Księżniczka
Za górami, za lasami,itd. żyła sobie piękna księżniczka. Królestwo jej ojca było bogate, lecz małe i nic się tam nie działo. Księżniczka postanowiła więc wyjechać. Na nowe miejsce zamieszkania wybrała sobie odległą krainę. Nie była to kraina jak każda inna, gdyż nie było tam króla, a władca zmieniał się co kilka lat. Księżniczki jednak nie interesował ustrój tego państwa. Chciała tam tylko zamieszkać. Jej ojciec zapłacił miejscowym robotnikom i podesłał im swojego architekta aby zbudowali zamek. Robota szła opornie, ponieważ robotnicy byli dość leniwi. W końcu jednak zamek stanął. Księżniczka wyposażona przez ojca w dużą ilość gotówki w złocie zamieszkała w zamku, zatrudniła wielu służących, kupiła wiele strojów i kazała zasadzić sobie olbrzymi ogród przed oknami. Złota szybko zaczęło brakować, lecz kochany tatuś przysyłał jej coraz to nowe transporty tego kruszcu.[p]Księżniczka żyłaby długo i szczęśliwie, gdyby pewnego dnia nie zapukał do jej drzwi smutny jegomość. Powiedział, że jest komornikiem, i że ona musi zapłcić państwu pewną ilość złota jako tak zwany "podatek od nieruchawości". Księżniczka nie bardzo wiedziała o co chodzi, ale gdy usłyszała sumę, zrobiło jej się słabo. Ubłagała komornika, żeby wrócił za miesiąc, gdyż do tego czasu powinien dojść kolejny transport złota od jej ojca. Nie mogła wiedzieć biedaczka, że granice zostały zamknięte z powodu demona opętującego krowy. Zwał się on ponoć Bse. Dość dziwne imię jak na demona.[p]Stało się więc tak, że po miesiącu księżniczka nadal była bez grosza. Komornik urządził więc licytację. Sprzedano na niej zamek, meble, stroje i wszystko inne co się w nim znalazło. Złota jednak wciąż nie starczało na ów "nieruchawy podatek". Na szczęscie komornik nie zgodził się na licytację samej księżniczki, tylko nakazał zamknąć ją w wieży.[p]Księżniczka żyłaby długo i nieszczęśliwie w wieży strzeżona przez dziesięciu ludzi, gdyby nie pewien dzielny rycerz. Rycerz ów zwał się Eryk Cherlawy. Podobno na pytanie skąd wziął się jego przydomek, odpowiedział, że wcześniej nazywał się Chuderlawy, ale dla wielu osób było to za trudne słowo, więc je trochę skrócił. Rycerz ten usłyszał o uwięzionej księżniczce i postanowił ją uratować. Był jednak zbyt mądry żeby w pojedynkę atakować dziesięciu strażników. Postanowił użyć podstępu. Najpierw jednak musiał zdobyć trochę złota. Wziął więc swoją nieco przerdzewiałą zbroję i zaniósł do handlarza, którego szyld głosił "Skup złomu". Handlarz chętnie przyjął zbroję, gdyż ostatnio miał sporo nieprzyjemności za to, że przyjął dzwon, który jak się okazało skradziono z pobliskiej świątynii. Za uzyskane pieniądze Eryk zakupił kilkanaście butelek napoju usypiającego zwanego potocznie gorzałką. Napój miał być skuteczny tylko w dużych ilościach, lecz jego niewątpliwą zaletą było to, że do picia nie trzeba było zmuszać, gdyż większość ludzi bez żadnej zachęty spożywało go w dużej ilości. Eryk dał butelki (oraz kilka sztuk złota) chłopu dostarczającemu jedzenie strażnikom. Z wieży najpierw słyszał wyraźnie ożywione rozmowy, a następnie chóralny śpiew przypominający wycie potępionych. Następnie zapadła cisza. Rycerz odczekał chwilę a potem wszedł do wieży. Wszyscy strażnicy, jak również ów chłop, leżeli na podłodze. Ślady na podłodze świadczyły o wystąpieniu kolejnego, obok śpiewu, efektu ubocznego środka: zwrotu treści żołądkowej. Rycerz wyminął leżących i wspiął się po schodach na szczyt wieży. Na solidnych drzwiach, niewątpliwie prowadzących do celi księżniczki, wisiała mocno przykurzona tabliczka z napisem "Zamek w naprawie". Eryk pchnął drzwi i wszedł do środka. Po chwili oboje z księżniczką wyszli z wieży, wymijając wciąż leżących strażników.[p]Księżniczka i rycerz żyliby długo i szczęśliwie, gdyby rycerza nie potrąciła kareta, którą kierował syn obecnego władcy tej krainy. Eryka może dałoby się uratować, lecz wezwany na miejsce wypadku znachor przybył po półtorej godziny w stanie wskazującym na użycie środka nasennego w dużych ilościach. Nie był w stanie nawet stwierdzić, że ranny umarł, gdyż natychmiast po przybyciu przewrócił się obok niego. Syn władcy tej krainy uniknął kary za powożenie z niedozwoloną prędkością i spowodowanie wypadku śmiertelnego, gdyż znachorzy stwierdzili, iż opętany jest przez demona zwanego "Pomroczność jasna". Dziwne imię jak dla demona.[p]Księżniczka wróciła do królestwa ojca i żyłaby długo i szczęśliwe, gdyby chłopi się nie zbuntowali. Oni jednak się zbuntowali, gdyż chcieli sami wybierać sobie władcę. Oskarżyli króla o tyranię, a księżniczkę o posiadanie zbyt dużej ilości par butów. Oboje zamordowali.