Oberża pod Rozbrykanym Ogrem

Baśniowe Gawędy - "THE RPG story"

Osada 'Pazur Behemota' > Baśniowe Gawędy > THE RPG story
Wędrowiec: zaloguj, wyszukiwarka
DruidKot

DruidKot

15.02.2004
Post ID: 13201

Wstałem z krzesła i złapałem za ramię energicznie idącego lisza.
- Poczekaj Sandro. Idę z Tobą.
- Świetny wybór. - w głosie Sandra dało się wyczuć sarkazm.
- Masz rację. Nie możemy tu siedzieć bezczynnie. Trzeba działać. Myślę, że uda nam się namówić jeszcze przynajmniej Aerilien, MiB'a i Faramira, ale na razie nie wiem, gdzie są. Musimy ich odnaleźć, im szybciej tym lepiej. - wyrzuciłem z siebie jednym tchem wyrzucił.

Wyszliśmy szybko z karczmy i zaczęliśmy rozglądać się po Osadzie. Była prawie pusta. Większość bała się wystawić chociaż duży palec u nogi za drzwi, w obawie ataku ze strony sił ciemności.
- Ciężko tu będzie nam kogoś znaleźć... - powiedziałem w końcu.
Sandro nic nie odpowiedział. Stał w miejscu i wpatrywał się w barierę, którą jeszcze niedawno tak wspaniale wzmocnił. Lisz chwycił mocniej swoją laskę. Nasłuchiwał.
- San... - zacząłem.
- Ciii... - lisz przerwał mi pospiesznie przytykając kościsty palec do szpary, gdzie powinny być usta.
Staliśmy tak kilka minut, po czym Sandro zaczął wyrzucać z siebie słowa z zadziwiającą prędkością:
- Tam, za barierą jest pewna czarodziejka... tak przynajmniej sądzę. Właśnie rozpoczęła Rytuał Przywołania i chce nawiązać z kimś kontakt. Musimy szybko jej odpowiedzieć, by nie odeszła. Jest nam teraz bardzo potrzebna.
Otworzyłem usta, lecz Sandro uciszył mnie gestem ręki.
- Aerilien i reszta później do nas dołączą. Nie trap się. Zostawimy im tu wiadomość, tylko jak nas znajdą...
- Z tego co wiem, Aerilien jest magiem umysłu. Bez problemu nawiążemy z nią kontakt, a ona poprowadzi oddziałem ochotników.

Ruszyliśmy ku bramie, by odnaleźć ową kobietę, z którą skontaktował się Sandro.

Hisime

Hisime

16.02.2004
Post ID: 13202

Hisime otrzepała popiół z szaty" Jak to dobrze, że bariera została wzmocniona, szkoda trochę lasu i tych nieszczęsnych stworzeń"-pomyślała.
Czekała na lisza, który odebrał jej wołanie.
Dagor z właściwą sobie gracją podjadał martwe ptaki, ciesząc się że nie musi za nimi ganiać.
Hisime usiadła i zaczęła medytację.

