Gorące DysputyTropiciele rzeczywistości - polityka i społeczeństwo - "Kącik przemyśleń..." |
---|
Hexe13.04.2004Post ID: 15517 |
Witam, Jeśli chodzi o sens wiary w Boga... Ostatnio czytałam ciekawą teorię. Dość starą, bo z baroku, ale nadal bardzo aktualną. Autorstwa Blaise'a Pascala. Może ktoś kojarzy. A jak nie, to przypomnę :). A ja? Wierzę, bo bez tego cały sens istnienia zostałby stracony. Pozostałoby tyle nierozwiązanych zagadek i pytań... Kiedyś na religii rozmawialiśmy z księdzem właśnie na temat innych wiar. Czy nie - chrześcijanie zostają potępieni z góry tylko dlatego, że zostali wychowani w innej wierze? Takiej dobrej, wychwalającej dobrej uczynki, a pietnującej złe, tyle, że Bóg inaczej został nazwany? Pozdrawiam, |
Guinea13.04.2004Post ID: 15518 |
Tyle debat, a ani słowa o buddyźmie i tym podobnych... no cóż, a co powiecie o dążeniu do szczęścia przez doskonalenie własnego umysłu? Nie poprzez wiarę w Boga (Jezusa, Allaha, Zeusa, Ozyrysa czy choćby Wielkiego Manitou) ale poprzez wiarę w siebie samego? Nie mam tu bynajmniej na myśli ubóstwienie siebie samego :) ale uwierzenie w to, że można coś zmienić mocą własnego umysłu... Autosugestia i te sprawy, nie zamierzam poruszać tu wątpliwych kwestii zjawisk paranormalnych ;). |
Faramir13.04.2004Post ID: 15519 |
<DYSKUSJA mode ON> <dygresja>
Sądzę, że tę część dyskusji można by wyciąć i przenieść do Politykierów. Tak samo jak dyskusja, która powinna wyniknąć z tego stwieerdzenia Moandora:
Gdyż ja się z tym zwyczajnie nie zgadzam i chciałbym się pokłócić, czy ta wolność jest rzeczywiście za duża, czy nie. Ale w Politykierach, bo miejsce jest to odpowiedniejsze. </dygresja>
Wydaje mi się to oczywiste, że Bóg - będącym w chrześcijańskim wierzeniu sprawiedliwym, ba!, najsprawiedliwszym - nie potępi i nie skaże kogoś na wieczne cierpienia (piekło) za to, że żył w nieświadomości. Jednakże równocześnie uważam, że jeśli ktoś wiedzie życie poprawne, jak najbardziej moralne i "dobre" (dobro to pojęcie względne, dlatego w nawiasie) WEDLE ZASAD SWEJ SPOŁECZNOŚCI, to też zasługuje na nagrodę w niebie. Nawet jeśli palił wioski, gwałcił, czy plądorwał to powinien otrzymac po śmierci nagrodę za dobre życie, ponieważ nie łamał zasad przyjętych w swej społeczności, a jedynie te, o których nie miał pojęcia, które panowały gdzie indziej. Uważam, że łaska boska nie działa tak jak kodeks prawny - nieznajomość prawa nie usprawiedliwia w oczach sędziego, ale Boga - tak.
Piękny byłby to przykład na miłość Boga do nas i naprawdę pokazujący i wiele mówiący o tym, jak wielką miłością Bóg nas obdarza. A do tego, jaka miła niespodzianka byłaby to po śmierci ;)
Miło mi, że - przynajmniej w Twoich oczach - jestem protoplastą takiej teorii :). Powstaje pierwszy kult, który ustala co jest dobre (choćby pomaganie słabszym, zresztą, tutaj można dac cokolwiek, nie jest to akurat ważne), a co złe (choćby zabijanie). Kult ten nie musi być wcale przepotężny, ważne żeby był pierwszym, albo jednym z pierwszych i żeby dość szybko się przyjmował wśród ludu... Wtedy, kiedy u innych ludów także zaczyna się kształtować religia (to chyba oczywiste, że u wszystkich ludów powtawanie religii/kultów jest nieuniknione) muszę one, choćby i podświadomie!, czerpać coś z tego kultu, który był przed nimi, a o którym coś wiedzą! Dlaczego? Ponieważ znając coś, a chcąc stworzyć tego własną wersję, zawsze opieramy się na tych samych schematach, podążamy tą samą drogą i nawet jeśli nie chcemy, to i tak wykorzystany coś, co jest już wykorzystane w tym, co było przed nami. Bliższy naszej społeczności przykład? Spróbujcie napisać książkę fantasy, w której nie będzie NICZEGO wspólnego z dziełami Tolkiena. Nie da się! Tolkien określił pewne ramy tego gatunku i nie można po prostu pisać książek fantasy, które choć troche nie odnosiłyby się do jego Twórczości. Sądzę, że podobnie mogło być z kształtowaniem religii.
