Gorące Dysputy

Słowo pisane - literatura - "[Jacek Dukaj] - twórczość"

Osada 'Pazur Behemota' > Gorące Dysputy > Słowo pisane - literatura > [Jacek Dukaj] - twórczość
Wędrowiec: zaloguj, wyszukiwarka
Moandor

Strażnik słów Moandor

11.02.2008
Post ID: 23381

Jacek Dukaj jest szeroko znany na rynku fantastyki polskiej. Wydał kilka powieści, Inne Pieśni i Perfekcyjna niedoskonałość otrzymały Nagrodę im. Janusza Zajdla.

Niedawno wyszła najnowsza powieść Jacka Dukaja. Z pewnością nie uszła waszej uwadze podczas wizyty z księgarni książka wielkości dobrego słownika stojąca na półkach z fantastyką. To nie pomyłka księgarzy, a właśnie najnowsza ponad tysiącstronnicowa powieść 'Lód'. Może już ktoś jest po lekturze, bardzo chętnie posłuchałbym wrażeń z lektury.

Oczywiście zapraszam do rozmowy także o innych książkach Jacka Dukaja.

jOjO

Hetman jOjO

2.04.2008
Post ID: 26183

Córka łupieżcy bardzo mi zapadła w pamięci (z opowiadań jeno tym razem)
oraz Ruch Generała

Córka... bo - po Dukajowemu - do spodu czesze kilka(naście?) wątków z naszej współczesności. I sprawia, że na twardą SF już się nie patrzy tak samo.

..Generał bo się zaczyna od sceny z khazadami ;), ale de facto, bo zmienia spojrzenie na fantasy. Jakie mogło by być, gdyby się niektórym (jak to np. Kresowi) kciało myśleć przy pisaniu (w przeciwieństwie do np. Martina)

Moandor

Strażnik słów Moandor

3.04.2008
Post ID: 26216

Wiele słyszałem o Dukaju, zazwyczaj dobrego. Mam w domu trzy jego książki - Perfekcyjną niedoskonałość, Inne pieśni i Lód. Jestem w zasadzie w trakcie czytania dwóch ostatnich.

Dukaj ma bez wątpienia ciekawy styl i posługuje się językiem literackim na wysokim poziomie. W Lodzie nieco mniej, przynajmniej na początku bombarduje nas swoją kreacją świata. Dukaj często potrafi wymyślać do swoich książek niemal wszystko od nowa i przyznam szczerze, że po przeczytaniu kilku pierwszych rozdziałów Innych Pieśni nie mogłem się we wszystkich prawidłach powieściowej rzeczywistości połapać. Wyrażenia takie jak morfa, keros, kratistos, estchlos - czytelnik musi użyć swojej głowy by przypasować poszczególne słowa do ich właściwych znaczeń. Mnie to nie odrzuciło i będę kontynuował lekturę.

Moandor

Strażnik słów Moandor

10.04.2008
Post ID: 26576

Zatem Ruch Generała.

Jak ocenić Żelaznego Generała Żarnego? Miałem z tym wyraźny problem. Na początku w zasadzie nie miałem wątpliwości. Nieskazitelny bohater, podpora tronu i króla, wierny sługa Imperium, zawsze działający dla jego dobra. Po drugiej stronie barykady premier Birzini, intrygant, który zdał się omotać młodego króla, którego język "dość daleko odbiega od standardów obowiązujących w arystokratycznych sferach", jak to Dukaj ładnie określił.

Strona po której opowie się czytelnik jest wiadoma. Birzini działa tu podobnie jak Grima na dworze Theodena, tyle, że wydaje się być bystrzejszy.

I wszystko w porządku do momentu przewrotu Żelaznego Generała i sposobu w jaki swój plan wykonał. Zwątpiłem w Żarnego w momencie kiedy zabił Brudę. To było niepotrzebne (co Generał sam przyznał w duchu wspominając, że to był krystalicznie uczciwy człowiek).
Ostatnia mowa Brudy i potem Birziniego zburzyła krystalicznie czysty wizerunek Żelaznego Generała. Co więcej, Bruda i Birzini mieli wiele racji. Odniosłem wrażenie, ze Żarny, nie mając w zanadrzu kontrargumentów, postąpił jak tyran, niszcząc przeciwników nie tłumacząc się. Nie spodobało mi się to.

Aczkolwiek patrząc oczami majora Zakracy (późniejszego hrabiego) nie mamy żadnych wątpliwości, co do postepowania Żelaznego Generała.
W zależności od której strony spojrzeć na to opowiadanie, uzyskamy inny obraz.

Druga rzecz, którą chciałbym poruszyć to konstrukcja świata. Połączenie magii z techniką, dwóch skrajnych pojęć. Ba, więcej nawet! W tym opowiadaniu magia JEST techniką. Wszystko opiera się na magii. Komunikacja, wahadłowce kosmiczne, wojna. Wszak Grupa Armii Zero, urwici to najbardziej elitarny oddział imperialnych sił, poddany Generałowi. Bardzo fantastyczna wizja. Dukaj nie stara się nawet uzasadnić jej jakimiś prawidłami. Nie wyjaśnia istoty magii, ona po prostu jest i wszystko niemal się na niej opiera. Czy to dobrze?