MiB

MiB

16.02.2004
Post ID: 13203

*MiB stał przy szynkwasie i przyglądałsię rozmowom towarzyszy, gdy nagle z miejsca zerwał się Sandro i przebiegł przez Karczmę w mgnieniu oka. miB nie był zdziwiony, gdyż Lisz to gdzieś wychodził, to po chwili wracał.
Diabeł chwyciłza swój qfel i jush miał pociągnąć łyczka, gdy poczuł straszny ból. Upuścił qfel i złapał się za łeb. Ból był przeraźliwy. Czuł się, jakby założono mu na łeb o 10 rozmiarów za małą smycz.
Ból nie dawał się nijak opanować. Diabeł upadł. Czuł, że traci swe siły witalne w szybkim tempie.
Zaczęło mu brakować sił na trzymanie się za łeb, na ruszanie kopytami, nawet na to, żeby trzymać oczy szeroko otwarte.
Przestał się w ogóle ruszać, oddech prawie mu zanikł, oczy były otwarte- wygladał jak nieboszczyk. W tym momencie przebiegła mu przez głowę myśl, że dokońćzy tu swego żywota, że umrze tu, wśród swych towarzyszy.
Przed oczyma miał piekło, swój dom, 9 kregów, impy i Ją... tą jedną jedyną, której oddał swe serce! Gdyby mógł, to oddałby za Nią swą duszę diabłu. Gdy tak rozmyślał nagle wszystko minęło.
Ból jak nagle się pojawił, tak zniknął! Jednak MiB stracił dużo sił witalnych i nie mógł się podnieść z podłogi.
Leżał więc na wznak, patrzył w okno i zastanaiwał się komu ma podziekować za ocalenie- czy Stwórcy, czy Lucyferowi, gdy nagle oślepiający blask oślepił wszystkich.
Każdy odruchowo zamknął oczy, zasłanił je rękoma, starał się odwrócić wzrok od okna. MiB użył resztki sił, by zwrócić swe oblicze z dala od okien.
I znó blask bardzo szybko zniknął.
Piekielnik nadal leżał na podłodze.
Zacząłdosć szybko odzyskiwać siły. Gdy odwrócił głowę na powró ku oknom, ujrzał barierę ochronną, jednak nie cieniutką, ledwo widoczną, ale wpełni materialną barierę.
Było to dla niego zaskoczeniem, więc jak tylko był wstanie doczołgać się do okna- uczynił to. Oparł się o krzesło i wyjrzał za szybę.
To co ujrzał było dla niego przerażające!*

- Martwe drzewa... ptaki... cała przyroda... cała - zająknął się- OSADA! Nie, to niemożliwe, moi przyjaciele, towarzysza*zrócił swój łeb w kierunq gości karczmy, którzy leżeli na podłogach i wyglądali jak martwi*
- Nieeeeeeeeeee........!- Zakrzyknął- to nie może być prawda!
*MiB rozejrzał się jeszcze raz po karczmie, gdy przykuło jego uwagę.
Mianowicie zdało się diabłwoi, że DruidKot zaczął się ruszać.
Jakież było jego zdziwienie, gdy DruidKot naprawdę wstał i otrzepał się z kurzu.
Piekielnik przysłuchiwał się krótkiej rozmowie obu gości gdy spostrzegł, że jush wszyscy oprzytomnieli i zasiedli na swoich miejscach.
MiB również odzyskał jush siły i powstał. Podszedł do szynkwasu i tylko poczuł powiew wiatru, gdy zaraz potem do Karczmy wpadł jakby nigdy nic Sandro.
Diabeł przysłuchał się rozmowie Lisza i Druida, po czym rzekł*
- Oczywiście, możecie na Mnie liczyć!

Sandro

Sandro

17.02.2004
Post ID: 13204

Sandro podszedł z Druidem do bariery. Za nią, rozmazana, widoczna była jakaś postać.

Lisz spróbował porozumiec się z osobą na zewnątrz, ale tarcza uniemożliwiała nawiązanie kontaktu. Psiakrew - pomyślał.

Po czym przekroczył barierę. Było to możliwe tylko od wewnątrz. DruidKot patrzył na oniemiały na koscistą sylwetkę nekromanty podchodzącą do czarodziejki na. Zamienili kilka słów, po czym obydwoje zaczęli wracać.

- Wystaw rękę! - krzyknął lisz przekrzykując buczenie, gdy stanęli przed zewnetrzną stroną bariery.

DruidKot usłuchał. Lisz schwycił jego dłoń w mocnym uścisku, przerzucił lswoją laskę do środka, a drugą rękę podał czarodziejce. Tamta schwyciła jeszcze swego zwierzaka.

- Cofnij się - polecił Sandro. Druid cofnął się, nie wypuszczając koscistej dłoni nekromanty, aż pozostała dwójka znalazła się wewnątrz tarczy.

