Gorące DysputyKarczma Pazur Behemota - "Zostań Osadnikiem!" |
---|
Neyer16.01.2007Post ID: 7286 |
Powróciłem z okropnej wojny. Jest to pierwsza miejscowość do której zawitałem po wielu latach okropnej wędrówki, w którą się udałem ponieważ nie mogłem znaleźć miejsca dla siebie w hierarchicznie uporządkowanym świecie. Stwierdziłem, że to kres mej wędrówki. Przybyłem do tej Osady, aby w niej zamieszkać. Dlatego szukając informacji udałem się do tutejszej Karczmy. Zauważyłem ogromne poruszenie przy pewnej osobie. Był to Sandro. Zauważając go przedarłem się przez otaczający mnie tłum i rzekłem: "Witam Cię Sandro przybyłem tu, aby prosić Cię o przyjęcie do tej Osady. Jest to jedyne miejsce do którego pasuje otaczają mnie tu ludzie tacy sami jak ja i z nimi jest mi łatwo się porozumiewać. Nie potrafię się dobrze posługiwać językiem, ale nie tego mnie uczono, przebyłem wiele trudów, uczyłem się skąplikowanego rzemiosła walki. Dlatego proszę Cię o przyjęcie do Osady." Pozdrawiam Neyer. |
Kanclerz Grenadier16.01.2007Post ID: 7303 |
Widząc tę dość niezwykłą scenę, rycerz, co ma rybę w herbie, spojrzał znad kufla w stronę KAlisza. PS. Na takie gadki powinniśmy chyba mieć inny plejs? |
Sandro19.01.2007Post ID: 7372 |
//Sandro, za radą Kanclerza, obrzucił nowoprzybyłego życzliwym, acz krytycznym oczodołem, mowy jego zaś wysłuchał z atencją. Następnie, wciąż bez słowa, jął wertować stronice swej księgi, która, jak się zdawało, zawierała informacje o każdym z mieszkańców Imperium. Odnalazłszy stronę Neyera przypatrzył się jej chwilę, uniósł łuki brwiowe, po czym zatrzasnął wolumin.// - Drogi Neyerze - ozwał się - klnę się na swe filakterium, iż pragnę uczynić Osadę jak najludniejszą, i Mahadeva mi świadkiem, że pragnieniu temu czynię zadość, zwykle bowiem kontentuje mnie spełnienie przez przyszłych Osadników minimalnych doprawdy wymogów. Wśród nich jednakże doniosłe miejsce przypada posiadaniu osobistego biogramu, Ty zaś nie masz takowego. Odmawiam Ci zatem na dzień dzisiejszy wstępu do Osady. Zważ wszak, iż odmowa ma nie jest ostateczną. Udaj się proszę do swego profilu, tam odnajdziesz sposobność, by biogram swój spisać. Nie jest to szczególnie skomplikowane. By zyskać pojęcie jak biogram taki wyglądać winien, przejrzeć możesz zawsze profile innych mieszkańców. Gdy wzbogacisz się już o swój własny, rozejrzyj się, suplikuję, nieco po Imperium, zajrzyj tu i ówdzie, wypowiedz się może w niektórych dyskusjach. Wróć następnie tutaj, a szczęśliwy będę mogąc wręczyć Ci klucz do bram "Pazura Behemota". Do rychłego zobaczenia zatem! |
Dirhavana12.02.2007Post ID: 7975 |
Witam Wielki Sandro! Chyba jestem pierwszą czrnoksięzniczką która składa tu podanie. Wiec że czarnoksiężnictwo w wolnych chwilach ustępuje magii chaosu. Pragne też uczyć się nekromacji, ale to nie teraz. Wracając do tematu... mogę dostać klucze? Skrzydła mi zaraz odmarzną.... brrr.... |
Kanclerz Grenadier12.02.2007Post ID: 7980 |
Ja pozwolę sobie Adusię zarekomendować. Za samą wytrwałość, ale swoim rycerskim nosem coś czuję, że będzie z niej dobry Osadnik. Liszu... |
Tenar13.02.2007Post ID: 7993 |
//Zdejmując kapelusz uśmiecha się do lisza. |
Strażnik słów Moandor13.02.2007Post ID: 7995 |
Moandor podszedł do przechadzającego się u bram Osady Grododzierżcy i przywitał się z dostojnym Liszem. Sandro odpowiedziawszy skinieniem na powitanie opowiedział pokrótce Moandorowi o młodej dziewczynie, która chwilę wcześniej prosiła go o klucze do bram Osady, powołując się na obietnicę złożoną Strażnikowi Słów. Szczerą prawdę rzekła Ci Tenar. Obiecała mi odwiedzać Stolik literacki, co niewątpliwie będzie trudne jeśli nie dasz jej kluczy. Ale nawet pomijając tę obietnicę uważam, że zasługuje na Twe zaufanie. Domyślam się, że czytałeś już biogram Tenar, albo zrobisz to przy najbliższej okazji. Jeśli nawet wtedy będziesz miał wątpliwości niech moja pełna rekomendacja dla niej rozwieje je ostatecznie. Poza tym, czyż nie powiedziała, że przybyła tu z miłości do literatury? Sandro zawsze cenił sobie zdanie Strażnika Słów. Zapoznawszy się z jego opinią podjął decyzję: (Twoja kwestia Grododzierżco :) ) |
