Gorące DysputySłowo pisane - literatura - "[Neil Gaiman] - twórczość" |
---|
Tenar22.08.2007Post ID: 18275 |
Chyba przyszedł czas żeby powiedzieć parę słów w temacie tak liczącej się postaci, jak Neil Gaiman. To angielski pisarz, scenarzysta i redaktor, autor licznych powieści, opowiadań i komiksów fantasy, science fiction i grozy. W Polsce uważany za postmodernistę, mimo jego wielokrotnych oświadczeń, że nie czuje się powiązany z tym nurtem. Ja osobiście zakochałam się do szaleństwa w tym wszystkim, choć chyba za najlepszą książkę tego autora uważam komiks. Sandman jest… bezbłędny, absolutnie doskonały i zapierający dech w piersiach (pomijając kontrowersyjny temat oprawy graficznej). Porównałabym go z „Ziemiomorzem” Ursuli le Guin czy „Władcą pierścieni”. Proponuję małą próbkę z "Rzeczy ulotnych" i zapraszm do dyskusji. Instrukcja Dotknij drewnianej furtki w nigdy wcześniej niewidzianym murze, Z ogrodu na tyłach ujrzysz dziki las. Gdy wyjdziesz z ogrodu, znajdziesz się w lesie. Daj jej to. A ona Możesz zaufać wilkom, lecz nie mów im, dokąd zmierzasz. Jeśli orzeł da ci w darze pióro, ukryj je bezpiecznie. Nie zazdrość swojej siostrze: Zapamiętaj swe imię. Ufaj snom. Gdy zechcesz wrócić, idź tą samą drogą. W sercu wieży kryje się robak; ta dlatego nie będzie stać wiecznie. Kiedy dotrzesz do domku, od którego zaczęła się twoja podróż, Albo odpocznij. |
Strażnik słów Moandor24.08.2007Post ID: 18343 |
Nigdziebądź Neil Gaiman. Jak zabrałem się za tą książkę wczorajszego ranka tak dopiero późnym wieczorem zakończyłem lekturę na ostatniej stronie. Niewątpliwie opowieść Gaimana ma w sobie jakiś magnetyzm, sprawiający, że można w niej uczestniczyć razem z bohaterami nie obawiając się znudzenia. Na pierwszy rzut oka zdawać by się mogło, że pomysł jest już dość znany. Oto mamy zwykłego człowieka, żyjącego sobie swoim własnym, nudnym życiem do momentu, gdy spotyka na swojej drodze ranną dziewczynę. Spotkanie to wywraca jego życie do góry nogami, właściwie w swoim świecie przestaje on istnieć. Ludzie na ulicy go nie dostrzegają, znajomi nie pamiętają, mieszkanie zostaje wynajęte innym lokatorom. Przypomina mi się film System z Sandrą Bullock, gdzie bohaterkę potraktowano w podobny sposób. Richard, zwykły urzędnik trafia w końcu do Londynu Pod, alternatywnej rzeczywistości istniejącej równolegle z właściwym Londynem. Tyle, że podziemny Londyn jest o wiele bardziej niebezpieczny, zamieszkany przez różnych, niekiedy bardzo dziwnych mieszkańców. Tam nasz bohater odnajduje Drzwi, dziewczynę, którą wcześniej uratował, i razem, w towarzystwie markiza de Carabasa i Łowczyni przeżywają szereg przygód prowadzących ich ostatecznie do celu podróży, cytadeli anioła Islingtona. Dla mnie lektura Nigdziebądź była ciekawą przygodą, odskokiem od typowej fantasy w kierunku takiego przemieszania się obu rzeczywistości, tej naszej szarej z tą fantastyczną. Chciałbym poznać również Wasze opinie. Jakieś ulubione fragmenty, miejsca, bohaterowie? PS. Podziękowania dla Tenar, bez niej pewnie jeszcze wiele wody by upłynęło w rzece nim bym poznał twórczość Neil Gaimana. Dzięki. :) |
Mistrz Islington26.08.2007Post ID: 18590 |
W "Nigdziebądziu" bardzo podoba mi się myśl Richarda pojawiająca się na końcu książki. Jedyne o czym może decydować człowiek to jak spędzi kolejny wieczór. Co najbardziej urzeka mnie w Gaimanie, a co tak naprawdę wypływa w "Gwiezdnym Pyle" i "Chłopakach Anansiego" to ilość wątków, które pod koniec łączą się w całość, ale nie tak jak u większości autorów "na siłę". Powiązania te posiadają nienarzucającą się harmonie a zarazem nie są oczywiste. "Wilki w ścianach" też są superowe. Uwielbiam N.Gaimana Pomyślę, dopisze |