- To jest Hisime - lisz przedstawił nowoprzybyłą, puszczając dłoń DruidKota i podnosząc z ziemi swoją laskę.

Hisime

Hisime

20.02.2004
Post ID: 13205

-Witaj- Hisime skłoniła głowę w geście powitania.
-Pozwólcie, że zjem coś i napiję sie. W tym czasie powiecie mi co zamierzacie, służę wszelką pomocą.- Skierowali się do gospody.

Mr. Rabbit

Mr. Rabbit

7.03.2004
Post ID: 13206

Weszli do gospody, gdzie akurat trwała wrzawa. Najgłośniejszy w tej chwili był MiB.
- Jak na razie wszyscy tylko gadacie i tylko Sandro coś konkretnego zrobił. Nekromanta, który zdradził swoją naturę i przeszedł na Waszą stronę...
- Cisza! - Wrzasnął Sandro. Gdyby miał ciało człowieka pewnie krew by się w nim gotowała i byłby już cały czerwony od gniewu. - Najwyższa pora wziąść się za konkrety. Ixcesal leży w pokoju nie przytomny, nie wiem kto to zrobił, ale możliwe jest wśród nas zdrajca.
- Z tego co wiem to nie ma.
Wszyscy spojrzeli w stronę z któej dobiegł głos. W samym rogu karczmy siedział mężczyzna w kapturze. Nie zwracał wcześniej niczyjej uwagi. Był dla innych nikim nie istaniał.
- Jak śmiesz się odzywać?! - Wrzasnął DruidKot
- Bo to ja powaliłem Ixcesala.
W tej chwili MiB rzucił się w kierunku nie znajomego, uniósł swoją kosę i otworzył ją z szyderzym typowym dla diabłów uśmiechem, kiedy mają okazje jej użyć. Wędrowiec jednak siedział spokojnie i dopiero kiedy diabeł się zamachnął. Człowiek podskoczył unikając śmiertelnego ciosu, naskoczył na głowe diabła odpychając ją, przez co diabeł wylądował w ścianie.
Diabeł odwróćił się. Był twardy i byle uderzenie o ściane nie robiło na nim żadnego wrażenia. Mężczyzna odrzucił kaptur. Wszyscy teraz mogli zobaczyć jego długie białe jak śnieg włosy. Wyglądał staro, ale byłbardzo młody. Rysy twarzy wskazywały na to, że przeszedł wiele mutacji i wiele czarów na niego rzucano. Wszyscy już wiedzieli czym się zajmuje.
- Skrytobójca. - Syknęła Hisime.
Diabeł znowu skoczył w kierunku nie znajomego, ale tym razem człowiek nie robiłuniku. W mgnieniu oka wyciągnął spod płaszcza swój krótki miecz i odparował uderzenie diabła. Walka zaczęła się na dobre. Diabeł powinien zmiażdżyć człowieka, albowiem skrytobójcy słyneli raczej z tego, że zabijali po cichu, ale w walce sam na sam mieli opinie raczej dosyć łątwych przeciwników. Jednak Krótki miecz w jednej ręce i sztylet w drugiej człowieka nie dość, że był z jakiejś dziwnej stali to jeszcze fruwały dosłownie w powietrzu cały czas parując uderzenia diabła.

Widać było, że człowiek ma przewagę nad diabłem. Sam bowiem nie atakował, parował tylko ciosy diabła i widać było, że ma z tego frajdę. Co jeszcze bardziej denerwowało MiB'a. W końcu diabeł. Wpadł na genialny pomysł. Rzucił się na przybysza całym swoim ciałem z rogami do przodu. Skrytobójca co prawda uniknął rogów (przez co też śmierci), ale diabełz swoją siłą, odrzucił go na ziemię i momentalnie znalazł się przy nim z kosą przy gardle.

