Gorące DysputySłowo pisane - literatura - "Książki, których nie poleciłbyś nawet wrogowi" |
---|
Darkena4.06.2008Post ID: 28947 |
Czyli najgorsze chłamy, kicze i gnioty, jakie czytaliście ;). Zaczynając ode mnie, to przede wszystkim jest to książka: "Anioły i Demony" Dana Browna Na początku nawet mi się podobała, jako powieść akcji itp. ale, jak autor dochodzi do pewnych faktów z historii sztuki, to zaczynam się uśmiechać. Jak ktoś chociaż trochę zna się na tej dziedzinie, to w późniejszych momentach tej książki po prostu ryczy ze śmiechu. Poza tym sama fabuła. Jak zwykle u Browna afera obraca się wokół Watykanu, bo to sprzedajny temat. Zmarł papież, pod pałacem papieskim podłożono osobliwą bombę (antymaterię), porwano czterech faworytów do objęcia tytułu papieża. No i się zaczyna, sprowadza się do Włoch Amerykanina, który ratuje świat i jest oczywiście super inteligentny, jak zresztą wszyscy w tej książce, prócz oczywiście gwardii papieskiej i ogólnie całej obsady pałacu papieskiego, którzy są przedstawieni, jako durne bachory bez rączków i nóżków, którzy w kryzysowej sytuacji siadają na ziemi i zaczynają płakać. Średnio jestem nastawiona do kościoła, ale to mnie po prostu zaginało na każdym kroku. Albo fakty takie, jak ten: naszemu superbohaterowi pozwolono wejść do Biblioteki Watykańskiej, gdzie wstęp ma tylko jej opiekun oraz papież, lub w rzadkich przypadkach ktoś za zgodą papieża. Robi tam wielki łomot, przewraca i niszczy (przypadkiem) regały z cennymi renesansowymi rękopisami i jeszcze mu za to dziękują. Nie przemawia to do mnie całkowicie. Najlepsze jest, że wiele osób w to wierzy, sama znam osobiście jedną taką dziewczynę, która zakochana w "Kodzie Leonarda da Vinci" (sama nie czytałam tego) jest przekonana, że wszystko to jest prawdą. Dzieła (ahem...) tego pana doprowadziły do osobliwej mody na zwiedzanie miast z książką Browna w ręku i oglądanie wszystkich zabytków pod jej kątem. Głupota. Książki te nie mają żadnej wartości dla historii sztuki, a wiedza w nich zawarta bazuje tylko na wyglądzie zabytków, roku utworzenia i wykonawcy. Reszta to chore teore tak o sobie dodane człowieka, który znalazł fajny sposób na zarobienie fortuny. No to tyli, teraz czekam na wasze propozycje książek, których nie polecacie. |
Tabris4.06.2008Post ID: 28949 |
Ja nie polecam serdecznie "Króla Maciusia I", tego to bym dzieciom wrogów za nic nie dał. A jak pomyślę, że ta książka należy do lektur obowiązkowych to zaczynam wierzyć w żydowskie spiski. "Proces", już sam Kafka chciał go spalić, ale umarł i źli ludzie opublikowali tę nudę. Nie wiem jak jest możliwe by tak krótką książkę uczynić tak trudną do czytania, ale po kilku dniach, będąc w jakichś 3/4 tekstu skończyłem go. A na egzemplarzu, który miałem wyżyłem się okrutnie. |
Leryn4.06.2008Post ID: 28954 |
Król Maciuś? No, to mogło być. |
Opiekun Osady Tullusion4.06.2008Post ID: 28965 |
"Proces" to szalenie ciekawa i interesująca książka - i pochłonąłem ją w kilka godzin. "Syzyfowe prace" - zawsze to sprawna symbolika i kawał niezłego pióra niespełnionego kandydata do Nobla... Co do antypatii... Najgorszym gniotem jest, według mnie, seria "Dragonlance" - przełknąłem trzy pozycje, ale jedynie z pobudek sadomasochistycznych. Są napisane bez polotu, bez interesującej fabuły, nadto dość wtórne i przewidywalne. |