MiB13.02.2007Post ID: 8004 |
Zanim jednak ostateczną decyzję podejmiesz Liszu drogi, zechciej i mnie wysłuchać. Ja również chciałem udzielić swego poparcia Tenar. Może literat ze mnie nienajlepszy, a i samą Osadę odwiedzam z rzadka, to jednak widzę w tej Wampirzycy wielki potencjał, który może pomóc odzyskać naszej kochanej Osadzie dawny blask. Dodatkowo przeczucie moje poparte jest kilkoma długimi pogawędkami, które okazję miałem przeprowadzić z Tenar. To tyle co chciałem rzec. Ostateczna decyzja do Ciebie należy. |
Takeda13.02.2007Post ID: 8010 |
Skradadał się za Liszem w ciemnym korytarzu dobrych parę minut, lecz ten nagle odwrócił się i spojrzał pustymi oczodołami w mrok, "czyżby usłyszał szelest kimona": pomyślał samuraj i opuściła go od razu cała odwaga, którą zdążył już wszak zasłynąć w niejednej bitwie. Ostrożnie podszedł do Sandro i nerwowo skubiąc strój rzekł: Drogi Grododzierżco, czy nie znalazły by się jakieś klucze dla mnie, wszak nie godzi się samurajowi wchodzić do Osady za pomocą wytrycha, jak już czyniłem wielokrotnie, służył on tylko do rozejrzenia się. To powiedziawszy Takeda odwrócił się i pobiegł w górę korytarza na odchodnym krzycząc: Biogram już wkrótce będzie muszę tyko znaleźć dzienniki, które pisałem, a które zaginęły podczas zawieruchy wojennej. Powiedziałem, zrobiłem. |
Sandro25.02.2007Post ID: 8147 |
Lisz długo dumał, nerwowo krążąc pomiędzy ścianami gabinetu. Usiadł naraz przy biurku i zaraz wstał z powrotem. Co chwila wznosił oczodoły ku niebu, jakby prosząc Mahadevę o radę. W końcu westchnął, z trudem, bo wszak nie posiadał płuc, i odezwał się do Adusi: - Adusiu, aczkolwiek cenię i cieszę się Twym zapałem, i przodkowie tylko wiedzą jak poważam zdanie Kanclerza, tym niemniej uważam, iż jest jeszcze zbyt wcześnie na wręczenie Ci kluczy do Osady. Choć piszesz wiele, brak Ci dbałości w słowach, tę zaś cenimy w Osadzie nad wyraz, podobnie jak brak pośpiechu w pisaniu, który wielokroć skutkuje błędami i literówkami. Nadto, po pierwszych kilku dniach wielkiej aktywności umilkłaś, po czym nie wiem czy wnosić, iż zapał Twój wypalił się nad wyraz szybko, czy też tylko zbierasz siły na dalsze rozmowy i dyskusje. Choć jednak uważam, iż nie czas jeszcze po temu, zamierzam wręczyć Ci klucze. Powodem jest, jak wspomniałem, mój wielki szacunek do Kanclerza i ufność, że skoro postanowił Ciebie zarekomendować, bierze Cię on pod swoje skrzydła i dopilnuje, byś umiała się odnaleźć w Osadzie, jak i całej Jaskini. Życzę Ci tedy szybkiej aklimatyzacji, dużej aktywności i wielu wspaniałych chwil w obrębie murów "Pazura Behemota". Po tych słowach Sandro dobył z kieszeni swój pęk kluczy, odczepił jeden, i gotycko uśmiechając się wręczył Adusi. [scalenie: Pn Feb 26, 2007 12:21 am] Sandro zwrócił oczodoły na Tenar i po chwili milczenia jego trzewioczaszkę ozdobił szeroki, gotycki uśmiech. - Niechaj behemot pożre moje filakterium, jeśli ten kapelusz nie jest mi znajomy! - wykrzyknął lisz - wspaniale znów Cię widzieć, wampirzyco. Wierz lub nie, ale od dnia naszego spotkania w siedzicie Kasztelana, tego gnoma, trzymałem dla Ciebie na podorędziu kopię klucza, w oczekiwaniu aż zjawisz się tutaj. Oto i on. Tutaj zaś - dodał z pewną nieśmiałością i lekkim rumieńcem na kościach policzkowych - masz ode mnie mały upominek. - I zza pazuchy dobył cytrynowej fedory z potężnym, ogniście fioletowym piórem, które odbijając światło miotało złociste refleksy. - To dla Ciebie. Przyjmij ją wraz z życzeniami, by Osada była Ci domem, przystanią i wytchnieniem od znojów przykro realnego świata, i by spędzone w niej chwile były pełne śmiechu, wzruszeń i inspiracji. [scalenie: Pn Feb 26, 2007 12:36 am] Sandro patrzył za odbiegającym Takedą z mieszanymi uczuciami. Po chwili podszedł do swojej księgi i otworzywszy na właściwej stronie przestudiował uważnie postać samuraja. |