Strażnik słów Moandor29.08.2007Post ID: 18707 |
A może ktoś rzekłby parę słów na temat Gwiezdnego Pyłu? Obejrzałem trailer filmowej produkcji i zrobił na mnie pozytywne wrażenie. O czym to w skrócie jest, jak ją oceniacie. I czy warto ją kupić? :) |
Tenar30.08.2007Post ID: 18718 |
Jeżli chodzi o "Gwiezdny pył" jeszcze go nie oglądałam, ale ze tego co wiem, film jest wart zobaczenia. Zbiera świetne recenzje no i podobał się Gaimanowi. (chartreuse) Po obejrzeniu trailera również mam wrażenie, że wybiorę się do kina. Ale wcześniej kupię i przeczytam książkę - Moa |
Strażnik słów Moandor31.08.2007Post ID: 18772 |
Amerykańscy bogowie Dziś skończyłem czytać Amerykańskich bogów, to druga książka Gaimana, po Nigdziebądź, jaką miałem przyjemność mieć w ręku. Książka jest swoistą podróżą po Stanach Zjednoczonych, w towarzystwie panteonu starych bóstw, nordyckich, egipskich, afrykańskich, którzy toczą swoją walkę o przetrwanie z nowymi bogami, którym ludzkość oddaje cześć. Oczywiście w szerokim skrócie, bo bogactwa tej książki nie da się opowiedzieć w kilku zdaniach. Gaiman wpadł po prostu na ciekawy pomysł, i opowiedział tę historię po swojemu. Jak pisze William Gibson na okładce Amerykańskich bogów – Gaiman to autor o niezwykłych zdolnościach i niewyczerpanej fantazji. Chyba każdy, kto czyta jego książki choć po części się zgodzi, fantazji mu odmówić nie można. Muszę powiedzieć, że z kolejną książką Gaiman coraz bardziej mnie zaskakuje. Ta opowieść jest zupełnie inna niż Nigdziebądź. Ten sam autor, a dwie zupełnie różniące się atmosferą powieści. Świat, do którego trafił Richard Mayhew jest tętniący życiem, ciśnie mi się na usta określenie kolorowy, nie tyle w sensie barw, co różnorodności miejsc i charakterów postaci. Cwany oszust z poczuciem humoru de Carabas, dziwaczny Stary Bailey, sympatyczni Czarni Mnisi, szalony anioł Islington, miejsca takie jak Ruchomy targ, Hrabiowski Dwór, Most Nocy, cytadela Islingtona – we wszystkim tym jest zdecydowanie więcej fantazji Gaimana niż rzeczywistego świata. Nawet kanały nie wydawały mi się tak ponure na jakie powinny wyglądać. Nic tam nie było ponure. Od tej książki aż bije magią i przygodą. Amerykańscy bogowie są już zdecydowanie dojrzalszym dziełem, poruszającym poważniejsze nieco tematy. I już zdecydowanie więcej w niej rzeczywistości. I to takiej szarej, monotonni niekiedy tylko przerywanej. Weźmy choćby ponury charakter Cienia, głównego bohatera, pozbawione kolorów środowisku emigrantów ze wschodu, Czernoboga i sióstr Zorii, monotonia i cisza oddalonego od centrów wielkomiejskich zapomnianego miasteczka Lakeside, mieszkanie panów Ibisa i Jaquela. No i dodajmy do tego pogodę, akcja rozgrywa się szarą zimą. Na koniec kilka rzeczy, zdarzeń i postaci, które mi się spodobały. Z pewnością postać Czernoboga, scena gry w warcaby, to jak przypominał ciągle cieniowi jak rozbije mu głowę młotem, i za to jak spełnił swoją obietnicę. Interesująco opisana droga Cienia w zaświatach. Szalony Sweeney, gdy zorientował się, że dał Cieniowi nie tą monetę. I wiele wiele innych epizodów, które ciężko mi w tej chwili wydobyć z pamięci. A teraz kolej na Gwiezdny Pył, ale to już zupełnie inna historia. |
Mistrz Islington2.09.2007Post ID: 18861 |
Tak, poczucie szarości w "Amerykańskich Bogach" również mi się udzieliło. |
Denadareth3.09.2007Post ID: 18888 |