Hmmm... czasami warto poszukać w Historii odpowiedzi na dzisiejsze pytania. I tak mi się wydaje, że Historia może nam wiele odpowiedzi w tej chwili udzielić. Zafascynowanie i późniejsze odejście od Boga można zaobserowować, analizując po kolei epoki historyczne, począwszy od antyku (starożytności) kiedy to ludzie bardziej interesowali się swym ciałem i umysłem, kiedy kwitła filozofia. Później nadchodzi ciemne średniowiecze, gdzie wszystko oddawało się w ręce Boga. Następnie jest renesans, w którym widać wielką analogię do antyku, a później barok - i znów powrót do Boga. Oświecenie - wiara w umysł. Romantyzm - w Boga. Pozytywizm - znów umys. Młoda Polska - i znów Bóg. XX-lecie międzywojenne to kolejna zwycięstwo umysłu, a okres wojenny to pokładanie swego losu w rękach Boga. A teraz, współczesność, w której, jak wynika z tego prostego rachunku, znów hołubimy umysłowi. Wydaje mi się, że wszystko to można tłumaczyć także sytuacją polityczną. Jeśli jest okres spokojny, bez wojen, beztroski, to rodzą się wątpliwości, człowiek zaczyna być bardziej otwarty na świat i zaczyna wątpić. I odchodzić od Boga. A jeśli czas jest niespokojny, człowiek żyje w ciągłym strachu przed wojną, albo żyje podczas toczenia wojny, to oczywiste wydaje mi się, że stara się oddawać swój los w ręce Boga. Tam gdzie ludzi ratuje przypadek, ludzie widzą boskie interwencje. I chcą widzieć, bo to oznacza, że istnieje jakaś siła, która może ich ochronić. I ludzie znów zwracają się do Boga.
Ba, posuńmy się jeszcze dalej! Czy myśleć nie mogłyby kamienie? Straszliwie spodobało mi się to zagadnienie po przeczytaniu książki U. Eco "Wyspa Dnia Poprzedniego", w której jeden rozdział Autor poświęca rozmyślaniom, czy... kamienie potrafią myśleć. Momencik, przeczytam raz jeszcze tę teorię i postaram się Wam jej skróconą wersję przedstawić. Spróbuję w ten sposób, na moim przykładzie. Kiedy mówię "ja", jako "Jędrzej Napiecek", to mam na myśli sumę wszystkich wspomnień, które we mnie pozostały wraz z myślami, które są teraz i wszystkim co po prostu czuję w tej chwili. Czym jednak jest to co czuje w tej chwili? To ogół relacji pomiędzy cząsteczkami (atomami), które ułożyły się w takim porządku, że powstało me ciało (ze wszystkimi atrybutami z mózgiem na czele). Wychodzi z tego na to, że jestem zaledwie relacją pomiędzy cząsteczkami! A jeśli uznać, że owe cząteczki dają się podzielić na jeszcze bardziej nikłe cząsteczki (bo przecież muszą też być zdubowane z jakichś relacji) to należy uznać, że te cząteczki, które składają się na nasze ciało, też mają w pewnym stopniu poczucie swej świadomości. I tak samo cząsteczki, z których tamte cząsteczki są zbudowane, aż w nieskończoność! Oczywiście nie myślą w taki sposób, jak my, gdyż relację w ludzkim ciele są bardzo złożone, trochę mniej złożone u zwierząt (odczuwają głód, ale wyrzutów sumienia - już nie!) tak jak roślina zapewne czuje że rośnie. Każda recz myśli, ale wedle swego skomplikowania. Jak w takim razie myśli kamień? Po kamiennemu. Myśli zapewne samego siebie, bo to jedyne co zna, nie posiadając żadnych zmysłów. Myśli jedynie: "kamień, kamień, kamień", bo to jedyne co zna. Ale chwileczkę! Czy na pewno nie posiada taki kamień żadnych zmysłów? Otóż jest oczywiste, że nie widzi (i nie wie o tym!), nie słyszy (i nie wie o tym!), nie posiada smaku (i nie wie o tym!), węchu (i nie wie o tym!) ale za to czuje. W jaki sposób? Trzeba przyjąć, co wiemy z fizyki, że kamień wcale nie jest nieruchomy wewnątrz siebie, a atomy z których jest zbudowany są w ciągłym ruchu. Jak wiadomo atomy poruszają się szybciej, gdy temperatura jest wyższa. Dlatego taki kamień odczuwałby zmiany w poruszaniu atomów,z których jest zbudowany, jeśli na jeden z jego boków pada światło