No i samo zakończenie utworu. Dlaczego Generał po tylu set latach wreszcie sięgnął po koronę, choć mógł to zrobić wielokrotnie w przeszłości, ale zawsze odmawiał? Zawładnęła nim wreszcie żądza władzy?
I jak odnieść postępowanie generała do argumentów ekonomicznych Birziniego? Czy Generał naprawdę myślał tylko o wojnach i wojsku, nie mając pojęcia o ekonomicznym prosperowaniu Imperium?

jOjO

Hetman jOjO

11.04.2008
Post ID: 26580

Moandor

Jak ocenić Żelaznego Generała Żarnego?

hmmm...
A czemu oceniać?
A może właściwiej byłoby napisać: w jakim kontekście oceniać?
No bo, Żelazny Generał - poprzez modyfikacje magiczne - stał się nowym gatunkiem (jakością). Czy mrówka może oceniać zachowania lisa ryjącego sobie norę i niszczącego jej trasę do mrowiska?
Tak i w tym wypadku dobrze byłoby się zastanowić nad kontekstem tejże oceny.
Z punktu widzenia "szarego" mieszkańca owego Universum prawdopodobnie i tak wszystko to wygląda jak kataklizm naturalny. Dzieją się rzeczy poza rozumem i poza mocą by je pojąć, bądź przeciwdziałać.
Dodatkowo konfudować nas może, Moandorze, zamysł autora! My tu będziem rozważali problemy molarne, a - być może - poza pokazaniem teknicznego fantazy Autorowi wcale o to nie chodziło... tak przy okazji Mu wyszło...

Moandor

W zależności od której strony spojrzeć na to opowiadanie, uzyskamy inny obraz.

O! to, to!

Moandor

Druga rzecz, którą chciałbym poruszyć to konstrukcja świata. Połączenie magii z techniką, dwóch skrajnych pojęć. Ba, więcej nawet! W tym opowiadaniu magia JEST techniką. Wszystko opiera się na magii. Komunikacja, wahadłowce kosmiczne, wojna. Wszak Grupa Armii Zero, urwici to najbardziej elitarny oddział imperialnych sił, poddany Generałowi. Bardzo fantastyczna wizja. Dukaj nie stara się nawet uzasadnić jej jakimiś prawidłami. Nie wyjaśnia istoty magii, ona po prostu jest i wszystko niemal się na niej opiera. Czy to dobrze?

Zara, zara!
A KTÓREN z [sarkazm on]"wielkich i przemądrych"[sarkazm off] autorów fantasy uzasadnia jakoś swoją wizję magii? Ja za bardzo miętkie serce mam, to oko przymykam na ten - zwykle - pseudoradiestetyczny bełkot o mocach, chaosach, źródłach itp.
Ale zawsze mię zadziwiało, że óni te magię do tak przyziemnych celów używają. W sumie, to opisał to Sapkowski (między wierszami), chodzi zwykle o to - tym magikom - żeby swój monopol utrzymać.
Jak to ujął Arthur C. Clarke: Każda wystarczająco zaawansowana technologia jest nieodróżnialna od magii. I to co z magią zrobił Dukaj jest spełnieniem pewnych moich przeczuć, marzeń, pragnień!
To oczywiste, dla mnie, że fizyka świata Żelaznego Generała jest inna od naszej. Nie na tyle, by nie rozpoznać świata. Ale na tyle, by INACZEJ on działał.
Nie sugerujesz chyba Moandorze, że powinien ten właśnie Autor (za karę, że tak solidny jest? :)) pisać także appendix z fizyką opisywanego świata! ;)
Tak, taka magia mi odpowiada, bo pokazuje, że świat, nauka nie zatrzymały się na skoliotycznym średniowieczu. Poszło wszystko naprzód - z grubsza w tym samym co nasz kierunku - i efekty tego są m.in. takie, że nowy gatunek się wykształcił! Już w latach 60. ktoś o tym pisał, zapomniałem teraz autora..., o nowym gatunku postludzkim. Też obcy był im nasz świat.

Ja odebrałem tę powieść życzliwie, zwłaszcza za wizję XXI w. fantasy. Teknicznej, dynamicznej, ambitnej - w sensie tekniki, dynamiki i ambicji wykreowanego świata, postaci w nim istniejących.

Świeże to! INNE!

Dzięki Ci, panie Jacku Dukaju!

Moandor

Strażnik słów Moandor

11.04.2008
Post ID: 26583

jOjO

Z punktu widzenia "szarego" mieszkańca owego Universum prawdopodobnie i tak wszystko to wygląda jak kataklizm naturalny. Dzieją się rzeczy poza rozumem i poza mocą by je pojąć, bądź przeciwdziałać.

To miałem na myśli pisząc o patrzeniu na opowiadanie pod różnym kątem. Dla zwykłego ludu, dla Zakracy, Generał jest bohaterem, jego legenda trwa nadal. Zdusił przecie uzurpatora i królobójcę Birzinniego. W życiu zwykłego człowieka niewiele się zmienia, niezależnie od tego czy taki król czy taki panuje na zamku. My jednak znając więcej okoliczności nie musimy przyłączać się do ryczącego ludu i ślepo przyklaskiwać Generałowi. Czy warto zagłębiać się w problemy moralne? O tym jeszcze za chwilę. Powiem tylko tak: Generał od początku wzbudzał moją sympatię, z kolejnymi stronami nawet coraz bardziej. Aż do momentu rozmowy z Brudą. Na krysztale powstała rysa. :)

jOjO

Dodatkowo konfudować nas może, Moandorze, zamysł autora! My tu będziem rozważali problemy molarne, a - być może - poza pokazaniem teknicznego fantazy Autorowi wcale o to nie chodziło... tak przy okazji Mu wyszło...