Tak, bez wątpienia Neil Gaiman jest jednym z najbardziej oryginalnych współczesnych pisarzy fantasy (zakładając, że to co pisze to fantasy). Nigdziebądź mnie zachwyciła - tak sugestywnego świata jeszcze nigdy nie widziałem. Dużym jego atutem są zjawiska i miejsca nie wyjaśnione przez autora ale mimo to dodające uroku i klimatu opowieści - jak na przykład przystanek Pastuszków (których, jak wiemy lepiej nie spotkać :P). W jednym się jednak nie zgodzę z Moandorem, może to tylko moje spaczenie, ale wcale nie wydawało mi się, że świat Nigdziebądzia (jak się to odmienia?) jest kolorowy i tętniący przygodą. Może nie jest aż tak ponury i szary jak Ameryka z Amerykańskich Bogów, niemniej jednak większość fantastycznych elementów w nim jest zabójcza dla zwykłych mieszkańców Londynu-Pod i traktowana przez nich jako utrapienie niż cokolwiek pozytywnego. Co nie zmienia faktu, że rzeczywiście o przygodę tak zapewne łatwo - tyle, że nie sądzę by wiele osób jej szukało. Amerykańscy Bogowie, tu niewiele mam do dodania do tego co powiedzieli moi przedmówcy. Wyjątkowo jednak spodobało mi się stwierdzenie, że Ameryka nie jest krajem dla bogów, starych i nowych - jak wiemy tym drugim, też nie jest tak łatwo - szybko odchodzą w zapomnienie zastępowani przez kolejnych (jak np. bóg kolejnictwa bodajże). Niestety książka ma jedną wadę - główny plan Odyna za bardzo mi przypomina motyw z Islingtonem z Nigdziebądzia - pracodawca/mentor okazuje się być głównym schwarzcharakterem, który knuł spiski od samego początku. Nie zmienia to jednak faktu, że jest to napisane świetnie a i sam plan jest wielce ciekawy. Pozdrawiam |
Strażnik słów Moandor3.09.2007Post ID: 18892 |
Nie do końca to chciałem powiedzieć, ale nie umiałem znaleźć innego określenia. Mówiąc 'kolorowy' miałem na myśli, że świat w Nigdziebądź, Londyn Pod jest wielce różnorodny. Na każdym kroku spotykasz coś oryginalnego. A to Hrabiowski Dwór, a to Dom bez drzwi, mnisi częstujący herbatą, jeden z moich ulubionych epizodów - Muzeum Brytyjskie, poszukiwanie Angelusa. Gdzie bohaterowie się nie pojawią czeka na nich coś ciekawego, co nie znaczy, że nie groźnego. Byłem podczas lektury cały czas zaskakiwany pomysłami autora. |
Strażnik słów Moandor9.09.2007Post ID: 19091 |
Gwiezdny Pył Skończyłem przed momentem i piszę ten tekst ‘na gorąco’ więc darujcie mi ewentualne niespójności. Może w skrócie, dosłownie w dwóch zdaniach o czym jest książka i potem przejdę do mych wrażeń z lektury. Młody chłopak, Tristran Thorn zamieszkujący w wiosce o nazwie Mur, pewnego dnia obiecuje przynieść dziewczynie, którą kocha spadającą gwiazdę. Wioska wzięła swą nazwę od muru zbudowanego na jej skraju. Mur ów stanowi granicę między naszym światem a Krainą czarów. Ma tylko jedną wyrwę, strzeżoną dzień i noc przez wartowników, którzy mają nakaz nikogo nie przepuszczać. Raz tylko na 9 lat przejście otwierano, z okazji jarmarku, na którym mieszkańcy obu światów się spotykali wymieniając towary. Przygoda zaczyna się na dobre, gdy Tristran przekracza czarodziejski mur i wchodzi do magicznej krainy. I tu znowu chylę czoło przed wyobraźnią autora. To jego trzecia książka, którą przeczytałem. I tym razem znowu mnie zaskoczył swymi pomysłami. Każda opowieść niesie ze sobą coś nowego, inny świat, cudowne stworzenia i bohaterów. Powtarzam to za każdym razem, gdy pisze o książce Gaimana, ale taka jest prawda. Wspominał Islington, że w Gwiezdnym Pyle istnieje wiele wątków, które na koniec, w sposób płynny łączą się w całość. To prawda. Niektóre zwroty akcji mnie, przyznaję, zaskoczyły. Właściwie moja wizja zakończenia opowieści była zupełnie inna niż pisarza.