słoneczne. Czuje, że w jednej swej części, tej nagrzanej, atomy poruszają się szybciej, a w tej drugiej, chłodniejszej, wolniej. Nie wie on jednak skąd ta energia pochodzi, więc - zapewne - przyjmuje ją za coś oczywistego, za coś, co leży w jego naturze. A jeśli kamień osunąłby się z jakiegoś zbocza, mógłby odczuwać, że części, które do tej pory nie poruszały się, teraz się poruszają. Kamień mógłby czuć i odróżniać obecne swe położenie, od tego, w którym był przedtem. Tym samym kamień znałby pojęcie "zmiany"! Ale, ale! Aby to było możliwe, kamień musiałby mieć coś w rodzaju pamięci, inaczej czułby tylko teraźniejszość i nie zaobserwowałby różnicy pomiędzy stanem przed i po osunięciu. Czułby po prostu teraz i uważam, że jest niezmienny. Ale dlaczego by nie miał mieć pamięci? Pamięć to domena tzw. "duszy", kilku relacji pomiędzy cząsteczkami. Dlaczego kamień nie ma tego posiadać? Pamięć to także rozróżniać "przedtem" i "potem". Jednak może i my nie sami nie mielibyśmy poczucia czasu, gdyby było ono czymś, czego należy się uczyć. Jednak nie, czas jest nie wynikiem ruchu, a jego warunkiem. Bez upłynięcia czasu nie wykonalibyśmy najmniejszego ruchu. Skoro więc cząstki kamienia są w ruchu, to kamień musi odczuwać coś na kształt upływu czasu, jest pewien określony rytm, w którym cząteczki kamienia poruszają się. Kamień jakoś musi to odczuwać. A jeśli potrafi rozróżniać miejsce w swym położeniu gdzie kiedyś było cieplej (szybsze poruszanie sie atomów), a teraz jest chłodniej (wolniejsze poruszanie sie atomów) to musi rozróżniać "tu" i "tam"! A co jeśli kamień użyje się do budowy muru? Czuje on na sobie ucisk innych kamieni. Nie wie jednak, czym sa owe ciała, gdyż nie zna i nie potrafi poznać niczego innego poza sobą samym. Czuje jednak energię, coś innego, obecność jakiejś rzeczy, poza nim. Czy nie jest to moment, w którym kamień zdaje sobie sprawę z istnienia Świata? A utożsamiłby tę mocniejszą od niego siłę z Bogiem? W dniu jednak, gdy mur runie, kamień odczuje "Wolność". I człowiek, i kamień, który jest w pewnym sensie uwięziony mogą pragnąć, by to się skończyło. Kamień może pragnąć, aby powróciło to, co było kiedyś. Z ta tylko różnicą, że kamień nie może samemu "czynić" a jedynie "chcieć". Człowiek za to może swe zamiary spróbować jakoś urzeczywistnić. Jednak to już kamienia nie obchodzi i wcale nie jest zazdrosny, gdyż nie ma pojęcia, że coś takiego jak "czyn" istnieje. (Teorię powyższą, którą starałem się jak najlepiej przekazać, wymyślił Umberto Eco, jest ona opisana w książce "Wyspa Dnia Poprzedniego", roz. 37 pt.: "Paradokslane Rozważania o tym, jak myślą kamienie", str. 414-424)
Dokładnie ! Tak sobie myślę i uważam, że nie ma "tam do góry" żadnego oficjalnie spisanego prawa, które odnosi się do wszystkich. Myślę, że każdy przypadek będzie roztrząsany osobno, biorąc pod uwagę wszystkie czynniki. </DYSKUSJA mode OFF> |
Damiaen13.04.2004Post ID: 15520 |
I wiesz co... nie jesteś sam w tej wierze :)))[/quote:0cea3aa4e7] OK, koniec tych poważnych tematów. Przejdźmy do czegoś lżejszego... :)
Trochę to przypomina grę w ruletkę. Czerwone wygrywa, czarne przegrywa? Lecz cały czas musimy pamietać, iż żetony do gry dostaliśmy przy wejściu do kasyna w prezencie od właścicela...
Tu się z tobą Faramirze po raz pierwszy nie zgodzę. Wszak po to Bóg (należy pamiętać, iż ciągle używamy wyrazu Bóg w odniesieniu ogólnym) dał nam rozum byśmy za jego pomocą odrózniali dobro od zła, ziarna od plewów, jak to trafnie ujmuję Bilbia. Napisałeś, iż uważasz się za Katolika (podobnie jak i ja), tak więc czy gdyby nagle Papież ogłosił, iż by uzyskać zbawienie należy zabijać, gwałcić, mordować, postępował byś tak, czy może przy pomocy rozumu sam wybrałbyś swą drogę do zbawienia?
