Gorące DysputyKarczma Pazur Behemota - "Wejście przybysza z donośnym niach niach w tle" |
---|
Tarnoob20.04.2008Post ID: 26896 |
Siedzę sobie skulony za niewielkim, zagraconym biurkiem mojego skromnego warsztatu „nauki” i „pracy”. Przygrywa mi muzyka, jaką miliony poszukiwaczy przygód słuchało przemierzając obszerne, trawiaste łąki i polany Atagarichu. Z malejącym oporem przez moje dłonie przeciskają się kolejne słowa, wprawiając w ruch palce i skłaniając je do zderzenia z klawiszami plastikowych ust – klawiatury. Myśląc nad kolejnym zdaniem zamyśliłem się. Komunikat o zbyt długim przytrzymaniu klawisza Shift znowu wprawia mnie w ruch. Czyżby mój komputer - dziedzictwo technologii Starożytnych – próbował mnie poganiać? Znów chwila zalążku melancholii. Nie wiem, co napisać, bo wiem, że jedno źle użyte słowo może przesądzić o mojej pozycji społecznej w Imperium. O tak… Kilkukrotnie już do Niego zaglądałem, od blisko miesiąca czy dwóch regularnie śledzę kolejne wieści. W momentach absolutnego przygnębienia usiadałem przy ognisku, by zgodnie z jego przeznaczeniem ogrzać się, odpocząć i niezależnie od pory dnia i roku posłuchać koncertu świerszczy. Znów chwila zastanowienia. Tak, jedną z pierwszych dostrzeżonych przeze mnie postaci był niejaki Tabris, miejscowy Anioł Wolnej Woli. Postanowił korespondencyjnie mnie przyuczać, by Znów chwila zastanowienia. No właśnie, by…? W cieple ogniska szukałem ukojenia. Charyzma postaci ogniskowych niemal nie doprowadziła mnie do piromanii. Ale jak już mówiłem, miejsce to odwiedzałem w chwilach wyjątkowo dla mnie trudnych, przez co Chwila zastanowienia zazwyczaj wyładowywałem tam skumulowane, niemałe pokłady negatywnych emocji. Stąd w oczach tych, którzy mnie widzieli, (być może na stałe) wyrył się już obraz mnie jako skrajnego pesymisty, emosa, ciamajdy i użalającego się nad sobą fajtłapy. Chwila *głębszego* zastanowienia nad tym, jaki wyciągnąć wniosek Czy faktycznie taki jestem? To się jeszcze okaże – mam nadzieję, że przed nami jeszcze długa droga na ścieżce współegzystencji. Chwila zastanowienia Teraz, stojąc u bram Imperium Jaskini Behemotha, targa mną nieco dziwne uczucie. Jestem dziwnie spokojny, mimo iż dla choleryków takich jak ja powinno to być źródłem niemałego napięcia. Zdaję sobie sprawę z wagi sprawy, ale jej [wagi] nie odczuwam. Chwila *głębokiego* zastanowienia Może to się właśnie nazywa opanowanie? Kolejna chwila zastanowiena i przekręcenie poprzedniego zdania Może [najgłębsza dotąd chwila zastanowienia] świadomość tego, że w tak wielkim, starym i wsłuchiwanie się w dźwięk syntezatora mowy przypominającego o wybiciu godziny 10 no właśnie, jakim? Miejscu najmniejszy błąd w wyważeniu swojej autoprezentacji może raz na zawsze przekreślić chłystka zwanego Tarnoob, jest równoważona świadomością tego, że ta część Ulgak słynie z doborowego towarzystwa? Że przecież za każdym spotkanym tu przeze mnie stworzeniem stoi człowiek? Powtarza dwukrotne wciśnięcie entera, wzdycha eligijnie. Odprawia ten cyrk na pokaz, w nadziei na pochwały, czy może rzeczywiście ma potrzebę podzielenia się tym mułem wyciągniętym spomiędzy nielicznych zwojów swojej kory móżdżastej? Cholera, znów chce, a nie może zacząć pisać! Ała, ojej, publicznie przekląłem! Wlepiony we mnie sztuczny mechanizm wydobywa ze mnie dźwięk przeprosin. Ale [*słowa wyjaśnień zostają stłumione przez zaciskające się na języku tępe zęby*] Zdaje sobie sprawę, że chyba już pora spać. Wstaje z krzesła w nadziei, że dokończy to przemówienie jutro. Wraca po kwadransie, by dopisać godzinę – około 21:30-22:30. Amen? Ciąg dalszy nastąpi? |
Feanor20.04.2008Post ID: 26898 |