-Zabawne. - rzekł wtedy człowiek.
- Co Cię tak śmieszy w takiej chwile morderco?
W tym momencie diabeł poczuł ukłócie na klatce piersiowej. Sztylet skrytobójcy czekał na zadanie ciosu...
- Koniec - odparł ze spokojem Sandro. - Macie remis
- Ale to skrytobójca - rzekł
- Gdyby chciał zabić Ixcesal'a mógł to zrobić. Podobnie było z MiB'em w walce, dopóki ten się na niego nie rzucił. Chciałbym wysłuchać co ta szumowina ma nam do powiedzenia. Potem zadecyduje co z nim zrobić. Ixcesal'a musiał zaskoczyć w pokoju. Diabłowi co prawda dorównał, ale ze mną nie masz żadnych szans. - Spojrzał Sandro w tym momencie na człowieka w taki sposób jakiego jeszcze towarzysze nie widzieli.

MiB zszedł z człowieka i schował ostrze kosy. Skrytobójca otrzepał się schował miecz i sztylet. Uśmiechnął się sam do siebie.
- Jestem Cobalt. I jak pewnie każdy z Was wie jestem skrytobójcą. Przepraszam za Ixcesal'a, ale nie chciał mnie słuchać. Przyłapał mnie jak przeglądałem papiery w Twoim pokoju Sandro.
- Przeglądałeś moje papiery??!! - wrzasnął Sandro, który już ledwo 3mał nerwy na wodzy.
- Uspokój się. Daj mi skończyć. Po Twoim wyjściu, Ixcesal również wyszedł a ja postanowiłem to wykorzystać. Ale mag chyba czegoś zapomniał i wrócił do pokoju. Chciałem mu na spokojnie wytłumaczyć co tam robię, ale nie dał mi powiedzieć nawet słowa. Musiałem go uspać zielem Nirvanu.
- Ziele Nirvanu... No to Ixcesal na jakiś czas będzie nie obecny. rzekł DruidKot.
- No niestety.

MiB

MiB

7.03.2004
Post ID: 13207

*MiB powrócił od szynkwasu i zaczął popijać MBzM, ale cały czas bacznie spoglądał się przybyszowi, obserwują kazdy jego ruch- cały czas trzymając swą kosę za rękojeść, żeby w każdej chwili zaatakować.
Z jego miny dało się łatwo wywnioskować, że nie był zachwycony z pojedynq, a szczególnie z jego rozstrzygnięcia.*

- Ten gość mi się nie podoba. -szepnął do barmana- Nie ufam mu i prędko nie zaufam.

*Mówiąc to diabeł popatrzył na skrytobójcę, w tym samym momencie i On popatrzył na piekielnika i ich spojrzenia spotkały się.
Obaj patrzyli na siebi z furią w oczach, gdyby mogli od razu skoczyliby sobie do gardeł- no, przynajmniej MiB.*

[color=green:13bca97eb1]Witaj Króliq (można Cię tak zwać??)- mam nadzieję, że pociągniesz z Sandrem Nasz opowieść :)

BTW: jeśli możesz, to nie używaj emot w opowieści- kaś na początq o to prosili ;)[/color:13bca97eb1]

Mr. Rabbit

Mr. Rabbit

7.03.2004
Post ID: 13208

- Cobalt?? Nigdy o Tobie nie słyszałem. - stwierdził po chwili zastanowienia DruidKot
- Ale ja słyszałam. - rzekła Hisime - Bardzo utalentowany, zabił swojego mistrza zaledwie po miesiącu nauk na zlecenie innego skrytobójcy. O ile się nie myle wypełnił już ponad 100 kontraktów a faktem, że jest dobry jest to, że nadal żyje.
- Dokładnie 132 kontrakty. - odparł przybysz. - Fakt, należe do czołówki jeśli chodzi o mój fach. A żebyśmy mieli jasność to teraz mam kontrakt na jednego z Was.
Wszyscy poczuli poddenerwowanie. W całej karczmie było czuć niechę do przybysza, wrogość i kilka innych nie przyjemnych zapachów. Jednak każdy słuchał co ten człowiek ma do powiedzenia.
- Mało, dodam, że mam zamiar wypełnić swój kontrakt. Jednak nie teraz. Mamy ważniejsze rzeczy do roboty.
- Nie wypełnisz kontraktu! Zabije Cię! - MiB odskoczył od baru i znowu ruszyłw kierunku Cobalta.
- STÓJ! - wrzasnął Sandro a diabeł w jednej chwili znieruchomiał. - Chce go wysłuchać do końca.