Bardzo ciekawe spojrzenie na ową kwestię, ale jak stwierdza (zresztą jak najbardziej słusznie) Faramir, to zbyt miłosierne nawet jak na Boga :). Niestety jestem już straszliwie zmęczony, więc do pozostałych rzeczy które zapisał (dość obszernie zresztą) Faramir postaram się odnieść jutro... |
Farmerus14.04.2004Post ID: 15521 |
A ja uważam, że to bzdura! Jeśli jest bóg, który zbawia za samą tylko wiar w siebie, to ja do takiego boga przyjaźnie się odnosił nie będę. Dobrze
Gdyż (niestety) "złym" ludziom zyje się lepiej - nakradną, a potem mają z cego żyć. I ja tak to właśnie widzę. Ale nie pogodzę się z tym, że istnieją bogowie nagradzający za samą wiarę, za same tylko modlitwy... Przykład – przerysowany jak diabli, ale obrazujący to, co ja widzę swymi farmowymi oczyma. Rozaważcie 5ciu chłopców Narodził się Antek. Narodził się Bartek. Narodził się Czarek. Narodził się Darek. Narodził się Edek. który z nich zasłużył na "niebo"? MINĘŁO KILKA LAT Antek dorósł. Bartek dorósł. Czarek dorósł. Darek dorósł. Edek dorósł. który z nich zasłużył na "niebo"? MINĘŁO KILKA LAT Antek Bartek Czarek Darek Edek który z nich zasłużył na "niebo"? Myślę, że większość z Was widzi to tak, jak ja i odpowiedziało podobnie do mnie. Wg mnie bowiem, nie wiara jest godna nagrody (co nie znaczy, że jest czymś złym – bo tak OCZYWIŚCIE NIE JEST). Światu to wyjdzie tylko na dobre... P.S. (właśnie przeczytalem posta Faramira)
I oczywiście nie zgadzam się z tym ani trochę. |
Hubertus14.04.2004Post ID: 15522 |
I tu się mylisz, w religii katolickiej nie chodzi o wiarę samą w sobie, tylko o życie zgodne z wiarą, to że chodzisz co tydzień do kościoła i się modlisz, a w tygodniu jestes draniem na pewno cię nie zbawi. Inną sprawą, też niełatwa, jest uzewnętrznienie wiary i obrzędowość... uczestnictwo w życiu Koscioła i kożystanie z sakramentów...(przyjecie Katechizum, przepisów koscielnych i innych zwyczajów i przepisów nie wynikających bezposrednio z Pisma Świętego) te dwie sprawy się uzupełniają.... z jednej strony mamy swoje życie i jego prawdziwy obraz a z drugiej manifestację wiary w postaci koscioła... i istotą chrzescijaństwa rzymskokatolickiego jest to umieć w sobie połączyć... Ja w tej chwili jestem na rozstajach dróg jesli chodzi o wiarę...
No widzisz... ty też stawiasz na tą pierwszą część wiary... podobnie jak ja...
O tak... przerysowany i tendencyjny niezwykle... :) Darek to niezwykle ciekawy przypadek... człowiek tchórz i jednoczesnie asekurant, chorągiewka zmieniająca się zależnie od wiatru i dotego niepotrafiący sie przyznać do swych słabości Edek... hymmm to po prostu inna kultura... niesyszał o Bogu więc w sumie może i miał szczeście? bo co z tego że ja to wszystko wiem jak niepotrafię puki co tego w sobie zebrać?
Religia jest o tyle ciekawa że ułatwia życie... ale tylko wtedy gdy się niezadaje pytań.... bo jak się juz zacznie to trudno je znaleźć a wtedy jest gorzej..... |
Sandro14.04.2004Post ID: 15523 |
Nie było mnie dni pięć i tyle się wypowiedzi nazbierało, że - wybaczcie - nie chce mi się odnosić do wszystkich poruszanych zagadnień. Powiem więc tylko, że bardzo mi się podoba argumentacja Farmerusa - bo najrozsądniejsza, insze zaś przefilozofowane. Niejako ciągnąc temat piekła i nieba chciałbym zamieścić pewien text, na który wieki temu natknąłem się w sieci i który dał mi ogromnie w tym względzie do myślenia. Oto on:
Ciekawe nie? |
Faramir14.04.2004Post ID: 15524 |
wrrrr...