Strażnik słów Moandor4.06.2008Post ID: 28973 |
Za zwyczaj również nie przepadam za długimi seriami fantasy. I jak do tej pory jakoś je omijałem. Ani DragonLance ani Forgotten Realms nie miałem do tej pory w swoich rękach. Nie będę wyrokował o poziomie takich dzieł, ale jakoś nie mogę się przekonać. Ja w zasadzie mam miękkie serce w ocenianiu książek i chyba nie mam takiej, której szczególnie nienawidzę. Ale w zasadzie Kod Leonarda da Vinci jest taką książką, która mnie rozczarowała. Do połowy była bardzo dobrą powieścią sensacyjną, z elementami tajemnicy, mistycznych zagadek, nawet takie rzeczy czasem lubię poczytać. A to, co napisałaś Dark Aniołach i historii sztuki, też tak mam, że wyłapuje mimowolnie takie rzeczy. Tylko nie z historii sztuki a z elektrotechniki czy fizyki. :) A czasem pisarze głupoty piszą. |
Szmaragdowa5.06.2008Post ID: 29009 |
Generalnie nie pałam nienawiścią do żadnej książki. Kiedy czegoś nie trawię - odkładam i już. Leryn napisała o 'Pamiętniku Księżniczki' - który należy do rodzaju lektur skierowanych do bardzo nieskomplikowanych dwunasto-, trzynastolatek i ambitna lektura to to nie jest, jakoż i cały gatunek, który z samego założenia nie jest ambitny. Wersją dorosłą 'Pamiętnika Księżniczki' i jemu pokrewnych jest tzw. 'chick lit' - czyli gatunek równie lekki, łatwy i przyjemny, aczkolwiek obfitujący w nagłe zwroty akcji i wzruszenia. Bohaterką jest zazwyczaj singielka, około trzydziestki, wykształcona, ale niedoceniona i niezrozumiana. Schemat zazwyczaj podobny: rzuca ją facet, opłakuje rozstanie z nieodłącznymi przyjaciółkami, oddaje się pracy, spotyka Tego Jedynego, jest pięknie, ale jakieś Dramatyczne Wydarzenie przerywa idyllę. Na szczęście, z pomocą przyjaciółek, singielka przezwycięża przeciwności losu, zmienia status cywilny i szczęśliwie pędzi życie u boku Tego Jedynego. Z lektur 'poważnych' - nie pamiętam, żeby przez jakąś było mi trudno przebrnąć, bo zwykle starannie dobieram książki - polecają mi znajomi, rodzina, więc nie ma zazwyczaj zgrzytów. |
Darkena6.06.2008Post ID: 29047 |
Hehe, nie wiem, jak was, ale apropo lektur to mnie zabił "Potop" :P. Zresztą nie należę do osób, które lektury czytają (zaraz będzie: be Darki, a fuj, nie porusza ją ni Mickiewicz, ni Sienkiewicz), ale to było wyjątkowo zabijające. |
Strażnik słów Moandor6.06.2008Post ID: 29049 |
Dobrze więc, że u nas nie omawiali Potopu, bo pewnie zadziałałby syndrom 'lektury - książki upiory' i nie poznałbym świetnego stylu Sienkiewicza, bawiącego do łez Zagłoby i wspaniałych scen batalistycznych ukazanych w Trylogii. |
Hubertus6.06.2008Post ID: 29056 |
Mnie też, styl Sienkiewicza to katorga na maxa, przy całym szacunku dla jego twórczości i jej znaczenia dla ciągłosci tożsamości narodowej i dumy z dawnej chwały w trudnych czasach zaborów, ale poprostu nie mogłem tego zdzierżyć. Akcja ciągnąca się niemrawo w nieskończoność i w większości bardzo płytkie psychologicznie postacie, mające tylko potrzebę nażarcia się, opicia i pobicia kogoś, no ale co kto lubi ;) |
Darkena6.06.2008Post ID: 29073 |
Moa, wyszedłeś na barbarzyńcę :P |
DruidKot7.06.2008Post ID: 29120 |
