Ingham i Enathrae

Miesiąc 1 Tydzień 1 Dzień 1

Nazywam się Ingham i jestem kapłanem. Od wielu lat służę lordowi Lysanderowi, który niedawno został królem i panuje jako Lysander Gryphonheart. Zostałem wysłany na północne kresy Królestwa Palaedry, aby rozwiązać problem piratów z Wysp Ingress, którzy rabują nie tylko nasze miasto, ale także miasta dwóch innych władców. To, co napisałem nie objaśnia oczywiście złożoności zaistniałej sytuacji, ale staram się jak mogę. Jestem w końcu zwykłym kapłanem.


Miesiąc 1 Tydzień 1 Dzień 2

Przybyłem do małego miasta Lenorelay. Właściwie gdyby nie fort, nie nazwałbym tego miejsca miastem. Spotkałem się z tutejszym burmistrzem – Teddorem. Objaśnił mi panującą tu sytuację. Nie dość, że mieszkańcy tej krainy zmagają się z piratami, to jeszcze zostali skłóceni przez tychże piratów z pozostałymi władcami. Jak można być tak przebiegłym?! Nie znam się na walce, ani na dowodzeniu armią, ale przeczuwam, że wojna z piratami nie będzie łatwa.


Miesiąc 1 Tydzień 1 Dzień 4

To była moja pierwsza walka od dawna. W ostatniej wojnie poparłem lorda Lysandera w walce z sir Wortonem, ale nie brałem w niej czynnego udziału. Przez większość życia byłem skromnym zakonnikiem. Ceniłem spokój ponad wszystko. Ale czy teraz, w takim świecie i w takich czasach, jest on możliwy do osiągnięcia? Walka nie była ciężka, ale zauważyłem, że w okolicy jest wiele silnych oddziałów. Nie należą do nikogo. Może to mieszkańcy broniący swych domostw, a może zwykli bandyci i zbóje? Nikt tego nie wie. Może oni też są nasłani przez piratów, aby wprowadzić tutaj jeszcze większy chaos?


Miesiąc 1 Tydzień 1 Dzień 7

Doszedłem do wniosku, że okolica nie jest zbyt przyjazna. Wczoraj Teddor uwolnił z więzienia Norticusa, który jest zabójcą… Nie wyobrażam sobie współpracy z tym nekromantą i nie sądzę, żeby nam się przydał. Na dodatek w pobliskiej krainie znajduje się wioska pełna sił Chaosu. Trzeba ją uwolnić!


Miesiąc 1 Tydzień 2 Dzień 2

Moja armia została właśnie rozbita przez grupę rusałek… Uciekłem w ostatniej chwili. Podobny los spotkał Teddora. Natomiast nekromanta Norticus nie odniósł żadnej szkody! Czy to zwykły pech, czy też w tej krainie szczęście sprzyja Śmierci i Chaosowi?


Miesiąc 1 Tydzień 2 Dzień 7

Już kilka dni muszę siedzieć w Lenorelay, aby uzbierać silną armię, wydając przy okazji duże ilości złota (ok. 5000). Tymczasem nekromanta Norticus okazał się lojalny. Zdobył dwa garnizony i przedostał się do sąsiedniej krainy. Zamieszkują ją prawdopodobnie siły Natury. Mam nadzieję, że dowiem się czegoś więcej.


Miesiąc 1 Tydzień 3 Dzień 3

Dowiedziałem się, że siły Natury posiadają miasto Skymirth i mają dość silną armię. Dziwi mnie, że informacje te przekazał mi nekromanta… Mimo wszystko podejrzewam, że może on być szpiegiem piratów. Jestem ciekaw co robi teraz Teddor…


Miesiąc 1 Tydzień 3 Dzień 6

Zabójca Norticus zginął i jestem z tego zadowolony. Tymczasem pokonałem siły Chaosu i zająłem miasto Pandemonium. Wewnątrz tej osady znalazłem karczmę, w której więziona była łuczniczka. Do czego jeszcze zdolne są siły Chaosu?


Miesiąc 1 Tydzień 3 Dzień 7

Owa łuczniczka, którą uwolniłem nazywa się Enathrae. Wyjeżdżając z Pandemonium, powiedziałem żeby wróciła tam, skąd pochodzi. To było wczoraj. Tymczasem, wstając dzisiaj rano, ujrzałem podjeżdżającą do obozu postać. Zsiadła z konia i zbliżyła się do mnie. To była ona. Nie wiem dlaczego, ale ujrzawszy ją, doznałem radosnego uczucia. Enathrae była dość niską elfką, ubraną zwyczajnie, w prosty męski strój. Nosiła także płaszcz, buty do kolan oraz kołczan strzał i łuk. Wyglądała niemal jak członkowie Leśnej Gwardii. A jednak nie mogłem zaprzeczyć, że była kobietą. Szczególnie jej twarz miała bardzo kobiecy wyraz. Łagodna, delikatna i pełna wewnętrznej radości. Natomiast włosy koloru ciemnobrązowego łagodnie opadały na ramiona, przywodząc mi na myśl morskie fale. Nosiła także naszyjnik, a we włosach miała dwa białe pióra, pełniące funkcję dość specyficznej ozdoby. Zachwyciła mnie zwinność, a zarazem gracja, z jaką zeskoczyła z konia i lekkość, z jaką poruszała się po śniegu… Nie wiem co za uczucie wzbudziła we mnie Enathrae, ale było to niezwykłe doznanie. Spytała czy może mi towarzyszyć. Chciałem odmówić, ale odpowiedziałem:
- Oczywiście, że tak!
Dlaczego nie potrafiłem jej odmówić? Może chciałem ujrzeć radość na jej twarzy? Radość, która sprawiła, że uśmiechnąłem się do niej, chociaż nie miałem ku temu żadnego powodu. A może to coś zupełnie innego? Coś, czego dotychczas nie znałem…