"Tak dalece winniśmy być zgodni z Kościołem katolickim, ażeby uznać za czarne to, co naszym oczom wydaje się białe, jeśliby Kościół określił to jako czarne" powiedział Ignacy Loyola. Ale ja NIE jestem aż tak fanatycznym wilbicielem Kościoła jak on. Dla mnie główną prawdą jest Bóg i na nim staram się opierać swe postępowanie. Poza tym powiedziana przez Ciebie sytuacja jest wielce abstrakcyjna, ba!, nimożliwa wręcz!, nawet gdyby się wydarzyła (nie mam pojęcia jakim sposobem) to i tak NIE zastosowałbym się do niej, gdyż byłoby to podważeniem wszelkich nauk i mej religii, jakie do tej pory wpojono mi i w które wierze, tak samo jak miliony innych ludzi. A gdyby coś takiego, jak wzmiankowana przez Ciebie wyżej sytuacja, okazało się prawdziwie, to dalej żyłbym tak, jak żyję nie z powodu rozumu, a z powodu tego, w co wierzę. Tego co mnie nauczono i wartości które we mnie wpojono. Po prostu. I tutaj wypływa sprawa, w której mnie tak srytykowałeś, Damieanie, jak i Ty, Farmerusie. podany przeze mnie przykład, może dość jaskrawy, ale jednak - moim zdaniem - prawdziwy. I swego zdania nie zmienię, a spróbuję je jakoś przed wami usprawiedliwić, bo możliwe, iż me słowa mogły zostać przez was źle zinterpretowane. Uważam, że osobnik, który wychował sie w społeczności (nie wiem, niech będzie to jakaś afrykańska dzicz na długo, długo przed czasami Wielkich Proroków i Religii, a która to społeczność prawie, jesli nie wcale, nie kontaktuje się z resztą świata) gdzie od samego dzieciństwa ogląda napady innych plemion, które gwałcą, rabują i plądrują jego okolice, a później, gdy jest już trochę starszy, sam bierze udział w takich wyprawach pod okiem swch współplemieńców. Dla osoba takiej jest to coś normalnego, element życia, chleb powszedni. Jak możemy go krytykować za to co robi? W jego głowie w ogóle nie mieści się myśl, że to mogłoby być złe. Bo skąd? Chcecie go skazywać na wieczne cierpienie za to, że urodził się tam, gdzie się urodził? Za to, że nie zbuntował sie przeciw czemuś, co od samego dzieciństwa mu wpajono? Toż to jawna niesprawiedliwość, to jak przyjście na świat z podpisanym na siebie, nieodwołalnym, wyrokiem śmierci. Szczęśliwi, którzy umarli w dzieciństwie, bo Ci nie zdążyli nagrzeszyć i mają szansę na nagrodę, prawda? Wzburzyłem się, bo to tak jakby - przypuszczając, że prawa Allaha okazałyby się prawdziwymi - oskarżać nas za to, że piliśmy alkohol, bo to zabronione w islamie. Czy w tym jest jakakolwiek uczciwość? Ba! Posuńmy się jeszcze dalej! A co! Jak już jesteśmy tutaj, co szkodzi nam pójść krok do przodu! Po śmierci może staniemy przed swoistym "cennikiem grzechów" z którego nasze winy zostaną wyliczone? 2*rabunek po pięć win każdy razem wychodzi nam 3457 win przy 2989 uczynkach dobrych. Przykro nam, baj baj Raju. Następny. A ja naiwnie myślałem, że po śmierci nie spotkamy się z żadną biurokracją a czymś, nie ludzkim, a boskim (mówi się, o kimś że ma ludzkie uczucia. A jak nieporównywalnie wspanialsze musiałyby być uczucia boskie!) czymś, co osądzi nam nie wedle jakiegoś schematu, a po prostu przyjrzy się naszemu życiu, dokładnie, wszystkim jego czynnikom i powie: "Ty byłeś dobry, zawsze starałeś się żyć tak, by w Twoim przeświadczeniu żyć prawidłowo". Ale jestem jak widze niepoprawnym optymistą, ojej! -=-=- A historyjki Antka Bartka Czarka Darka i Edka, aż się nie chce komentować. Bo - z całym szacunkiem, którego mam dla Ciebie niemało Farmerusie - ale są to zwyczajne politopoprawne bzdury. Piękne historie dla mas, ale wcale nie mające wiele wspólnego z prawdziwym życiem. Bo potraktowane na macoszemu a poza tym z podanych przez Ciebie informacji powinny wynikać zupełnie inne sytuacje. i pewnie nie skomentowałbym, gdyby nie to, że pod koniec napisałeś:
A to już nie powala bym zostawił tę sprawę bez żadnej odpowiedzi, wrrr... 1) Antek Po pierwsze, jeśli byłby wychowywany w prawdziwej chrześcijańskiej wierze - nie doszłoby do tego. Brakuje mi w tej historyjce czynnika, który odpowiadałby za to, że uwierzył w te bajki o wyższości Aryjczyków. Bo jeśli byłby takim wspaniałym chrześcijaninem wierzącym w Boga i dogmaty wiary, który zachowywałby przykazanie - nie doszłoby do takiej sytuacji. Ale musiała tam być jakaś skaza. Dlaczego o niej nie napisałeś w urywek jego życia? 