Gdy stoisz w księgarni i patrzysz na książkę, ma ona jednego autora. Ale gdy przeczytasz autorów jest już dwóch. Ten właściwy oraz ty sam. To, jak odbierasz dany utwór literacki zależy w dużej mierze od ciebie samego. A płaszczyzn interpretacji jest zawsze dużo. Może Jackowi Dukajowi chodziło jedynie o pokazanie wizji magii przyszłości. Ale problemy moralne też da się tutaj dostrzec, nawet jeśli nie to autor miał na myśli i wyszło mu 'tak przy okazji'.

Tu tak naprawdę nie da się jednoznacznie powiedzieć kto był dobry, a kto zły, używając już tej terminologii. Czy Birzinni dążył do zagłady Imperium? Czy chciał korony jedynie dla niej samej? Może tak, jak Generał widział, że głupi król prowadzi Imperium w kierunku kryzysu? Może miał swoją wizję przyszłości i za pomocą układów z Ptakiem ją właśnie realizował? Chociaż oddanie Ptakowi niektórych ziem stawia znak zapytania. Więc kto gorszy? Premier, który zgładził króla? Czy Generał, który zgładził premiera Imperium? Dodajmy jeszcze to, co rzekł Bruda. Zacytuję.

Bruda

– Przecież wszystko wiedziałeś! Informowałem cię od roku! Znałeś wszystkie plany Orwida, wiedziałeś, że znaleźliśmy tę 583B Ślepego Łowcy już miesiące temu, i że Orwid czekał tylko na znak od Birzinniego; wiedziałeś, wiedziałeś, że to pułapka i spisek Birzinniego i kliki. I co zrobiłeś? Nic! Nic! Tylko tym bardziej ich judziłeś. Nie ostrzegłeś Bogumiła. Nikogo nie ostrzegłeś. Jeśli to nie jest zdrada – to co to jest?!

W tym kontekście Generał może być równie dobrze królobójcą jak Birzinni.
Są w tym opowiadaniu dwa obozy. Ale przemyślawszy rzecz dokładnie nie pokuszę się o jednoznaczne stwierdzenie, który jest ten lepszy. Lekką przewagę ma Generał w mojej opinii. Szkoda tylko Brudy. "Żal, naprawdę żal, doprawdy kryształowej uczciwości był to człowiek;" - słowami Żarnego.

jOjO

Nie sugerujesz chyba Moandorze, że powinien ten właśnie Autor (za karę, że tak solidny jest? :)) pisać także appendix z fizyką opisywanego świata! ;)

Oczywiście, że nie sugeruję, żadnych appendixów Hetmanie. :) Jest to pierwsza tego typu wizja magii jaką spotkałem w literaturze. Pryzmat magii w ujęciu tradycyjnym z pewnością ma wpływ na moje postrzeganie.
Mówiąc, że Dukaj nie wyjaśnia istoty magii, miałem na myśli to, że bohaterowie rzucają straszne ilości czarów, antypodsłuchowe, klątwy i podklątwy, piętrzą czary jeden na drugim. A zastanawiałem się, w jaki sposób im się to udaje - rzucić dwadzieścia skomplikowanych czarów w jednej chwili. Mógłby Dukaj zdradzić jak za pomocą machnięcia ręką powalić drzewo. :)

Ale oczywiście wizja Dukaja jest ciekawa, świeża, jak mówisz. Tylko w wizji tak zaawansowanych mageokonstruktów ta kolej parowa na początku książki wygląda trochę jak nie z tego czasu. :)

jOjO

Hetman jOjO

11.04.2008
Post ID: 26587

<Moandor

Dla zwykłego ludu, dla Zakracy, Generał jest bohaterem, jego legenda trwa nadal. Zdusił przecie uzurpatora i królobójcę Birzinniego. W życiu zwykłego człowieka niewiele się zmienia, niezależnie od tego czy taki król czy taki panuje na zamku. My jednak znając więcej okoliczności nie musimy przyłączać się do ryczącego ludu i ślepo przyklaskiwać Generałowi.

(wytłuszczenie moje: jOjO)

Cóż, wiemy tylko tyle co Autor zechciał nam napisać (albo się Mu w ramach innej koncepcji napisało w tym zakresie ;) ).
Stąd moja wstrzemięźliwość w ocenach moralnych.
Zwłaszcza, że Żarny ma te swoje kilkaset lat i co nam wiedzieć o geopolityce onego świata?
Zauważ, zacny Moandorze, że osoba znająca/żyjąca w Polsce od kilkuset lat inaczej ocenia np. zdarzenia w Chinach niż vice wers ;). Oraz: dziecko (niech będzie nastolatek :) ) inaczej ocenia niż sędziwy mędrzec.
Nasze rozumienie tamtego świata jest miałkie.
A ja już nie dam się nabrać (mam nadzieję) na medialne prowokacje.
Zatem: nie oceniam Żelaznego.
A, podobnie jak Ty, darzę Jego postać dużą sympatią.
Wszak niezniszczalny (prawie boski) władca sam sobą daje nadzieje na stabilizację, której nie dają awantury dynastyczne, czy - bodaj by to Licho wzięło - d*kratyczne wybory.
Czy miałaby to być stabilizacja typu śmierć cieplna, czy inna, tego się nie dowiemy.
Ale imponuje Żelazny Generał na tle wielu innych mdłych, słabych i niezdecydowanych.