Miesiąc 1 Tydzień 4 Dzień 4

Okazało się, że Enathrae jest całkiem dobrą łuczniczką. Mimo wszystko czułem się za nią odpowiedzialny i starałem się ją chronić. Dostałem także wiadomość od Teddora. Napisał, że zbudował statek, zebrał małą armię i postanowił wyruszyć w morze. Przy okazji opróżnił niemal całkowicie skarbiec, co trochę mnie niepokoi. Choć życzę mu szczęścia, to mam dziwne przeczucie, że nie powróci z tej wyprawy. Oby to było tylko przeczucie…


Miesiąc 1 Tydzień 4 Dzień 5

Tego dnia zatrzymaliśmy się z Enathrae w sanktuarium. Zauważyłem, że im dalej idziemy na północ, tym bardziej robi się smutna. Spytałem się jej dlaczego, ale ona tylko smutno się uśmiechnęła.


Miesiąc 2 Tydzień 1 Dzień 1

Teddor napisał, że poradził sobie z dość silnymi oddziałami, grasującymi na wybrzeżu i znajduje się już na pokładzie statku. Zaczynam jednak mieć szacunek do tego człowieka.


Miesiąc 2 Tydzień 1 Dzień 3

Dzisiaj walczyliśmy z ogrami. Przebieg bitwy stał się niekorzystny i wtedy poszedłem z Enathrae na bok. Chciałem ją chronić, ale przez to zginęło tylko więcej ludzi. W końcu z całej armii zostałem tylko ja i Enathrae. Rzucił się na nas ogr. Strzały Enathrae nie wystarczyły. Wtedy, niewiele myśląc, rzuciłem się do ataku. Oczywiście niewiele to dało. Ogr zaatakował Enathrae, ale ona zręcznie uniknęła ciosu. Wtedy ja zabiłem go od tyłu. Zostaliśmy sami.
- Nie musisz mnie tak chronić, Inghamie. W końcu to ja jestem wojowniczką. – powiedziała, uśmiechając się do mnie.
Wtedy stało się ze mną coś bardzo dziwnego. Nawet teraz nie potrafię tego zrozumieć. Wydało mi się, że chwila, w której ujrzałem jej uśmiech będzie trwała wiecznie. Nic poza tym się nie liczyło. Nie obchodzili mnie ani piraci, ani Paledra, ani nic innego. Tylko ona i jej uśmiech…
- Inghamie? – zapytała w końcu, przerywając ten dziwny stan, w którym się znalazłem.
Zamierzałem wskrzesić połowę swojej armii, która poległa w bitwie. Jednak zanim to zrobiłem, Enathrae – wykorzystując fakt, że byliśmy sami – powiedziała mi, dlaczego boi się iść na północ. Mieszkała kiedyś w Skymirth, ale piraci z Ingress napadli na miasto i porwali wielu jego mieszkańców. Wśród nich była ona. Jednak piracki statek rozbił się, a Enathrae była jedyną ocalałą osobą. Kiedy wróciła do rodzinnego miasta, nowy władca Skymirth – Theritos – zapragnął się z nią ożenić. Pochodziła bowiem z bogatego rodu miejscowej arystokracji. Odmówiła. Nie chciała być żoną arystokraty. Wtedy on rozkazał zabić jej rodzinę, chcąc zmusić ją do zmiany decyzji. Ale Enathrae uciekła na południe. Wtedy właśnie złapali ją bandyci i zabrali do Pandemonium. Jak ten mężczyzna mógł posunąć się do czegoś takiego?! Nie mogę tego pojąć. Ale przynajmniej jestem pewien, że Enathrae nic teraz nie grozi, a on drogo zapłaci za zło, które wyrządził. Obiecałem to jej. Dzięki temu znów się uśmiechnęła.


Miesiąc 2 Tydzień 2 Dzień 1

Tym razem musieliśmy uciekać. Straciliśmy całą armię. Ale są też dobre strony. Enathrae zobaczyła wreszcie Lenorelay. Nigdy nie była w żadnym mieście poza Skymirth. Była zachwycona, więc postanowiłem spędzić tu z nią kilka dni, dopóki nie uzbieramy armii.


Miesiąc 2 Tydzień 1 Dzień 5

Teddor orientuje się w sytuacji lepiej niż ja. Napisał, że zajął wyspę, na której leży pirackie miasto Torqemada. W ciągu kilku dni dochody z tej osady wzrosły do 1000 sztuk złota. Choć trochę nas to kosztowało, to teraz dzienny dochód wynosi 3300. Któż zrobiłby to lepiej od niego?


Miesiąc 2 Tydzień 1 Dzień 7

Właśnie mieliśmy wyruszać, kiedy zatrzymała mnie Enathrae.
- Dziękuję za to, co dla mnie zrobiłeś, ale wiem, że nie jestem tu potrzebna. – powiedziała. – Więc, jeśli pozwolisz, rozprawię się z człowiekiem, który wyrządził mi tyle zła. Pojadę do Pandemonium, uzbieram tam armię i pokonam siły Natury. Wszystko co zdobędę, przekażę tobie. Ale na te wojnę wyruszę sama, ty masz ważniejsze sprawy.
- Nie! – krzyknąłem tak głośno, że aż sam się zdziwiłem.
- Nie chcę byś mi pomagał, zrobię to sama! – powiedziała ze złością. – Zwalniam cię z danej mi obietnicy.
- Dobrze, dam ci tyle funduszy, ile będziesz potrzebowała. Pandemonium należy do ciebie. Zostawiam ci pełną swobodę.
- Wyjadę jeszcze dziś. – odparła i bez słowa opuściła Lenorelay.
Chciałem dać jej chociaż kilku żołnierzy, ale odmówiła. Pojechała sama, a ja musiałem jej na to pozwolić.