2) Bartek A imię jego Ulrich von Jungingen, bleh :/ Naprawdę wierzysz, że Krzyżacy walczyli w imię wiary? To dlaczego nie przesiedlili się, jak pewien Polski krój im pewnego czasu proponował, na ziemie graniczące z Turcją i nie rozpoczęli wojen z pogańskim islamem, gdy taka propozycja nadeszła? Dlaczego woleli dalej walczyć i osłabiać katolicką Polskę? No tak, bo Turcja mogłaby ich zniszczyć, a tutaj mieli chrześcijańskich braci, których zawsze mogli poprosić o pomoc, jeśli Polska zbyt dobrze radziła sobie w obronie i możliwych kontratakach.... Piękna wiara, zaprawdę. I myślisz, że tacy pojedynczy rycerze zakonu ściągali do niego, by pławić się w wierze w Boga? 3) Czarek Piękne życie, zaprawdę... Ale i czy wersja Bartka, Która Mimo Wszystko Wierzyła nie mogłaby takiego życia prowadzić? 4) Darek Zwyczajny karierowicz i pozorant. Taki ludzi wiele jest i bronić ich nie zamierzam. Jesli nie mają nawet na tyle odwagi by przyznać się do czegoś przed samym sobą, to na co mam nad nimi czas tracić... 5) Edek A bratem Edka był Andrzej. Andrzej nigdy nie wierzył w boga chrześcijan - wierzył za to w magię natury, w duchy przodków itp. Słowem, był zatwardziałym poganinem. Zasłużył na wieczne potępienie po śmierci? Przecież jest mordercą tylu niewinnych ofiar! Przecież nie starał się by zagłębić tajemnice chrześcijaństwa (którego nie znał)! Morderca! Na stos z nim! Niech się po wsze czasy w piekle gotuje, prawda? -=-=-
A ja uważam, że to bzdura! Jeśli jest bóg, który zbawia za samą tylko wiar w siebie, to ja do takiego boga przyjaźnie się odnosił nie będę.[/quote:729f64b25f] Ojej, Farmerusie, obawiam się, że nie zrozumiałeś do końca tego, o co w tej "filozofii" chodzi. Tu nie chodzi o to, że Bóg zbawi nas za samą wiarę z siebie. To w ogóle nie było jej celem. Jest to tylko - moim zdaniem - argument dla osób, które nie wierzą, bo nie mają żadnych dowodów. Wierzyć - nic im nie szkodzi, bo nic nie tracą. Jeśli jednak nie wierzą, to - prawda mogą nie stracić niczego - ale równocześnie mogą stracić wszystko. Najbezpiecznejsza jest opcja pierwsza ALE ale przecież nie ma nigdzie mowy, że Bóg zbawia za samą wiarę w siebie. Ja po prostu naiwnie myślałem, że Wierzyć = Przestrzegać tego, w co się wierzy. |
Damiaen14.04.2004Post ID: 15525 |
(...) powiedziana przez Ciebie sytuacja jest wielce abstrakcyjna, ba!, nimożliwa wręcz! (...)[/quote:73111c8fb8] A czy trzydzieści lat temu ktoś myślał o tym, iż za jakiś czas polska znajdzie się w NATO, czy Unii Europejskiej, spadkobiercy EWG? Wtedy nawet nie marzono o odsunięciu od władzy komunistów, a co dopiero o walce przy boku USA, jako "największy sojusznik w Europie"...
Ale drogi Faramirze, wierzysz, bo Ci to za młodu wpojono, czy może sam się nad tym zastanawiałeś i dopiero po tym uwierzyłeś? Po wbrew pozorom ma to kolosalne znaczenie.
Dlatego, iż nie zastanawia się nad tym co robi... Prawdopodobnie nie potępiasz też arabskich ekstremistów organizujących zmachy na winnych Bogu ducha ludzi? Wszak od zawsze wpajano im, iż "innowiercy" to wrogowie i należy im się jeno kara w postaci krwawej śmierci, tak więc jak możemy ich krytykować?
Ja nie chcę go za to skazywać, bo jakie mam do tego prawo? Ja jedynie uważam, iż taki człowiek nie zasługuję na zbawienie, gdyż nie zbuntował się przeciw złu które wyrządzali jego współziomkowie. Skąd miał wiedzieć, że czyni źle? Wszak po to Bóg dał nam rozum. Zaś jeśli ślepo podąża za innymi, kierowany żądzą przeżycia, to czym różni się od zwierząt, hę?
A czy byłoby sprawiedliwe gdyby na ten przykład zbawienia dostąpili równocześnie ten "osobnik", stosujący się co prawda do zasad wyznaczonych przez jego mikro społeczność, pozwalających na posiadanie dwudziestu na ten przykład żon, praktykowanie niewolnictwa i wszelkich innych rzeczy nie mieszczących się w głowie przeciętnemu Europejczykowi (rajskie życie, nieprawdaż?) i człowiek który całe swe życie poświęcił wierze (bez znaczenia jakiej), odamawiał sobie ze względu na nią różnych przyjemności i nakładał na swe barki coraz to większe, samodoskonalące zobowiązania? Acha! To może Faramirze razem załóżmy swój własny kościół, gdzie dozwolone byłoby wszystko. Oczywiście, z szelmowskim uśmiechem na ustach powiedział byś Bogu:
Bez obrazy Faramirze, ale to co napisałeś, to prawdziwy idiotyzm. Wiara to nie jakieś stacje paliw, gdzie za odpowiednią ilość punktów można zdobyć cenną nagrodę. Wiem, iż dalej piszesz coś całkowicie przeciwnego, ale tego stwierdzenia nia dało się pozostawić bez komentarza. Ale nie spodziewaj się, iż po śmierci Bóg powie Ci: "A z ciebie to był równy chłop, co z tego, że zabijałeś, rabowałeś i kradłeś, ale przecież w twym mniemaniu było to prawidłowe! Miłego dnia życzę... Następny..." |
Farmerus14.04.2004Post ID: 15526 |
"... oraz pewnymi ogólnymi zasadami moralnymi, czyniącymi z nas kogoś, kto na raj zasłużył". (chciałoby się dodać)
Jasne, że są tendencyjne i nie mają nic wspólnego z prawdziwym życiem - na tym (by były wyraźne) polega dawanie przykładów.