Mr. Rabbit

Mr. Rabbit

7.03.2004
Post ID: 13209

- Dziękuje Sandro.
- Nie dziękuj. Jak na razie wszystko co powiedziałeś sprawia, że chce Cię zabić.
- haha... dobra... chyba pora zademonstrować kilka umiejętności.
W tym momencie Cobalt zrobił krok do tyłu. Znalazł się w cieniu. Założył kaptur, i tyle go widziano.
- hahahaha.... myślisz, że jak się schowasz w cieniu to już coś umisz?? hahahaha.... - Zaśmiał się diabeł.
- Tutaj jestem.
Wszyscy się odwrócili. Skrytobójca stał zaraz przy drzwiach wejściowych.
- O żesz Ty... Jak żeś to zrobił? - rzucił diabeł. Wszyscy byli w szoku. - Ta szybkość i wogóle, nic nie widziałem.
- Tajemnica zawodowa. Ale to tylko sztuczka i zaledwie mała cząstka moich umiejętności.
- Ba, wystarczyło otworzyć zwykły teleport. - rzekł na to DruidKot.
- On nie ma mocy. - syknął Sandro. - Nie może się teleportować. Nie może korzystać z magii. Jest skrytobójcą. Wykorzystuje wszystko co można wykorzystać, ale oprócz magii.
- Zgadza się. Ale wracając jednak do tematu. Może byś coś osobie wszystkim opowiedział Sandro. Chyba coś przed wszystkimi ukrywasz.

Mr. Rabbit

Mr. Rabbit

9.03.2004
Post ID: 13210

Ale Sandro milczał. Patrzał tylko z pewną furią na przybysza, który ledwo przybyły, narobił zamieszanie w karczmie. Po co wspominał o ty mco odkrył? Może był szpiegiem, który chce ich pokłócić. Chciał może wykorzystać fakt, żę Sandro ma do ukrycia swoją przeszłość. Chciał wprowadzić niepweność w tą grupę, przez co ją osłabić?

Tak to bardzo możliwe, ale czy prawdziwe?
Skrytobójca widząc, że nekromanta nie ma zamiaru nic powiedzieć, kontynuował.

- Dobrze. Skoro wolisz na razie milczeć, niech tak będzie. Powiesz wszystkim o czym mówiłem, kiedy sam uznasz, że przyszedł na to czas.
Mam jednak do poruszenia jeszcze kilka spraw, ale najpierw... - człowiek usiadł przy wolnym stoliku, spuścił głowe a kaptur zakrył całkowicie jego twarz.
- Jeść! Chce się najeść i napić za nim będziemy kontynuować tą rozmowe. Zresztą Hisime też mówiła, że jest głodna. A co do Ciebie Sandro, to zastanów się czy nie nadeszła pora, żeby zdradzić wszystko co wiesz.

Sandro

Sandro

10.03.2004
Post ID: 13211

Nadeszła pora, oj nadeszła, lecz na coś innego.

Sandro w pełnym furii geście chwycił swą magiczną laskę, obrócił dwa pierścienie, pokręcił gałką i zbliżył się do Cobalta, lecz zatrzymał się o pół kroku od niego. Laskę trzymał luźno, choć koścista dłoń nieco mu drżała.

- A teraz - rzekł akcentując każdą zgłoskę - powiesz mi na czyje zlecenie przetrząsałeś moje papiery - i beztrosko pomachał laską przed twarzą skrytobójcy, a ta jakby przybladła nieco...