<Moandor

Gdy stoisz w księgarni i patrzysz na książkę, ma ona jednego autora. Ale gdy przeczytasz autorów jest już dwóch. Ten właściwy oraz ty sam.

Ciekawe spostrzeżenie. Nigdy tego w ten sposób nie artykułowałem. Ale... chyba coś w tym jest. Interpretacja!

<Moandor

Może Jackowi Dukajowi chodziło jedynie o pokazanie wizji magii przyszłości. Ale problemy moralne też da się tutaj dostrzec, nawet jeśli nie to autor miał na myśli i wyszło mu 'tak przy okazji'.

No, ale waga inna!
Jeśli dostaniesz za zadanie nakarmić 100 ludzi przy drakońskich ograniczeniach czasowo-materiałowych, to sądzę, że zbaraniałbyś, gdyby w raporcie końcowym ktoś marudził, że nie każdy dostał serwetki i usłyszał "Smocznego!" pozdrowienia dla Kociołka ;)
Jeśli zamysł autora, jego koncentracja na określonym aspekcie jest czytelna, to szkoda czynić mu zarzutów, albo jak w tym przypadku nadinterpretowywać wątki konieczne, ale poboczne.
Nie wiem oczywiście, ale odczytuję to głównie w kategoriach nowej wizji fantasy.
Dukaj nie odwalił chałtury - jak wielu innych, najbardziej chyba mnie zabolała lektura "Stare jest piękne" Brina, gdzie świetny pomysł został zupełnie niewykorzystany; podobnie Kołodziejczaka "Krew i kamień" - ale stworzył, w swoim kapitalnym stylu - rozbuchaną wizję magicznego świata. Bardzo filmową zresztą, o czym kiedyś wspomniał.

Moandor

Mówiąc, że Dukaj nie wyjaśnia istoty magii, miałem na myśli to, że bohaterowie rzucają straszne ilości czarów, antypodsłuchowe, klątwy i podklątwy, piętrzą czary jeden na drugim. A zastanawiałem się, w jaki sposób im się to udaje - rzucić dwadzieścia skomplikowanych czarów w jednej chwili. Mógłby Dukaj zdradzić jak za pomocą machnięcia ręką powalić drzewo. :)

bohaterowie?
Czy może jednak Żelazny Generał?
Bo mam wrażenie (lekturę odświeżyłem na początku roku, mogę się mylić), że to właśnie Żarny, ze swoją nową cielesnością jest do tego zdolny.

Moandor

Tylko w wizji tak zaawansowanych mageokonstruktów ta kolej parowa na początku książki wygląda trochę jak nie z tego czasu. :)

Kilka interpretacji:
- pamiętam, że pierwsze strony pojawiły się już daaawno temu. Być może, z jakiegoś sentymentu do tych pierwszych czytelników, Autor zostawił to tak jak było.
- wielokroć (w innych, klasycznych fantazjach też) pojawia się kwestia kosztów. Być może to co miało być dostarczone, najkorzystniej przetransportować właśnie koleją.
- kamuflaż! być może magia zostawia "ślad", a Żarny kciał tego dokonać skrycie.

Ale zostaw to! bo aqrat ta scena wielce mię wzrusza ;)

Moandor

Strażnik słów Moandor

11.04.2008
Post ID: 26589

jOjO

No, ale waga inna!
Jeśli dostaniesz za zadanie nakarmić 100 ludzi przy drakońskich ograniczeniach czasowo-materiałowych, to sądzę, że zbaraniałbyś, gdyby w raporcie końcowym ktoś marudził, że nie każdy dostał serwetki i usłyszał "Smocznego!" pozdrowienia dla Kociołka ;)

Zapewne masz rację. Ale ja ze swej strony także nie sprowadzam interpretacji opowiadania do kwestii - Żarny - zdrajca czy gorący patriota? Zwróciłem jeno na to także swoją uwagę.

Jeszcze taka uwaga ogólna w stosunku do prozy Dukaja. Biorąc pierwszą z brzegu jego książkę, można się przekonać, że jest to autor lubiący się natrudzić przy swojej pracy pisarskiej. Praktycznie nie wchodzi dwa razy do tej samej wody. Kolejna książka, kolejny, niemal od nowa wymyślony świat. I tu moje pytanie Hetmanie do Ciebie, jako miłośnika prozy Jacka Dukaja: Czy nie miałeś czasami wrażenia, że w niektórych dukajowych światach trudno jest połapać się co z czym się je? Zaczynając czytać Inne pieśni z wrażeniem, że Dukaj przedstawia nam jakby widziany w lustrze swój świat, jakby chodził z kamerą i filmował, nie biorąc jednak pod uwagę, że czytelnik nie ma dostępu do jego bogatej wyobraźni by móc zorientować się o co w tym wszystkim chodzi?

Druga rzecz, na która zwracam w książkach uwagę to nazwy. Wpadł mi w ręce niedawno wywiad z Tolkienem, w którym wywiadowca akurat o to pisarza zapytał. Tolkien przywiązywał do nazw wielką rolę. Powiedział nawet, że dobra nazwa to podstawa sukcesu, że w jego umyśle często najpierw rodziła się nazwa, a dopiero potem dopisywała się wokół niej historia. I bezsprzecznie Tolkien był mistrzem jeśli chodzi o tworzenie nazw.
A jak z tym u Dukaja? Moim zdaniem różnie. Czasem mu się udaje, nie bardzo. Bywało, że miewałem chwilowe wrażenie, że na siłę bombarduje czytelnika językiem 'Made in Dukaj', podczas gdy mógłby w wielu przypadkach ograniczyć się do, bogatej przecież polszczyzny.