Miesiąc 2 Tydzień 4 Dzień 2

Nie miałem dotychczas ochoty by cokolwiek pisać. Czuję w sobie jakąś pustkę. Czegoś mi brakuje. Nie mogę przez to pozbierać myśli, chociaż staram się jak mogę. Coraz mniej zaczynają mnie interesować sprawy tej krainy, a nawet piraci. Przejąłem wszystkie okoliczne kopalnie, co jest dużym sukcesem. Mnie jednak to nie cieszy. A nawet w ogóle nie obchodzi. Jednak teraz, siedząc w sanktuarium, otrzymałem list od Teddora. Prosił o przysłanie statku, gdyż musiał uciekać przed piratami i utknął na wyspie, którą sam wcześniej zdobył. Co za ironia… Musiałem zareagować. Zamierzałem osobiście popłynąć na wyspę z armią i podziękować mu za to, co zrobił. Jednak wtedy dostałem taki oto list:

„Szanowny Inghamie!

Wiem, że wiele dla mnie zrobiłeś, dlatego racz mi wybaczyć mój wybuch gniewu. Po tym jak mi pomagałeś, nie chcę byś mnie źle wspominał. Dlatego jeszcze raz proszę byś mi przebaczył. Sposób, w jaki powiedziałam Ci o swoim zamiarze był zbyt śmiały i godny pogardy. Liczę na Twoją wyrozumiałość, którą zawsze – może aż zanadto – mi okazywałeś.
Zajęłam kopalnie złota i cały dochód z niej przekazuję Tobie, aby choć częściowo pokryć moje wydatki. Myślę, że moja armia jest wystarczająco silna. Wiem, że chcesz mi pomóc, ale lepiej by było, gdybyś zajął się piratami. Dzięki mnie nie będzie Ci groził atak ze strony sił Natury. Znalazłam także ołtarz Magii Życia. Jeśli skorzystać z zawartej tam wiedzy, to jedź na północny-wschód od Pandemonium.
Mam nadzieję, że się jeszcze kiedyś spotkamy, ale na razie zapomnij o mnie i zajmij się tym, co ważne.

Enathrae”

Jakież piękno było zawarte w tym liście! Pismo Enathrae jest piękniejsze niż wszystko, co dotychczas widziałem. Niczym są przy tym piśmie staranne i piękne ozdobne litery, tworzone przez skrybów. Natychmiast wybiegłem z sanktuarium, wsiadłem na konia i ruszyłem we wskazane przez Enathrae miejsce.


Miesiąc 2 Tydzień 4 Dzień 7

Widziałem ją! Jechała na czele dość licznej armii na północ. Ona jednak mnie nie zauważyła. Może byliśmy za daleko? A może nie chciała mnie zobaczyć? W każdym razie, gdyby coś jej się stało, nie wybaczyłbym sobie, że puściłem ją wtedy samą…


Miesiąc 3 Tydzień 2 Dzień 4

Wróciłem do Lenorelay. Nie widziałem jej od tamtego momentu, ale dowiedziałem się, że oczyściła okolicę Pandemonium z bandytów. Czekam w mieście na Teddora, który przybędzie za kilka dni. Szkoda, że nie mogłem jeszcze raz ujrzeć Enathrae…


Miesiąc 3 Tydzień 2 Dzień 7

Teddor przybył do Lenorelay. Rozmawialiśmy dość długo. Był zadowolony, bo w skarbcu było aż 65000 sztuk złota. Starczyło, aby stworzyć silną armię. Teddor spostrzegł jednak zmartwienie na mojej twarzy i spytał o jego powód. Opowiedziałem mu o Enathrae i o tym dziwnym uczuciu, które często towarzyszyło mi, gdy byłem blisko niej. On tylko uśmiechnął się i rzekł:
- Odpowiedź jest prostsza niż ci się wydaje. Po prostu zakochałeś się…


Miesiąc 3 Tydzień 3 Dzień 1

„Drogi Inghamie!

Zajęłam miasto Skymirth i – zgodnie z obietnicą – przekazuję je Tobie (wraz z Pandemonium). Ale walka z Theritosem jeszcze się nie skończyła. Uwolniłam moją siostrę Eleece. Nie wiedziałam, że żyje. Powiedziała, że rodzinne miasto Theritosa znajduje się gdzieś na północy. Proszę, pozwól mi wydać część Twojego złota, abym mogła – wraz z siostrą – ostatecznie pokonać tego, który nas skrzywdził. Obiecuję, że nie zrobię nic bez Twojego pozwolenia.
I proszę Cię jeszcze o jedno – nie pomagaj mi osobiście. To moja prywatna wojna i muszę ją zakończyć sama (a właściwie razem z siostrą). Nie martw się, na pewno sobie poradzę.

Enathrae”

Oczywiście niezwłocznie wysłałem odpowiedź. Napisałem, że zostawiam Enathrae pełną swobodę pod każdym względem. Wczorajsze słowa Teddora tak bardzo mną wstrząsnęły, że nie mogę zebrać myśli, więc poprzestanę na tej suchej informacji.