Mr. Rabbit

Mr. Rabbit

12.03.2004
Post ID: 13212

hahahaha.....
-Oj Sandro, sandro. Gdybym przeglądał Twoje papiery na czyjeś zlecenie to myślisz, że bym Ci o tym powiedział?? NIE. Jak już wspomniałem, mam zlecenie na jednego z Was, a Twoje papiery... to taka mała premia dla mnie. Gdyby mnie nie zainteresowały ostatnie zdarzenia, zapewne bym zrobiłswoje i zniknął. Postanowiłem jednak sprawdzić co się tutaj wyprawia.

Cobalt mrugnął do Sandro, który trochę się zmieszał.
- Swoją drogą jesteś strasznie wyczulony na punkcie tych Twoich "P A P I E R Ó W". Nie miałem dużo czasu i wiele nie przejżałem, śmiem zatem sądzić, że dużo ukrywasz. Może nadeszła pora, żeby odkryć kilka kart?

Hisime

Hisime

12.03.2004
Post ID: 13213

- Sandro, Możemy porozmawiac chwilkę na osobności?
Hisime pociągnęła lisza za rękaw, Sandro sknął głową i wyszli z sali.

- Nie ufam temu skrytobójcy, jeśli ma kontrakt na kogoś z nas, to będzie dążył do jego zlikwidowania. Ty nie musisz się obawiać, ale jest ktoś kto powinien. Jemu jednak chodzi o coś jeszcze. Sam powiedział, że twoje papiery to premia. Coś tu śmierdzi i to bardzo.

Ktoś musi go pilnować, Najlepsza byłaby zjawa, ale one są dosyć niestabilne emocjonalnie. Trzeba szybko cos wymyśleć.

Niespokojnie popatrzyła na lisza.

Moje zwierzaki moga go śledzić ale to jeszcze za mało.

Simba

Simba

13.03.2004
Post ID: 13214

Nagle przy barierze stanął Simba. Próbował przejść przez nią, ale nic nie dało się zrobić. Wiedział, co się dzieje. Znał różnych ludzi i otrzymał w końcu wiadomość, co jest grane. Niestety, Simba mieszkał pod murami Osady i teraz musiał czeka,ć aż ktoś przyjdzie i go wpuści. Znudzony czekaniem lew wydał ryk. Czekał. Wydał drugi ryk i czekał. Aż w końcu...

[color=orange:71640119a3][size=9:71640119a3]Tutaj było ostrzeżenie Ena co do ortografii i interpunkcji. Pozwoliłam sobie poprawić powyższego posta.

Ale ostrzeżenie jest w mocy. Nie pracujesz nad ortografią - posty wylatują...

Hexe[/size:71640119a3][/color:71640119a3]

Voldo

Voldo

13.03.2004
Post ID: 13215

Voldo patrolująca okolice bariery usłyszała ryk. Spiesznie, aczkolwiek ostrożnie, ruszyła w stronę z której dochodził. Po niedługim czasie zobaczyła za barierą Simbę. Stała tak i rozmyślała co zrobić. Jego sylwetka wydawała się znajoma. Po kilku minutach przypomniała sobie, że istotnie widziała już Simbę. Pojawiał się od czasu do czasu w Osadzie zanim to wszystko się zaczeło. Co więcej był jej mieszkańcem.

Elfka wyciągnęła dłoń przez barierę.

- Chwyć mnie - zawołała po czym zdecydowanym ruchem przeciągnęła przybycza przez barierę.

- Witaj - powiedziała prowadząc go do karczmy.

Simba

Simba

13.03.2004
Post ID: 13216

Simba grzecznie podziękował za wprowadzenie w okolice osady i zamyślił się. Po chwili jednak stwierdził, iż nekromanci władają magią, a on ma tylko pazury. Może przy okazji nauczy się jednego zaklęcia i będzie mieć większe szanse w walce? Postanowił więc, że będzie walczyć do upadłego.

DruidKot

DruidKot

13.03.2004
Post ID: 13217

Atmosfera w Karczmie była niezwykle ożywiona. Wszyscy zdawali sobie sprawę z niebezpieczeństwa, jakie nad nimi zawisło, ale nie sądzili, że sprawy mogą potoczyć się aż tak daleko...