Crux22.04.2007Post ID: 10551 |
Dlaczego? Bo przebyłem wiele krain, ale do żadnej nie lubię tak wracać i chciałbym dołączyć do tej pięknej wspólnoty. (Karczmarz, nalej wina!) Pamiętam jeszcze czasy, gdy rządził tutaj niejaki jOjo. Chciałem wtedy wejść do wspólnoty pod innym imieniem (ileż to ja ich nie miałem), lecz pretorianie męczyli mię strasznie i nie dotrwałem chyba. Więc cóż, panie Grododzierco. Podatków tu aby nie ma? Jeśli nie, to kamień z serca. Prosiłbym więc, o włączenie mnie do tej wspaniałej grupy. Możecie liczyć na mój dowcip po kilku głębszych, a gdy czas mieć będę, balladę może opowiem. Cóż więc, waszmość. Liczę, że mnie przyjmiecie. PS Nie liczy się licznik, a jakość ;) Mam nadzieję, że mi wybaczycie, że nie napisałem jeszcze zbyt wiele, ale na wszystko jest czas ;) To jak? Edit: literówka ;) |
Sandro11.05.2007Post ID: 15603 |
Sandro wydobył zza poły swej szaty niewielki, magiczny chronometr, dar od pewnego Chronomanty, spojrzał na tarczę, westchnął, poprawił jakiś szpargał leżący na kabinecie, po czym wyjrzał przez okno. "Gdzież on się podziewa?" - przemknęło mu przez myśl. Od dłuższego już czasu oczekiwał MiBa z dostawą nowych kluczy. Poprzednia seria okazała się wybrakowana, i w konsekwencji już od przeszło luny nikt nowy nie miał możliwości zamieszkania w Osadzie. Sandro już odwracał się od okna, gdy dostrzegł znajome rogi wynurzające się z Portalu do Imperium, w ślad za nimi zaś pojawiła się reszta postaci diabła. - Nareszcie! - wykrzyknął po czym wybiegł z Karczmy. Wrócił do niej po niedługiej chwili, z zadziwiającą łatwością dźwigając olbrzymi pęk ciężkich, żelaznych kluczy. Jeden odczepił, resztę rzucił na biurko, po czym pospieszył do sieni. Tam, od wielu już dni, z benedyktyńską cierpliwością czekał Crux. Dziś czekanie jego miało dobiec końca. - Wybacz, błagam, iż tyle to trwało - lisz zwrócił się do półelfa. - Choć przezwyciężyłem śmierć, nie było w mej mocy przezwyciężenie problemów natury hutniczej i metalurgicznej, które były przyczyną braku nowych kluczy. Otrzymałem je dopiero przed momentem, i oto proszę - twój egzemplarz. Przyjmij go wraz życzeniem wielkiej pomyślności i aktywności wśród murów "Pazura Behemota". Witaj w Osadzie! - po czym lisz z szerokim, gotyckim uśmiechem uścisnął prawicę Cruxa. |
Kordan22.06.2007Post ID: 16610 |
Chciałbym zostać osadnikiem. Dlaczego? Strona ta mi się bardzo spodobała, ze względu na swoje możliwości. Można się z niej dowiedzieć szczegółowych informacji o każdej części Heroes i gier z cyklu. Marzy mi się zostać pisarzem więc w Jaskini mógłbym szlifować swoje możliwości. Jestem też zapalonym rysownikiem (może moje prace nie są najlepsze, ale chciałbym też je pokazać innym żeby sami ocenili). Ciekawe tematy na forum to kolejna rzecz, która mi się tutaj podoba, można sobie na luzie porozmawiać w miłym towarzystwie. Chciałbym brać czynny udział w życiu jaskini, ale chciałbym abyście najpierw dali mi szanse. |
Crux25.06.2007Post ID: 16663 |
Witam nowego. Akurat to już nie do Sandra, on zrezygnował z tytułu Grododzierżcy i przekazał go Moandorowi. Ale nie bój się- nasz lisz jest tak miły, że ci to wybaczy ;) |
Strażnik słów Moandor26.06.2007Post ID: 16677 |