Miesiąc 3 Tydzień 3 Dzień 5

Spędziliśmy już z Teodorem niecały tydzień w Lenorelay. Mam dużo czasu by myśleć. O Enathrae i o uczuciu, które nas łączy. Ale dzisiaj zdarzyło się coś nieoczekiwanego. Teddor poinformował mnie, że ktoś wydał wszystkie nasze pieniądze, na dodatek sprzedał połowę zapasów drewna i kamieni! Ktoś, komu zezwoliłem korzystać z naszego skarbca. Nie mogłem uwierzyć. Czyżby Enathrae nas okradła?! Czyżby też była w zmowie z piratami?! Chwycił mnie straszny gniew. Wysłałem list, w którym zażądałem od niej natychmiastowych wyjaśnień. Teraz żałuję kilku ostrych słów, których użyłem, co jednak nie zmienia faktu, że tak nagłe wydatki są bardzo podejrzane. Można by nawet rzec – niepokojące.


Miesiąc 3 Tydzień 3 Dzień 6

Dziś sytuacja się powtórzyła. Enathrae wydała 6000 sztuk złota w jeden dzień. Teddor nie mógł uzbroić nowych żołnierzy. Na szczęście surowce pozostały nietknięte i sprzedając dużą ich część zyskaliśmy 18000. Starczyło, aby uzbroić nowych żołnierzy. Jakież to dziwne. Jeszcze niedawno mogłem myśleć tylko o Enathrae, a teraz z zapałem wziąłem się za wojnę z piratami. Już dziś weszliśmy z Teodorem i całą armią na pokład statku. Płyniemy na wschód, oczyszczając z wrogów wszystkie wyspy. A jeśli Enathrae nas zdradziła, to potem osobiście się z nią policzę…


Miesiąc 3 Tydzień 4 Dzień 5

Właśnie wsiadaliśmy na pokład statku, kiedy nagle ukazał się okręt pod banderą Palaedry. Wysiadł z niego giermek z następującym pismem:

„Szanowny Inghamie!

Najmocniej Cię przepraszam za moje nierozważne posunięcia. Po prostu ujrzałam statek pod banderą Natury i – pomyślawszy, że to Theritos – postanowiłam natychmiast zebrać armię i pokonać go. Wydałam też 6000 sztuk złota, aby poprawić swoje umiejętności dowódcze, w pobliskim uniwersytecie. Postaram się jak najszybciej zwrócić Ci wszystkie pieniądze. Raz jeszcze przepraszam, że uczyniłam to wszystko, nie prosząc Cię o zgodę, ale nie chciałam tracić czasu. Postaram się naprawić swój błąd. Teraz płynę na północ, wzdłuż wybrzeża. Mam nadzieję, że Tobie wiedzie się dobrze.

Enathrae”


Miesiąc 3 Tydzień 4 Dzień 5

Głupiec, głupiec, po tysiąckroć głupiec!! Jak mogłem o cokolwiek podejrzewać Enathrae!? Wczoraj po przeczytaniu listu poczułem się bardzo źle. Nie spałem całą noc. Jak ona musiała się czuć, wiedząc, że oskarżam ją o kradzież! I na dodatek mnie przeprasza! Przez chwilę pomyślałem, że powinienem zostawić armię z Teddorem, a sam popłynąć na północ i błagać Enathrae o wybaczenie za moje ostre słowa. Ale to byłoby jeszcze większe głupstwo. Poza tym ona nie chciała, bym się mieszał w jej wojnę. Na razie więc będę kontynuować podróż, a w swoim czasie napiszę odpowiedź. Zapał do wojny gdzieś uleciał. Znów myślę tylko o niej. A zatem to jest miłość…


Miesiąc 4 Tydzień 1 Dzień 3

Wreszcie zdobyłem się na odwagę, by napisać list do Enathrae. Zajęliśmy miasto Argus i zbudowaliśmy fort. Mieliśmy chwilę wytchnienia. Przeprosiłem ją za zbyt ostre słowa i pytałem o sukcesy, pisząc o zajęciu Argus. Niewiele, ale na więcej nie mogłem się zdobyć. Czyżby ten jeden incydent sprawił, że będę bał się pisać do niej?


Miesiąc 4 Tydzień 1 Dzień 7

Przez ostatnie 4 dni czekałem tylko na list od niej. Wreszcie nadszedł.

„Drogi Inghamie!

Wiedz, że nie obwiniam Cię za Twoje ostre słowa. Powinnam Cię uprzedzić. Zdobyłam Mancebos, a teraz podążam na południowy- zachód w poszukiwaniu rodzinnego miasta Theritosa. To bardzo dobrze, że wkrótce uwolnisz nas wszystkich od piratów z Ingress. Nie ustawaj w walce z nimi. Może potem spotkamy się i razem wyruszymy przeciw ostatniemu z tutejszych władców.

Enathrae”

Czytałem ten list kilka razy, szczególnie zaś ostatnie zdanie. Było ono gwarancją, że się niebawem spotkamy…


Miesiąc 4 Tydzień 3 Dzień 4

Wiele czasu już minęło. Piratom pozostało tylko jedno miasto, w którego kierunku właśnie płyniemy. Nagle przyszedł do mnie list od Enathrae.

„Drogi Inghamie!

Spotkałam Theritosa i ścigałam go przez kilka dni. Wreszcie stoczyliśmy bitwę. Jego armia została rozbita, ale on uciekł i zabił moją siostrę. Na szczęście druidzi z Watersmeet – rodzinnego miasta Theritosa, które wcześniej zdobyłyśmy – mogą przywrócić Eleece do życia. Dowiedziałam się już wszystkiego. Niebawem wyruszę na ostatnie miasto, które znajduje się w rękach Theritosa – Alemdros. Jeśli ucieknie, będę go ścigać do samego końca. Mam nadzieję, że Tobie wiedzie się lepiej z piratami. Musisz ich pokonać, bo to oni są sprawcami wszelkiego zła w tych krainach.