Zapraszam także innych do pogadanki w temacie. Opowiadanie Ruch Generała znajduje się w zbiorze W kraju niewiernych, ale jego pełny tekst jest także na stronie Jacka Dukaja pod adresem http://dukaj.pl/czytelnia/beletrystyka/RuchGenerala

jOjO

Hetman jOjO

11.04.2008
Post ID: 26590

Moandor

Biorąc pierwszą z brzegu jego książkę, można się przekonać, że jest to autor lubiący się natrudzić przy swojej pracy pisarskiej. Praktycznie nie wchodzi dwa razy do tej samej wody. Kolejna książka, kolejny, niemal od nowa wymyślony świat.

Jedno z omówień twórczości Dukaja nawet tytuł ma jakże wymowny: Taktyka spalonej ziemi.
Tak, zgadzam się z tą opinią i mam ją, jako czytelnik, za najwspanialszą cechę pisarza.
Jasne, rozumiem i tych, co to: Proszę pana ja jestem umysł ścisły. Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem. Po prostu. No... To... Poprzez... No reminiscencję. lubią kontynuację. Ale nazbyt często temat rewelacyjny, pisarz wspaniały w takim tasiemcu się rozmienia na drobne.

To mnie w twórczości Dukaja zachwyca, że zawsze mogę się spodziewać niespodziewanego ;)

Moandor

Czy nie miałeś czasami wrażenia, że w niektórych dukajowych światach trudno jest połapać się co z czym się je? Zaczynając czytać Inne pieśni z wrażeniem, że Dukaj przedstawia nam jakby widziany w lustrze swój świat, jakby chodził z kamerą i filmował, nie biorąc jednak pod uwagę, że czytelnik nie ma dostępu do jego bogatej wyobraźni by móc zorientować się o co w tym wszystkim chodzi?

Tak, na początku mej przygody z tą prozą tak miałem takie trudności.
Ale
Teraz mam to za główną zaletę.
Czytam większość jego utworów po kilka razy. A właśnie dzięki tej cesze jaką jest ta dedykowana kreacja nigdy nie czuję się znudzony.
A ot, choćby taki przykład: Inne pieśni skończyłem czytać i zacząłem raz jeszcze. Od razu z marszu.
I odkryłem całe mnóstwo szczegółów, które umknęły mi za pierwszym razem.
To zaleta. Ogromna. Mogę ją porównać do znajomości z dobrym przyjacielem. Z kolejnym dniem poznaję go jesio lepi.
A trudności percepcyjne? Cóż. Czy nie irytowała Cię nigdy maniera wszechwiedzącego autora, któren nagle łamie rytm książki i każe bohaterowi wykład z historii robić, albo nawet sam autor tłumaczy co miał na myśli?
Dukaj tego nie robi i dzięki Mu za to.
A nawet można to odnieść do Twego spostrzeżenia, że brak wszechwiedzącego autora zwiększa pole do popisu "drugiego" autora, czyli czytelnika.
Mi szczególnie ciężko czytało się Extensę. Ale coraz bardziej ją lubię...

Moandor

Druga rzecz, na która zwracam w książkach uwagę to nazwy. Wpadł mi w ręce niedawno wywiad z Tolkienem, w którym wywiadowca akurat o to pisarza zapytał. Tolkien przywiązywał do nazw wielką rolę. Powiedział nawet, że dobra nazwa to podstawa sukcesu, że w jego umyśle często najpierw rodziła się nazwa, a dopiero potem dopisywała się wokół niej historia. I bezsprzecznie Tolkien był mistrzem jeśli chodzi o tworzenie nazw.
A jak z tym u Dukaja? Moim zdaniem różnie. Czasem mu się udaje, nie bardzo. Bywało, że miewałem chwilowe wrażenie, że na siłę bombarduje czytelnika językiem 'Made in Dukaj', podczas gdy mógłby w wielu przypadkach ograniczyć się do, bogatej przecież polszczyzny.

Cóż, nie jest to nawet Dukaja język ojczysty. Trzeba to świadomie stosować.
Ale
czytając ostatnio większą partię Jego utworów (a tak o! dla odświeżenia!) zauważyłem, że są pewne inwarianty w Jego słowniku. Nie pomnę teraz, bo to na zasadzie retrospekcji w czasie lektury dostrzegałem (a notatek nie robiłem). Ale pokuszę się o stwierdzenie, że na pewnym poziomie analizy dałoby się udowodnić, że tak różne książki Dukaja są o tym samym!
Pewne sprawy wciąż powracają, poprzez określenia, rozwiązania fabularne, figury stylistyczne. Nie nachalnie. Raczej jako mimowolne "przecieki". No chyba, że jest to już tak wyrafinowana, przemyślana, zaplanowana gra z czytelnikiem całej Jego twórczości.