Ten czynnik, to propaganda, uwielbienie wodza, owczy pęd tłumu, ogólne wypaczenie zasad moralnych - wystarczy się troszq pointeresować tymi czasami, a byś nie zadał tego pytania. O Bartku pisałeś coś w podobnym tonie, jak o Antku. A potem sam wytknąłeś sobie brak sensu takiej argumentacji, pisząc o Andrzeju. Antek i Bartek wierzyli, że robią dobrze. W imię Boga chrześcijan, widzianego ich oczyma, w imię tego, czego ich uczono, w co wierzyli. Jak Andrzej.
Rozważ taki przykład. Jest dwóch ludzi Filemon i Grześ. Filemon jest głęboko wierzącym w swego krwawego boga. Robi to, co bóg od niego wymaga. Grześ też wierzy, ale nie chce robić tego, co jego pobratymcy. Uważa, że (mimo, iż nakaz pochodzi od boga) zjadanie ludzi, mordowanie i kult śmierci nie jest "dobry". W zgodzie z własnym sumieniem, nie uczestniczy więc w obrzędach swego ludu. Gorzej nawet! O zgrozo, stara się pomagać więźniom, stara się ratować rannych, stara się ulzyć w cierpieniu umierającym. I według Ciebie Faramirze, Filemon zasłużył sobie na raj, a Grześ nie?!?
A ja uważam, że to bzdura! Jeśli jest bóg, który zbawia za samą tylko wiar w siebie, to ja do takiego boga przyjaźnie się odnosił nie będę.[/quote:a17cd58f9a] Ojej, Farmerusie, obawiam się, że nie zrozumiałeś do końca tego[/quote:a17cd58f9a] [quote="Faramir"]naiwnie myślałem, że Wierzyć = Przestrzegać tego, w co się wierzy[/quote[ * * * Tyle mojej pisaniny w tym temacie. Tyle :). Pozdrawiam |
McGregor14.04.2004Post ID: 15527 |
Chodzi tylko o to, aby w momencie smierci mozna o sobie powiedziec, ze bylo sie dobrym czlowiekiem. A jakakolwiek religia moze byc tylko droga do tego lub wrecz przeciwnie. Wszystkie religie powstaly ze strachu, a teraz sluza glownie sterowaniu ludzmi. Jest taka teoria, nie pamietam czyja, ze kazdy po smierci dostanie to w co wierzyl. Mysle ze to dosc sprawiedliwe :D |
Strażnik słów Moandor14.04.2004Post ID: 15528 |
WYbacz, ale religia to nie jest system totalitarny, a Bóg. (czy bogowie w religiach politeistycznych) to nie jest dyktator. A sterowaniu ludźmi służą dziś bradziej media, reklama, niż religia.
A co przeszkodzi w byciu dobrym człowiekiem wiara? Przeto np. chrześcijaństwo, (ale inne religie też) opiera się na miłości do bliźnich. Napewno więc nie jest jakimś wielkim problemem, który unimożliwia dobre życie, a wręcz przeciwnie.
Tak, tylko logicznym wydaje się aby trzymać się wiary. Bo człowiek, który twierdzi, że jest wierzący, a nie zyje dobrze... coś wtedy jest nie tak. Religia przeszkadza. W machlojkach, w walce o włądzę, oszustwach i jednym słowem we wszystkich niemal sprawach związanych z dużymi pieniędzmi. TU niestety miłość, honor, odchodzi na bok ustępując chciwości, chęci zysku. A naprawdę cięzko jesr dorobić się uczciwie dużych pieniędzy, bo jeśli sam nie kręcisz, to inny cię z interesu wysadzą... MOANDOR |
Sandro15.04.2004Post ID: 15529 |
Tak mnie zastanawia to zbiorowe ignorowanie przytoczonego przeze mnie textu... Ja sądziłem, że wywołam dyskusję, a tu nic... Czyżby wnioski z niego płynące zagrażały czyjemuś stanowisku? :twisted: |
McGregor15.04.2004Post ID: 15530 |
Nie jest dyktatorem? Wg religi nie wygląda mi na pluralistę. Zdaje się że niewiele jest demokracji jakiejkolwiek.
