Gorące DysputySłowo pisane - literatura - "[Jarosław Grzędowicz] - twórczość" |
---|
Hetman jOjO30.05.2008Post ID: 28801 |
siakiś paradox tu widzę...
no tu się zgodzę, bo Tolkienowi to wydawcy podzielili - wymusili raczej ;)
sądzę, że to celowy zabieg Autora, coś jak słynna scena walki Indiany Jonesa z tym miszczem od machania mieczykami ;)
a czemuż to? *** miło zapoznać kolejną miłośniczkę literatury w Jaskini! |
Leryn31.05.2008Post ID: 28816 |
Czemu Cyfral mnie denerwuje? Z wielu, wielu powodów... Męczy mnie ta postać, a jej kwestie są nudne. Moim zdaniem lepiej by było, gdyby w ogóle Cyfral nie było. ^^ |
Dinah5.03.2009Post ID: 41768 |
Zaczęłam właśnie tom II. Czytam z prawdziwą przyjemnością i uwagą, by za szybko się nie skończyła ta historia. Czytając Twoje wypowiedzi Hetmanie, zdałam sobie sprawę, że masz całkowitą rację- mnustwo wtórności. Jednocześnie zdałam sobie sprawę, że prawie mi to nie przeszkadza. Wracając do powieści- mimo tych, chwilami rażących (włócznia przeznaczenia o 2 ostrzach) powtórzeń. Mimo, że chwilami opowieść przeciąga się, to jedna z lepszych opowieści, z którymi ostatnio miałam do czynienia. |
Strażnik słów Moandor5.03.2009Post ID: 41770 |
W Białymstoku w ostatni weekend Jarosław Grzędowicz powiedział, że jeszcze pracuje nad ostatnią częścią Pana Lodowego Ogrodu. Choć planował to na trylogię, najprawdopodobniej, jak mówił, z powodu objętości wydawca podzieli ostatnią część na tom 3 i 4. Najprawdopodobniej, ale jako, że książka jeszcze się tworzy nie jest to ostateczne rozwiązanie. Pana Lodowego Ogrodu czytałem już jakiś czas temu. I w sumie to cała moja styczność z Grzędowiczem. Po spotkaniu z autorem jednak pomyślałem sobie, że poczytam sobie jego zbiory opowiadań. Zacząłem od Księgi jesiennych demonów i jak na razie specjalnie nie narzekam. Po lekturze podzielę się swoimi wrażeniami. :) Zdjęcie z Konwentu fantastyki "Rycerze okrągłego spodka" w Białymstoku (28.02.09) Twarze z powyższej fotografii chyba są Wam dobrze znane. :) |
Strażnik słów Moandor13.03.2009Post ID: 42092 |
Skończywszy wczoraj Księgę jesiennych demonów Jarosława Grzędowicza i będąc jeszcze pod pozytywnym wrażeniem pióra autora sięgnąłem po drugi, będący w moim posiadaniu, zbiór opowiadań autora, zatytułowany - Wypychacz zwierząt Andriej Stiepanowicz Korpałow jest agentem reklamowym pracującym w dobrze prosperującej firmie. Właśnie wybrał się na krótkie wakacje na Syberię, do położonej na odludziu chaty przyjaciela. Jadąc na miejsce pojazdem śniegowym w pewnym momencie dostrzegł przed sobą ludzką postać, wychudzonego i przemarzniętego więźnia z obozu pracy. Ratując do przed zamarznięciem Andriej Stiepanowicz zabiera go ze sobą. Dalej opowiadając zdradziłbym ważne wątki fabuły, powiem jednak, że warto doczytać do końca. Andriej Stiepanowicz i nieznajomy poznają się bliżej, każdy opowiada swoją historię i dochodzą do nieprawdopodobnych wniosków. Jest coś w konstrukcji fabuły, w samym tekście, co sprawia, że czyta się tę historię z przyjemnością i zainteresowaniem. Grzedowicz jak się postara potrafi zrobić świetny nastrój. Oczywiście jest to opowiadanie ze zbioru fantastycznego i elementy fantastyczne również się tu pojawią, choć nie są bardzo wyeksponowane. Jeśli dobrze pamiętam Buran wieje z tamtej strony zdobył swego czasu Nagrodę Sfinksa, licząca się w kręgach polskich fantastów. Drugim nagrodzonym opowiadaniem z Wypychacza zwierząt jest Wilcza zamieć. Bardzo klimatyczna opowieść o losach marynarzy niemieckiej łodzi podwodnej podczas końcowego etapu II wojny światowej. :) Elementy fantastyczne również się pojawiają, aczkolwiek w dalszej części opowiadania. Tekst jest bardzo dobry w odbiorze, nastrojowy, cały czas trzyma czytelnika w zaciekawieniu. A później pojawiają się bogowie Wikingów i dziwne rzeczy się dzieją. :) Polecam. |
Strażnik słów Moandor23.03.2009Post ID: 42461 |