Tolkien stworzył jeden świat. Przebogaty i wspaniały. Ale i tak będący raczej zwieńczeniem pewnego zestawu (mitologie, baśnie, a nawet utwory prekursorów gatunku... tak, byli przed Tolkienem pisarze fantasy...)
Dukaj generuje je znacznie hojniej. I znajdź mi proszę przykłady wzorców, prekursorów książek Dukaja... Raczej ciężko będzie.
Już z tego samego wynika trudność w porównywaniu warstwy nomenklaturowej.

Uwielbiam utwory Tolkiena, także Dukaja.
Ale każde jednak za coś innego...

Moandor

Strażnik słów Moandor

11.04.2008
Post ID: 26604

Trzeba Dukajowi przyznać, że przykłada się do swojej pracy. Moim zdaniem samo to, że jego książki wydaje Wydawnictwo Literackie stanowi pewnego rodzaju nobilitację.

Nie mam autorowi za złe 'taktyki spalonej ziemi'. Jednak tak po prawdzie jeszcze nie jestem znawcą książek Jacka Dukaja. Zaczynam dopiero wgryzać się w jego światy.

jOjO

Czytam większość jego utworów po kilka razy. A właśnie dzięki tej cesze jaką jest ta dedykowana kreacja nigdy nie czuję się znudzony.

To charakteryzuje dobre książki, że powraca się do nich bez uczucia nudy, za każdym razem odkrywając coś, co poprzednio gdzieś umknęło, nie zwróciliśmy na to uwagi lub po prostu wywietrzało z pamięci.
Po prawdzie to powiem Hetmanie, że cenię sobie właśnie książki które mówią: pomyśl trochę, zastanów się, przemyśl a uda ci się mnie zrozumieć. Książki, przez które nie da się przemknąć jak autostradą, chcąc je dobrze poznać. Dukaj wydaje mi się, należy do ambitniejszych pisarzy, który nie zadowoli się tanią historią na 300 stron, lecz tworzy solidne i często wymagające powieści.
Nie wypowiem się o wszystkich, ale już po kawałku lektury mogę powiedzieć, że widzę różnicę między językiem Dukaja a większości pozycji polskiego rynku. Oczywiście na korzyść Dukaja.

Mówiąc natomiast o mnogości wymyślanych przez autora nazw nie miałem na myśli tego, że one się pojawiają, a to czy pasują, czy brzmią wg Ciebie Hetmanie naturalnie. Czy czytając nie czujesz zgrzytu, że jakoś tak topornie się wymawia, że dane określenie jest w tym miejscu na siłę. Świecień, Ćmiatło, Ćmieczka, teslektryczność, Zimnazo, Tungetyt - niektóre określenia z Lodu (wg mnie trafione), powieści którą kupiłem ze względu na obecność Nikoli Tesli, ciekawi mnie jak postać Czarodzieja z Wardenclyffe została przedstawiona w konwencji fantastyki.
W wywiadzie z Dukajem w Radiu Kraków Marcin Baniak powiedział, że nawet fantastom trudno byłoby wymyślić taką postać literacką jak Tesla. I rzeczywiście, wokół tego człowieka krążą legendy.

jOjO

A trudności percepcyjne? Cóż. Czy nie irytowała Cię nigdy maniera wszechwiedzącego autora, któren nagle łamie rytm książki i każe bohaterowi wykład z historii robić, albo nawet sam autor tłumaczy co miał na myśli?
Dukaj tego nie robi i dzięki Mu za to.

Sztuką jest robić te wykłady na tyle naturalnie, żeby czytelnik nie poczuł irytacji a jednocześnie był zorientowany jako tako w powieściowych realiach. Oczywiście (dopiero bowiem zacząłem Inne Pieśni) zakładam, że wraz z wgłębianiem się w świat Innych Pieśni wszystko zacznie się powoli wyjaśniać i stawać przejrzystym i efekt zagubienia zniknie.

jOjO

Hetman jOjO

11.04.2008
Post ID: 26611

czyli zostawiamy już Żelaznego Generała...

przechodzimy do Innych pieśni?

ew. proponuję między dłuższymi powieściowymi dziełami opowiadania omawiać...

celna jest zwłaszcza Twa uwaga, że wiele utworów Dukaja dostępnych jest w całości bądź obszernych fragmentach w necie

może to zachęci kogoś do naszej dysputy

Moandor

Strażnik słów Moandor

12.04.2008
Post ID: 26614

jOjO

ew. proponuję między dłuższymi powieściowymi dziełami opowiadania omawiać...

Omawianie to chyba za duże słowo. :) Bardziej dzielenie się swoimi przemyśleniami i wrażeniami z lektur.

Co do Generała - chyba oceny moralne możemy już zostawić, dość już zostało powiedziane. Można ewentualnie zatrzymać się jeszcze na chwilkę nad obrazem magii w tym opowiadaniu.
Zazwyczaj czytelnik krzywi się czytając o bohaterach typu - Conan, będących w stanie samotnie stawić czoło armii wrogów. Taki typ supermana. A jak to jest w przypadku Żarnego - człowiek żyjący 800 lat, potężniejszy niż ktokolwiek na ziemi, skinieniem ręki potrafiący zatrzymać bieg czasu, i wiele innych jeszcze rzeczy. Fantazja bez granic.
Przypomniało mi się, jak tato opowiadał o swoich lekturach starej fantastyki rosyjskiej, gdzie ludzie potrafili wytworzyć otaczające całe systemy gwiezdne pola siłowe, a wrogie jednostki podciągały pod nie gwiazdy i powodowały eksplozję supernowej, w celu zrobienia wyłomu. Nie pamiętam czyje to były książki, Sniegowa??