Enathrae”

Stwierdziłem, że trzeba pokonać piratów jak najszybciej, a potem popłynąć na północ i ewentualnie wspomóc Enathrae. Albo przynajmniej po to, żeby znów ją ujrzeć.


Miesiąc 4 Tydzień 3 Dzień 7

Dotarła do mnie nieoczekiwana wiadomość. W Wierdwell – zdobytym przez nas mieście piratów – pojawił się Rion. Był on jednym z najpotężniejszych i najważniejszych kapłanów. Dlatego, po chwili namysłu, zdecydowałem się skorzystać z tej niecodziennej sytuacji i spotkać się z nim. Zszedłem z pokładu niedaleko Wierdwell, a Teddor wraz z armią wyruszył na ostatnią wyspę, zajmowaną przez piratów.


Miesiąc 4 Tydzień 4 Dzień 1

Rion powitał mnie z radością. Wiedział, że opanowałem niemal wszystkie tajniki Magii Życia. Dostrzegł jednak, podobnie jak wcześniej Teddor, smutek na mojej twarzy. I tak samo jak Teddor zapytał mnie o powód tego smutku. Spojrzałem na niego i wiedziałem, że muszę mu powiedzieć prawdę. Nie wiedziałem jednak jak i w końcu wypowiedziałem tylko jedno, ale znaczące słowo:
- Kobieta.
Rion zmarszczył brwi. Nie mógł być z tego zadowolony.
- Zapomnij o niej. – powiedział stanowczo. – Kobiety są dla rycerzy, a nie dla kapłanów!
- Nie mogę, mistrzu Rionie, Cały czas myślę tylko o niej. Nic więcej się dla mnie liczy. Zrobiłbym dla niej wszystko!
Sam zdziwiłem się temu wyznaniu, ale słowa same płynęły mi z ust. On zamyślił się, a potem odszedł bez słowa. Wiedziałem, że robi tak, kiedy musi podjąć trudną decyzję. A zatem musiałem czekać na jego wyrok…


Miesiąc 4 Tydzień 4 Dzień 2

Rion przyszedł do mnie wcześnie rano i oznajmił:
- Nie możesz kochać kobiety i być kapłanem. Według naszego prawa masz dwa wyjścia: albo przestaniesz ją kochać, albo będę musiał wykluczyć cię z grona kapłanów.
Zdałem sobie sprawę z powagi sytuacji. Nie mogę przestać jej kochać, ale nie mogę też przestać być kapłanem!
- Masz jednak inną możliwość, z której jednak nikt nigdy nie korzystał. – dodał po chwili.
- Jaką, mistrzu Rionie? – spytałem.
- Nasze prawo przewiduje tylko jedną, poza wykluczeniem, możliwość anulowania kapłańskich ślubów czystości. Nie musisz trwać w czystości, jeżeli sam oczyszczasz świat ze Zła. Możesz złożyć ślub aktywnej walki z siłami Zła. Wtedy twoja miłość nie będzie wykroczeniem przeciwko naszemu prawu. Konsekwencję są jednak poważne – do końca życia zostaniesz paladynem.
Poprosiłem Riona o chwilę namysłu. On odparł, że nie powinienem się śpieszyć, bo decyzja, którą podejmę będzie ostateczna i może zmienić całe moje życie. Czy warto porzucić spokojne życie kapłana dla kobiety? Czy Enathrae mnie kocha? Nie wiem nawet tego. Tymczasem dotarła do mnie smutna wieść o śmierci Teddora. Natychmiast wysłałem kogoś po ciało. Całą noc miałem na rozmyślania o swojej przyszłości.


Miesiąc 4 Tydzień 4 Dzień 3

Nieoczekiwanie dostałem list:

„Drogi Inghamie!

Wszystkie miasta Natury zostały zdobyte. Mój prześladowca – Theritos – został przeze mnie osobiście zabity. Przebywam teraz w mieście Alemdros, czekając na siostrę. Mam nadzieję, że pokonałeś już piratów. Nasz ostatni przeciwnik to nekromanta. Tak przynajmniej mówią okoliczni mieszkańcy. Nie wydaję już żadnych pieniędzy…
Ach, jakaż jestem szczęśliwa! Może wreszcie odnajdę spokój w moich rodzinnych stronach. Wiem, że ty też go szukasz. Niedługo wspólnie wyruszymy przeciwko ostatniemu z naszych wrogów i znajdziemy wreszcie to, czego zawsze pragnęliśmy.

Enathrae”

List ten nie rozwiał moich wątpliwości. Enathrae tak jak ja pragnęła spokoju, którego nigdy nie odnajdę, będąc paladynem. A zatem czy warto zrezygnować z długich dni pokoju, kiedy będzie można odpocząć po trudach tej wojny, otrzymując w zamian prawo do kochania Enathrae? Ją też musiałbym tego pozbawić. Może cena miłości jest zbyt wysoka…


Miesiąc 4 Tydzień 4 Dzień 4

Wczoraj jeszcze Rion kazał mi jechać ze sobą do Lenorelay. Dopiero dzisiaj, w trakcie podróży, powiedział, że widział jak czytałem list od Enathrae.
- Naprawdę musisz kochać tę kobietę. – powiedział. – Widziałem płomień, iskrzący się w twoich oczach. Czy jesteś w stanie zgasić go siłą?
Nie potrafiłem odpowiedzieć…


Miesiąc 4 Tydzień 4 Dzień 7

Byliśmy o dzień drogi od Lenorelay. Przez cały czas nie mogłem dokonać wyboru. Rion spostrzegł to i powiedział:
- Dobrze wiem, jaka jest twoja decyzja, Ingramie. Już dawno ją podjąłeś. Boisz się tylko do niej przyznać. Czyż nie powiedziałeś mi: „Zrobię dla niej wszystko!”?
Rion miał rację. Nie bez powodu jest jednym z najważniejszych kapłanów. Rzeczywiście zrobiłbym wszystko dla Enathrae. A poza tym, czym byłby dla mnie świat bez niej?
- Miałeś rację, mistrzu Rionie. – odparłem. – Dokonałem wyboru. Zostanę paladynem.
Rion uśmiechnął się lekko, najwyraźniej zadowolony, że podjąłem właściwą decyzję.