Bardziej, nie oznacza, że religia nie.
Chodzi mi o wszystkie religie-wierzenia, a tu już nie jest tak malinowo. |
Raistlin15.04.2004Post ID: 15531 |
Ktoś kiedyś powiedział że trzeba w coś wierzyć bo tak łatwiej żyć, albo że wiara czynii cuda. |
Strażnik słów Moandor15.04.2004Post ID: 15532 |
Jeśli chodzi o terrorystów to nie jest do końca tak. To nie wiara, ale ludzie którzy wykorzystują wiarę do swoich celów nakazują im zabijać. Co prawda w religii muzułumanaów jest pojęcie dżihadu - świętej wojny, ale nie znaczy ono tego, co wpajają ludziom ich przywódcy religijni. Żeby nikt nie naginał religii do swoich korzyści to wszyscy ludzie by się miłowali, nie byłoby na świecie tylu wojen i całego tego zła w dużej części. Chcrześcijaństwo nie było bez winy. Święta Inkwizycja, krucjaty i wiele jeszcze błędów. NIe mówmy więc, że religia manipuluje ludźmi. Że za pomocą religii można manipulować, to sięz godzę. Ale manipulować można i za pomocą TV, internetu, reklam i na wiele jeszcze sposobów. Co do staruszek i ich emerytur. MOANDOR |
McGregor15.04.2004Post ID: 15533 |
Czy aby na pewno??? Przynajmniej w cywilizowanych kulturach tak jest. (Nie biorę pod uwagę wrzucanie kilku groszy na tacę) - Moandor |
Raistlin16.04.2004Post ID: 15534 |
Zastanówmy się jednak dlaczego ludzie wysyłają pieniądze na wspomniane np "radio maryja" a może w ich głowach powstaje myśl;jestem już stary(a) czy aby napewno postępowałam według przykazań (często też takie myśli ktoś im podsuwa ktoś kto tego chce)jeśli nie TO PUJDĘ DO PIEKŁA a jeśli zrobię coś dobrego np wyślę pieniądze albo dam wysoką kolektę Bóg mi przebaczy, w taki sposób pomogę Domu Bożemu. Jest wiele grożnych sekt które manipulują ludzmi, nietylko chrześcijaństwo czy wiara muzułman. [size=9:ff030fc3cf][color=green:ff030fc3cf]No nie do końca sięz tobą zgodzę. Myślę, że ot nie jest tak, że człowiek chce sięjakby wykupić przekazywaniem pieniędzy na kościół czy Radio Maryja. Przynajmniej nie spotkałem się z taką argumentacją. Moja babcia wysyła pieniądze na wspomnianą rozgłośnie dlatego, że daje jej bardzo wiele. Człowiek starszy, rzadziej już z domu wychodzi, a jeżeli ma do wyboru to całe dno + metr mułu jakie sie widzi w TV to wybiera Radio M. A, że utrzymuje się ono jedynie z darów słuchaczy, więc, żeby istniało to ludzie wysyłają. Z resztą abonament za TV sie płaci, za kablówkę sie płaci, za telefon sie płaci, za internet sie płaci, to na dobry cel już wydać trochę grosza nie wolno? Sekty manipulują ludźmi, ale sami przyznacie, że większość z nich jest kierowana przez jakiegoś człowieka, który wykorzystuje wyznawców, aby na niego charowali. Nie uważam więc sekt za religię, bo nie na tym polega jej istota. |
Damiaen17.04.2004Post ID: 15535 |
Uwaga! To jest afryzm na dzisaj, udostępnioyn nam przez wielce szlachetnego (i pobożnego rzecz jasna) panny Raistlin... A tak już całkiem na serio... Jakie masz uzasadnienie, by nazywać ów KOŚCIOŁY sektami? Czy rozumiesz w ogóle znaczenie tego słowa. Ja, nawet gdybym miał jakieś obiekcje przeciw tym wspólnotom, to nia nazwał bym ich sektami, bo może to obrażać czyjeś przekonania religijne. PS. A do tej pory dyskusja przebiegała bardzo kulturalnie, aż tu pojawiła się panna Raistlin, który powiedziała co widziała (a dużo tego nie było) obrażając wiarę 90% Polaków (tak mówią, też w to wątpię)... |
Raistlin19.04.2004Post ID: 15536 |
Źle mnie zrozumiano nie miałam na myśli że chrześcijaństwo to sekta źle sformułowałam to zdanie. Miałam na myśli że nie tylko chrześcijaństwo i ... manipulują ludzmi są sekty które robią ludzią mętlik w głowie przez co są bardzo grożne. tak apropo mości panna Raistlin (jestem kobietą)no sama jestem chrześcijanką (tak mnie rodzice wychowali) i przyznaje się że z własnej winy za religijna to ja niejestem. Wiara to rzecz jest święta, puki jej nie złamie ktoś. |