Wracając do magii w opowiadaniu. Sporo tam ciekawych rzeczy. Żabie pole, lustra umożliwiające kontakt na odległość, żywe kryształy potrafiące przepompowywać żar z wnętrza gwiazd, Słoneczna klątwa (to zaklęcie końca świata), idea wojsk magicznych, swego rodzaju oddziałów specjalnych. Można spotkać magów na służbie armii w innych książkach, ale za zwyczaj są to pojedynczy czarodzieje, nie zaś oddziały liniowe.

Żywe kryształy - wygląda to na jakiś wyjątkowy surowiec, bez którego większość magii nie byłaby w stanie działać. Epokowe odkrycie zmieniające obraz świata, jak Zimnazo i Tungetyt w Lodzie. Czy zatem magia jest skutkiem wynalezienia owych kryształów? Czy bez nich może istnieć?

Muszę chyba jeszcze raz przekartkować opowiadanko, by przyjrzeć się baczniej pewnym szczegółom.

A, jeszcze to. Pamiętasz jak Zakraca nie chciał lecieć w podróż kosmiczną? Generał go wtedy przymusił. On wiedział co stanie się po jego odlocie. Być może uratował w ten sposób swego adiutanta przed mściwą ręką Birzinniego. To takie luźne spostrzeżenie, dygresja. :)

jOjO

Hetman jOjO

12.04.2008
Post ID: 26636

Moandor

Zazwyczaj czytelnik krzywi się czytając o bohaterach typu - Conan, będących w stanie samotnie stawić czoło armii wrogów. Taki typ supermana. A jak to jest w przypadku Żarnego - człowiek żyjący 800 lat, potężniejszy niż ktokolwiek na ziemi, skinieniem ręki potrafiący zatrzymać bieg czasu, i wiele innych jeszcze rzeczy. Fantazja bez granic.

Być może zamysłem autora było właśnie sprowokowanie rozważań: jakie są granice lojalności nadczłowieka (superorganizmu, czy wg terminologii z "Perfekcyjnej niedoskonałości": phoebe) wobec zwykłych ludzi?

Ja tak to odbieram, w tych kategoriach akceptuję kreację takiej postaci.

Moandor

Wracając do magii w opowiadaniu. Sporo tam ciekawych rzeczy. Żabie pole, lustra umożliwiające kontakt na odległość, żywe kryształy potrafiące przepompowywać żar z wnętrza gwiazd, Słoneczna klątwa (to zaklęcie końca świata), idea wojsk magicznych, swego rodzaju oddziałów specjalnych. Można spotkać magów na służbie armii w innych książkach, ale za zwyczaj są to pojedynczy czarodzieje, nie zaś oddziały liniowe.

Cóż, kreując nową propozycję fantasy Dukaj - po swojemu ;) - wszystko niemal po nowemu nazwał. Prawdopodobnie jest to kreacja jednorazowa (znaczy nic więcej w tym universum pisane nie będzie) stąd trudno się spodziewać materiałów do annalizy magii tego świata. Ja cieszę się tym, że można inne fantasy czytać. Gdy to źródełko zacznie bić (a zacznie??) to będę dumał czy to ma sens.

Moandor

Żywe kryształy - wygląda to na jakiś wyjątkowy surowiec, bez którego większość magii nie byłaby w stanie działać. Epokowe odkrycie zmieniające obraz świata, jak Zimnazo i Tungetyt w Lodzie. Czy zatem magia jest skutkiem wynalezienia owych kryształów? Czy bez nich może istnieć?

O właśnie! żywokryst jeden z inwariantów prozy Dukaja. Pojawia się w wielu innych utworach. I w tych bardziej hi-tech odpowiada nanobotom (bodaj u Lema to były bystry).

Moandor

Pamiętasz jak Zakraca nie chciał lecieć w podróż kosmiczną? Generał go wtedy przymusił. On wiedział co stanie się po jego odlocie. Być może uratował w ten sposób swego adiutanta przed mściwą ręką Birzinniego.

Hmmm...
wiedział...
Z całej historii widać, że to był PLAN Żarnego!
My go tylko poznajemy w taki właśnie sposób, w takiej optyce.

Moandor

Strażnik słów Moandor

12.04.2008
Post ID: 26638

jOjO

przechodzimy do Innych pieśni?

Możemy Hetmanie, tylko mam do Ciebie prośbę. Jestem dopiero w trakcie lektury, więc trudno mi jest zagaić rozmowę. Mógłbyś zacząć? Kilka słów wstępu, ogólna ocena książki, plusy, minusy. Coś na początek ogólnie.

Coś mi się kojarzy, że Faramir napisał kiedyś recenzję Innych Pieśni i, że jest gdzieś tu w Osadzie. Poszukam.

jOjO

Hetman jOjO

13.04.2008
Post ID: 26658

A toś mię zakałapućkał ;)
Nie kcę - w czasie Twojej lektury - spoilera zapodawać ;)

Zatem ogólnie.

