaczą obserwować.
-Być może przyjdzie mi się zmierzyć z którymś z nich. - Jego myśli utoneły w burzy oklasków jakie zgotowała publiczność gdy Neb rzucił się na elfa/demona.
- Kurze móżczgi, języki jaszczurek, pieczone chrabąszcze. - Przez harmider przecisną się głos sprzedającego przekąski.
- Dwa razy pieczone chrabaszcze. - Zakrzykną. Po chwili zajadał ze smakiem ten specjał.
Walka szybko dobiegła końca. Wynik trochę zaskoczył. Wygrał Nebirios.
Widownia buczała w niezadowoleniu.
Corwin zerkną na słońce, przymkną oczy.
- No cóż, poczekamy na swoja kolej. - Wyciągną osełkę i zaczą ostrzyć miecz.

Nebirios

Nebirios

17.04.2011
Post ID: 61629

Neb właśnie wybiegł z Sali Medycznej, już w miarę poskładany. Rzucił bukmacherowi sakiewkę złota z napisem "Naadir". Na trybunach siadł w swoim ulubionym miejscu po prawej stronie i zamówił zestaw posiłkowy XXL, ze zniżką za wygraną walkę. Prawą stronę areny zajmowała znaczna część jego kibiców, którymi głównie byli magowie, wojownicy i żołnierze a nie proste "wieśnioki". Po chwili dostał swój posiłek składający się z rozmaitego mięsa, dwóch zup i surówki. Demon zaczął pałaszować posiłek w czasie gdy lunął deszcz. Na arenę zaczęły spadać krople deszczu. Nekromanta wiedział, że Naadir ma wyrównane szanse.