Miesiąc 5 Tydzień 1 Dzień 1

Dzisiaj, dokładnie 5 miesięcy po moim przybyciu do tej krainy, zostałem paladynem. Najpierw weszliśmy z Rionem do Świętej Katedry. Odebrał mi Kaptur Wiedzy, Laskę Maga i zwoje z zaklęciami. Następnie weszliśmy do Zakonu Paladynów, gdzie złożyłem ślub aktywnej walki z siłami Zła. Potem Rion wręczył mi długi miecz. Założyłem też hełm i poznałem podstawy walki. Z okazji moich ślubów kazałem wybudować zamek. Sprzedałem też wszystkie zapasy, aby stworzyć silną armię.
- Teraz jedziemy do Skymirth. – powiedział Rion. – W pobliskiej akademii poznasz dokładniej podstawy walki i wtedy ostatecznie staniesz się paladynem.
A zatem przez najbliższe dni nie będę miał czasu, żeby napisać do Enathrae. Mam nadzieję, że nie martwi się o mnie…


Miesiąc 5 Tydzień 1 Dzień 5

Czyżby wszystko było przeciw mnie? Pojechaliśmy z Rionem do uniwersytetu, ale na drodze stał silny oddział, a sam Rion gdzieś zniknął. Postanowiłem ściągnąć armię ze Skymirth. Czy to zwykli bandyci, czy może sprawdzian moich umiejętności?


Miesiąc 5 Tydzień 1 Dzień 6

Choć przeciwnik uciekł, zdecydowałem się go dogonić. Pokonałem go bez strat, a następnie odesłałem armię do Skymirth, aby samotnie wejść do uniwersytetu. Wtedy pojawił się Rion.
- Dobrze się spisałeś, Ingramie. – powiedział. – To była ostatnia próba. Siły Zła są potężne, często potężniejsze od ciebie. Ale paladyn nie może się poddać i staje do walki nawet z silniejszym wrogiem. Jednak paladyn nie jest też głupcem i nie rzuca się sam na silniejszego przeciwnika. Dowiodłeś, że zasługujesz na miano paladyna. Wejdźmy więc do środka.
Wreszcie ostatecznie przestałem być kapłanem i przystąpiłem do Zakonu Paladynów.


Miesiąc 5 Tydzień 2 Dzień 1

Zatrzymaliśmy się w Skymirth. Piękne miasto! Tu mieszkała Enathrae.
- Dokonałeś słusznego wyboru. – powiedział Rion żegnając się. – Nigdy jeszcze nie widziałem by jakikolwiek mężczyzna tak mocno kochał kobietę. Może się kiedyś spotkamy… A zatem powodzenia, paladynie Inghamie.
Rion odjechał do Lenorelay, a ja wyruszyłem do Alemdros. Do Enathrae…


Miesiąc 5 Tydzień 2 Dzień 5

Wreszcie znalazłem się w Alemdros, ale Enathrae tutaj nie było. Powiedziano mi, że wyruszyła wraz z siostrą na północ, aby walczyć z resztkami wojsk wiernych Theritosowi. Podobno zostały one niedawno pokonane. A zatem Enathrae wraca tutaj, zapewne z zamiarem czekania na mnie. Natychmiast wyruszyłem w drogę. Już z daleka zobaczyłem dość silny oddział Natury, kierujący się na południe. Porzuciłem armię i podjechałem bliżej, aby sprawdzić, co to za armia. Nagle dwóch zbrojnych jeźdźców przecięło mi drogę.
- Kim jesteś i czego tu szukasz? – spytał jeden z nich.
Jak mogłem jej nie rozpoznać od razu? Na usta cisnęło mi się tylko jedno słowo, które wykrzyknąłem z cała mocą:
- Enathrae!
Zdjęła hełm. Uczyniłem to samo, żeby się jej lepiej przyjrzeć. Brudne, chociaż wciąż piękne, włosy opadły na jej strudzoną twarz.
- Inghamie! – wykrzyknęła i natychmiast zeskoczyła z konia. Uczyniłem to samo.
Podbiegła do mnie i rzuciła mi się na szyję. Czułem jej niespokojny oddech. Znów byliśmy razem…


Miesiąc 5 Tydzień 2 Dzień 5

Noc spędziliśmy w obozie Enathrae. Poznałem jej siostrę Eleece. Równie niemal piękna, chociaż starsza. Enathrae dała mi płaszcz, tarczę i łuk. Chociaż długo rozmawialiśmy, to nie powiedziałem jej o decyzji, którą podjąłem. Jeszcze tego samego dnia dotarliśmy do Alemdros. Wtedy dotarła do nas wiadomość o tym, że Teddor – który napisał mi niedawno, że został wskrzeszony i zebrał silną armię do ostatecznej rozprawy z piratami – został przez tych piratów pojmany. Enathrae zdziwiła się.
- Więc co ty tutaj robisz? – powiedziała. – Miałeś przecież pokonać piratów. Poczekałabym.
Mógłbym nawet powiedzieć, że była na mnie trochę zła.
- Przybyłem tutaj, bo chciałem, żebyśmy pokonali ich razem. – odparłem.
- A zatem ruszajmy natychmiast.