- Skrytobójca w naszej karczmie! Do czego to doszło?! - mruknął do siebie karczmarz podając obcemu posiłek.

- Ja tam bym go od razu wykończył... - warknął MiB sącząc MBzM. - WoGle mu nie ufam... Grr... Że też takie pomioty muszą się po ziemi pałętać!

- Święte słowa...

Tym czasem Sandro wrócił z Hisime. Wszyscy spojrzeli po sobie. Nastała chwila ciszy.

- No i co robimy? - spytał MiB, który wolał działać, niż myśleć bezpotrzeby.

- Powinniśmy mieć go pod kontrolą... - odezwała się po chwili namysłu Hisime. - Nie możemy pozwolić, żeby się stąd ruszył.

- Cóż... Jakiś dziwny on jest. Mógłby od razu coś zrobić... A on siedzi sobie spokojnie i je... - skwitował MiB. Druid siedział i przysłuchiwał sięrozmowie nic nie mówiąc.

- Głupiś! On cały czas coś robi! Cały czas spiskuje! Nie można mu ufać! - Sandro znów wybuchł gniewem.

- A czy ja mówię, że należy mu zaufać?! - MiB pod wpływem impulsu sięgnął po swoją kosę sprężynową.

- PRZESTAŃCIE! - wrzasneli Druid i Hisime.

- Przecież właśnie o to mu chodzi! - zaczęła elfka.

- Chce nas skłócić! - dopowiedział Kot.

- Przepraszam... Poniosło mnie. - blade kości policzkowe lekko poróżowiały, głos nabrał milszej, niemal ojcowskiej barwy. - Ale to nie znaczy, że mamy z nim współpracować! - wrócił do swojego dawnego tonu.

- Dobra, trzeba się go pozbyć... Nie będzie z nim żadnych problemów, nawet nas nie słucha. Za głupi jest. - skomentował MiB.

- Jesteś pewny? - Cobalt pojawił się w drugim końcu izby i uśmiechał się ironicznie.

MiB

MiB

13.03.2004
Post ID: 13218

*MiB skończył sączyć swe MBzM, wziął swą kosę w ręce, wstał i rzekł*

- Cobalcie - zaczął spokojnie MiB-, powiedz Nam po co przybyłeś i na kogo masz zlecenie! Narazie jest to prośba, ale miej na uwadze, że jest Nas tu więcej!

*teraz MiB przeciagną wzrokiem po całej karczmie i tak rzekł do zebranych*

- Zacznijmy myśleć co zrobić dalej, a nie tylko wadzić się i zajmować się tym... tym... skrytobójcą! Czy wy nie widzicie, że On zabiera Nam cenny czas? Że odwraca Naszą uwagę od celu Naszego spotania tutaj? Wisie nad Nami ogromne niebezpieczeństwo, a my trwonimy Nasz czas na jakiegoś skrytobójcę!
Mów pocoś przyszedł - te słow zwrócił do Cobalta- albo inaczej porozmawiamy!

*Piekielnik wzmocnił uścisk na swej kosie i stanął w bojowej pozycji*

Ludzie i nie ludzie, Ja Was błągam! NIE RÓBTA ZE MNIE MASZYNY DO ZABIJANIA, CO TO NIE MYŚLI I TYLKO BY ZABIJAŁA, MORDOWAŁA I WYCINAŁA W PIEŃ WIOSKI!