Ostatnio przeczytałem dwa zbiory opowiadań Jarosława Grzędowicza - Księgę jesiennych demonów i Wypychacza zwierząt. Tym samym do znajomości wszystkich wydanych książek autora brakuje mi tylko Popiołu i kurzu, który stoi na półce i czeka na swoją kolej. Co do opowiadań, nie mam w zasadzie zastrzeżeń. Przyjemnie mi się czytało. Wiele tekstów bohaterów opowiadań łatwo wpada w ucho, przez co postacie są oryginalne i charakterystyczne. Księga jesiennych demonów jest swego rodzaju antologią tematyczną, którą spaja jesienny, ponury klimat oraz problemy z jakimi zmagają się bohaterowie opowiadań. Problemy z życia wzięte, nieszczęścia życiowe, brak pieniędzy, szczęścia rodzinnego, utrata pracy. Autorowi udało się utrzymać tą ponurą atmosferę przez całą objętość zbioru, co uważam za plus. Jeśli ktoś chce się pośmiać i poprawić sobie humor, powinien sięgnąć po Pratchetta. :) Wypychacz... jest już zupełnnie inną antologią. Są to opowiadania niepowiązane tematycznie. Łączy je tylko jedna cecha, że były już gdzieś wcześniej wydane. Autor postanowił pozbierać je do jednego worka i wydać pod jednym szyldem. Wielcy fani Grzedowicza, którzy śledzą dokładnie i czytają teksty autora rozmieszczone w różnych antologiach mogą się zawieść, bo okryją, że nie ma w Wypychaczu... nic nowego. Jedyne co mi się nie podoba to okładka, typowo fabryczna. :) Długi czas książka ta nie zwracała mojej uwagi właśnie ze względu na okładkę. |
Strażnik słów Moandor21.08.2009Post ID: 47480 |
Popiół i kurz Po świetnym Panu Lodowego Ogrodu i ciekawych opowiadaniach z dwóch wydanych dotychczas zbiorów opowiadań Jarosława Grzędowicza przyszedł czas na sięgnięcie po Popiół i kurz, uhonorowaną Zajdlem, opowieść ze świata Pomiędzy. Czyta się przyjemnie, co jest standardem u Grzędowicza. I również, co chyba też jest standardem, atmosfera opowieści domieszkowana jest pewną dozą ponurości, charakterystycznej dla Księgi jesiennych demonów. Ale to nie przeszkadza, po prostu taka konwencja wybrana przez autora. Dziwiłbym się, gdyby napisał stylem Pratchetta historię o demonach, koszmarach sennych, podróżach do świata upiorów. :) Właściwa opowieść rozpoczyna się niczym Imię róży, od morderstwa mnicha w zakonie. Tak się złożyło, że nieboszczyk był bliskim przyjacielem głównego bohatera, który nie wierzy, że to, co się wydarzyło miało charakter naturalny. Coś mu nie gra i chce za wszelką cenę dowiedzieć się co to takiego. Wraz ze śmiercią mnicha również w świecie Pomiędzy zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Pojawiają się silne demony, których wcześniej nie było, a także dziwne czarne potężne postacie, które bardzo trudno jest zwyciężyć. Charon (nazwijmy tak głównego bohatera, ponieważ autor imienia mu nie nadał, a ciągłe nazywanie go głównym bohaterem jest nudne) przypuszcza, że owe postacie mają coś wspólnego ze śmiercią przyjaciela. Literacko do Popiołu i kurzu nie mam nic do zarzucenia. Grzędowicz jeszcze raz mnie przekonał, że pisać potrafi, i to bardzo dobrze. Powieść jednak podobała mi się trochę mniej niż Pan Lodowego ogrodu i opowiadania. Tematyka poruszona w Popiele i kurzu nie podpasowała mi tak bardzo jak w poprzednich książkach. Niemniej jednak polecam tę pozycję dla wszystkich miłośników dobrej fantastyki. Nie powinniście się zawieść. |
Strażnik słów Moandor3.12.2009Post ID: 50800 |
Przeczytałem trzeci tom Pana Lodowego Ogrodu (który wyszedł na rynek w zeszłym tygodniu!) i żal, że znów przyjdzie czekać rok lub dwa na kolejny i zarazem ostatni już tom. Czytało mi się bardzo dobrze, strono jednostajnie umykały mi spod palców i moment, w którym ujrzeć miałem tylną okładkę książki zbliżał się nieuchronnie. I w końcu nadszedł. Jakąś godzinę temu. Myślę, że ten, kto czekał tak długo na tom trzeci nie zawiódł się. Nadal mamy do czynienia z tym samym dobrym Jarosławem Grzędowiczem, który zjednał sobie gusty wielu czytelników fantastyki w Polsce. Cały czas dużo się dzieje. Jak pamiętacie Vuko z przyjaciółmi wsiada na pokład lodowego drakkara by popłynąć w nieznane do tajemniczego Lodowego Ogrodu. Młody tohimon wybiera się do kraju ludzi niedźwiedzi i dalej na północ by odnaleźć sprzymierzeńców w walce z czerwoną prorokinią. Pierwsze recenzje mówią, że najnowszy tom jest znów tak dobry jak pierwszy (po słabszym nieco drugim). Na pewno jest to prawdą, gdy za kryterium weźmiemy wydarzenia, konstrukcję fabuły. W drugiej połowie książki, na co oczekiwałem, nieco się wyjaśnia na temat układu sił na Midgaardzie. Dowiemy się o losach wszystkich naukowców, których Vuko miał za zadanie odnaleźć. Wreszcie dwa równoległe jak do tej pory wątki znajdą punkt przecięcia. :) Lektura warta uwagi i na pewno jeden z solidniejszych kandydatów do przyszłorocznej Nagrody Zajdla. Ps. Vuko nadal bawi czytelnika swoim charakterem i charakterystycznymi wypowiedziami. Use the force, Luke. - jako przykład. W kontekście brzmi naprawdę zabawnie. |