Witam, Nie poleciłbym nikomu "Alchemika" Paulo Coelho. Jest to opowiadanie filozoficzne o hiszpańskim pasterzu, który pod wpływem snu o skarbie i piramidach decyduje się na podróż przez Morze Śródziemne i przez północ Afryki. Wędrówka ta zmienia zupełnie jego życie i daje mu nowe doświadczenia. Jeśli chodzi o fabułę, to jest płytka i raczej z cyklu poznać-zapomnieć - Coelho postawił na filozoficzną i refleksyjną stronę swojego opowiadania, ale to właśnie dlatego książkę uważam za gniota stulecia. Coelho wykazał się bowiem rewelacyjną zdolnością przedstawiania banałów jako największe prawdy o życiu. Autor zdaje się posiada też wielką chęć narzucania innym swoich poglądów i wysuwania wyssanych z palców aksjomatów. Przekonanie, z jakim główny bohater dzieli się swoimi tezami doprowadzało mnie do szału, trąciło zarozumiałością. Autentycznie czytając to opowiadanie miałem ochotę rzucić je w kąt. Nie polecam nikomu! Mimo wpadki "Alchemika", Coelho zrehabilitował się nieco w moich oczach, kiedy odrzucając uprzedzenia sięgnąłem parę miesięcy później po nowelę "Weronika postanawia umrzeć". "Weronikę..." z czystym sumieniem mogę polecić, jako udane połączenie prozy moralizatorskiej z beletrystyką. A wspomniane przez Leryn "Syzyfowe prace" to jedna z moich ulubionych powieści nie-fantasy i pochłonąłem ją niemal z wypiekami na twarzy, niemal na raz! Marcin Borowicz był trochę "ciepłym kluchem", ale cały klimat tego dzieła, historia, motyw patriotyczny - wszystko to bardzo przypadło mi do gustu. Może to trochę dlatego, żeby myśleć na przekór ogólnej opinii, że "Syzyfowe prace" to nuda... a może jednak powody, dla których to dzieło jest do dziś powszechnie znane, są słuszne. Pozdrawiam, |
Tarnum8.06.2008Post ID: 29141 |
Podobnie jak Moa nie poleciłbym większości długich, zagranicznych serii fantasy. Forgotten Realms to IMO szczyt wyłudzania kasy od ludzi. Większość lektur również podpada pod tą kategorię. A już na pewno lektury typu "Makbet" czy "Świętoszek". Ja rozumiem, może i to jest ciekawe, ale na Mahadevę! Jak będę miał ochotę zaznajomić się ze sztuką, to pójdę do teatru, a nie będę czytał scenariusza! |
Crux8.06.2008Post ID: 29164 |
"Ognie na skałach" autorstwa Rafała Ziemkiewicza. Na niebiosa! Książka ma trochę ponad 200 stron, a pierwsze 50 to wstęp i jakaś pseudowalka bohatera. Nawet nie wiem, czy wygrał, czy nie, bo wkurzony odłożyłem książkę i do niej nie wrócę. Dla Ziemkiewicza pała, dla rysownika piąteczka za ładne rysunki. Ale nie samymi grafikami książka żyje... :( "W pustyni i w puszczy" - o Niebiosa! Zlinczują mnie! Na 100% zlinczują! Nie, nie, nie! Najgorsza lektura, jaką mi przyszło czytać! Dzieła Dana Browna - jedną książkę przeczytać warto. Najlepiej, by był to "Zwodniczy punkt", który mi się podobał. Czytając następne czytelnik zaczyna rozumieć, iż Brown ma schemat do swoich książek": on poznaje ją, są źli którzy chcą coś zniszczyć, a przy okazji zaciukać bohaterów, ale na końcu jest happy end. |
Yonbii10.06.2008Post ID: 29326 |
Pan Tadeusz! To jest tak nudne że nie da się czytać. |
Szmaragdowa11.06.2008Post ID: 29461 |
Ja w ogóle nie przepadam za Coelho i nie rozumiem zachwytów wokół jego osoby i twórczości. Większość 'mądrości' zawartych w jego książkach wydaje mi się odtwórcza - okrągłe zdania, ładnie brzmiące, ale w gruncie rzeczy pozbawione świeżości i głębi. Oczywistości udające objawienia. |
Kordan11.06.2008Post ID: 29462 |