Kordanie, widziałem Twoje zgłoszenie przed paroma dniami. Niestety po sobotniej burzy na 4 dni straciłem łączność ze światem (net padł :( ) i nie zdążyłem Ci odpowiedzieć. Z otrzymaniem kluczy nie będzie problemu, zgłoszę tylko odpowiedniej osobie, by sporządziła kilka zapasowych. :) |
Lt.Templar26.06.2007Post ID: 16683 |
Jestem już bardzo stary i schorowany moim nieżyciem ( w końcu jestem martwy ) i chciałbym wreszcie znaleźć gdzieś jakiś w kąt w którym mógłbym zająć się pielęgnowaniem tego co z ciała mi zostało oraz miejsca w którym mógłbym rozwinąć swój umysł ,który został zaniedbany w trakcie mojego życie a później także w trakcie mojej wędrówki wokół Antagriachu. |
Strażnik słów Moandor29.06.2007Post ID: 16705 |
Kordanie, Lt.Templar, czujcie się pełnoprawnymi członkami Osady Pazur Behemota, oto klucze do bram Osady - mówiąc to Lisz wręczył obu pobratymcom po jednym żelaznym kluczu. W wolnych chwilach nie omieszkajcie zajrzeć do Gorących Dysput by odwiedzić starego grododzierżcę i pogawędzić przy dobrym piwie z gośćmi przy stolikach. :) |
Hardrigar6.07.2007Post ID: 16902 |
(...) Wtem nagle, zza wzgórza wyłoniła się potężna brama, a wraz z nią zarys jakiejś osady. Hardrigar podszedł bliżej. Teraz mógł przyjżeć się dokładniej. Obraz, który ukazał sie mu przed oczyma był tak nierealny, że Hardrigar uszczypnął się w prawe ramię. - Ał !! - wykrzyknął podróżnik, po czym dodał - To nie jest prawda, to, to, to, ttto nie może być prawda, to przecież... Gdy miał już dokończyć myśl spostrzegł kilka stworzeń biesiadujących nieopodal bramy. - " A ci to czego tam szukają? Pewnie jacyś wandale i zbiry - pomyślał sobie. Jednak odgłosy tejże imprezy wydały się Hardrigarowi niezwykle, miłe i przyjemne dla ucha. Postanowił podejść bliżej. Gdy zbliżył się na odległość umożliwiającą zarówno rozmowę, jak i ucieczkę, podróżnik skierował swoje słowa w stronę biesiadujących : - "Witajcie drodzy przyjaciele. Czy mogę się do waś dosiąść i skosztować trochę wywaru który spożywacie? " Przez kilka najblizszych chwil, popijając dziwną w smaku substancją, Hardrigar opowiadał o trudach dni które przeżył przez ostatnie tygodnie. Nie zagłębiając sie w szczegóły i przyczyny podróży opowiedział nowo poznałym znajomym o oddalonym o setki kilometrów mieście Tallenfax, o miastach, które przewinęły się na trasie jego wędrówki, o wielu różnych stworzeniach które napotkał na szlaku. " - To by było na tyle drodzy państwo- powiedział na zakończenie Hardrigar - Może teraz wy, drodzy przyjaciele, powiecie mi dlaczego sterczycie tutaj, przed bramą zamiast ulokować się gdzieś w środku? " Ja niżej podpisany Hardrigar, syn Harmatyna z Tallenfaxu " Niech się dzieje wola Nieba "- mówiąc to Hardrigar skierował się w strone bramy Osady i odnalazłwszy odpowiednie miejsce wrzucił tam swój kawałek pergaminu i ponownie zasiadł przy ognisku. I czekał..... |
Strażnik słów Moandor15.07.2007Post ID: 17131 |
Moandor przechadzał się właśnie po swej komnacie, gdy z rozmyślenia wyrwało go pukanie do drzwi. Moandor przeczytał uważnie treść zawartą na pergaminie:
Przeczytawszy zwinął pergamin w rulon. Stał jeszcze przez chwilę, jakby w zamyśleniu, wpatrując się w widoczne z okna zamkowego odległe, ośnieżone szczyty gór. Trwało to krótką chwilę, po czym zwrócił się do czekającego w drzwiach człowieka w czerni. |
Hardrigar15.07.2007Post ID: 17142 |
Rankiem kilka dni później, Hardrigar z cierpliwością siedział przy ognisku i czekał. Nagle zaskrzypiały wrota Osady i oczom biesiadujących ukazała się się postać odziana w dosyć ładne i zapewne kosztowne "łachy". - Czy jest pośród was niejaki Hardrigar, z Tallenfaxu? zapytał donośnym głosem mężczyzna A później żył długo i szczęśliwie.... Jednak jak żył i co robił to już zupełnie inna historia... |