Pamiętam szok jaki przeżyłem na jednym z wykładów, gdy prowadzący zaczął omawiać (bez szydery! zupełnie serio! - i to właśnie mną wstrząsnęło) fizykę arystotelesowską.
Uświadomił mi (nie wiem jak innym ;)), że paradygmat arystotelesowski - zasadniczo - nadal się doskonale sprawdza w życiu codziennym. Wszak każdy widzi, że ruch jest możliwy tylko pod działaniem stałej siły, cięższe spada szybciej itp.
Fizyka arystotelesowska została odsunięta w cień, bo pojawiły się zjawiska - wcześniej nie zauważane, nie odkryte - których nie tłumaczyła.
Jest wielce interesującym (i pouczającym) spostrzeżenie, że do w zasadzie XVII w. ludzie świat objaśniali zupełnie inaczej niż my teraz.
I to w każdej dziedzinie.

Z tego co pamiętam, Dukaj studiował filozofię, zatem miał okazję poznać, a pewnie i zauroczyć się, wizją świata z dawnych czasów.

Najniezwyklejsze w Innych pieśniach - choć może trudno to dostrzec jako, że stanowi tło całej akcji - jest właśnie oparcie się na - traktowanym literalnie - paradygmacie Arystotelesa (tak będę to określał, prosząc o wybaczenie fachowców ;)).

Z tego niezwykłego założenia wykreowany został wspaniały świat powieści. A co najfajniejsze dla czytelnika w tym świecie dzieje się wspaniała i porywająca historia.

Jak rzadko - przynajmniej u mnie ;) - motto książki stanowi istotną jej część. Autor skupia się w tej książce na Formie właśnie. Chociaż uznałbym to zagadnienie za kolejny inwariant twórczości Dukaja.

To co mnie zachwyca, a czytałem to już 3 bądź 4 razy, to odkrywanie coraz innych "wersji" tej opowieści. Za każdym razem jakoś co innego mą uwagę skupiało i, zgodnie z teorią dwóch wrogów (zaraz, to chyba było o autorach ;)) mam za sobą lekturę kilku powieści w tym samym świecie osadzoną.

W sumie najbardziej mnie teraz intryguje zagadka pętli czasu?.
Uwaga Moandorze, to może być spoiler!
Jak zrozumieć, objaśnić przypuszczenie, że Skoliodoi są efektem? działań Berbeleka, nim samym??

O tym z pewnością będę chciał, po lekturze z Tobą podebatować.

Moandor

Strażnik słów Moandor

14.04.2008
Post ID: 26691

Jeszcze czytam, ale mogę dwie trzy luźne uwagi dodać. To chyba jest maniera Dukaja, by tworzyć głównego bohatera, który jest, przynajmniej na początku zagubiony, słaby, nijaki. Pan Berbelek z początku książki bardzo szybko skojarzył mi się z Benedyktem Gierosławskim z Lodu. Widzę jednak, że z kolejnymi stronami zmierza ku dobremu, odnajduje w sobie dawne siły, czasem nawet zdobędzie się na żart.
W kilku miejscach miło się roześmiałem, czytając o okrętach zatopionych przez 'splunięcie Króla Burz', albo podczas rozmowy Hieronima z synem, na temat Alitei tuż przed wyjazdem na polowanie.
Obawiałem się nieco nowomowy Dukaja, ale po kilkudziesięciu stronach język staje się swojski i zrozumiały, i praktycznie nie sprawia trudności.

Podobają mi się bohaterowie Innych Pieśni. Są wyraziści, charakterystyczni.

Tak jak Ptak, w opowiadaniu Ruch Generała, tak tu w treści ciągle przewija się Czarnoksiężnik. Dowiadujemy się o nim nieco więcej jedynie z opowiadania pana Berbeleka, które szczerze mi się spodobało.

Z ciekawości zajrzałem na biblionetkę, by poczytać sobie recenzje i są wprost arcyprzychylne dla książki. Wszyscy podkreślają, że jest to książka wymagająca, ale dla tych, którzy nie zniechęcą się jest prawdziwą czytelnicza ucztą.

jOjO

Hetman jOjO

14.04.2008
Post ID: 26704

Moandor

To chyba jest maniera Dukaja, by tworzyć głównego bohatera, który jest, przynajmniej na początku zagubiony, słaby, nijaki. Pan Berbelek z początku książki bardzo szybko skojarzył mi się z Benedyktem Gierosławskim z Lodu. Widzę jednak, że z kolejnymi stronami zmierza ku dobremu, odnajduje w sobie dawne siły, czasem nawet zdobędzie się na żart.

Jak sam się przekonasz, aqrat w tej książce to nie maniera! ;)
To kwestia FORMY!

Moandor

Strażnik słów Moandor

19.04.2008
Post ID: 26839

Na stronie Jacka Dukaja (dukaj.pl) przeczytałem, że na maj przewidziane jest wznowienie Innych Pieśni, w formacie takim samym jak Lód i ostatnio wydane W kraju niewiernych. Książka z każdą dziesiątką przeczytanych stron coraz bardziej mi się podoba i raczej kupie sobie wydanie z lodowej serii.

A mam też pytanie do znawców Innych pieśni. Jako jednostka długości często pojawia się tzw. stadion. Ile to mniej więcej metrów? :)

jOjO

Hetman jOjO

19.04.2008
Post ID: 26840

zwykle przyjmuje się, że stadion to ok. 200 m
(pomaga w takich zagadkach dostęp do netu ;) definicja)

Moandor

Strażnik słów Moandor

19.04.2008
Post ID: 26841

Definicja definicją, ale odpowiedź jest inna. Dukaj zresztą niczego nowego nie wymyślił, wplótł jeno w swoją książkę powszechnie znany fakt historyczny.