Mr. Rabbit

Mr. Rabbit

13.03.2004
Post ID: 13219

-Hahaha... widzę, że moja osoba zaczęła wzbudzać spore emocje. A pomyśleć, że jeszcze godzinę temu żaden z Was nie przypuszczał kim jest ten 'nikt' przy stoliku.
-Właśnie tą swoją ironią w głosie wszystkich jeszcze bardziej denerwujesz, wiesz? - odrzekł mu na to Sandro.
- Tak wiem, i mam jeszcze lepszą zabawę dzięki temu..., ale wracając do sprawy. Kilka informacji z mojej strony może wyjaśni kilka Waszych wątpliwości.
- Mów zatem. Chyba pora skończyć z tajemnicami w tej karczmie! - krzyknął już zazwyczaj spokojny MiB.
- Fakt, jestem skrytobójcą i mam kontrakt ne jednego z Was. Fakt, że ta osoba jeszcze nie żyje, świadczy tylko o tym, że jestem trochę bardziej przewidujący niż sobie jesteście jak widać w stanie wyobrazić. U zleceniodawcy mam swojego człowieka. A właściwie mojego ucznia. Możecie mi nie wierzyć, ale on zaczyna chyba mnie przerastać... - po czym po cichu jeszcze dodał - historia podobno lubi się powtarzać. - ale tego nikt nie usłyszał.
- Wracając jednak do rzeczy, dostałem wiadomość od mojego ucznia, że zleceniodawca, nie dość, że zabił już kilku skrytobójców to poluje też na mnie. Rozgrywa karty w ten sposób. Zatrudnia jednego z moich pobratymców za wysoką sumę. Kiedy zadanie jest wykonane dochodzi do pory zapłaty. Wszystko przebiega bez problemu. Kasa w ręce, misja wykonana, nie znamy się. Zawsze tak jest. Ale po chwili nagle coś się dzieje... jeszcze nie wiemy co, ale po chwili skrytobójca nie żyje. Na razie to tylko moje przypuszczenia, ale kiedyś słyszałem o człowieku, który przemknął do świata cieni. Wykonał zlecenie, zabił nieśmiertelnego w jego świecie i powrócił. Możliwe, że bojąc się czegoś podobnego postanowiono się pozbyć wszystkich skrytobójców.
Na razie Wam więcej nie powiem. Muszę zostawić resztę dla siebie... Dodam tylko, że na razie moja ofiara jest najbezpieczniejszą osobą w tej karczmie, albowiem ma moją ochronę. Nie pozwolę, żęby zabiłją ktoś inny niż ja... - człowiek znowu się zaśmiał. Po czym odwrócił się i powrócił do swojego stolika. Było widać, że czeka... czeka na coś.... a może ich bada?

Simba

Simba

14.03.2004
Post ID: 13220

Simba przyszedł do karczmy, a wraz z nim zestaw pytań

A więc pytania same wylatywały z paszczy Simby:
"Czy mieliście taki dziwny sen o jakichś głupich kościejach i nekromantach?"

Mib z nie bardzo diabelskim uśmiechem odparł:
"Nawet ja miałem ten sen. Powiem krótko - ktoś z nekromantów zesłał na nas ów sen, bo chodziło im o to, żebyśmy się ich przestraszyli i przez to staną się potężniejsi."

"Kim jest ten wędrowiec(?)który siedzi przy stoliku?
Bo go nigdy w tych stronach nie widziałem. ' - spytał lew.

"To skrytobójca walczył z Mibem. Ma jakieś zlecenie na jednego z nas. Dziwi mnie tylko, że sobie siedzi spokojnie i się nawet nie
odzywa" - odpowiedział DruidKot szeptam prawie tak cichym, że prawie nie dosłyszalnym.

Simba mówił dalej: "A więc witam Cię wędrowcze z dalekich stron. Twoja twarz przypomina mi kogoś tylko za żadne skarby nie mogę przypomnieć sobie kogo. Dlatego mam do Ciebie zaufanie. Może kiedyś się znaliśmy jednak niestety jeśli tak było nasze drogi się rozwiodły po rozliczeniu. Tak więc jesteś skrytobójcą który ma zlecenie na jednego z nas i nie chce mi się wierzyć że kogoś zabijesz.
Mam do Ciebie zaufanie, bo wyglądasz mi znajomo. Szkoda tylko, że jesteś skrytobójcą i masz zlecenie na jednego z nas..." .