Może nieco dziwne, że to ja będę jako pierwszy witał nie-do-końca-nową postać w Imperium, zwłaszcza, że, chociaż Weteran, jestem w Jaskini mało rozpoznawalny. Widzę, że zawitała do nas artystyczna dusza. Z pewnością dobrze będziesz czuł się w osadowych Gorących Dysputach, czytając ten post przekonałem się także, że chciałbym Cię zobaczyć w Gildii Łowców Przygód. Ale to wszystko z pewnością wiesz już od Tabrisa. Pozostaje mi tylko życzyć Ci wspaniałej przyszłości, wielu przyjaciół i przygód w Jaskini Behemota. I mam nadzieję, że Twe proste zmienią swe równania w punkcie przecięcia i od tej pory będą prostymi pokrywającymi się. Nad światem w pojedynkę nie zapanujemy. Możemy próbować zapanować nad własnym (nie)istnieniem. Pozdrawiam |
Dinah20.04.2008Post ID: 26908 |
Nie zastanawiając się wcale, serdecznie wita przybysza. |
Hetman jOjO21.04.2008Post ID: 26913 |
Witaj, nie jest to zwyczajna kfila... Zwłaszcza kogoś nowego, kto uznałby - jak Ty - że warto wysilić się, by być zauważonym/godnym tej społeczności. To nadal i wciąż niewiarygodne się wydawa, że coś tak ulotnego zaistniało, rozwinęło się, trwa i z nadzieją patrzy na kolejną dekadę. Witam Cię i ja, dziś zwykły Jaskiniowiec. I zaś Q Chwale Jaskini, pod Jej świętym - dla mnie! - sztandarem kciałbym w tę nową dekadę mocnem krokiem wnijść. Nie wiem, czy jest wielu, których taka wizja porywa. Wizja miejsca wyjątkowego, magicznego, jaskiniowego! Witaj. |
Strażnik słów Moandor21.04.2008Post ID: 26914 |
Do zobaczenia przy Ognisku i w innych miejscach w Osadzie. :) |
Gromowładny Ra-V21.04.2008Post ID: 26916 |
Ciąg dalszy musi nastąpić! A wierzę, że będzie równie dobry jak i początek - witaj w naszych progach. Coraz bardziej lśnią - więcej takich mieszkańców a trzeba będzie oczy przymykać od blasku! Czuj się jak w domu Tarnoobie Jedwabislavie! |
Infero21.04.2008Post ID: 26939 |
Po prostu witaj!!! Iskierka: Witaj błysk błysk!/Cicho do diablicy/ Czy mogę go przypalić przy najbliższej okazji błysk błysk? :P |
Nuk22.04.2008Post ID: 26958 |
Witaj Tarnoobie! Z niecierpliwością czekamy na ciąg dalszy - nie tylko tu, ale i w całym IJB ;) |
Tarnoob22.04.2008Post ID: 26965 |
Dziękuję za ciepłe słowa. Zawsze zastanawiałem się, czym tu ogrzewacie. To dla mnie ogromny zaszczyt być powitanym przez sześciu weteranów i jaskiniowca, w tym samego Grododzierżcę, Hetmana i Gromowładnego. Chylę czoła. Jestem tu od niedawna, ale już zdążyłem wiele nabroić. wstaje i podnosi uroczyście głos, magicznym sposobem zachowując pokorę i skruchę. Chciałbym z tego miejsca przeprosić za wszelkie moje wybryki, szczególnie za katastroficzny incydent przy ognisku, jakim było zdyscyplinowanie miłościwej Mirabell za pomocą kapcia. Odwołuję również wszelkie moje pojękiwania działające destrukcyjnie na narządy słuchu. Nie w… [słowa wyjaśnień najwyraźniej zostają stłumione] Do gorących dysput niestety nie będę mógł zajrzeć. Może zabrzmi to haniebnie, ale współczesny mi owczy pęd zrobił ze mnie maszynkę do „pracy” i pozbawił wszystkiego, co czyni człowieka wartościowym – kultury. Zaczerwieniony i z bólem pomiędzy 3. i 4. kręgiem szyjnym przyznaję, ze nie licząc lektur, czytuję w częstotliwości mniej więcej dwóch książek na rok. Żałosne, nieprawdaż? Co do odwiedzin w Gildii Łowców przygód, moja wizja jest już o wiele bardziej optymistyczna. Na swoim koncie mam zaledwie kilka przygód w Starym Świecie i 2 listy „De profundis”. Mimo to czuję sie w grach fabularnych bardzo pewnie, szczególnie zachęca mnie wizja odgrywania postaci za pomocą słowa pisanego – nie muszę marnować czasu innych graczy na szukanie odpowiednich słów i będzie mi łatwiej uniknąć jąkania (ale niczego nie gwarantuję). O dziwo na Heroes się nie znam – niby świetna gra, chciałbym ja dobrze poznać, ale mój antytalent strategiczny połączony z nienawiścią do cheaterstwa mi to uniemożliwia. Szwendałem się tu i ówdzie poszukując praktycznych porad przetrwania na Antagarichu, Axeoth, Enroth i kashan. Ale wrodzone lenistwo sprawiło, że nie znalazłem ich dość dużo, by by przejść więcej niż 4 kampanie na minimalnym poziomie trudności. Wniosek: muszę bardziej wytrzeszczać moje oczodoły. Jak ktoś to ładnie ujął „interesuję się Heroes, ale tylko przez pryzmat zainteresowania innych”. Jestem