Miesiąc 5 Tydzień 3 Dzień 3

Przybyliśmy do Bulawas i natychmiast wsiedliśmy na statek. Enathrae stanęła na czele mojej armii. Zna się na dowodzeniu o wiele lepiej niż ja. Teraz, gdy jesteśmy razem, powrócił nagle mój zapał do walki z piratami. Myślę, że za tydzień Legrad będzie nasze.


Miesiąc 5 Tydzień 4 Dzień 1

Wylądowaliśmy na wyspie, która jest chyba największa w całym archipelagu Ingress. Widziałem jak wielką radość sprawia Enathrae dowodzenie wojskiem, które ostatecznie zniszczy piratów, którzy pół roku temu ją porwali. Gdybym ją wtedy znał, nie doszłoby do tego.


Miesiąc 5 Tydzień 4 Dzień 3

Zdobyliśmy Legrad. Bitwa nie była trudna. Jednak pod koniec walki zdecydowałem się zaatakować oddział piratów, aby postąpić zgodnie ze złożonym ślubem.
- Czemu się niepotrzebnie narażasz? – spytała potem Enathrae. – Przecież jesteś kapłanem, a nie wojownikiem.
Chciałem jej powiedzieć. Musiałem jej powiedzieć, ale coś mnie powstrzymywało. Nie mogłem tego zrobić. W każdym razie nie teraz.


Miesiąc 6 Tydzień 1 Dzień 5

Stoczyliśmy ostatnią walkę z piratami. Tym razem było trudniej. Znów rzuciłem się w wir walki, ale piraci prawie mnie zabili. Na szczęście Enathrae była przy mnie i dbała o to, by tak się nie stało. Chciałem jej pomóc w walce, ale na niewiele się to zdało. Chociaż jestem już paladynem, to moja umiejętność walki pozostawia wiele do życzenia. Po bitwie znów była zdziwiona, a ja nadal nie potrafiłem powiedzieć jej prawdy. Może dlatego, że wciąż nie byłem pewny czy mnie kocha…


Miesiąc 6 Tydzień 3 Dzień 2

Obudziłem się i ujrzałem przed sobą zatroskaną twarz Enathrae. Nie mogłem nic sobie przypomnieć. W głowie panowała pustka. Nagle stanął mi przed oczami pewien obraz. Walka na statku i szczęki zaciskające się tuż nad moją głową. Tak, teraz pamiętam… Walczyliśmy z potworami morskimi. Jeden z nich mnie pożarł. Nie było to zbyt przyjemne. Teraz ktoś mnie wskrzesił. Enathrae opowiedziała mi jak przebiegała walka. Znów rzuciłem się niepotrzebnie do ataku. Na szczęście Enathrae uratowała nas przed klęską. Od bitwy minęły zaledwie 3 dni. Byliśmy w Legrad. To tutaj przywrócono mnie do życia. Wciąż jednak nie czułem się dobrze.
- Enathrae, dość już mam morza i tych pirackich wysp. Chciałbym odpocząć. – powiedziałem.
- Oczywiście, Inghamie. – odparła. – Natychmiast wyruszymy do Lenorelay.
- Nie, pojedźmy do Skymirth…
Enathrae z radością przyjęła propozycję powrotu do rodzinnych stron. Teraz już nikt jej tam nie zagrażał.


Miesiąc 6 Tydzień 4 Dzień 1

Dotarliśmy do Skymirth i od razu poczułem się lepiej. Niemal 7 miesięcy minęło od mojego przybycia tutaj. Nie spodziewałem się, że tak wiele w moim życiu się zmieni. Już ponad miesiąc byłem paladynem. Armia z Lenorelay przybędzie za 4 dni. Wyjechaliśmy zatem z Enathrae na konną przejażdżkę. Bez ciężkich zbroi, żeby nie przeciążać koni. I tak oto mogłem poznać okolice, w których wychowała się Enathrae.


Miesiąc 6 Tydzień 4 Dzień 3

Zatrzymaliśmy się nad brzegiem zatoki. Na jej zachodnim i północnym brzegu widać było majestatyczne góry. Niedaleko nas był mały lasek. Enathrae utkwiła wzrok w zatoce.
- Tutaj wyrzuciło mnie morze, gdy zatonął statek piratów. – powiedziała.
Stanąłem obok niej.
- To było coś niezwykłego. – mówiła dalej. – Jakby Natura dała mi jeszcze jedną szansę. Szansę, której nie wykorzystałam… Chciałam uwolnić się od świata arystokracji, ale mimo to wróciłam do Skymirth. I zostałam za to ukarana… A teraz ty dałeś mi kolejną szansę i nie wiem już co mam robić! Chciałabym porzucić spokojne życie arystokratki i móc podróżować z Tobą, ale…
Nie mogła już dalej mówić. Spojrzała na mnie i po raz pierwszy ujrzałem w jej oczach łzy. Zrozumiałem wszystko. Powiał lekki wiatr, rozwiewając jej włosy.
- Wiem, Enathrae. – odparłem. – Wiem, co czujesz. Bo cóż jest warte spokojne, ale samotne życie? Wiem to doskonale. I wiem, że kiedyś wiedliśmy spokojne życie, a teraz musimy sobie ten spokój wywalczyć. I może nigdy tej walki nie wygramy, ale jedna rzecz jest najważniejsza – nie można walczyć samotnie!
Łzy zaczęły spływać po jej policzkach. I nagle wykrzyknęła słowa, które od dawna już tłumiła w sobie:

- Inghamie, wiem o tym! Wiem już od dawna! Tak bardzo chciałabym móc kochać Cię!!
W jej głosie słychać było rozpacz. Przytuliłem ją, a ona objęła moją szyję i zaczęła płakać. Ja jednak szepnąłem jej do ucha:
- Nie płacz, Enathrae. Możesz mnie kochać. Ja też Cię kocham i za tą miłość zapłaciłem wysoką cenę.
Przestała płakać i spojrzała mi się prosto w oczy.
- Jaką cenę? – spytała.
- Złożyłem ślub aktywnej walki ze Złem i zostałem paladynem. To dlatego próbowałem walczyć. Chciałem Ci powiedzieć, ale bałem się Twojej reakcji. Bałem się, że mnie nie kochasz…
- Jakże mogłeś tak przypuszczać? Naprawdę aż tak mnie kochasz?
- Tak.
Nie trzeba było więcej słów. Zbliżyła się do mnie jeszcze bardziej. Czułem jej bliskość, jej ciepło, jej oddech i patrzyłem prosto w jej wilgotne jeszcze oczy, w których widziałem dokładnie, co w tej chwili myśli. Ona z pewnością czuła to samo. Pocałowałem ją. A może to ona pocałowała mnie? To bez znaczenia. Bez znaczenia było też to ile to trwało. Może kilka chwil, a może całą wieczność? Dla nas to było bez znaczenia. Za taką miłość warto zapłacić każdą cenę.


Miesiąc 6 Tydzień 4 Dzień 4

Wróciliśmy do Skymirth wieczorem. Przez resztę wczorajszego i dzisiejszego dnia błąkaliśmy się bez celu po wybrzeżu. Chociaż praktycznie nic nie robiliśmy, to wielką radość sprawiało nam samo przebywanie ze sobą. Jednak dzisiaj Enathrae powiedziała, że musimy już wracać do Skymirth. Gdy przyjechaliśmy, poczułem jakbym obudził się z pięknego snu. Od razu dowiedziałem się, że jutro przybywa armia z Lenorelay, a my musimy wyruszyć przeciwko armii nekromantów, która może być bardzo silna. Przypomniałem sobie o swoich ślubach palladnyńskich. To wszystko zmąciło moje szczęście. Powiedziałem to Enathrae.
- Przecież nie pojedziesz tam sam. – odparła. – Będziemy walczyć razem. Gdziekolwiek pojedziesz, z kimkolwiek będziesz walczyć, ja zawsze będę z Tobą. Do samego końca. To jest nasze największe szczęście.


Miesiąc 6 Tydzień 4 Dzień 5

Wsiedliśmy na pokład statku. Czy kiedykolwiek jeszcze wrócimy do Skymirth? Myślałem o tym, co wczoraj mówiła Enathrae. Zapłaciłem wysoką cenę za naszą miłość, ale przynajmniej zawsze będziemy razem. Chociaż, z drugiej strony, będzie musiała dzielić ze mną wszystkie trudy. Jeśli wtrącą mnie do lochu, to ją także. Nie wiem jak zniósłbym myśl, że ktoś może wyrządzić krzywdę Enathrae. A może to się stać już wkrótce…


Miesiąc 7 Tydzień 1 Dzień 1

Wszystkie moje obawy minęły. Stoczyliśmy ciężką bitwę o wioskę Coriton. Siły nieumarłych były silne i bardzo liczne, ale rozbiliśmy je, nie ponosząc większych strat. Zawdzięczamy to niezwykłemu talentowi Enathrae, która znakomicie dowodzi armią na polu bitwy. Teraz już wiem, że razem z nią jestem w stanie pokonać nawet silniejszych wrogów. Miała rację. Naszym największym szczęściem jest to, że już zawsze będziemy razem.


Miesiąc 7 Tydzień 2 Dzień 1

Błąkaliśmy się z Enathrae po tych bagnistych ziemiach już od kilku dni. Wreszcie ujrzeliśmy ze szczytu wysokiego drzewa drogę do Thasos – ostatniego miasta sił Śmierci. Tymczasem otrzymałem wiadomość, że Teddor i Eleece ścigają oddział nieumarłych. Być może w ciągu najbliższych dni to wszystko wreszcie się skończy…


Miesiąc 7 Tydzień 2 Dzień 2

Zajęliśmy miasto Thasos. W ostatniej fazie bitwy ruszyłem osobiście do ataku wraz z Enathrae. Zwyciężyliśmy i teraz czekamy tylko na wieści od Teddora i Eleece. Za 2 dni przybędą tu spóźnione posiłki, wysłane przez piratów. Być może niedawno nieumarli zawarli jakiś układ z piratami? Nawet jeśli to prawda, to i tak w niczym im to już nie pomoże.


Miesiąc 7 Tydzień 2 Dzień 3

Thasos to okropne miejsce. Dlatego ucieszyłem się, gdy mogliśmy z Enathrae wyruszyć w pogoń za niewielkim oddziałem nieumarłych. Usłyszeliśmy też o zwycięstwie Eleece i Teddora. Jednak pojawił się kolejny oddział Śmierci, na pirackim statku, w pobliżu Wysp Ingress. We wszystkich miastach archipelagu rozkazałem stworzyć silne garnizony. A zatem naprawdę nieumarli zawarli układ z piratami. Będziemy musieli poczekać ze świętowaniem zwycięstwa.


Miesiąc 7 Tydzień 2 Dzień 5

Posiłki, przysłane przez piratów do Thasos zostały rozbite osobiście przeze mnie i Enathrae. Wojska, które przybyły w okolice Wysp Ingress odpłynęły na wschód. Resztki sił nieumarłych uciekły daleko na północ. Wreszcie nastał koniec krwawej wojny, a ja i Enathrae możemy się wreszcie nacieszyć sobą. Ale na jak długo?