Takie było moje pragnienie, toteż rozwój wypadków w Gospodzie pod Rydwanem mnie zasmucił. Zaskoczyła mnie też na koniec sama Królowa czarownic. Wadą książki wg mnie jest to, że giną niestety przyzwoite i dobre postacie, co w baśni miejsca mieć nie powinno. Nie lubię tego. Ogólnie Gwiezdny Pył oceniłbym na 5 z 6. Ze szczerym sercem mogę ją Wam polecić i zapewnić, że pieniądze na nią poświęcone nie będą zmarnowane. Tak więc jeśli natraficie w księgarni Gwiezdny Pył, nie wahajcie się. Na pewno przeczytacie ją nim zgaśnie świeczka. :) |
Strażnik słów Moandor12.09.2007Post ID: 19151 |
W zakamarkach archiwów Osady znalazłem ową recenzję Faramira. Napisana dawno, ale to nie szkodzi. |
Strażnik słów Moandor15.09.2007Post ID: 19239 |
Dziś skończyłem Dobry Omen Gaimana i Pratchetta. Ciekawa książka z dość dużą dawką humoru. Zanim napisze o niej parę zdań muszę to sobie najpierw w głowie poukładać. Dwójka moich ulubionych bohaterów w książce - Azirafal i Crowley. Świetnie skonstruowane postacie. Czytając cały czas oczekiwałem kiedy się ponownie pojawią, by posłuchać ich przebojowych dialogów. |
Takeda17.09.2007Post ID: 19360 |
"Nigdziebądź" Jakoś mnie szczególnie nie zachwyciła ta książka, ciężarem gatunkowym plasuję ją w okolicy "Harrego Potera", przeczytanie jej zajęło mi dwie godziny i przez cały czas lektury towarzyszyło mi uczucie jakby deja vu, na końcu zacząłem się już łapać na tym, że zastanawiam się gdzie już niektóre pomysły Gaimana czytałem, czy też oglądałem, pomysł na książkę generalnie ciekawy, jednak poszczególne części składowe wydają mi się do bólu wtórne i gdzieś już wykorzystane, jakby ktoś zrobił ciekawy mix czerpiąc pomysły z dorobku innych, takie w gruncie rzeczy miłe czytadło nie wymagające jakiegoś szczególnego wysiłku i zaangażowania w opowieść, którą poznajemy na kartach tej książki. "Amerykańscy Bogowie" Miłe zaskoczenie po wcześniejszym tytule, co prawda mam mały żal i niedosyt z powodu niewykorzystania Allacha, Buddy etc, czyli wszystkich bogów obecnie dominujących na świecie, była tylko mała wzmianka o Jezusie, skoro Gaiman odważył się na sprowadzenie takiego panteonu, mógł dodać tą kropkę nad i, widać, że jednak stwierdził, że jest to zbyt niebezpieczny i drażliwy motyw. Jednak "AB", jest jedną z tych niewielu pozycji, które wpłynęły na mój nastrój podczas czytania, ma w sobie to coś. Trochę mitologiczna, tajemnicza, ziejąca momentami beznadziejnością świata, porywająca mieszanka jak dla mnie. No i moja ulubienica z tej książki martwa Laura. Po tych dwóch pozycjach, nie wyrobiłem sobie zdania o tym pisarzu, może jak coś jeszcze jego autorstwa przeczytam, dojdę do jakiś konkretów. (chartreuse) Takedo: a jakieś ulubione fragmenty, postaci? Z chęcią bym przeczytał, co zwróciło Twą uwagę. - Moa |
Strażnik słów Moandor17.09.2007Post ID: 19364 |
Tak, to prawda, że czytając Nigdziebądź można odnieść wrażenie, że to już gdzieś było, albo coś podobnego, co zresztą zaznaczyłem w swoim wcześniejszym poście. Wg mnie jednak Gaiman ciekawie to wszystko ze sobą połączył. Miła rzecz do przeczytania w jeden wieczór/popołudnie. Z ciekawszych scen podobała mi się ta w Muzeum Brytyjskim. Z ciekawszych postaci: Stary Bailey, sam nie wiem dlaczego. Pojawia się, rzadko, ale utkwił mi w pamięci. |
Takeda13.10.2007Post ID: 20213 |