administratorem na pewnym forum o H3, mimo iż od kilku lat nie miałem okazji w to zagrać. A kiedy jeszcze „grałem” byłem jeszcze bardziej bezmyślny i infantylny niż teraz, tak więc moje „granie” ograniczało się do zapoznawania z interfejsem i wczuwaniem w klimat miast. No, i wygrywania wielkich bitew z łatwo zdobytymi hordami archaniołów w szeregach ;-) Moja przygoda H1 i H2 razem wziętymi to niecałe 2-3 godziny. Z H3 łączą mnie tylko 4 ukończone kampanie i administratura w Akademii Wojny. H4 kupiłem chyba tylko ze względu na cenę. Bronię tej gry i uważam ją za bardzo dobrą, ale podobnie jak z (pseudo)H5 – mam wrażenie, że się do niej zmuszam z miernym skutkiem. Chcę poznać ich świat, chcę tak jak liczni tu bohaterowie mieć przepiękne wspomnienia chwalebnych zwycięstw. Chcę móc pochwalić sie własną preferowaną taktyką, ale jakoś nie mam ochoty i weny, żeby grać. Tyczy się to wszystkich części, nie tylko 4 i 5. Właściwie Saga Heroes of Might and Magic to tylko pretekst do poznania ludzi. Ubolewam nad tym, czekam na natchnienie i wytrwałość w przemierzaniu tych magicznych światów. Zbyt łatwo się poddaję – może to mnie przekreśliło? Za to pewnie całymi godzinami będę przesiadywał w obsydianowej wyroczni. Temat jest otwarty i raczej nie trzeba mieć wielkiego doświadczenia, by o czymś tam zagadać – wystarczy wyobraźnia. To chyba jedyne pocieszenie :-)
O, tak… Ludzie żyją nadzieją, a Imperium żyje ludźmi. Wraz z nimi by umierało, ale jak wiemy – nadzieja ginie ostatnia. Na gruzach upadłych mocarstw powstają nowe, jeszcze wspanialsze, bo o jakże solidnych fundamentach. Po dramacie zniszczenia następuje radość tworzenia, za każdym razem silniejsza. Nie ma upadków, są tylko nowe początki. Dzieje zataczają odwieczne koło, ale musimy pamiętać o jednym – to koło toczy się naprzód, ku nowym, chwalebnym czasom. Właściwie te czasy przemierza, trwamy już w nich. Chwała dni minionych zapowiada piękno dni nadchodzących. Niezależnie od wysokości naszego położenia na cykloidzie wieków, wciąż podążamy przed siebie – taka jest nasza istota. Czasem istnienie jest dowodem nieśmiertelności. Jakkolwiek by wyglądała, każda chwila przybliża nas do świetności Imperium. Świetności nieprzemijającej, nieprzebranej, pełnej. Świetności już trwającej, rozszerzającej się każdego dnia. Każdy z tu obecnych jest częścią tego mocarstwa, a ono zapewne jest też częścią nas. Zespoleni niepojętymi więzami (może przyjaźni?), tworzymy cudowny fraktal. A jak wiemy, fraktale słyną z nieskończonego uroku i dokładności. Z każdym momentem życia w Imperium wybieramy się w epicką podróż wgłąb tej idealnej figury. Dopisujemy kolejne karty niekończącej się opowieści, w której to każdy kolejny dzień jest piękniejszy od poprzedniego. Opowieści, w której nawet liszom oczy wilgotnieją ze szczęścia. Opowieści o pewnej jaskini w Ulgak. Prawowitej kontynuacji Sagi świata Mocy i Magii. Prawdziwego dziedzictwa Starożytnych. |
Hetman jOjO22.04.2008Post ID: 26971 |
Cóż, sercem.
Nie było nigdy wielu, którzy tak byliby witani.
Nie tracę nadzieji.
A do autocycatu się odwołałem, bo zaiste, dawno już nie zdarzyło mię się czytać wypowiedzi kogoś, kogo jesio nie poznałem, a byłaby dłuższa niż 2-3 zdania. Zaiste, czuję się, czytając Twe wypowiedzi, jak przy golonce z piwem! |
Strażnik słów Moandor30.04.2008Post ID: 27289 |
No nie wiem. Mnie czasem zdarzało się przedłożyć lekturę nad poważniejsze obowiązki, takie jak uczenie się do egzaminu. To oczywiście nie jest dobrze. Ale w czasie normalnym, bez spiętrzenia obowiązków, na książkę zawsze znajduję czas. Bo ileż to zajmuje przeczytanie książki. Jeden dzień, jeśli nie ma się takiego komfortu, można rozłożyć lekturę na kilka dni, po trosze w każdy. Nie ma człowieka, który nie ma ani minuty wolnego czasu. |
Tarnoob29.06.2008Post ID: 30585 |
W takich chwilach marzę o byciu człowiekiem. Proponuję przykleić ten temat. Przydałby się wątek, gdzie nowi rezydenci mogliby się przywitać. |