Pewnie mnie zlinczujecie za to co powiem, ale co mi tam...Stephen King "Wszystko jest względne". Nie wiem czemu ale twórczość Kinga mnie nie przekonuje. Niby ma być strasznie a nie jest. To oczywiście moje zdanie. |
Archidyplomata Kameliasz13.06.2008Post ID: 29680 |
Nie lubię sposobu pisania Christiana Jacq (Ramzes itepe). |
Mistrz Islington24.06.2008Post ID: 30321 |
Czytając wcześniejsze wypowiedzi można dojść do wniosku, że wszystko to rzecz Sienkiewicza czyta się trudno, tak samo jak "Syzyfowe Prace". Myślę, że "alchemika" poleciłbym znajomemu, który chciałby czegoś łatwo czytającego się, a Najbardziej jednak denerwuje mnie właśnie pisanie trudnym językiem, zdarza mi się czytać prace naukowe, które są tak właśnie napisane, tylko nie wiadomo do końca po co? Nie zawsze to co "mądrze" napisane jest mądre. Ostatnio wpadła mi w ręce książka "Kafejka dlaczego tu jesteś" strasznie polecana |
Taglar16.10.2009Post ID: 49519 |
Nie polecam czytać książki "Spotkanie nad morzem". Jest starsznie nudna. Ja czytałem ją tylko po to, że musiałem:l |
Żywiołak Piwa Vandergahast22.10.2009Post ID: 49690 |
Wszystko to chyba kwestia podejścia do książki. Jak się nie oczekuje niczego specjalnego, to może ona czymś miłym zaskoczyć i zapadnie w pamięć, natomiast książki polecane przez kilka osób czytuje się stawiając im już pewne wymagania, które nie zawsze spełniają i mimo że literacko są lepsze od tych pierwszego rodzaju, to zapamiętujemy je jako słabe. Pozwolę sobie bronić Pana Tadeusza, to ciekawa opowieść, napisana pięknym stylem a na dodatek wierszem. Zapewne większość jej treści prozą nie robiłaby wrażenia, ale rymy dodają jej skrzydeł, sam mam kilka ulubionych fragmentów, przy których czytaniu serce mocniej bije. Nie polecałbym nikomu książek Deana Koontza. To opasłe tomiska, będące nieudaną podróbką kingowskich horrorów w stylu "Lśnienia" (to są horrory chyba, nie?) W skrócie jest w nich dużo ględzenia z którego nic nie wynika, wątek główny jest słaby i rozciągnięty do granic możliwości, a akcja hmm... zapewne gdzieś między tymi wszystkimi słowami się dzieje, ale ciężko ją znaleźć. A co do podróbki horroru - ci co mnie znają wiedzą że boję się na wszystkich horrorach, większości thrillerów i co mroczniejsze książki odkładam jak tylko się ciemno zaczyna robić. Otóż mimo wielu prób, autorowi nie udało się przyśpieszyć mi pulsu ani razu, a nawet spokojnie czytałem to nocy, choć raczej z braku ciekawszego zajęcia :] Kolejny autor to Neal Stephenson. Przeczytałem tylko 1 cykl - trylogię żywe srebro. I na prawdę nie miałem ochoty na więcej, więc nie wiem czy autorowi udało się napisać jakieś dobre książki, ale te 3 części cyklu, który wspomniałem na miano dobrych zdecydowanie nie zasługują. Przez książki przewija się sporo postaci historycznych, jak Newton czy Huygens, z którymi główni bohaterowie się spotykają w różnych sytuacjach, na przykład pomagając grzebiącemu igłą we własnym oku Newtonowi zapisywać jego spostrzeżenia. Cały cykl nie ma specjalnego sensu, 1 tom i 2 tom to zupełnie oddzielne książki których akcja łączy się dopiero w 3 i tam również sensu nie nabiera. Świat jest przedstawiony w sposób nieprzekonywujący, a tu magia a tu technika, a to kurtyzana a tu fizyk, wrzucone do kotła i wymieszane z dodatkiem przemądrzałych komentarzy. Jeszcze na pewno coś dopiszę jak mi się przypomni :] |