Późno bo późno ale jest :) "Nigdziebądź" Ulubiona postać to Łowczyni taka prawie femme fatal, obok Markiza jedyna wyrazista postać pewna siebie i swoich umiejętności tak naprawdę zimna i wyrachowana, opętana celem do którego dąży nie patrząc na konsekwencję. Ulubiony fragment, raczej najciekawszy, jak Drzwi (bezsensu, że przetłumaczyli to imię na polski) i Richard dowiadują się, że Łowczyni była od początku zdrajczynią. "Amerykańscy Bogowie" Cień i jego martwa żona Laura. Cień bo taki trochę zagubiony, jednak w sumie okazuje sie twardym i "stalowym" człowiekiem z zasadami. Laura bo bycie martwym okazuje się bardzo ciekawe według tej historii (w wersji żywej, tej co znamy z kart książki jest dla mnie tu przepraszam za określenie, ale śmieciem, namiastką człowieka). Ulubione fragmenty to wszystkie gdzie występuje ten żywy trup - Laura i wszystkie żyjątka, które w niej już się rozwijają ;) Jakoś nic na to nie poradzę, że lubię książki i filmy gdzie są wyraziste z charakterem i zdecydowane postacie kobiece, dosyć mam słodkich idiotek jako wypełniacza. |
Strażnik słów Moandor16.12.2007Post ID: 21508 |
Chłopaki Anansiego Neil Gaiman Książka bardzo podobnie napisana jak Amerykańscy bogowie, jest jednak lekko związana z Amerykańskimi bogami osobą Anansiego, afrykańskiego boga-pająka. Główny bohater zwie się Gruby Charlie, taki przydomek przylgnął do niego już w dzieciństwie i pozostał, choć Gruby Charlie wcale gruby nie był. Wiódł normalne życie pracując jako urzędnik w firmie Grahame'a Coatsa. Miał dziewczynę z którą był zaręczony, planowali razem ślub. Wszystko zmienia się od momentu, gdy spotyka swojego brata Spidera. Obaj są synami Anansiego, ale to Spider odziedziczył całą moc i czas swego ojca. I to właśnie Spider wchodzi z butami w życie Grubego Charliego komplikując je strasznie. Styl bardzo podobny do Amerykańskich bogów, zatem miłośników tej pozycji Chłopaki Anansiego zawieść nie powinni. Tu także mamy świat normalnych ludzi, czasy nam współczesne oraz ten drugi świat, magiczny, świat dawnych bogów, Tygrysa, kobiety ptaka, Małpy i innych. Wraz z bohaterami lawirujemy na granicy obu światów. W odróżnieniu od Amerykańskich bogów nie ma tu wiejącego zewsząd pesymizmu i smutku. Zauważyłem też, że autor kontynuuje swoją manierę kreacji czarnych charakterów z Nigdziebądź. Grahame Coats bardzo przypominał mi Panów Croucha i Vandemara. Takie beztroski, bez wyrzutów sumienia, nawet trudno z narracji wywnioskować, że to postać zła. Osobiście wolę bardziej magiczne książki Gaimana jak Nigdziebądź czy Gwiezdny pył, ale ta też jest kawałkiem dobrej literatury. |
Strażnik słów Moandor17.01.2008Post ID: 22194 |
Dobrym przyzwyczajeniem jest by podczas lektury pozapisywać sobie co ciekawsze cytaty, albo przynajmniej strony na których są. Wtedy długi czas po lekturze można sobie wyciągnąć starą karteczkę i przypomnieć sobie te wspaniałe słowa, które niegdyś nas wzruszyły, rozbawiły czy powodowały dreszcze. Zapisałem dawno temu parę cytatów z lektury Dobrego Omenu. Dziś znalazłem ową karteczkę więc wrzucę cytaty tutaj.
|
Strażnik słów Moandor19.04.2008Post ID: 26838 |
Głupio tak pisać kilka postów pod rząd... Nie mogłem się powstrzymać i kupiłem sobie przed paroma dniami nowe, specjalne wydania Gwiezdnego pyłu i Amerykańskich bogów. Twarde oprawy, obwoluty, pięknie się prezentują. Nie miałbym nic przeciwko temu, by Mag wydał jeszcze w ten sposób Nigdziebądź. Miałbym w ładnej wersji trzy moje ulubione powieści Gaimana. |
Mistrz Islington22.04.2008Post ID: 26964 |
Co abyś Moandorze pod rząd nie pisał ;) Co prawda od listopada w sprzedaży, ale wątku nie znalazłem na ten temat. To co "uwielbiam najbardziej", czyli dzieciak ratuje świat. |
Mistrz Islington21.09.2008Post ID: 34271 |
Teraz Ja piszę pod rząd ;) Przeczytałem "Interświat", książka ładnie napisana, ale skierowana zdecydowanie do młodszych czytelników - "Gwiezdny Pył" był baśnią, ale myślę, że każdy mógł z niej coś wyciągnąć. |